[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Chyba słyszałem coś o tym powiedział Simon ze
współczującą miną.
Ludzie nadal o tym opowiadają. To było okropne dla nas
obojga. Wówczas nie znałem jeszcze Marguerite, więc zupełnie nie
wiedziałem, przez co przechodziła ta kobieta. Nie rozumiałem
jeszcze, czym jest miłość i obsesja. Potarł dłonią kark. Z żalem
265/272
przyznaję, że nie zająłem się tą sprawą jak należy i w końcu jej
rodzina odesłała ją, żeby oszczędzić dalszych upokorzeń nam
wszystkim.
De Grenier znał tę kobietę?
Okazuje się, że ją kochał. Była jego daleką krewną i marzył, by
ją poślubić. Niedługo po wyjezdzie z Paryża odebrała sobie życie,
a on całą winą obarczył za to mnie. Być może słusznie.
Simon położył dłoń na ramieniu markiza.
Być może wasz romans uwidocznił jej chorobę, ale popadłaby
w szaleństwo wcześniej czy pózniej, niezależnie od pańskiego udzi-
ału. Wziąwszy pod uwagę postępowanie de Greniera, w ich
rodzinie jest jakiÅ› defekt.
Gdyby tylko to było takie proste. Markiz poklepał ręką dłoń
Simona, dla którego ten ojcowski gest był zdumiewający
i niezwykle poruszający. Marguerite nadal jest roztrzęsiona
śmiercią de Greniera i swoim w niej udziałem. Znią jej się kosz-
mary. Lysette zresztą też. Straciłem całe lata z życia moich córek.
Ich dzieciństwo minęło bezpowrotnie, a zaraz będą wychodzić za
mąż. Saint-Martin uniósł brew. Bo będą zaraz wychodzić za
mąż, prawda?
Simon zaśmiał się, robiąc krok w tył.
Nie mogę zadbać o nie obie, tylko o jedną z nich.
Co pana tak rozbawiło, panie Quinn? zapytała Lynette,
wchodząc do pokoju z łagodnym uśmiechem na ustach. Wy-
ciągnęła do niego dłoń, którą ujął i pocałował.
Nic takiego. Idziemy?
Z przyjemnością.
Przeprosili, wyszli z saloniku i skierowali siÄ™ korytarzem ku
wyjściu. Gdy byli już w ogrodzie, Simon przyciągnął ją do siebie,
wdychając świeży zapach deszczu i kuszący zapach perfum
Lynette.
266/272
Wiesz powiedziała z uroczym uśmiechem kiedy
zobaczyłam cię po raz pierwszy, podziwiałam twoją urodę
i pomyślałam sobie, że takiego mężczyzny nie sposób ujarzmić.
Ujarzmić? Uniósł brew. Nie jestem pewny, czy mi się to
podoba.
Och! Spojrzała na niego spod firanki ciemnych rzęs.
Czyżby nie miał pan wobec mnie uczciwych zamiarów, panie
Quinn?
Teraz to panie Quinn ? Skręcił za wysoki krzew, przy-
ciągnął ją mocno do siebie i pocałował namiętnie. Tylko niewielka
część jego niezaspokojonego pożądania do niej wyrwała się na
wolność.
Polizał ją po ustach, kusząc i drażniąc. Odpowiedziała niemym
błaganiem o więcej, znacznie więcej niż mógł jej w tej chwili dać.
Jego język wślizgnął się głęboko w jej usta, wypełniając je, liżąc,
próbując, nęcąc.
Wcale nie chcesz mnie ujarzmić, a thiasce.
Pozwól mi dziś w nocy przyjść wyszeptała, odchylając do tyłu
głowę.
Nie kuś zamruczał.
Simon. Zaśmiała się i otworzyła oczy. Doprowadzisz mnie
do szaleństwa. Czy wiesz, jak bardzo cię pragnę? Jak za tobą
tęsknię? Czasem w nocy leżę, myśląc o tobie lubieżnie. O dotyku
twoich rÄ…k na moim ciele, o pieszczocie ust na piersiach, o twoim
ciele pokrywajÄ…cym moje...
Cholera jasna. Przyciągnął ją bliżej, wbijając mocno biodra
w obszerne fałdy jej sukni. Namówiłabyś świętego do grzechu.
Tam w rogu jest altanka... zasugerowała, pieszcząc językiem
jego opuchnięte od pocałunków usta.
Niech cię. Próbuję cię adorować jak należy.
Trochę to poniewczasie, zważywszy, że już byłeś we mnie.
Zadrżała wtulona w niego. Czasem czuję, jak wchodzisz we mnie,
głęboko...
