[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- W tym jest coś bardzo dziwnego - powiedział. - Traktat nosi datę o dwa miesiące pózniejszą
od pierwszego kontaktu i zalicza planetę do kategorii 5-X. To znaczy, że w czterdziestym
szóstym dokonano zmiany kategorii. Zmiana ta winna być uwzględniona w wykazie, a nie
jest.
- To niemożliwe, żeby ustalanie kategorii jakiejś planety trwało bez mała dwa lata - rzekł
oficer dyżurny. - A może traktat jest sfałszowany?
- Skąd tubylcy czerpaliby stosowną wiedzę i skąd by wzięli odpowiedni sprzęt, żeby dokonać
fałszerstwa tej miary? - powiedział Yorish, a następnie zwrócił się do Fornriego:
- Jeśli traktat jest autentyczny, a ja nie widzę powodu, żeby w to wątpić, mamy do czynienia z
oszustwem na wprost niewyobrażalną skalę. Proszę mi opowiedzieć, jak to było.
Następnego ranka Arie Hort zgłosił się na umówione spotkanie, ustalone poprzedniego dnia
za pośrednictwem radiostacji Smitha. Zabrał Yorisha na spacer po plaży. W pewnym miejscu,
poza terenem budowy, gdzie brzeg skręcał ku północy, spotkali się z ośmioma miejscowymi
chłopcami, którzy czekali na nich z łodzią. Pomknęli nią wzdłuż wybrzeża, mijając po drodze
kilka wiosek, a w końcu brzeg znowu skręcił na zachód i Yorish ujrzał okazałą sylwetkę
nowoczesnego budynku, usytuowanego na urwistym cyplu.
- A więc to jest ten ośrodek zdrowia - rzekł. - Czy nie zechciałby mi pan wytłumaczyć...
- Nie, póki go pan nie obejrzy. Obiecałem Talicie pierwszeństwo, bo mógłbym nafaszerować
pana błędnymi informacjami.
- Talicie?
- Pannie Warr. Siostrzenicy Wemblinga. Ośrodek zdrowia jest jej oczkiem w głowie.
- Domyślam się, że nie ma pan o nim najlepszego zdania.
- Uważam, że jest wspaniały. Tylko że tubylcy zbyt słono za niego zapłacili. Jeśli ktoś ma
zakażenie w palcu u nogi, powinniśmy umieć go wyleczyć bez obcinania mu głowy.
Skręcili do brzegu, a dotarłszy tam, wciągnęli łódz na plażę między dwie inne, leżące na
piasku łodzie tubylców. Ktoś zadał sobie ogromny trud, by zbudować utwardzoną dróżkę,
wznoszącą się łagodnie serpentyną ku szczytowi cypla, ale była tam jeszcze jedna ścieżka,
stroma i zwykła, lecz uczęszczana, która prowadziła bezpośrednio na szczyt i tę wybrał Hort
bez słowa wyjaśnienia.
Talitha Warr z wdziękiem przyjęła Yorisha i przedstawiła go doktorowi Fenellowi, lekarzowi
personelu firmy Wembling and Company, który dwa razy w tygodniu pracował pół dnia w
ośrodku zdrowia, a poza tym udzielał pomocy w nagłych wypadkach. Panna Warr byłaby
ozdobą każdego towarzystwa, a przy tym robiła wrażenie osoby kompetentnej. Dr Fenell był
młodym, gamoniowatym, najwyrazniej niedoświadczonym mężczyzną, jakiego Yorish z
pewnością nie spodziewał się zastać na tak odpowiedzialnym stanowisku. Zastanawiał się,
czy przypadkiem nie jest to jakiś kiepski lekarz, który tutaj próbuje się zrehabilitować.
Fenell dreptał za panną Warr w sposób sprawiający wrażenie, jakby to ona była lekarzem, a
on jej podwładnym. Yorish zauważył, że Arie Hort w jakiś szczególny sposób patrzy na tych
dwoje. Widocznie rywalizowali ze sobą o względy panny Warr i to być może było przyczyną
niechętnego stosunku Horta do ośrodka zdrowia, a zatem jego opinia mogła nie być
obiektywna, czym jednak Yorish się nie przejął. I tak wyrobi sobie własny sąd.
