[ Pobierz całość w formacie PDF ]
porozumienia z Terrym, choć on był taki sam jak zawsze,
chocia\ istotnie w nim nie zmieniło się nic.
Tym razem nie musiała szukać pretekstów, aby wymknąć
się z domu; wystarczyło poczekać i w czasie jednej ze
zdarzających się teraz tak często nieobecności Terry'ego
włączyć videofon. Wymieniła nazwę "Bio-Vitu" i tłusta, szeroka twarz natychmiast wypełniła ekran,
jakby czekała na
Rae.
Chcę, \eby on nie musiał mnie kochać powiedziała
bez
tchu. Czy pan rozumie? Nie chcę, \eby działał w nim
przymus...
Patrzył na nią bez zdziwienia, spokojnie, jak gdyby właśnie
na takie słowa czekał, jakby od dawna się ich spodziewał.
Rozumiem powiedział wolno. Chce pani być
kochana dla siebie samej, nie dlatego, \e taki jest program.
Milczał chwilę, jakby zastanawiał się, czy warto mówić
dalej. Wreszcie dorzucił: Skąd pani wie, czy potrafi to
sprawić, aby panią kochano?
Drwił? Nie, nie wyglądało na to. Powiedziała z determinacją,
która zdumiała ją samą:
Nie wiem. Ale tego przynajmniej mam prawo się
dowiedzieć: czy potrafię. Chcę, \eby to on mnie wybrał.
śeby mógł mnie nie kochać, a jednak kochał, \eby on sam
zadecydował, czy jestem w jego \yciu kimś najwa\niejszym,
tym najbli\szym człowiekiem. A jeśli to nie będzie takie
proste?
Nic mnie to nie obchodzi. śądam, \eby cofnięto ten
ogranicznik.
Chciała być pani przede wszystkim szczęśliwa
przypomniał.
Milczała. Czekał cierpliwie, a kiedy nie doczekał się \adnej
odpowiedzi, zaczął mówić:
Rae, lubię panią. Mo\e dlatego, \e jest pani najbardziej zwariowanym klientem, jaki zdarzył mi
się kiedykolwiek, a
mo\e tylko dlatego, \e ka\dy musi mieć kogoś do lubienia,
nawet sprzedawca z Bio-Vit Company". Niech pani mnie
posłucha: proszę tego nie robić, nie \ądać jeszcze i tej
zmiany. Ten ogranicznik to ju\ ostatnia rzecz, jaka ró\ni go
od człowieka. Jeśli się to usunie, nie będzie pani niczego
pewna, nie będzie pani mogła mu zawsze ufać sama
wie pani, jak trudno jest zaufać innemu człowiekowi...
Zawsze ju\ będzie się pani czuła zagro\ona, zawsze
będzie się pani bać... urwał i milczał długo, zanim
powiedział zupełnie innym tonem: Kocha go pani,
prawda? A gdy nie dała mu \adnej odpowiedzi: I nie
chciałaby go stracić... Jego głos umilkł, rozpłynął się w
ciszy tego pokoju, w którym tak wiele było śladów
obecności Terry'ego. Powiedziała z wysiłkiem:
Czy wtedy... on przestanie mnie kochać? To wszystko...
zrobiła ruch ogarniający pokój i w jakiś sposób tak\e te
kilka minionych tygodni. ...czy to się wcale nie liczy?
Nie wiem.. Miała wra\enie, \e westchnął. Nie
potrafię przewidzieć tego, Rae. Ale wiem jedno: nawet gdyby
się to nie stało, jego uczucie stanie się zwykłą, ludzką
miłością: nie zawsze zdolną wszystko zrozumieć, mo\e
nie dość głęboką i nie dosyć trwałą... Niech pani lepiej
zachowa to, co pani ma...
Nie mogę. Głos miała szorstki i suchy, mówiła
z trudem. Powiedział pan, \e go kocham. To prawda. I
myślę sobie nie wiem na pewno, ale tak mi się zdaje
\e kochać, to mo\e znaczy: do niczego nie zmuszać,
pozwolić komuś być sobą. Nie \ądać więcej, ni\ on mo\e
czy te\ chce dać. Wydaje mi się, \e to jedyne, co mogę
zrobić dla niego to dać mu wolność. Właśnie i tę: wolność
wyboru...
Czy to oznacza, \e mimo wszystko...
Tak.
Jego oczy były znu\one i chłodne, kiedy powiedział:
Có\, to zlecenie Bio-Vit" wykona tak\e. To w końcu pani
sprawa... Ja tylko mogę radzić: niech pani jeszcze pomyśli,
zanim będzie za pózno.
Straciła całą poprzednią pewność siebie; powiedziała
zupełnie cicho, matowym, bezdzwięcznym głosem:
Sądzi pan... \e on mo\e odejść? śe odejdzie...? śe mo\e nawet ju\ teraz, ju\ od razu nie
zechce do mnie
wrócić?
Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Teraz istotnie
westchnął, zamyślenie było w jego głosie: Myślę, \e
wtedy... nikt tego nie będzie wiedział na pewno. Nawet on i
sam. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl aikidobyd.xlx.pl
porozumienia z Terrym, choć on był taki sam jak zawsze,
chocia\ istotnie w nim nie zmieniło się nic.
