[ Pobierz całość w formacie PDF ]
obrazy. Nie miał jednak odwagi zapytać. A nuż go wyśmieje.
Lubię deszcz, lubię wiatr, lubię burzę mówiła śmiejąc się. Jej zielone
oczy błyszczały, twarz promieniała. Naraz zrzuciła z nóg sandały, wzięła je w rękę
i zawołała: Chodz, pobiegniemy! No, nie bój się, zobaczysz jak wspaniale.
Pobiegli w stronę ronda Waszyngtona. Chłodna nawałnica chlustała im
w twarz, pod nogami rozpryskiwały się kałuże, a oni biegli śmiejąc się i wykrzy-
kując.
Wstąp do mnie powiedział Julek, gdy zatrzymali się pod pomnikiem.
Zatelefonujemy do teatru i dowiemy się, gdzie można zastać tę aktorkę.
Zwietna myśl. Ułożymy cały plan. Będzie wspaniała heca chwyciła Jul
ka za rękę i pociągnęła go za sobą. Znowu biegli przez szumiącą ulewę
aż do
utraty tchu. Julek był szczęśliwy.
Jesteś najmorowszą dziewczyną powiedział.
A ty nie taki znowu goguś, jak myślałam.
I w ogóle jest wspaniale w naszej paczce.
Fantastycznie.
Zobaczysz, będzie jeszcze lepiej!
Zmieszny jesteś, ale miły.
A najważniejsze, że się razem trzymamy. Bo ja do tej pory nie miałem
dobrych kolegów. Lubię cię bardzo.
I ja ciebie.
Pomyślał, że wreszcie nadszedł odpowiedni moment. Powie jej wprost, że
chce z nią iść do kina. Było nie było, raz wreszcie trzeba się zdobyć na odwa -
gę. Już otwierał usta, gdy nagle Karioka roześmiała się.
Muszę ci coś powiedzieć. Ogromnie mi się podoba Tolek Banan...
Julka ukłuło coś boleśnie.
Coś zrobił taką smętną minę?
112
A nic wykrztusił. Pewno, Tolek może się podobać.
Tylko że on nie zwraca na mnie uwagi. Taki strasznie poważny, że aż mi
się chce śmiać.
No tak powiedział pospiesznie, a po chwili dodał: Co my tak stoimy
na deszczu? Chodz, wysuszymy się trochę.
Wbiegli do hallu. Z kuchni wytoczyła się pani Tecia. Gestem rozpaczy zała-
mała ręce.
Jak wy wyglądacie! Przemokli do suchej nitki.
To nic, pani Teciu! zawołał zuchowato Julek.- To przecież zdrowo.
Tylko uważajcie mi na podłogę.
Jej surowe spojrzenie spoczęło na Karioce. Julek ją uprzedził:
Nie zna pani Tecia Karioki? To moja koleżanka z Saskiej Kępy.
Mieszkam tu niedaleko, na Czeskiej wtrąciła dziewczyna,
Chciałam
tylko zadzwonić do koleżanki.
I poprosimy o gorącą herbatę dodał Julek.
Pani Tecia pokręciła głową.
W taką ulewę. Wyście chyba zwariowali.
Jeszcze raz obrzuciła dziewczynę badawczym spojrzeniem, odwróciła się
i zniknęła w kuchni.
Mam świetny pomysł szepnęła Karioka. Zadzwonię do %7łuli, ona jest
oblatana i zna wszystkie aktorki. Przeprowadzimy wywiad i zobaczymy, co z tego
wyjdzie.
Po chwili była już przy telefonie. Wybierała numer.
To ty, Zula? zaczęła wesoło. Tuja, Karioka. Cześć. Jak ci leci?
Cześć, Karioka usłyszała uradowany głos koleżanki. Co się z tobą
dzieje?
Jestem okropnie zajęta. Wpadnę do ciebie, to poplotkujemy. Teraz mam
ogromnie ważną sprawę. Słuchaj, czy ty znasz taką aktorkę... Nazywa
się Ma-
niewska, czy coś w tym guście.