267/272
Mrucząc, Simon pocałował ją ponownie, wdzięczny za jej nam-
iętność i nieskrępowanie, z jakim mu się oddawała. Bez cienia
wstydu ani oporów, ufając mu całkowicie, od samego początku.
Na co czekasz? zapytała bez tchu.
Chcę dać ci czas powiedział ochrypłym głosem, zakładając jej
złoty pukiel za ucho. Chcę, żebyś miała pewność, że to ja jestem
tym jedynym.
Lynette uniosła brew.
A jeśli spotkam kogoś innego? Pozwolisz mi odejść?
Ręce zacisnęły mu się odruchowo na jej delikatnym ciele i musi-
ał zmusić się, żeby zwolnić uścisk.
Nie.
Wiotkimi ramionami oplotła go w pasie i przyciągnęła do siebie.
Tak sądziłam. Czyli dręczysz nas oboje bez sensu.
Nie mam nic, co mógłbym ci zaoferować.
Daj mi swoje serce i ciało. Tylko tego pragnę. Reszta dom
i rodzina to wszystko zbudujemy sami. Saint-Martin obiecał mi
sowity posag.
Niepotrzebny mi twój posag powiedział Simon, kontynuując
spacer i próbując zmniejszyć napięcie, jakie w nim wzbudziła.
Eddington dotrzymał słowa, o dziwo.
Cudownie. Jej uśmiech powiedział mu, że cieszy ją jego
radość. Wiedział jednak, że i tak by go przyjęła. Moi rodzice zam-
ierzają się pobrać.
Simon uśmiechnął się na te wieści. Rzadko widuje się tak do-
branÄ… parÄ™.
%7Å‚yczÄ™ im jak najlepiej.
To byłby idealny moment na nasz miesiąc miodowy w Irlandii
wymruczała. Mogliby nacieszyć się sobą bez przeszkód.
Lynette. Zaśmiał się, podniósł ją i zakręcił w powietrzu.
Widzę, że będziesz mną dowolnie kręcić do końca naszych dni.
Oparła ręce na jego ramionach i pocałowała czubek jego nosa.
268/272
Czyż możesz mnie winić, że chcę już zacząć te wspólne dni
i noce? Jeśli będziesz zwlekać jeszcze chwilę, pomyślę, że czekasz,
żeby sprawdzić, czy nie pojawi się ktoś lepszy ode mnie.
Nie ma nikogo takiego.
Oczywiście, że nie. Przeczesała palcami jego włosy. Jej
błękitne oczy patrzyły na niego ciepło, w oczekiwaniu. Poproś
mnie szepnęła.
Wzdychając teatralnie, postawił ją na ziemi i przyklęknął.
Lynette Rousseau, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz
moją żoną?
Oczy zaszły jej łzami i zadrżały usta.
Och, Simon...
Sięgnął do kieszeni marynarki i wyciągnął z niej pudełeczko.
Otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia.
Miałeś to przy sobie, przez cały czas?
Simon uśmiechnął się.
Och ty! Tupnęła nóżką i odwróciła się na pięcie.
Simon ruszył za nią ze śmiechem. Wiedział, że już nigdy jej nie
opuści.
Nie igraj ze mnÄ…
Spis treści
Okładka
Karta tytułowa
Dedykacja
PROLOG 1
PROLOG 2
ROZDZIAA 1
ROZDZIAA 2
ROZDZIAA 3
ROZDZIAA 4
ROZDZIAA 5
ROZDZIAA 6
ROZDZIAA 7
ROZDZIAA 8
ROZDZIAA 9
ROZDZIAA 10
ROZDZIAA 11
ROZDZIAA 12
ROZDZIAA 13
ROZDZIAA 14
ROZDZIAA 15
ROZDZIAA 16
ROZDZIAA 17
ROZDZIAA 18
Karta redakcyjna
Tytuł oryginału
DON T TEMPT ME
Projekt serii i zdjęcie na okładce
Anna Małyszek
Redakcja
Dorota Wer
Korekta
Jadwiga Przeczek
Copyright © 2006 by Sylvia Day
Copyright © for the translation by MaÅ‚gorzata MiÅ‚osz, 2014
Copyright © Wielka Litera Sp. z o.o., Warszawa 2014
Wielka Litera Sp. z o.o.
ul. Kosiarzy 37/53
02-953 Warszawa
http://www.wielkalitera.pl/
ISBN 978-83-64142-56-7
271/272
Plik ePub przygotowała firma eLib.pl
al. Szucha 8, 00-582 Warszawa
e-mail: kontakt@elib.pl
www.eLib.pl
@Created by PDF to ePub [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl aikidobyd.xlx.pl
Chyba słyszałem coś o tym powiedział Simon ze
współczującą miną.
