[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powiada?
- Tak, babciu. Jestem bardzo wdzięczna, że zapro
ponowałaś Tony'emu nocleg.
- Nie ma o czym mówić. - Machnęła dłonią. -
Masz prawo uważać zamek również za swój.
- Dziękuję - odpowiedziała grzecznie Serenity, po
zostawiając babce następny ruch.
- To dobrze ułożony, młody człowiek - oceniała
hrabina. - I całkiem atrakcyjny - znacząco zawiesiła
głos, a potem niespodziewanie dodała: - Choć muszę
przyznać, nic nadzwyczajnego.
116 NORA ROBERTS
- Tak, babciu - zgodziła się Serenity, nadal zosta
wiajÄ…c babce inicjatywÄ™.
- Zawsze wolałam mężczyzn o silniejszej osobo
wości, większej energii życiowej, no i o bardziej orygi
nalnej urodzie. - Może trochę - z ironią wykrzywiła
usta - podobnych do pirata, jeśli rozumiesz, o co mi
chodzi?
- Rozumiem. - Serenity pokiwała głową, patrząc na
hrabinÄ™ oczami dziecka. - Bardzo dobrze rozumiem.
- To świetnie. - Stara dama poruszyła drobnymi ra
mionami. - Jednak niektóre kobiety wolą bardziej ule
głych mężczyzn - rozważała.
- Chyba tak.
- Pan Rollins jest bardzo grzecznym, dobrze wycho
wanym człowiekiem, a na dodatek jest bardzo inteli
gentny. I ma logiczny umysł.
I jest piekielnie nudny, uzupełniła w myślach Sere
nity, zanim parsknęła z ironią:
- I co najmniej dwa razy dziennie przeprowadza
staruszki przez ulicÄ™.
- Z pewnością maniery zawdzięcza rodzicom -
ciągnęła hrabina, niezrazona tym komentarzem. - Je
stem pewna, że Christophe chętnie go pozna.
Błysk niepokoju pojawił się w umyśle Serenity.
- Niewykluczone...
- Ależ tak, z pewnością. - Hrabina uśmiechnęła się.
- Christophe na pewno będzie ciekaw twojego bliskie
go przyjaciela. - Wyrazny nacisk na słowo bliskiego"
wzmógł czujność Serenity.
- Nie bardzo rozumiem, dlaczego Christophe miał-
KUZYN Z BRETANII 117
by być szczególnie zainteresowany poznaniem Tony'e-
go? - zdziwiła się.
- Ach, kochanie, nie mam wątpliwości, że Chris-
tophe będzie zafascynowany twoim panem Rollinsem
- zapewniła hrabina z ożywieniem.
- Tony nie jest moim" panem Rollinsem - popra
wiła ją Serenity, wstając z kanapki i podchodząc do
biurka. -I naprawdę nie widzę niczego, co mogłoby ich
łączyć.
- Doprawdy? - Hrabina miała bardzo niewinną minę.
- Jesteś przebiegła jak lis - stwierdziła Serenity roz
bawiona. - Co ty właściwie kombinujesz?
Niebieskie oczy popatrzyły w bursztynowe z nie
winnością małego dziecka.
- Nie mam pojęcia, o czym mówisz - obruszyła się
nieszczerze hrabina, a gdy Serenity otworzyła usta, by
odpowiedzieć, przerwała jej z królewską emfazą: -
Och, muszę skończyć moją korespondencję, kochanie.
Zobaczymy siÄ™ wieczorem.
Rozkaz był jasny jak słońce. Serenity nie pozostało
nic innego, jak tylko opuścić pokój. Wyładowała nara
stającą złość, zamykając drzwi nieco głośniej niż wy
padało.
Powoli wracała do rzeczywistości. Udało jej się wresz
cie skupić uwagę na swym odbiciu w lustrze. Bezwiednie
przygładziła blond włosy i rozluzniła rysy twarzy.
Rozegramy to spokojnie, poinformowała samą sie
bie, zakładając kolczyki. O ile się nie mylę, moja ary
stokratyczna babka ma ochotę dziś wieczorem odpalić
118 NORA ROBERTS
petardy. Ale nie uda jej się nawet skrzesać iskry. Już
moja w tym głowa.
Zapukała do drzwi pokoju Tony'ego.
- To ja, Serenity. Jeśli jesteś gotów, możemy razem
zejść na dół. - Tony poprosił ją do środka. Gdy weszła,
zobaczyła, że walczy ze spinką do mankietu. - Jakieś
kłopoty? - spytała wesoło.
