[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ko skomplikowałeś? Dlaczego to zrobiłeś? Jak
mogłeś?
Bruno patrzył na nią i widać było, że coś roz-
waża. Co teraz, pomyślała Katy. Właściwie nie
była już ciekawa rozwiązania. Mężczyzna, który
obok niej siedział, wplątał ich w sytuację, z której
ona nie widziała wyjścia.
Nie histeryzuj nakazał jej spokojnie, co
spowodowało, że teraz naprawdę wpadła w histerię.
Mam nie histeryzować? Co mam myśleć
o tym wszystkim, Bruno? Wielkie nieba. Zakryła
twarz rękami i przez chwilę siedziała z zaciśnięty-
mi oczami. Jak zamierzasz rozwikłać tę sytuację.
Już same zaręczyny były fatalnym pomysłem, ale
w końcu można było je jakoś odwołać. Ale mał-
żeństwo? Powiedziałeś nawet przybliżony termin.
Mam tylko nadzieję, że może po pewnym czasie
ludzie o tym zapomną. Jak mogłeś pozwolić, żeby
ta kobieta sprowokowała cię do powiedzenia cze-
goś takiego. Jak mogłeś?
Nikt mnie nie sprowokował powiedział
spokojnie Bruno.
Nie dalej jak dziś rano rozmawialiśmy, jak
mamy powiadomić Josepha i moich rodziców o ze-
rwaniu zaręczyn.
Przypuszczam, że oczekujesz przeprosin
zauważył Bruno, a Katy spojrzała na niego
z niedowierzaniem.
Przeprosin? Nie oczekuję przeprosin. Ocze-
144 CATHY WILLIAMS
kuję wyjaśnienia! Skoczyliśmy właśnie z gorącej
patelni prosto do ognia, Bruno!
Tak uważasz?
Przecież takie są fakty!
Bruno odwrócił się od niej, założył ręce za
głowę i wpatrzył się w jakiś punkt przed sobą.
Dlaczego? powiedział cichym głosem i Ka-
ty spojrzała na niego ze zdziwieniem, zastanawia-
jąc się, czy dobrze usłyszała.
Co masz na myśli? spytała. Przez długą
chwilę panowało między nimi milczenie.
Jesteśmy zaręczeni. Więc dlaczego nie mieli-
byśmy się pobrać? powiedział spokojnie.
Sugestia ta była tak szokująca, że Katy zamarła.
Myślę, że pasujemy do siebie fizycznie,
a seks jest bardzo ważną rzeczą w małżeństwie.
Dobry seks wróży udany związek, a poza tym
Joseph i twoi rodzice będą bardzo szczęśliwi
stwierdził, ciągle patrząc przed siebie.
Dopiero po kilku chwilach dotarło do niej to, co
powiedział. Bez żadnego zaangażowania uczucio-
wego Bruno proponował jej dalszy ciąg koszmar-
nej farsy. Nie tak dawno powiedział jej, że już
najwyższa pora, by się ustatkował, i planował
zrobić to z udziałem Isobel. Tym sposobem chciał
zadowolić Josepha. A teraz nie było Isobel, tylko
była ona w zasięgu ręki i ona miała przejąć tę rolę.
By zawrzeć małżeństwo, wystarczyło mu to, że się
lubią. Nie było tu miejsca na miłość, bo po prostu
ona nie istniała.
PAMITNY KONCERT 145
W odpowiedzi na takie postawienie sprawy krew
uderzyła jej do głowy i wypłynęła złością na twarz.
Wielokrotnie mówiłeś mi, że cię denerwuję,
nie patrząc ci w oczy, gdy do mnie mówisz wysa-
pała. Będę ci więc bardzo wdzięczna, jeśli teraz
ty raczysz spojrzeć na mnie!
Przysunął się do niej irytująco blisko.
Czy możesz zrozumieć, że nie muszę dzielić
z tobą poglądu, że małżeństwo musi być roman-
tyczne?
Ale ja nie chcę przysięgać miłości i wierności
człowiekowi, dla którego jestem, w tym właśnie
momencie, tylko atrakcyjna fizycznie. Nie chcę
takiego małżeństwa, które zawierane jest po to, by
zadowolić krewnych. Jak możesz być tak aroganc-
ki i zarozumiały, uważając, że przystanę na to. Nie
jestem Isobel.