Grzecznie więc oglądał różne mikroskopijne gabinety, od magno- i hydroterapii po
żywieniowy, których w większości od dawna nie używano. Oświadczył, że jest zachwycony
oddziałem pediatrycznym wraz z przyległym placem zabaw, choć zastanawiał się, w jaki
sposób tutejsze dzieci radzą sobie z zabawkami, pochodzącymi z tak obcej im cywilizacji.
Największe wrażenie wywarł na nim nie ośrodek, lecz fakt, że prawie nikt z niego nie
korzystał. Jedynymi pacjentami, jakich zobaczył, było kilku dorosłych ze złamaniami,
siedzących we wspaniałym parku z widokiem na morze. Obserwując, jak wyjeżdżali
samobieżnymi wózkami inwalidzkimi z usytuowanych za głównym budynkiem domów w
miejscowym stylu, postanowił poprosić personel medyczny "Hilna" o zbadanie tej tajemnicy.
Albo Langryjczycy byli ludzmi niezwykle zdrowymi, albo korzystali z ośrodka tylko w
przypadku kilku rodzajów dolegliwości, z którymi sami nie mogli sobie poradzić.
Poza tym, jeśli panna Warr spodziewała się zaimponować mu wielkodusznością swego wuja
wobec tubylców, nie mogła się dowiedzieć o jego zamiarze złożenia raportu w tej sprawie.
Yorish widział ośrodki zdrowia na wielu planetach.
Za każdym razem, gdy poważnie zachorował któryś z jego podkomendnych, a ze względu na
odległość nie mógł skorzystać z pomocy regularnej służby medycznej Floty, Yorish musiał
mu zapewnić najlepszą w danej sytuacji opiekę lekarską i dlatego zawsze sam przeprowadzał
uprzednio inspekcję wybranego szpitala czy ośrodka. Nigdy z własnej woli nie umieściłby
żadnego ze swych ludzi w ośrodku zdrowia na Langri. Sam budynek i jego otoczenie były
atrakcyjne, ale sprzęt i inne urządzenia medyczne co najwyżej średnie, a dochodził do tego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl aikidobyd.xlx.pl
- W tym jest coś bardzo dziwnego - powiedział. - Traktat nosi datę o dwa miesiące pózniejszą
od pierwszego kontaktu i zalicza planetę do kategorii 5-X. To znaczy, że w czterdziestym
szóstym dokonano zmiany kategorii. Zmiana ta winna być uwzględniona w wykazie, a nie
jest.
- To niemożliwe, żeby ustalanie kategorii jakiejś planety trwało bez mała dwa lata - rzekł
oficer dyżurny. - A może traktat jest sfałszowany?
- Skąd tubylcy czerpaliby stosowną wiedzę i skąd by wzięli odpowiedni sprzęt, żeby dokonać
fałszerstwa tej miary? - powiedział Yorish, a następnie zwrócił się do Fornriego:
- Jeśli traktat jest autentyczny, a ja nie widzę powodu, żeby w to wątpić, mamy do czynienia z
oszustwem na wprost niewyobrażalną skalę. Proszę mi opowiedzieć, jak to było.
Następnego ranka Arie Hort zgłosił się na umówione spotkanie, ustalone poprzedniego dnia
za pośrednictwem radiostacji Smitha. Zabrał Yorisha na spacer po plaży. W pewnym miejscu,
poza terenem budowy, gdzie brzeg skręcał ku północy, spotkali się z ośmioma miejscowymi
chłopcami, którzy czekali na nich z łodzią. Pomknęli nią wzdłuż wybrzeża, mijając po drodze
kilka wiosek, a w końcu brzeg znowu skręcił na zachód i Yorish ujrzał okazałą sylwetkę
nowoczesnego budynku, usytuowanego na urwistym cyplu.
- A więc to jest ten ośrodek zdrowia - rzekł. - Czy nie zechciałby mi pan wytłumaczyć...
- Nie, póki go pan nie obejrzy. Obiecałem Talicie pierwszeństwo, bo mógłbym nafaszerować
pana błędnymi informacjami.
- Talicie?
- Pannie Warr. Siostrzenicy Wemblinga. Ośrodek zdrowia jest jej oczkiem w głowie.
- Domyślam się, że nie ma pan o nim najlepszego zdania.