Waniewska. Marta Waniewska.
No właśnie. Gdzie ona gra?
W Syrenie". Strasznie słaba.
Ale podobno ładna i podobno ma powodzenie.
Może ładna, ale gra jak noga.
Wiesz coś o niej?
A co cię tak interesuje?
Nie zadawaj głupich pytań, tylko mów, co i jak. Gdzie grała, w jakim filmie
i w ogóle?
W słuchawce dał się słyszeć głośny śmiech.
Ty zawsze masz zwariowane pomysły. Czekaj, czekaj, zaraz sobie przy
pomnę. Już wiem. Występowała w filmie Płaczące wierzby". Okropna. Grała
113
taką, co się podkochiwała w Aapickim, ale on ją wykołował dla jakiejś barmanki.
Straszna bzdura, a ona zupełnie rozpaczliwa.
Płaczące wierzby"? Banalny tytuł. I w czym ją jeszcze widziałaś?
W jakiejś Kobrze", ale nie pamiętam tytułu. Czy to ważne?
Ważne. Przypomnij sobie.
Już mam. Tajemnica Krystyny". Ale ona nie grała Krystyny, tylko taką,
co wciąż płakała. Nawet płakać dobrze nie umie.
Tajemnica Krystyny"? Dobra. A teraz w czym gra?
W takiej składance. Makabra. Nie byłam na tym, ale Wacek mi mówił.
Wiesz, ten z jedenastej od Batorego". Zupełna rozpacz.
Ten Wacek?
Nie. Waniewska.
No, jasne. Czy ona teraz gra w Syrenie"?
Tak. Wybierasz się?
Nie, tylko chce wiedzieć. Dziękuje ci, Zula. Miej się... Cześć!
Położyła szybko słuchawkę, tanecznym krokiem okrążyła cały hali.
Tak się załatwia sprawy! A gdy mijała Julka, powiedziała: Nie patrz
tak na mnie. O siódmej idziemy do Syreny".
Deszcz przestał padać. Rozpogadzało się.
Filipek stanął przed domem wskazanym przez młodszego Walentowicza. Była
to stara willa otoczona dokoła pięknym ogrodem.
Filipek ukrył się za krzewami, gwizdnął przeciągle na palcach. Potem jeszcze
dwa razy powtórzył sygnał.
Za chwilę ktoś wyszedł do ogrodu. Filipek poznał z daleka młodszego Wa-
lentowicza. Wysunął się dyskretnie zza krzaków, dał mu znak, że czeka na ulicy.
Tamten ruszył wolno i ociężale. Wnet jednak znalazł się za furtką.
Masz szelki? zapytał.
Mam. A ty przyniosłeś forsę?
Nie sprzedałem jeszcze longplaya. Nie miałem czasu. Mówię ci, w domu
grobowy nastrój. Fater dowiedział się, że Maciek rozbił mu volkswagena.
Wszy
scy chodzą na palcach i boją się oddychać. Taki los zakończył
żałosnym wes
tchnieniem.
Skąd fater wie, że twój brat rozbił wóz?
Nie mam pojęcia. W każdym razie krucho z Maćkiem.
Niewesoło zawtórował mu Filipek westchnieniem. Te, powiedz, kie
dy doktorek dmuchnął fatrowi tego volkswagena?
Beatles z Saskiej Kępy spojrzał na chłopca z ukosa.
114
A co ci właściwie do tego?
Bo można skombinować, kiedy i gdzie go rozbił.
Czy to ma jakieś znaczenie?
Może ma. Tak szczerze mówiąc, to żal mi tego twojego brata. Oferma.
I mięczak dodał poważnie młodszy Walentowicz. A volkswagena
zabrał wczoraj wieczór.
O której?
A co ty mnie tak wypytujesz? Czy to ważne?
Jak dla kogo rzucił podchwytliwie Filipek. Nie jesteś ciekaw, gdzie
go rozbił?
Mnie się zdaje, że zabrał go o tej porze. Może była piąta, może szósta.
