[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Ja też po cichu podjadam słodycze - wyznała. -Moim zdaniem są
dużo gorsze rodzaje uzależnienia -dodała, myśląc o swojej matce.
- To prawda - zgodziła się Beatrice. - Moja siostra wyszła za mąż za
nałogowego hazardzistę. Wyniósł wszystko z domu, nawet toster i radio z
budzikiem.
- To jest prawdziwe uzależnienie.
- Właśnie - ciągnęła Beatrice z przejęciem. - Ale los ją dobrze
potraktował. Jej obecny mąż to uroczy człowiek. Może trochę nudny, ale
to nie jest ważne.
- Pani Trevallyn, czy Ethan Jenson był kiedyś gościem w pani
pensjonacie? - spytała Eloise, gdy tylko przełknęła czekoladkę.
Beatrice wyprostowała się z godnością.
- Miałabym pozwolić takiemu człowiekowi spać w moim domu? U
mnie obowiązują wysokie standardy, mam nadzieję, że zauważyła pani.
Nie mam nic przeciwko surferom, ale ten młodzieniec zaliczał dziewczyny
jedna po drugiej.
- I nigdy go pani tutaj nie widziała?
135
RS
- Nigdy - oznajmiła Beatrice stanowczo. - W ogóle niechętnie
przyjmuję młodzież. Wolę dojrzałych gości. Są bardziej odpowiedzialni i
nie skarżą się na obsługę. Eloise w jednej chwili poczuła się stara i nudna.
- Chce pani jeszcze jedną czekoladkę? - spytała Beatrice, podsuwając
jej pudełko pod nos.
- Chętnie - mruknęła Eloise, biorąc dwie. - Dziękuję.
Wieczór był jeszcze cieplejszy niż poprzedniego dnia. Od morza
wiała jedynie lekka bryza. Eloise uniosła głowę i głęboko oddychała. Z
przyjemnością włożyła własne ubranie. Czuła się w nim bezpieczniej,
jakby stanowiło jej pancerz. Spojrzała na swoje niebieskie dżinsy i białą
lnianą koszulę. Miała wrażenie, że powoli odzyskuje kontrolę.
Postanowiła wyjść z pensjonatu wcześniej, żeby uniknąć spotkania z
Lachlanem, ale on musiał widocznie wyczuć jej zamiary, bo nagle pojawił
się na dole schodów.
- Czyżbym przyszedł za wcześnie? - spytał niewinnie.
Potrząsnęła głową.
- Nie chciałam cię spotkać.
- Naprawdę? - Uniósł brwi. - Dlaczego?
- Wiesz dobrze, dlaczego - burknęła.
Na jego twarzy pojawił się chłopięcy uśmiech.
- Chyba wyszedłem z wprawy, jeżeli idzie o podrywanie kobiet.
Powinnaś mnie trochę w tym podszkolić. Na przykład podczas kolacji.
Zrobiłem zapiekankę, za którą można dać się zabić.
- Nie zamierzam rozstawać się dzisiaj z życiem.
- A ja nie zamierzam cię zabijać. Eloise spojrzała na niego.
136
RS
- Rozmawiałeś z kimś o rezultatach sekcji zwłok? Zmarszczył brwi,
słysząc powagę w jej głosie.
- Tylko ze swoimi ludzmi i Nickiem Tremayne'em. Czemu pytasz?
- W miasteczku już krążą plotki. Zaczynam się obawiać, że rodzina
Ethana Jensona dowie się o tym z niepowołanych ust.
Przez moment pocierał dłonią szczękę.
- Miałem nadzieję, że uda się to jakoś odwlec. Chciałem najpierw
sprawdzić kilka wątków, ale widzę, że trzeba porozmawiać z rodziną.
Pojechali na kilka dni do Londynu, podobno mają wrócić jutro.
Szli po ścieżce tym samym krokiem.
- Nad jakimi wątkami pracujesz? - spytała z ciekawością.