Wiem powiedział miękko. W niczym nie
przypominasz Isobel. I nie jesteś podobna do żad-
nej innej kobiety spośród tych, z którymi umawia-
łem się kiedyś na randki. Jesteś niepowtarzalna.
Nie wiedziałem nawet, że taka jesteś, dopóki nie
zacząłem spędzać więcej czasu w twoim towarzys-
twie. Podoba mi się, w jaki sposób myślisz, mó-
wisz i uśmiechasz się.
Nie próbuj mnie teraz ugłaskać.
Nie próbuję. Mówię po prostu prawdę. Po-
głaskał ją po policzku. Spędziłem całe swoje
dorosłe życie, umawiając się z kobietami, które
wiedziały, co mówić i w co się ubrać w zależności
146 CATHY WILLIAMS
od sytuacji. Kiedy Joseph zachorował, a ja musia-
łem przeprowadzić się do niego, myślałem, że
długo tam nie wytrzymam. Byłem jednak w błę-
dzie. Zacząłem znajdować przyjemność, przeby-
wając w twojej obecności. Było to dla mnie nowe,
zadziwiające uczucie. Stwierdziłem, że lubię, jak
się rumienisz, jak pracujesz i jak bardzo jesteś
świeża w swoich reakcjach.
Dobrze, rozumiem, że mnie lubisz. Ale dla
mnie małżeństwo nie może się opierać tylko na
tym, że partnerzy się lubią. Powinni się kochać.
Nie widzisz różnicy?
Czy nie może być tak na początku? spy-
tał szorstko. Chcę przez to powiedzieć, że
mogłabyś nauczyć się mnie kochać... Nie mog-
łabyś?
Wahanie w jego głosie wywołało nagłe zamie-
szanie w jej głowie.
Do czego zmierzasz?
Próbuję ci powiedzieć, że... że nie sądzę,
żeby nasze małżeństwo miało być formalne. Nie
mogłoby być takie. Przynajmniej nie dla mnie.
Nie wiem, co chcesz przez to powiedzieć.
Czy nic ci nie mówi twoja kobieca intuicja? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl aikidobyd.xlx.pl
ko skomplikowałeś? Dlaczego to zrobiłeś? Jak
mogłeś?
Bruno patrzył na nią i widać było, że coś roz-
waża. Co teraz, pomyślała Katy. Właściwie nie
była już ciekawa rozwiązania. Mężczyzna, który
obok niej siedział, wplątał ich w sytuację, z której
ona nie widziała wyjścia.
Nie histeryzuj nakazał jej spokojnie, co
spowodowało, że teraz naprawdę wpadła w histerię.
Mam nie histeryzować? Co mam myśleć
o tym wszystkim, Bruno? Wielkie nieba. Zakryła
twarz rękami i przez chwilę siedziała z zaciśnięty-
mi oczami. Jak zamierzasz rozwikłać tę sytuację.
Już same zaręczyny były fatalnym pomysłem, ale
w końcu można było je jakoś odwołać. Ale mał-
żeństwo? Powiedziałeś nawet przybliżony termin.
Mam tylko nadzieję, że może po pewnym czasie
ludzie o tym zapomną. Jak mogłeś pozwolić, żeby
ta kobieta sprowokowała cię do powiedzenia cze-
goś takiego. Jak mogłeś?
Nikt mnie nie sprowokował powiedział
spokojnie Bruno.
Nie dalej jak dziś rano rozmawialiśmy, jak
mamy powiadomić Josepha i moich rodziców o ze-
rwaniu zaręczyn.
Przypuszczam, że oczekujesz przeprosin
zauważył Bruno, a Katy spojrzała na niego
z niedowierzaniem.
Przeprosin? Nie oczekuję przeprosin. Ocze-
144 CATHY WILLIAMS
kuję wyjaśnienia! Skoczyliśmy właśnie z gorącej
patelni prosto do ognia, Bruno!
Tak uważasz?
Przecież takie są fakty!
Bruno odwrócił się od niej, założył ręce za
głowę i wpatrzył się w jakiś punkt przed sobą.
Dlaczego? powiedział cichym głosem i Ka-
ty spojrzała na niego ze zdziwieniem, zastanawia-
jąc się, czy dobrze usłyszała.