Tym razem nie musiała szukać pretekstów, aby wymknąć
się z domu; wystarczyło poczekać i w czasie jednej ze
zdarzających się teraz tak często nieobecności Terry'ego
włączyć videofon. Wymieniła nazwę "Bio-Vitu" i tłusta, szeroka twarz natychmiast wypełniła ekran,
jakby czekała na
Rae.
Chcę, \eby on nie musiał mnie kochać powiedziała
bez
tchu. Czy pan rozumie? Nie chcę, \eby działał w nim
przymus...
Patrzył na nią bez zdziwienia, spokojnie, jak gdyby właśnie
na takie słowa czekał, jakby od dawna się ich spodziewał.
Rozumiem powiedział wolno. Chce pani być
kochana dla siebie samej, nie dlatego, \e taki jest program.
Milczał chwilę, jakby zastanawiał się, czy warto mówić
dalej. Wreszcie dorzucił: Skąd pani wie, czy potrafi to
sprawić, aby panią kochano?
Drwił? Nie, nie wyglądało na to. Powiedziała z determinacją,
która zdumiała ją samą:
Nie wiem. Ale tego przynajmniej mam prawo się
dowiedzieć: czy potrafię. Chcę, \eby to on mnie wybrał.
śeby mógł mnie nie kochać, a jednak kochał, \eby on sam
zadecydował, czy jestem w jego \yciu kimś najwa\niejszym,
tym najbli\szym człowiekiem. A jeśli to nie będzie takie
proste?
Nic mnie to nie obchodzi. śądam, \eby cofnięto ten
ogranicznik.
Chciała być pani przede wszystkim szczęśliwa
przypomniał.
Milczała. Czekał cierpliwie, a kiedy nie doczekał się \adnej
odpowiedzi, zaczął mówić:
Rae, lubię panią. Mo\e dlatego, \e jest pani najbardziej zwariowanym klientem, jaki zdarzył mi
się kiedykolwiek, a
mo\e tylko dlatego, \e ka\dy musi mieć kogoś do lubienia,
nawet sprzedawca z Bio-Vit Company". Niech pani mnie
posłucha: proszę tego nie robić, nie \ądać jeszcze i tej
zmiany. Ten ogranicznik to ju\ ostatnia rzecz, jaka ró\ni go
od człowieka. Jeśli się to usunie, nie będzie pani niczego
pewna, nie będzie pani mogła mu zawsze ufać sama
wie pani, jak trudno jest zaufać innemu człowiekowi...
Zawsze ju\ będzie się pani czuła zagro\ona, zawsze
będzie się pani bać... urwał i milczał długo, zanim
powiedział zupełnie innym tonem: Kocha go pani,
prawda? A gdy nie dała mu \adnej odpowiedzi: I nie
chciałaby go stracić... Jego głos umilkł, rozpłynął się w
ciszy tego pokoju, w którym tak wiele było śladów
obecności Terry'ego. Powiedziała z wysiłkiem:
Czy wtedy... on przestanie mnie kochać? To wszystko...
zrobiła ruch ogarniający pokój i w jakiś sposób tak\e te
kilka minionych tygodni. ...czy to się wcale nie liczy?
Nie wiem.. Miała wra\enie, \e westchnął. Nie
potrafię przewidzieć tego, Rae. Ale wiem jedno: nawet gdyby
się to nie stało, jego uczucie stanie się zwykłą, ludzką
miłością: nie zawsze zdolną wszystko zrozumieć, mo\e
nie dość głęboką i nie dosyć trwałą... Niech pani lepiej
zachowa to, co pani ma...
Nie mogę. Głos miała szorstki i suchy, mówiła
z trudem. Powiedział pan, \e go kocham. To prawda. I
myślę sobie nie wiem na pewno, ale tak mi się zdaje
\e kochać, to mo\e znaczy: do niczego nie zmuszać,
pozwolić komuś być sobą. Nie \ądać więcej, ni\ on mo\e
czy te\ chce dać. Wydaje mi się, \e to jedyne, co mogę
zrobić dla niego to dać mu wolność. Właśnie i tę: wolność
wyboru...
Czy to oznacza, \e mimo wszystko...
Tak.
Jego oczy były znu\one i chłodne, kiedy powiedział:
Có\, to zlecenie Bio-Vit" wykona tak\e. To w końcu pani
sprawa... Ja tylko mogę radzić: niech pani jeszcze pomyśli,
zanim będzie za pózno.
Straciła całą poprzednią pewność siebie; powiedziała
zupełnie cicho, matowym, bezdzwięcznym głosem:
Sądzi pan... \e on mo\e odejść? śe odejdzie...? śe mo\e nawet ju\ teraz, ju\ od razu nie
zechce do mnie
wrócić?
Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Teraz istotnie
westchnął, zamyślenie było w jego głosie: Myślę, \e
wtedy... nikt tego nie będzie wiedział na pewno. Nawet on i
sam. [ Pobierz całość w formacie PDF ]