- Wyniki badań wskazują, że Jenson był martwy, zanim się znalazł w
wodzie. Około siódmej trzydzieści widziano go w barze w hotelu Pod
Kotwicą w towarzystwie kilku młodych kobiet. Te kobiety już
przesłuchano, i wszystkie zeznały to samo. Jenson wyszedł sam i potem
nikt go już nie widział żywego. Mówiłaś, że znalazł się w wodzie około
północy. Mamy więc cztery i pół godziny, w tym czasie został
zamordowany, a ciało wrzucono do wody.
- Więc nikt nie wie, gdzie poszedł ani z kim był przez ten czas?
- Jakby się zapadł pod ziemię.
- Ktoś go musiał widzieć - stwierdziła Eloise z naciskiem. Ale
woli nic nie mówić, żeby osłonić siebie albo bliską osobę.
- To dość prawdopodobne. Zatrzymała się i spojrzała na niego.
- Ale?
Wypuścił powietrze z lekkim gwizdem.
137
RS
- Coś mi w tym wszystkim nie pasuje. Cały czas mam wrażenie, że
coś przeoczyłem. Tobie też się coś takiego zdarzyło?
- Z reguły na początku nie widzi się czegoś ważnego, inspektorze -
zauważyła ponuro. - Ale płacą nam za to, żebyśmy wszystko złożyli do
kupy i żeby wszystko pasowało.
- Możesz do mnie mówić Lachlan. - Uśmiechnął się szelmowsko. -
Jesteśmy już po służbie.
- Czyżby?
- Oczywiście. - Znalezli się przed jego domem, więc sięgnął do
kieszeni po klucz. - Po prostu zjemy razem zapiekankę.
- Pod warunkiem, że to wszystko, co będziemy robić razem.
- A wypicie butelki wina wchodzi w grę? - spytał, zamykając drzwi.
- Tak.
- A o śledztwie możemy rozmawiać?
- Wiesz dobrze, że tak. Oczywiście bez świadków. Czy twoja córka
będzie w domu?
Lachlan zajął się otwieraniem butelki i wyjmowaniem kieliszków.
- Pojechała na parę dni do swojej matki. Eloise wzięła od niego
kieliszek, marszcząc brwi.
- Specjalnie kazałeś jej wyjechać?
- Nie, to był akurat jej pomysł. Chciała się wybrać z mamą na
zakupy.
- Mam wrażenie, że nie mówisz mi wszystkiego -powiedziała,
przyglądając mu się uważnie.
Lachlan zacisnął szczęki.
138
RS
- Mam już dość powtarzania w kółko, że Poppy nie ma z tym nic
wspólnego.
- Gdzie była tej nocy, kiedy zginął Ethan Jenson?
- Ze mną w domu.
- Masz na to jakiś dowód? - zapytała po chwili wahania.
- Mam. O ósmej jedliśmy kolację, potem Poppy poszła do swojego
pokoju. Posłuchała trochę muzyki i położyła się do łóżka.
- Zaglądałeś do niej?
- Zwykle tego nie robię, ale o drugiej zadzwonił telefon. Dzwonił
jeden z posterunkowych. Poppy się obudziła i wyszła do łazienki.
Zamieniliśmy parę słów na schodach i ona wróciła do łóżka.
- Jesteś pewien, że potem nie wychodziła?
- Spała, kiedy zadzwoniono do mnie o szóstej rano z informacją o
śmierci Jensona.
Eloise musiała się poddać.
- W porządku, wierzę ci.
Stanął przed nią i dwoma palcami lekko podniósł jej brodę do góry.
- Nie umiesz ufać ludziom, co?
- Za każdym razem, kiedy komuś zaufałam, boleśnie się zawiodłam -
wyznała łagodniejszym tonem.
- Więc na wszelki wypadek wolisz się całkiem nie odsłaniać. Tylko
że ukrywając swoją słabość i wrażliwość, żyjesz na pół gwizdka.
Odsunęła się nieco od niego.
- To moje życie.
- Ale nie jesteś szczęśliwa. Spojrzała na niego buńczucznie.
139
RS
- A skąd ty to możesz wiedzieć? I jakie masz prawo, żeby oceniać
moje prywatne życie? Nie znasz mnie i nie wiesz, jaka jestem.
- Wiem, bo kiedy cię pocałowałem, to stało się coś niezwykłego.
