download > pdf > do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Jak zawsze totalna improwizacja! Przy niej nie był w stanie zastanawiać się nad kolejnym posunięciem.
Mo\e powinien to zmienić i bardziej nad sobą panować? Wybuchnął śmiechem. Ciekawe, jak do tego
przekonać szalejące hormony.
- Jedziemy do ciebie. Ale nie wejdę, tylko pojadę do domu. - Za nic nie chciał się przyznać, \e całkiem
go zaskoczyła.
- Dlaczego? Mówiłam serio. Naprawdę! Przestań się tak o mnie troszczyć. Jestem du\ą
dziewczynką i biorę odpowiedzialność za swoje decyzje.
- Zapewniam cię, \e wcale nie jestem taki opiekuńczy!
- Czy\by? Przed chwilą nie pozwoliłeś mi się stoczyć.
- O ile dobrze pamiętam, kiedy cię ostatnio pocałowałem, w chwilę pózniej kochaliśmy się na moim
biurku. Zaufaj mi, naprawdę wiem, jak się nale\y zachować w konkretnej sytuacji.
- Chodzi ci dziś wyłącznie o kredyt zaufania, tak?
- Nie! Chciałbym cię zaciągnąć do swego łó\ka i kochać się przez całą noc, a\ do zupełnego
wyczerpania.
- W takim razie jedzmy do mnie - namawiała. Pokręcił głową, chocia\ z trudem zdobył się na
odmowę. Lila była wściekła, więc dodała uszczypliwie: - Tak, tak, sypianie z wrogiem i podobne
bzdury.
Był na nią zły, bo uporczywie powtarzała tamte słowa. Powinna domyślić się, w czym rzecz, i docenić,
\e zdobył się na szlachetny gest.
- Nie mów bzdur...
- W takim razie o co chodzi?
Dlaczego nalega? Czemu nie da mu spokoju?
- Nick?
- Lila, przestań, dobrze?
- To nie takie proste. Bardzo mi się naraziłeś, wiesz? Nic na to nie poradzę.
- Co mi grozi?
- Chciałabym cię teraz upokorzyć, \ebyś poczuł się równie podle jak ja.
- Skąd pewność, \e tak nie jest?
- Nic ju\ nie rozumiem! Przecie\ chodziło ci wyłącznie o to, \eby się ze mną przespać!
- Gdyby tak było, jechalibyśmy teraz do ciebie.
- Nick, czego ty ode mnie chcesz?
- Sam nie wiem.
Szkoda, \e nie chodzi wyłącznie o zaspokojenie \ądzy. To byłoby proste. Z takimi sytuacjami radził
sobie bez wysiłku, potrafił je precyzyjnie określić i opatrzyć etykietami. Uczucia, które w nim budziła Lila,
były zaskakujące i niemo\liwe do nazwania.
Zamilkła na dobre. Objęła ramionami talię, jakby próbowała złagodzić cierpienie. Nick patrzył na nią
świadomy, \e ma przed sobą kolejny dowód fatalnego wpływu, jaki sama jego obecność wywiera na
innych ludzi. Wszystkich ludzi, na których mu zale\ało, spotyka nieszczęście. W ró\nym stopniu dotknęło
jego rodziców, Amelię, a teraz dołączyła do nich Lila.
Pani Charlotte Tooney poślubiła kolegę z liceum, który był jej szkolną sympatią. śyli szczęśliwie przez
dwadzieścia lat. Potem mą\ zmarł na zawał serca i Charlotte została sama. Przedtem w ogóle się nie roz-
stawali. Na ścianach jej pokoju w domu spokojnej starości wisiały oprawione reprodukcje, stały tam
równie\ elektryczne organy, na których grywała ulubione melodie. Lila ceniła hart ducha Charlotte, która
po śmierci mę\a dwadzieścia lat spędziła całkiem sama. Nie miała dzieci, ale prowadziła barwne i ciekawe
\ycie, o jakim marzyła dla siebie Lila.
Charlotte potrafiła odwa\nie stawić czoło \yciowym przeciwnościom, natomiast Lila wcią\ chowała
głowę w piasek. Od paru dni odkładała kupno testu cią\owego. W głębi ducha obawiała się, \e wynik
będzie negatywny. Z całego serca pragnęła urodzić dziecko Nicka.
- Wypróbowałaś przepis na chleb z mąki kukurydzianej? - zapytała Charlotte, przerywając jej nieweso-
łe rozmyślania.
Starsza pani spędzała ostatnio długie godziny przed telewizorem. Oglądała programy poświęcone
gotowaniu i notowała przepisy na ciekawe wypieki, które, jej zdaniem, Lila powinna wypróbować.
