download > pdf > do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szkołę z internatem, jest niemal namacalna.
- Teraz, kiedy go nie ma, mogę ponownie skupić się na karierze - wzdycha Tara. - Chcę zrobić
coś nowego.
- Tak? A co? - pyta uprzejmie Ruth, nabierając na widelec trochę przywiędłego szpinaku.
- Jeszcze nie wiem - odpowiada niepewnie Tara i podnosi do ust kieliszek wina. - Ale chcę coś
zrobić, coś znaczyć, być kimś więcej niż... - Przerywa.
- W Londynie bycie kurą domową powoli wychodzi z mody, Sadie - wyjaśnia Pam, jakbym by-
ła Eskimoską, która przyjechała z wizytą. - Dobrze jest przynajmniej udawać, że się coś robi. Oba-
wiam się, Taro, że zostałyśmy w tyle za obowiązującymi trendami.
Mocno kopię Toma pod stołem. Seth patrzy na mnie ze zdziwieniem, natomiast Tom w ogóle
nie reaguje. Ku swemu przerażeniu zdaję sobie sprawę, że kopnęłam niewłaściwą osobę. Na embrio-
nowatą twarz gospodarza wypełza uśmieszek. Chyba pomyślał, że go podrywam. Czym prędzej spusz-
czam wzrok na talerz i dzgam rybę widelcem.
Diabeł morski. Która gospodyni odważyłaby się podać tak trudną do przyrządzenia rybę?
- W Ameryce panują inne zwyczaje, prawda, Sadie? - pyta Pam bardzo głośno, jakby zwracała
się do kogoś, kto jest głuchy lub mało inteligentny. - Proszę, doleję ci wina.
R
L
T
- W Ameryce pewnie tak. Kanada jednak trochę się różni od Ameryki. Tam oba style życia są
równie często spotykane. Jeśli chodzi o kobiety z bogatych domów, dziedziczki, wiele prowadzi ak-
tywne życie zawodowe. - Uśmiecham się przepraszająco do Tary, nie chcąc, żeby pomyślała, iż próbu-
ję podkopać jej pewność siebie. Seth nadal się we mnie wpatruje i rozbiera wzrokiem. Krzyżuję ręce,
zakrywając swoje głowice nuklearne.
- Wiesz co? - Pam potrząsa głową, odgarniając włosy z twarzy. - W porządku, ale... - Nabiera
powietrza, jej imponujący biust staje się jeszcze bardziej imponujący.
- Nie wyśmiewajmy się z żon i matek.
Seth klepie ją uspokajająco po ręku.
- Nikt tego nie robi, skarbie.
Pam nie zwraca uwagi na swojego męża, pochyla się do przodu.
- Mogę powiedzieć z ręką na sercu... - uderza się w lewą pierś, wprawiając ją w drganie. Tom
mruga, jakby poraziło go światło - ...że jestem dumna, będąc żoną i matką. Z dumą przyjęłam nazwi-
sko męża, jestem dumna, mogąc prowadzić dom i wychowywać kolejne pokolenie. - Zerka na Aleksa i
traci pewność siebie. - Oj, przepraszam. Nie miałam zamiaru umniejszać roli niepracującego ojca.
- Nie byłem niepracującym ojcem. Pisałem... - zaczyna z irytacją Alex.
- Scenariusz. Oczywiście - dodaje Pam, pogłębiając jego upokorzenie. - Ja nawet tego nie robię
- wzdycha. - Wiem, że jestem niedzisiejsza, ale z przyjemnością pozostawiam Sethowi rolę głowy ro-
dziny.
Wymieniam z Ruth porozumiewawcze spojrzenia. Obie mamy ochotę parsknąć śmiechem, nie
możemy sobie na to pozwolić, dlatego szybko odwracamy wzrok. Tom wpatruje się bałwochwalczo w
Pam. Z pewnością wolałby oddać się pod opiekę Perfekcyjnej Pam, niż wracać codziennie do domu,
gdzie czeka kolacja w postaci dwóch więdnących porów oraz pijana żona, wygłupiająca się z koleżan-
ką.
Tymczasem małżonek perfekcyjnej pani domu sprawia wrażenie znużonego.
- Nie zwracajcie uwagi na to, co mówi. Przesadza. To ona nosi spodnie w tym domu. Z własnej
woli nigdy nie kupiłbym toyoty napędzanej jakimś ekologicznym świństwem.