- Bardzo śmieszne - obruszył się z ponurą miną.
- Nie potrafię nic zrobić lewą ręką.
- Zupełnie jak mój ojciec. - Ogarnęła ją fala cie
płych wspomnień. - A jak wtedy klął! Zadziwiające, ile
znajdował przymiotników, by określić parę maleńkich
spinek. - Podeszła do Tony'ego i ujęła jego nadgarstek.
- Pozwól, pomogę ci. Ciekawa jestem, co byś zrobił,
gdybym tu nie zajrzała. - Pokręciła głową i pochyliła
siÄ™ nad mankietem.
- Spędziłbym cały wieczór z jedną ręką w kieszeni
- odparł wesoło. - Z europejską nonszalancją.
- Och, Tony! - Popatrzyła na niego rozpromieniona.
- Doprawdy, potrafisz być dowcipny!
Jakiś odgłos na zewnątrz przykuł ich uwagę. Odwró
ciła głowę i zobaczyła przechodzącego korytarzem
Christophe'a. PrzystanÄ…Å‚ na moment, jakby zaintrygo
wany intymną sceną, która rozgrywała się w pokoju.
Roześmiana kobieta pochylała z czułością głowę i wpi
nała spinkę w mankiet koszuli mężczyzny. Christophe
uniósł brew, potem skłonił się lekko i poszedł dalej,
zostawiajÄ…c Serenity zarumienionÄ… i zmieszanÄ….
- Któż to był? - spytał Tony z ciekawością, ponie
waż pochyliła głowę, by ukryć pałające policzki.
KUZYN Z BRETANII 119
- Hrabia de Kergallen - odpowiedziała ze sztuczną
nonszalancjÄ….
- Chyba nie jest mężem twojej babki? - W jego
głosie słychać było niedowierzanie.
Serenity wybuchła perlistym, serdecznym śmiechem.
Pytanie Tony'ego pozwoliło jej rozładować nieoczeki
wane napięcie.
- Och, Tony, jakiś ty sprytny! - Poklepała go po
zapiętym już mankiecie. Patrzyła na niego błyszczący
mi wesoło oczami. - Christophe jest obecnym hrabią [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl aikidobyd.xlx.pl
powiada?
- Tak, babciu. Jestem bardzo wdzięczna, że zapro
ponowałaś Tony'emu nocleg.
- Nie ma o czym mówić. - Machnęła dłonią. -
Masz prawo uważać zamek również za swój.
- Dziękuję - odpowiedziała grzecznie Serenity, po
zostawiając babce następny ruch.
- To dobrze ułożony, młody człowiek - oceniała
hrabina. - I całkiem atrakcyjny - znacząco zawiesiła
głos, a potem niespodziewanie dodała: - Choć muszę
przyznać, nic nadzwyczajnego.
116 NORA ROBERTS
- Tak, babciu - zgodziła się Serenity, nadal zosta
wiajÄ…c babce inicjatywÄ™.
- Zawsze wolałam mężczyzn o silniejszej osobo
wości, większej energii życiowej, no i o bardziej orygi
nalnej urodzie. - Może trochę - z ironią wykrzywiła
usta - podobnych do pirata, jeśli rozumiesz, o co mi
chodzi?
- Rozumiem. - Serenity pokiwała głową, patrząc na
hrabinÄ™ oczami dziecka. - Bardzo dobrze rozumiem.
- To świetnie. - Stara dama poruszyła drobnymi ra
mionami. - Jednak niektóre kobiety wolą bardziej ule
głych mężczyzn - rozważała.
- Chyba tak.
- Pan Rollins jest bardzo grzecznym, dobrze wycho
wanym człowiekiem, a na dodatek jest bardzo inteli
gentny. I ma logiczny umysł.
I jest piekielnie nudny, uzupełniła w myślach Sere
nity, zanim parsknęła z ironią:
- I co najmniej dwa razy dziennie przeprowadza
staruszki przez ulicÄ™.
- Z pewnością maniery zawdzięcza rodzicom -
ciągnęła hrabina, niezrazona tym komentarzem. - Je
stem pewna, że Christophe chętnie go pozna.
Błysk niepokoju pojawił się w umyśle Serenity.
- Niewykluczone...
- Ależ tak, z pewnością. - Hrabina uśmiechnęła się.
- Christophe na pewno będzie ciekaw twojego bliskie
go przyjaciela. - Wyrazny nacisk na słowo bliskiego"
wzmógł czujność Serenity.