- Uważam, że jest wspaniały. Tylko że tubylcy zbyt słono za niego zapłacili. Jeśli ktoś ma
zakażenie w palcu u nogi, powinniśmy umieć go wyleczyć bez obcinania mu głowy.
Skręcili do brzegu, a dotarłszy tam, wciągnęli łódz na plażę między dwie inne, leżące na
piasku łodzie tubylców. Ktoś zadał sobie ogromny trud, by zbudować utwardzoną dróżkę,
wznoszącą się łagodnie serpentyną ku szczytowi cypla, ale była tam jeszcze jedna ścieżka,
stroma i zwykła, lecz uczęszczana, która prowadziła bezpośrednio na szczyt i tę wybrał Hort
bez słowa wyjaśnienia.
Talitha Warr z wdziękiem przyjęła Yorisha i przedstawiła go doktorowi Fenellowi, lekarzowi
personelu firmy Wembling and Company, który dwa razy w tygodniu pracował pół dnia w
ośrodku zdrowia, a poza tym udzielał pomocy w nagłych wypadkach. Panna Warr byłaby
ozdobą każdego towarzystwa, a przy tym robiła wrażenie osoby kompetentnej. Dr Fenell był
młodym, gamoniowatym, najwyrazniej niedoświadczonym mężczyzną, jakiego Yorish z
pewnością nie spodziewał się zastać na tak odpowiedzialnym stanowisku. Zastanawiał się,
czy przypadkiem nie jest to jakiś kiepski lekarz, który tutaj próbuje się zrehabilitować.
Fenell dreptał za panną Warr w sposób sprawiający wrażenie, jakby to ona była lekarzem, a
on jej podwładnym. Yorish zauważył, że Arie Hort w jakiś szczególny sposób patrzy na tych
dwoje. Widocznie rywalizowali ze sobą o względy panny Warr i to być może było przyczyną
niechętnego stosunku Horta do ośrodka zdrowia, a zatem jego opinia mogła nie być
obiektywna, czym jednak Yorish się nie przejął. I tak wyrobi sobie własny sąd.
Grzecznie więc oglądał różne mikroskopijne gabinety, od magno- i hydroterapii po
żywieniowy, których w większości od dawna nie używano. Oświadczył, że jest zachwycony
oddziałem pediatrycznym wraz z przyległym placem zabaw, choć zastanawiał się, w jaki
sposób tutejsze dzieci radzą sobie z zabawkami, pochodzącymi z tak obcej im cywilizacji.
Największe wrażenie wywarł na nim nie ośrodek, lecz fakt, że prawie nikt z niego nie
korzystał. Jedynymi pacjentami, jakich zobaczył, było kilku dorosłych ze złamaniami,
siedzących we wspaniałym parku z widokiem na morze. Obserwując, jak wyjeżdżali
samobieżnymi wózkami inwalidzkimi z usytuowanych za głównym budynkiem domów w
miejscowym stylu, postanowił poprosić personel medyczny "Hilna" o zbadanie tej tajemnicy.
Albo Langryjczycy byli ludzmi niezwykle zdrowymi, albo korzystali z ośrodka tylko w
przypadku kilku rodzajów dolegliwości, z którymi sami nie mogli sobie poradzić.
Poza tym, jeśli panna Warr spodziewała się zaimponować mu wielkodusznością swego wuja
wobec tubylców, nie mogła się dowiedzieć o jego zamiarze złożenia raportu w tej sprawie.
Yorish widział ośrodki zdrowia na wielu planetach.
Za każdym razem, gdy poważnie zachorował któryś z jego podkomendnych, a ze względu na
odległość nie mógł skorzystać z pomocy regularnej służby medycznej Floty, Yorish musiał
mu zapewnić najlepszą w danej sytuacji opiekę lekarską i dlatego zawsze sam przeprowadzał
uprzednio inspekcję wybranego szpitala czy ośrodka. Nigdy z własnej woli nie umieściłby
żadnego ze swych ludzi w ośrodku zdrowia na Langri. Sam budynek i jego otoczenie były
atrakcyjne, ale sprzęt i inne urządzenia medyczne co najwyżej średnie, a dochodził do tego [ Pobierz całość w formacie PDF ]