Nie pózniej? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl aikidobyd.xlx.pl
obrazy. Nie miał jednak odwagi zapytać. A nuż go wyśmieje.
Lubię deszcz, lubię wiatr, lubię burzę mówiła śmiejąc się. Jej zielone
oczy błyszczały, twarz promieniała. Naraz zrzuciła z nóg sandały, wzięła je w rękę
i zawołała: Chodz, pobiegniemy! No, nie bój się, zobaczysz jak wspaniale.
Pobiegli w stronę ronda Waszyngtona. Chłodna nawałnica chlustała im
w twarz, pod nogami rozpryskiwały się kałuże, a oni biegli śmiejąc się i wykrzy-
kując.
Wstąp do mnie powiedział Julek, gdy zatrzymali się pod pomnikiem.
Zatelefonujemy do teatru i dowiemy się, gdzie można zastać tę aktorkę.
Zwietna myśl. Ułożymy cały plan. Będzie wspaniała heca chwyciła Jul
ka za rękę i pociągnęła go za sobą. Znowu biegli przez szumiącą ulewę
aż do
utraty tchu. Julek był szczęśliwy.
Jesteś najmorowszą dziewczyną powiedział.
A ty nie taki znowu goguś, jak myślałam.
I w ogóle jest wspaniale w naszej paczce.
Fantastycznie.
Zobaczysz, będzie jeszcze lepiej!
Zmieszny jesteś, ale miły.
A najważniejsze, że się razem trzymamy. Bo ja do tej pory nie miałem
dobrych kolegów. Lubię cię bardzo.
I ja ciebie.
Pomyślał, że wreszcie nadszedł odpowiedni moment. Powie jej wprost, że
chce z nią iść do kina. Było nie było, raz wreszcie trzeba się zdobyć na odwa -
gę. Już otwierał usta, gdy nagle Karioka roześmiała się.
Muszę ci coś powiedzieć. Ogromnie mi się podoba Tolek Banan...
Julka ukłuło coś boleśnie.
Coś zrobił taką smętną minę?
112
A nic wykrztusił. Pewno, Tolek może się podobać.
Tylko że on nie zwraca na mnie uwagi. Taki strasznie poważny, że aż mi
się chce śmiać.
No tak powiedział pospiesznie, a po chwili dodał: Co my tak stoimy
na deszczu? Chodz, wysuszymy się trochę.
Wbiegli do hallu. Z kuchni wytoczyła się pani Tecia. Gestem rozpaczy zała-
mała ręce.
Jak wy wyglądacie! Przemokli do suchej nitki.
To nic, pani Teciu! zawołał zuchowato Julek.- To przecież zdrowo.
Tylko uważajcie mi na podłogę.
Jej surowe spojrzenie spoczęło na Karioce. Julek ją uprzedził:
Nie zna pani Tecia Karioki? To moja koleżanka z Saskiej Kępy.
Mieszkam tu niedaleko, na Czeskiej wtrąciła dziewczyna,
Chciałam
tylko zadzwonić do koleżanki.
I poprosimy o gorącą herbatę dodał Julek.
Pani Tecia pokręciła głową.
W taką ulewę. Wyście chyba zwariowali.
Jeszcze raz obrzuciła dziewczynę badawczym spojrzeniem, odwróciła się
i zniknęła w kuchni.
Mam świetny pomysł szepnęła Karioka. Zadzwonię do %7łuli, ona jest
oblatana i zna wszystkie aktorki. Przeprowadzimy wywiad i zobaczymy, co z tego
wyjdzie.
Po chwili była już przy telefonie. Wybierała numer.
To ty, Zula? zaczęła wesoło. Tuja, Karioka. Cześć. Jak ci leci?
Cześć, Karioka usłyszała uradowany głos koleżanki. Co się z tobą
dzieje?
Jestem okropnie zajęta. Wpadnę do ciebie, to poplotkujemy. Teraz mam
ogromnie ważną sprawę. Słuchaj, czy ty znasz taką aktorkę... Nazywa
się Ma-
niewska, czy coś w tym guście.