- Babska sztuczka - chichocze Pam i trzepie rzęsami.
Ona flirtuje z własnym mężem! Kiedy ja ostatnio flirtowałam ze swoim? Pam zachowuje się jak
nowo poznana dziewczyna, a nie żona! Dokładnie tak, jak radziła mi Enid. Patrz i ucz się, Sadie. Patrz
i ucz się.
- Ty możesz być w domu z dziećmi i jednocześnie pracować, Sadie. Najlepsze z obu światów -
wzdycha Tara.
- Też tak uważam - mówię, patrząc wymownie na Toma.
R
L
T
- Założę się, że poznajesz mnóstwo ciekawych ludzi - dodaje Pam. - I masz świetną okazję, że-
by zapuścić żurawia do ich szuflad, co? Masz dla nas jakieś pikantne historyjki? Podziel się, nie bądz
taka!
- Tajemnica służbowa. Poza tym moja praca tak naprawdę wcale nie jest ciekawa. Chociaż parę
tygodni temu poznałam pewną ekscentryczną staruszkę.
Tom wydaje z siebie głuche jęknięcie.
- Sadie pracuje dla bogatej starszej pani, mieszkającej w wielkiej rezydencji w St John's Wood.
Ma na imię... - Denerwuje się za każdym razem, kiedy wspominam mu o Enid. Chyba uważa ją za za-
grożenie. Dość paradoksalne.
- Enid - mówię.
- Sadie spotkała Enid w Regent's Parku, podczas gwałtownej burzy - wyjaśnia, kiwając mądrze
głową, jakby uważał, że to wszystko tłumaczy. - Tego samego dnia, kiedy spadła jej na głowę gałąz.
- A jak zdobywasz innych klientów? - zainteresowała się Ruth.
- Stare kontakty, znajomi znajomych...
- Chloe Mansfield zna setki ludzi. - Pam zwraca się do Ruth i Tary. - Moja dawna znajoma i, jak
się okazuje, dobra przyjaciółka Sadie. Moda i kwiaty świetnie do siebie pasują, nieprawdaż?
- Prawda - przyznaję. - Rzeczywiście dzięki Chloe poznałam wiele miłych osób. Nie wiem, co
bym bez niej zrobiła.
- Biedna dziewczyna - wzdycha z zadumą Pam, zgarniając okruszki ze stołu. - To musi być
straszne: nie mieć nikogo w naszym wieku.
Tara kiwa głową. Ruth nie wygląda na przekonaną.
- A dla mnie brzmi jak niezły ubaw - rechocze Seth. Zmiech więznie mu w gardle pod wpływem
morderczego spojrzenia, które posyła mu Pam ponad miską kartofli. Gospodyni sprawnie zbiera talerze
i podaje deser. Ulubiony pudding Toma. Skąd wiedziała? A może jej instynkty opiekuńcze obejmują
wszystkich mężów na świecie?
- Mój ideał kobiety - ślini się Tom. - Boże, nie jadłem tego od jakichś czterech lat.
My jesteśmy ze sobą mniej więcej cztery lata.
Pam promienieje zadowoleniem. Nie jest fałszywie skromna, to jej trzeba przyznać. Po puddin-
gu nadchodzi czas na wspaniały półmisek błękitnych kremowych serów, gałązki suszonych winogron
oraz plasterki gruszki. Nawet ja jestem najedzona. Do tego wino deserowe. Ja tak nie gotuję nawet na
Boże Narodzenie, a co dopiero na  skromną kolację". Im więcej zdolności gospodarskich prezentuje
nam Pam, tym się czuję mniejsza. Powinnam docenić jej gościnność. Ale widzę, jak bardzo Tom się
nią rozkoszuje - pochłania jedzenie jak wygłodzony zakładnik. Czy mówiąc, że musimy uporać się z
naszymi problemami, miał na myśli między innymi moją kuchnię?
R
L
T
Pod koniec wieczoru rozmowa nieuchronnie schodzi na temat edukacji dzieci - patrzę triumfal-
nie na Toma - następnie cen nieruchomości, a potem...
- Planujecie więcej dzieci? - pyta nagle Seth, zerkając na mnie z pijackim uśmiechem.
Zamieram.
Pam szturcha Setha mało dyskretnie, on zdaje się tego nie zauważać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aikidobyd.xlx.pl
  •