Ludzie nadal o tym opowiadają. To było okropne dla nas
obojga. Wówczas nie znałem jeszcze Marguerite, więc zupełnie nie
wiedziałem, przez co przechodziła ta kobieta. Nie rozumiałem
jeszcze, czym jest miłość i obsesja. Potarł dłonią kark. Z żalem
265/272
przyznaję, że nie zająłem się tą sprawą jak należy i w końcu jej
rodzina odesłała ją, żeby oszczędzić dalszych upokorzeń nam
wszystkim.
De Grenier znał tę kobietę?
Okazuje się, że ją kochał. Była jego daleką krewną i marzył, by
ją poślubić. Niedługo po wyjezdzie z Paryża odebrała sobie życie,
a on całą winą obarczył za to mnie. Być może słusznie.
Simon położył dłoń na ramieniu markiza.
Być może wasz romans uwidocznił jej chorobę, ale popadłaby
w szaleństwo wcześniej czy pózniej, niezależnie od pańskiego udzi-
ału. Wziąwszy pod uwagę postępowanie de Greniera, w ich
rodzinie jest jakiÅ› defekt.
Gdyby tylko to było takie proste. Markiz poklepał ręką dłoń
Simona, dla którego ten ojcowski gest był zdumiewający
i niezwykle poruszający. Marguerite nadal jest roztrzęsiona
śmiercią de Greniera i swoim w niej udziałem. Znią jej się kosz-
mary. Lysette zresztą też. Straciłem całe lata z życia moich córek.
Ich dzieciństwo minęło bezpowrotnie, a zaraz będą wychodzić za
mąż. Saint-Martin uniósł brew. Bo będą zaraz wychodzić za
mąż, prawda?
Simon zaśmiał się, robiąc krok w tył.
Nie mogę zadbać o nie obie, tylko o jedną z nich.
Co pana tak rozbawiło, panie Quinn? zapytała Lynette,
wchodząc do pokoju z łagodnym uśmiechem na ustach. Wy-
ciągnęła do niego dłoń, którą ujął i pocałował.
Nic takiego. Idziemy?
Z przyjemnością.
Przeprosili, wyszli z saloniku i skierowali siÄ™ korytarzem ku
wyjściu. Gdy byli już w ogrodzie, Simon przyciągnął ją do siebie,
wdychając świeży zapach deszczu i kuszący zapach perfum
Lynette.
266/272
Wiesz powiedziała z uroczym uśmiechem kiedy
zobaczyłam cię po raz pierwszy, podziwiałam twoją urodę
i pomyślałam sobie, że takiego mężczyzny nie sposób ujarzmić.
Ujarzmić? Uniósł brew. Nie jestem pewny, czy mi się to
podoba.
Och! Spojrzała na niego spod firanki ciemnych rzęs.
Czyżby nie miał pan wobec mnie uczciwych zamiarów, panie
Quinn?
Teraz to panie Quinn ? Skręcił za wysoki krzew, przy-
ciągnął ją mocno do siebie i pocałował namiętnie. Tylko niewielka
część jego niezaspokojonego pożądania do niej wyrwała się na
wolność.
Polizał ją po ustach, kusząc i drażniąc. Odpowiedziała niemym
błaganiem o więcej, znacznie więcej niż mógł jej w tej chwili dać.
Jego język wślizgnął się głęboko w jej usta, wypełniając je, liżąc,
próbując, nęcąc.
Wcale nie chcesz mnie ujarzmić, a thiasce.
Pozwól mi dziś w nocy przyjść wyszeptała, odchylając do tyłu
głowę.
Nie kuś zamruczał.
Simon. Zaśmiała się i otworzyła oczy. Doprowadzisz mnie
do szaleństwa. Czy wiesz, jak bardzo cię pragnę? Jak za tobą
tęsknię? Czasem w nocy leżę, myśląc o tobie lubieżnie. O dotyku
twoich rÄ…k na moim ciele, o pieszczocie ust na piersiach, o twoim
ciele pokrywajÄ…cym moje...
Cholera jasna. Przyciągnął ją bliżej, wbijając mocno biodra
w obszerne fałdy jej sukni. Namówiłabyś świętego do grzechu.
Tam w rogu jest altanka... zasugerowała, pieszcząc językiem
jego opuchnięte od pocałunków usta.
Niech cię. Próbuję cię adorować jak należy.
Trochę to poniewczasie, zważywszy, że już byłeś we mnie.
Zadrżała wtulona w niego. Czasem czuję, jak wchodzisz we mnie,
głęboko...
