download > pdf > do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bezpieczeństwa linii żywopłotu, i zbliżył się do oszklonych drzwi tarasu. Zasłony
były całkowicie zaciągnięte, więc nie mógł zajrzeć do środka. Zawahał się tylko
przez chwilę, a potem odsunął jedną z nich i wszedł.
Pokój wydawał się pogrążony w całkowitej ciemności, co było oczywiście
złudzeniem, zanim jednak oczy Chavasse a zdążyły przyzwyczaić się do zmiany
natężenia światła, poczuł, jak coś twardego wbija mu się w skroń.
- Ja się tym zaopiekuję, przyjacielu - odezwał się znajomy głos i jednocześnie
ktoś wyrwał mu z dłoni rewolwer.
W tym samym momencie zapaliło się światło. Poza Chavasse em w pokoju
było pięć osób. Vaughan stał po prawej stronie z półautomatycznym karabinem typu
sterling w ręku. Youngblood i Molly stali pod przeciwległymi drzwiami, pilnowani
przez siwego, postarzałego mężczyznę, którego brązowa twarz była prawie cała
pokryta zmarszczkami.
Człowiek, który wstał z klubowego fotela przy wygaszonym kominku, był
średniego wzrostu, miał na sobie długą sięgającą do pół uda kurtkę myśliwską z
futrzanym kołnierzem i zielony, tyrolski kapelusz, ukośnie przekrzywiony nad
zdumiewająco sympatyczną twarzą. Na pewno przekroczył już sześćdziesiątkę, a z
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
całej jego postawy przebijała naturalna pewność siebie, charakterystyczna dla
arystokraty.
- Proszę wejść, panie Drummond czy też, jak raczej powinienem powiedzieć,
panie Chavasse. Czekaliśmy na pana. - Zaśmiał się lekko. - Witamy w Babilonie.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
12. Nieszczęsny Babilon
Youngblood wysunął się do przodu, a jego twarz wyrażała absolutne
zaskoczenie.
- Co to wszystko ma znaczyć?
- Ma pan prawo być zdziwiony, panie Youngblood - odezwał się Stavru. -
Proszę mi więc pozwolić wyjaśnić. Pański przyjaciel Drummond jest w
rzeczywistości agentem Wydziału Specjalnego Scotland Yardu. Nazywa się Chavasse
- Paul Chavasse - i najwyrazniej został umieszczony w więzieniu Fridaythorpe tylko
po to, by mieć pana na oku, z czego wynikałoby, że spodziewano się pańskiej
ucieczki i mojej propozycji uwolnienia pana.
- Gliniarz? - rzucił Youngblood. - On? - Zaśmiał się z niedowierzaniem. -
Nigdy w życiu. Potrafię takiego wyczuć na kilometr nawet pod wiatr. Jeśli on jest
gliniarzem, to ja jestem księdzem.
- Ach tak? - Stavru odwrócił się do Chavasse a, a oczy mu się zwęziły. - Cenię
sobie pańską opinię jako eksperta. Wyglądałoby więc na to, że pan Chavasse może
być agentem innego rodzaju. - Kiwnął głową w stronę siwowłosego mężczyzny. -
Wez pana Youngblooda i tę młodą damę do piwnicy, Gledik, a potem chcę, żebyś
poszedł przygotować helikopter do lotu. Wyruszamy za pół godziny.
- ChwileczkÄ™... - zaczÄ…Å‚ Youngblood, ale Gledik po prostu cofnÄ…Å‚ siÄ™ o krok i
dokładnie wycelował do niego z lugera którego trzymał w ręku.
- Musi pan wybaczyć Gledikowi - odezwał się Stavru. W wyniku pewnego
spotkania z AVO w Budapeszcie stracił język, jest jednak nadzwyczaj sprawny. Na
pańskim miejscu robiłbym, co każe.
Gdy drzwi zamknęły się za nimi, Stavru odwrócił się z uśmiechem na ustach i
wyciągnął papierośnicę.
- Niech się pan poczęstuje, mój drogi przyjacielu, i przejdzmy do interesów.
Pan i ja jesteśmy, jak by pan to zapewne ujął, zawodowcami. Znamy wynik.
Chavasse przyjął papierosa i ogień.
- Zależy, w jaki sposób się na to patrzy - stwierdził.
- Skąd pan jest - MI 5 czy 6? - Chavasse nie od powiedział, a brwi Stravru
uniosły się na ułamek sekundy. - Coś specjalnego, co? To komplement, muszę
powiedzieć. Podobało mi się to małe szachrajstwo z rabunkiem, który otworzył panu
drzwi do więzienia. Wysoce pomysłowe.
- To akurat było zupełnie prawdziwe - stwierdził Chavasse, decydując się na
razie także na szczerość. - Stwierdziliśmy, że tylko najlepsze jest dosyć dobre. Muszę
przyznać, że posiada pan niezłą organizację.
- Staramy się świadczyć naszym klientom usługi najwyższej jakości, jak to
lubią określać te typki od reklamy.
- I to nie byle jakie. Wczesny grób dla frajerów, takich jak George Saxton i Ben
Hoffa, którzy byli dość naiwni, by dać się nabrać na pański kolorowy folder z
propozycją wycieczki, za którą na dodatek zapłacili z góry.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
- Chociaż może się to wydawać zupełnie dziwne, panie Chavasse, nikt nie jest
aż tak łatwowierny, jak wasi zawodowi przestępcy. Nigdy nie przestaje mnie
zdumiewać ich zdolność do - zupełnie bezkrytycznego przyjmowania wszelkich
bredni za dobrą monetę. Są gotowi połknąć nie tylko przynętę i haczyk, ale także
żyłkę i ciężarek wraz z całą wędką na dodatek.
- A ci... ci, którzy dotarli na wschodnią stronę żelaznej kurtyny? Musieli być
dla pana podwójnie opłacalnym towarem.
- Jak najbardziej, zapewniam pana. W rzeczy samej, przyszło mi właśnie na
myśl, że pewne kręgi po tamtej stronie politycznego płotu mogłyby być także
szczególnie zainteresowane zjednaniem sobie pana, mój drogi przyjacielu. Każdy
człowiek ma swoją cenę, jakkolwiek by na to patrzeć.
Chavasse wyrzucił niedopałek papierosa przez otwarte okno, za którym nadal
padał deszcz.
- W obecnych okolicznościach jestem pewien, że uzna pan za zrozumiałą moją
ciekawość, jeśli zapytam, jak udało się mnie zdemaskować?
Stavru podszedł do dębowego kredensu i nalał sobie brandy z kryształowej
karafki.
- To bardzo niedawne odkrycie, zapewniam pana, ale, niczym dobry
dziennikarz, nigdy nie ujawniam moich zródeł informacji. Tajemnica zawodowa. A
teraz zechce mi pan wybaczyć. Muszę poczynić pewne przygotowania przed
wyjazdem. - Kiwnął głową w kierunku Vaughana. - Zabierz go na dół i dołącz do
pozostałych, Simon, a potem wróć tutaj. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aikidobyd.xlx.pl
  •