Waniewska. Marta Waniewska.
No właśnie. Gdzie ona gra?
W Syrenie". Strasznie słaba.
Ale podobno ładna i podobno ma powodzenie.
Może ładna, ale gra jak noga.
Wiesz coś o niej?
A co cię tak interesuje?
Nie zadawaj głupich pytań, tylko mów, co i jak. Gdzie grała, w jakim filmie
i w ogóle?
W słuchawce dał się słyszeć głośny śmiech.
Ty zawsze masz zwariowane pomysły. Czekaj, czekaj, zaraz sobie przy
pomnę. Już wiem. Występowała w filmie Płaczące wierzby". Okropna. Grała
113
taką, co się podkochiwała w Aapickim, ale on ją wykołował dla jakiejś barmanki.
Straszna bzdura, a ona zupełnie rozpaczliwa.
Płaczące wierzby"? Banalny tytuł. I w czym ją jeszcze widziałaś?
W jakiejś Kobrze", ale nie pamiętam tytułu. Czy to ważne?
Ważne. Przypomnij sobie.
Już mam. Tajemnica Krystyny". Ale ona nie grała Krystyny, tylko taką,
co wciąż płakała. Nawet płakać dobrze nie umie.
Tajemnica Krystyny"? Dobra. A teraz w czym gra?
W takiej składance. Makabra. Nie byłam na tym, ale Wacek mi mówił.
Wiesz, ten z jedenastej od Batorego". Zupełna rozpacz.
Ten Wacek?
Nie. Waniewska.
No, jasne. Czy ona teraz gra w Syrenie"?
Tak. Wybierasz się?
Nie, tylko chce wiedzieć. Dziękuje ci, Zula. Miej się... Cześć!
Położyła szybko słuchawkę, tanecznym krokiem okrążyła cały hali.
Tak się załatwia sprawy! A gdy mijała Julka, powiedziała: Nie patrz
tak na mnie. O siódmej idziemy do Syreny".
Deszcz przestał padać. Rozpogadzało się.
Filipek stanął przed domem wskazanym przez młodszego Walentowicza. Była
to stara willa otoczona dokoła pięknym ogrodem.
Filipek ukrył się za krzewami, gwizdnął przeciągle na palcach. Potem jeszcze
dwa razy powtórzył sygnał.
Za chwilę ktoś wyszedł do ogrodu. Filipek poznał z daleka młodszego Wa-
lentowicza. Wysunął się dyskretnie zza krzaków, dał mu znak, że czeka na ulicy.
Tamten ruszył wolno i ociężale. Wnet jednak znalazł się za furtką.
Masz szelki? zapytał.
Mam. A ty przyniosłeś forsę?
Nie sprzedałem jeszcze longplaya. Nie miałem czasu. Mówię ci, w domu
grobowy nastrój. Fater dowiedział się, że Maciek rozbił mu volkswagena.
Wszy
scy chodzą na palcach i boją się oddychać. Taki los zakończył
żałosnym wes
tchnieniem.
Skąd fater wie, że twój brat rozbił wóz?
Nie mam pojęcia. W każdym razie krucho z Maćkiem.
Niewesoło zawtórował mu Filipek westchnieniem. Te, powiedz, kie
dy doktorek dmuchnął fatrowi tego volkswagena?
Beatles z Saskiej Kępy spojrzał na chłopca z ukosa.
114
A co ci właściwie do tego?
Bo można skombinować, kiedy i gdzie go rozbił.
Czy to ma jakieś znaczenie?
Może ma. Tak szczerze mówiąc, to żal mi tego twojego brata. Oferma.
I mięczak dodał poważnie młodszy Walentowicz. A volkswagena
zabrał wczoraj wieczór.
O której?
A co ty mnie tak wypytujesz? Czy to ważne?
Jak dla kogo rzucił podchwytliwie Filipek. Nie jesteś ciekaw, gdzie
go rozbił?
Mnie się zdaje, że zabrał go o tej porze. Może była piąta, może szósta.
Nie pózniej? [ Pobierz całość w formacie PDF ]