Co masz na myśli? spytała. Przez długą
chwilę panowało między nimi milczenie.
Jesteśmy zaręczeni. Więc dlaczego nie mieli-
byśmy się pobrać? powiedział spokojnie.
Sugestia ta była tak szokująca, że Katy zamarła.
Myślę, że pasujemy do siebie fizycznie,
a seks jest bardzo ważną rzeczą w małżeństwie.
Dobry seks wróży udany związek, a poza tym
Joseph i twoi rodzice będą bardzo szczęśliwi
stwierdził, ciągle patrząc przed siebie.
Dopiero po kilku chwilach dotarło do niej to, co
powiedział. Bez żadnego zaangażowania uczucio-
wego Bruno proponował jej dalszy ciąg koszmar-
nej farsy. Nie tak dawno powiedział jej, że już
najwyższa pora, by się ustatkował, i planował
zrobić to z udziałem Isobel. Tym sposobem chciał
zadowolić Josepha. A teraz nie było Isobel, tylko
była ona w zasięgu ręki i ona miała przejąć tę rolę.
By zawrzeć małżeństwo, wystarczyło mu to, że się
lubią. Nie było tu miejsca na miłość, bo po prostu
ona nie istniała.
PAMITNY KONCERT 145
W odpowiedzi na takie postawienie sprawy krew
uderzyła jej do głowy i wypłynęła złością na twarz.
Wielokrotnie mówiłeś mi, że cię denerwuję,
nie patrząc ci w oczy, gdy do mnie mówisz wysa-
pała. Będę ci więc bardzo wdzięczna, jeśli teraz
ty raczysz spojrzeć na mnie!
Przysunął się do niej irytująco blisko.
Czy możesz zrozumieć, że nie muszę dzielić
z tobą poglądu, że małżeństwo musi być roman-
tyczne?
Ale ja nie chcę przysięgać miłości i wierności
człowiekowi, dla którego jestem, w tym właśnie
momencie, tylko atrakcyjna fizycznie. Nie chcę
takiego małżeństwa, które zawierane jest po to, by
zadowolić krewnych. Jak możesz być tak aroganc-
ki i zarozumiały, uważając, że przystanę na to. Nie
jestem Isobel.
Wiem powiedział miękko. W niczym nie
przypominasz Isobel. I nie jesteś podobna do żad-
nej innej kobiety spośród tych, z którymi umawia-
łem się kiedyś na randki. Jesteś niepowtarzalna.
Nie wiedziałem nawet, że taka jesteś, dopóki nie
zacząłem spędzać więcej czasu w twoim towarzys-
twie. Podoba mi się, w jaki sposób myślisz, mó-
wisz i uśmiechasz się.
Nie próbuj mnie teraz ugłaskać.
Nie próbuję. Mówię po prostu prawdę. Po-
głaskał ją po policzku. Spędziłem całe swoje
dorosłe życie, umawiając się z kobietami, które
wiedziały, co mówić i w co się ubrać w zależności
146 CATHY WILLIAMS
od sytuacji. Kiedy Joseph zachorował, a ja musia-
łem przeprowadzić się do niego, myślałem, że
długo tam nie wytrzymam. Byłem jednak w błę-
dzie. Zacząłem znajdować przyjemność, przeby-
wając w twojej obecności. Było to dla mnie nowe,
zadziwiające uczucie. Stwierdziłem, że lubię, jak
się rumienisz, jak pracujesz i jak bardzo jesteś
świeża w swoich reakcjach.
Dobrze, rozumiem, że mnie lubisz. Ale dla
mnie małżeństwo nie może się opierać tylko na
tym, że partnerzy się lubią. Powinni się kochać.
Nie widzisz różnicy?
Czy nie może być tak na początku? spy-
tał szorstko. Chcę przez to powiedzieć, że
mogłabyś nauczyć się mnie kochać... Nie mog-
łabyś?
Wahanie w jego głosie wywołało nagłe zamie-
szanie w jej głowie.
Do czego zmierzasz?
Próbuję ci powiedzieć, że... że nie sądzę,
żeby nasze małżeństwo miało być formalne. Nie
mogłoby być takie. Przynajmniej nie dla mnie.
Nie wiem, co chcesz przez to powiedzieć.
Czy nic ci nie mówi twoja kobieca intuicja? [ Pobierz całość w formacie PDF ]