- Nic się nie stało. Po prostu się pocałowaliśmy. Ot i cała historia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl aikidobyd.xlx.pl
- Ja też po cichu podjadam słodycze - wyznała. -Moim zdaniem są
dużo gorsze rodzaje uzależnienia -dodała, myśląc o swojej matce.
- To prawda - zgodziła się Beatrice. - Moja siostra wyszła za mąż za
nałogowego hazardzistę. Wyniósł wszystko z domu, nawet toster i radio z
budzikiem.
- To jest prawdziwe uzależnienie.
- Właśnie - ciągnęła Beatrice z przejęciem. - Ale los ją dobrze
potraktował. Jej obecny mąż to uroczy człowiek. Może trochę nudny, ale
to nie jest ważne.
- Pani Trevallyn, czy Ethan Jenson był kiedyś gościem w pani
pensjonacie? - spytała Eloise, gdy tylko przełknęła czekoladkę.
Beatrice wyprostowała się z godnością.
- Miałabym pozwolić takiemu człowiekowi spać w moim domu? U
mnie obowiązują wysokie standardy, mam nadzieję, że zauważyła pani.
Nie mam nic przeciwko surferom, ale ten młodzieniec zaliczał dziewczyny
jedna po drugiej.
- I nigdy go pani tutaj nie widziała?
135
RS
- Nigdy - oznajmiła Beatrice stanowczo. - W ogóle niechętnie
przyjmuję młodzież. Wolę dojrzałych gości. Są bardziej odpowiedzialni i
nie skarżą się na obsługę. Eloise w jednej chwili poczuła się stara i nudna.
- Chce pani jeszcze jedną czekoladkę? - spytała Beatrice, podsuwając
jej pudełko pod nos.
- Chętnie - mruknęła Eloise, biorąc dwie. - Dziękuję.
Wieczór był jeszcze cieplejszy niż poprzedniego dnia. Od morza
wiała jedynie lekka bryza. Eloise uniosła głowę i głęboko oddychała. Z
przyjemnością włożyła własne ubranie. Czuła się w nim bezpieczniej,
jakby stanowiło jej pancerz. Spojrzała na swoje niebieskie dżinsy i białą
lnianą koszulę. Miała wrażenie, że powoli odzyskuje kontrolę.
Postanowiła wyjść z pensjonatu wcześniej, żeby uniknąć spotkania z
Lachlanem, ale on musiał widocznie wyczuć jej zamiary, bo nagle pojawił
się na dole schodów.
- Czyżbym przyszedł za wcześnie? - spytał niewinnie.
Potrząsnęła głową.
- Nie chciałam cię spotkać.
- Naprawdę? - Uniósł brwi. - Dlaczego?
- Wiesz dobrze, dlaczego - burknęła.
Na jego twarzy pojawił się chłopięcy uśmiech.
- Chyba wyszedłem z wprawy, jeżeli idzie o podrywanie kobiet.
Powinnaś mnie trochę w tym podszkolić. Na przykład podczas kolacji.
Zrobiłem zapiekankę, za którą można dać się zabić.
- Nie zamierzam rozstawać się dzisiaj z życiem.
- A ja nie zamierzam cię zabijać. Eloise spojrzała na niego.
136
RS
- Rozmawiałeś z kimś o rezultatach sekcji zwłok? Zmarszczył brwi,
słysząc powagę w jej głosie.
- Tylko ze swoimi ludzmi i Nickiem Tremayne'em. Czemu pytasz?
- W miasteczku już krążą plotki. Zaczynam się obawiać, że rodzina
Ethana Jensona dowie się o tym z niepowołanych ust.
Przez moment pocierał dłonią szczękę.
- Miałem nadzieję, że uda się to jakoś odwlec. Chciałem najpierw
sprawdzić kilka wątków, ale widzę, że trzeba porozmawiać z rodziną.
Pojechali na kilka dni do Londynu, podobno mają wrócić jutro.
Szli po ścieżce tym samym krokiem.
- Nad jakimi wątkami pracujesz? - spytała z ciekawością.