- Nie bardzo rozumiem, dlaczego Christophe miał-
KUZYN Z BRETANII 117
by być szczególnie zainteresowany poznaniem Tony'e-
go? - zdziwiła się.
- Ach, kochanie, nie mam wątpliwości, że Chris-
tophe będzie zafascynowany twoim panem Rollinsem
- zapewniła hrabina z ożywieniem.
- Tony nie jest moim" panem Rollinsem - popra
wiła ją Serenity, wstając z kanapki i podchodząc do
biurka. -I naprawdę nie widzę niczego, co mogłoby ich
łączyć.
- Doprawdy? - Hrabina miała bardzo niewinną minę.
- Jesteś przebiegła jak lis - stwierdziła Serenity roz
bawiona. - Co ty właściwie kombinujesz?
Niebieskie oczy popatrzyły w bursztynowe z nie
winnością małego dziecka.
- Nie mam pojęcia, o czym mówisz - obruszyła się
nieszczerze hrabina, a gdy Serenity otworzyła usta, by
odpowiedzieć, przerwała jej z królewską emfazą: -
Och, muszę skończyć moją korespondencję, kochanie.
Zobaczymy siÄ™ wieczorem.
Rozkaz był jasny jak słońce. Serenity nie pozostało
nic innego, jak tylko opuścić pokój. Wyładowała nara
stającą złość, zamykając drzwi nieco głośniej niż wy
padało.
Powoli wracała do rzeczywistości. Udało jej się wresz
cie skupić uwagę na swym odbiciu w lustrze. Bezwiednie
przygładziła blond włosy i rozluzniła rysy twarzy.
Rozegramy to spokojnie, poinformowała samą sie
bie, zakładając kolczyki. O ile się nie mylę, moja ary
stokratyczna babka ma ochotę dziś wieczorem odpalić
118 NORA ROBERTS
petardy. Ale nie uda jej się nawet skrzesać iskry. Już
moja w tym głowa.
Zapukała do drzwi pokoju Tony'ego.
- To ja, Serenity. Jeśli jesteś gotów, możemy razem
zejść na dół. - Tony poprosił ją do środka. Gdy weszła,
zobaczyła, że walczy ze spinką do mankietu. - Jakieś
kłopoty? - spytała wesoło.
- Bardzo śmieszne - obruszył się z ponurą miną.
- Nie potrafię nic zrobić lewą ręką.
- Zupełnie jak mój ojciec. - Ogarnęła ją fala cie
płych wspomnień. - A jak wtedy klął! Zadziwiające, ile
znajdował przymiotników, by określić parę maleńkich
spinek. - Podeszła do Tony'ego i ujęła jego nadgarstek.
- Pozwól, pomogę ci. Ciekawa jestem, co byś zrobił,
gdybym tu nie zajrzała. - Pokręciła głową i pochyliła
siÄ™ nad mankietem.
- Spędziłbym cały wieczór z jedną ręką w kieszeni
- odparł wesoło. - Z europejską nonszalancją.
- Och, Tony! - Popatrzyła na niego rozpromieniona.
- Doprawdy, potrafisz być dowcipny!
Jakiś odgłos na zewnątrz przykuł ich uwagę. Odwró
ciła głowę i zobaczyła przechodzącego korytarzem
Christophe'a. PrzystanÄ…Å‚ na moment, jakby zaintrygo
wany intymną sceną, która rozgrywała się w pokoju.
Roześmiana kobieta pochylała z czułością głowę i wpi
nała spinkę w mankiet koszuli mężczyzny. Christophe
uniósł brew, potem skłonił się lekko i poszedł dalej,
zostawiajÄ…c Serenity zarumienionÄ… i zmieszanÄ….
- Któż to był? - spytał Tony z ciekawością, ponie
waż pochyliła głowę, by ukryć pałające policzki.
KUZYN Z BRETANII 119
- Hrabia de Kergallen - odpowiedziała ze sztuczną
nonszalancjÄ….
- Chyba nie jest mężem twojej babki? - W jego
głosie słychać było niedowierzanie.
Serenity wybuchła perlistym, serdecznym śmiechem.
Pytanie Tony'ego pozwoliło jej rozładować nieoczeki
wane napięcie.
- Och, Tony, jakiś ty sprytny! - Poklepała go po
zapiętym już mankiecie. Patrzyła na niego błyszczący
mi wesoło oczami. - Christophe jest obecnym hrabią [ Pobierz całość w formacie PDF ]