Efekty były zwykle... smakowite.
- Jeszcze nie - odparła Lila. - Wczoraj upiekłam ciasteczka.
Niewielkie sypialnie w domu spokojnej starości wychodziły na otwartą przestrzeń dostępną dla
wszystkich pensjonariuszy. Lila poznała Charlotte i jej najlepszą przyjaciółkę Myrtle, gdy zaraz po
przeprowadzce do Youngsville przyszła ofiarować ksią\ki do miejscowej biblioteki. Trafiła na dwie
urocze starsze panie, długo z nimi rozmawiała i tak zaczęła się ich przyjazń. Charlotte i Myrtle były dla
niej jak babcie.
- Jak tam Gershwin? Dobry koncert? Poszłaś z Myrtle?
- Ale\ skąd! - odparła Myrtle Frye, wpadając do pokoju bez pukania.
- Kogo zabrałaś? - Charlotte nie dawała za wygraną.
- Kochanie, to nie twoja sprawa.
- Wręcz przeciwnie. Zaprosiłaś mę\czyznę?
- Owszem. Ale było tak, jak myślicie - dodała pospiesznie. Starszym paniom raczej nie przyjdzie do
głowy, \e za\yłość z Nickiem zaczęła się erotycznym trzęsieniem ziemi, a teraz napięcie stale rośnie.
Problem w tym, \e tu\ po niezwykłych doznaniach facet ujawnił całkowity brak zainteresowania ślubem i
\yciem rodzinnym. - Koncert był świetny. Miło spędziłam czas. - Popatrzyła na ścienny zegar z kukułką. -
Na mnie ju\ pora. Mam nadzieję, \e ciasteczka będą wam smakowały.
- Na pewno, skarbie.
- Wezmiesz kilka sztuk dla tego pana? - zapytała Myrtle.
- O kim ty mówisz?
- O młodym człowieku, z którym poszłaś na koncert - wyjaśniła Charlotte.
- O nie! - zaprotestowała stanowczo.
Trudno powiedzieć, jak się uło\ą jej sprawy z Nickiem, ale była przekonana, \e nie nale\y karmić go
ciasteczkami. Podczas wieczornego pieczenia zastanawiała się nad ich znajomością. Chyba zaskoczyła go
wczoraj, zgadzając się spędzić z nim noc. Pewnie nie wierzył, biedaczek, \e mimo wszystko miał szansę
zaciągnąć ją do łó\ka. Nie był na to przygotowany, a \e uczył się na swoich błędach, wolał nie
ryzykować... i odmówił. To dla niego trudna próba, zwłaszcza \e ostatnio był mocno wytrącony z
równowagi. Mo\na wręcz powiedzieć, \e nie panował nad sytuacją.
Lila wło\yła płaszcz i podeszła do drzwi.
- Do widzenia, miłe panie.
- Cześć, Lila.
Zeszła po zboczu niskiego pagórka. U jego podnó\a był przystanek autobusowy. Lila miała auto i sama
przyjechała nim z Florydy do stanu Indiana, ale potem odstawiła je do gara\u i jezdziła bardzo rzadko,
zwłaszcza jesienią i zimą. Nie lubiła prowadzić.
Czekała na autobus, wystawiając twarz do słońca. Rozmyślała o swoich sprawach. Uświadomiła sobie,
\e dwie z nich są dla niej szczególnie istotne. Po pierwsze, jesli urodzi dziecko, chciałaby wychowywać je
razem z mę\em. Po drugie, jedynym kandydatem na mę\a, jakiego brała pod uwagę, był Nick. Z tego
wniosek, \e powinna trzymać nerwy na wodzy i skłonić go przykładem oraz łagodną perswazją, aby
uwierzył w miłość. Niech się wreszcie przekona, \e twarz, którą rano zobaczy tu\ przy swojej, nie musi
być wroga. Zwykle jest przyjazna, a mał\onkowie to sojusznicy wspólnie stawiający czoło trudom \ycia.
Jak go o tym przekonać?
Wszystko w swoim czasie. Sposób się znajdzie. Najpierw trzeba kupić test cią\owy i sprawdzić, czy
będzie mamą.
- Lila?
Odwróciła się i ujrzała Nicka. Stał tu\ za nią ubrany w spłowiałe d\insy i sweter z wypukłym wzorem.
Z pozoru zwyczajny facet w weekendowym stroju, lecz od razu rzucało się w oczy, \e jest wy\szy i [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aikidobyd.xlx.pl
  •