- Wyniki badań wskazują, że Jenson był martwy, zanim się znalazł w
wodzie. Około siódmej trzydzieści widziano go w barze w hotelu Pod
Kotwicą w towarzystwie kilku młodych kobiet. Te kobiety już
przesłuchano, i wszystkie zeznały to samo. Jenson wyszedł sam i potem
nikt go już nie widział żywego. Mówiłaś, że znalazł się w wodzie około
północy. Mamy więc cztery i pół godziny, w tym czasie został
zamordowany, a ciało wrzucono do wody.
- Więc nikt nie wie, gdzie poszedł ani z kim był przez ten czas?
- Jakby się zapadł pod ziemię.
- Ktoś go musiał widzieć - stwierdziła Eloise z naciskiem. Ale
woli nic nie mówić, żeby osłonić siebie albo bliską osobę.
- To dość prawdopodobne. Zatrzymała się i spojrzała na niego.
- Ale?
Wypuścił powietrze z lekkim gwizdem.
137
RS
- Coś mi w tym wszystkim nie pasuje. Cały czas mam wrażenie, że
coś przeoczyłem. Tobie też się coś takiego zdarzyło?
- Z reguły na początku nie widzi się czegoś ważnego, inspektorze -
zauważyła ponuro. - Ale płacą nam za to, żebyśmy wszystko złożyli do
kupy i żeby wszystko pasowało.
- Możesz do mnie mówić Lachlan. - Uśmiechnął się szelmowsko. -
Jesteśmy już po służbie.
- Czyżby?
- Oczywiście. - Znalezli się przed jego domem, więc sięgnął do
kieszeni po klucz. - Po prostu zjemy razem zapiekankę.
- Pod warunkiem, że to wszystko, co będziemy robić razem.
- A wypicie butelki wina wchodzi w grę? - spytał, zamykając drzwi.
- Tak.
- A o śledztwie możemy rozmawiać?
- Wiesz dobrze, że tak. Oczywiście bez świadków. Czy twoja córka
będzie w domu?
Lachlan zajął się otwieraniem butelki i wyjmowaniem kieliszków.
- Pojechała na parę dni do swojej matki. Eloise wzięła od niego
kieliszek, marszcząc brwi.
- Specjalnie kazałeś jej wyjechać?
- Nie, to był akurat jej pomysł. Chciała się wybrać z mamą na
zakupy.
- Mam wrażenie, że nie mówisz mi wszystkiego -powiedziała,
przyglądając mu się uważnie.
Lachlan zacisnął szczęki.
138
RS
- Mam już dość powtarzania w kółko, że Poppy nie ma z tym nic
wspólnego.
- Gdzie była tej nocy, kiedy zginął Ethan Jenson?
- Ze mną w domu.
- Masz na to jakiś dowód? - zapytała po chwili wahania.
- Mam. O ósmej jedliśmy kolację, potem Poppy poszła do swojego
pokoju. Posłuchała trochę muzyki i położyła się do łóżka.
- Zaglądałeś do niej?
- Zwykle tego nie robię, ale o drugiej zadzwonił telefon. Dzwonił
jeden z posterunkowych. Poppy się obudziła i wyszła do łazienki.
Zamieniliśmy parę słów na schodach i ona wróciła do łóżka.
- Jesteś pewien, że potem nie wychodziła?
- Spała, kiedy zadzwoniono do mnie o szóstej rano z informacją o
śmierci Jensona.
Eloise musiała się poddać.
- W porządku, wierzę ci.
Stanął przed nią i dwoma palcami lekko podniósł jej brodę do góry.
- Nie umiesz ufać ludziom, co?
- Za każdym razem, kiedy komuś zaufałam, boleśnie się zawiodłam -
wyznała łagodniejszym tonem.
- Więc na wszelki wypadek wolisz się całkiem nie odsłaniać. Tylko
że ukrywając swoją słabość i wrażliwość, żyjesz na pół gwizdka.
Odsunęła się nieco od niego.
- To moje życie.
- Ale nie jesteś szczęśliwa. Spojrzała na niego buńczucznie.
139
RS
- A skąd ty to możesz wiedzieć? I jakie masz prawo, żeby oceniać
moje prywatne życie? Nie znasz mnie i nie wiesz, jaka jestem.
- Wiem, bo kiedy cię pocałowałem, to stało się coś niezwykłego.
- Nic się nie stało. Po prostu się pocałowaliśmy. Ot i cała historia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]