267/272
Mrucząc, Simon pocałował ją ponownie, wdzięczny za jej nam-
iętność i nieskrępowanie, z jakim mu się oddawała. Bez cienia
wstydu ani oporów, ufając mu całkowicie, od samego początku.
Na co czekasz? zapytała bez tchu.
Chcę dać ci czas powiedział ochrypłym głosem, zakładając jej
złoty pukiel za ucho. Chcę, żebyś miała pewność, że to ja jestem
tym jedynym.
Lynette uniosła brew.
A jeśli spotkam kogoś innego? Pozwolisz mi odejść?
Ręce zacisnęły mu się odruchowo na jej delikatnym ciele i musi-
ał zmusić się, żeby zwolnić uścisk.
Nie.
Wiotkimi ramionami oplotła go w pasie i przyciągnęła do siebie.
Tak sądziłam. Czyli dręczysz nas oboje bez sensu.
Nie mam nic, co mógłbym ci zaoferować.
Daj mi swoje serce i ciało. Tylko tego pragnę. Reszta dom
i rodzina to wszystko zbudujemy sami. Saint-Martin obiecał mi
sowity posag.
Niepotrzebny mi twój posag powiedział Simon, kontynuując
spacer i próbując zmniejszyć napięcie, jakie w nim wzbudziła.
Eddington dotrzymał słowa, o dziwo.
Cudownie. Jej uśmiech powiedział mu, że cieszy ją jego
radość. Wiedział jednak, że i tak by go przyjęła. Moi rodzice zam-
ierzają się pobrać.
Simon uśmiechnął się na te wieści. Rzadko widuje się tak do-
branÄ… parÄ™.
%7Å‚yczÄ™ im jak najlepiej.
To byłby idealny moment na nasz miesiąc miodowy w Irlandii
wymruczała. Mogliby nacieszyć się sobą bez przeszkód.
Lynette. Zaśmiał się, podniósł ją i zakręcił w powietrzu.
Widzę, że będziesz mną dowolnie kręcić do końca naszych dni.
Oparła ręce na jego ramionach i pocałowała czubek jego nosa.
268/272
Czyż możesz mnie winić, że chcę już zacząć te wspólne dni
i noce? Jeśli będziesz zwlekać jeszcze chwilę, pomyślę, że czekasz,
żeby sprawdzić, czy nie pojawi się ktoś lepszy ode mnie.
Nie ma nikogo takiego.
Oczywiście, że nie. Przeczesała palcami jego włosy. Jej
błękitne oczy patrzyły na niego ciepło, w oczekiwaniu. Poproś
mnie szepnęła.
Wzdychając teatralnie, postawił ją na ziemi i przyklęknął.
Lynette Rousseau, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz
moją żoną?
Oczy zaszły jej łzami i zadrżały usta.
Och, Simon...
Sięgnął do kieszeni marynarki i wyciągnął z niej pudełeczko.
Otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia.
Miałeś to przy sobie, przez cały czas?
Simon uśmiechnął się.
Och ty! Tupnęła nóżką i odwróciła się na pięcie.
Simon ruszył za nią ze śmiechem. Wiedział, że już nigdy jej nie
opuści.
Nie igraj ze mnÄ…
Spis treści
Okładka
Karta tytułowa
Dedykacja
PROLOG 1
PROLOG 2
ROZDZIAA 1
ROZDZIAA 2
ROZDZIAA 3
ROZDZIAA 4
ROZDZIAA 5
ROZDZIAA 6
ROZDZIAA 7
ROZDZIAA 8
ROZDZIAA 9
ROZDZIAA 10
ROZDZIAA 11
ROZDZIAA 12
ROZDZIAA 13
ROZDZIAA 14
ROZDZIAA 15
ROZDZIAA 16
ROZDZIAA 17
ROZDZIAA 18
Karta redakcyjna
Tytuł oryginału
DON T TEMPT ME
Projekt serii i zdjęcie na okładce
Anna Małyszek
Redakcja
Dorota Wer
Korekta
Jadwiga Przeczek
Copyright © 2006 by Sylvia Day
Copyright © for the translation by MaÅ‚gorzata MiÅ‚osz, 2014
Copyright © Wielka Litera Sp. z o.o., Warszawa 2014
Wielka Litera Sp. z o.o.
ul. Kosiarzy 37/53
02-953 Warszawa
http://www.wielkalitera.pl/
ISBN 978-83-64142-56-7
271/272
Plik ePub przygotowała firma eLib.pl
al. Szucha 8, 00-582 Warszawa
e-mail: kontakt@elib.pl
www.eLib.pl
@Created by PDF to ePub [ Pobierz całość w formacie PDF ]