[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nagłówkami na pierwszych stronach.
VI
W końcu jednak ten nieustannie otwarty parasol zaczął Ferdynanda denerwować. Powiedzcie sami,
jak długo można chodzić po mieście z rozpiętym parasolem, jeśli w dodatku nie pada deszcz?
- Coś trzeba będzie z tym zrobić - postanowił Ferdynand i jeszcze raz dokładnie obejrzał rączkę
parasola i jej najbliższe okolice, spodziewając się znalezć jakieś urządzenie umożliwiające zmianę
kształtu parasola z grzybowatego na laskowaty. Ale nigdzie urządzenia takiego nie było. Ferdynand
próbował więc różnych innych sposobów. Potrząsał mocno parasolem, stukał nim o chodnik, kręcił
w lewą stronę, kręcił w prawą stronę - bez rezultatu. Parasol w dalszym ciągu był rozpięty i nie miał
najmniejszego zamiaru się zwinąć.
- Pójdę chyba do pana Ambrellińskiego - pomyślał sobie wreszcie - niech on mi powie, jak się te
wyhodowane przez niego parasole składa...
Skierował się już nawet w stronę ulicy Deszczowej, ale zrobił zaledwie kilka kroków, kiedy nagle
potrącił go jakiś bikiniarz.
- Mógłbyś trochę uważać, braciszku - zwrócił mu uwagę Ferdynand.
- Bo co? - żachnął się bikiniarz.
- Bo to nieładnie potrącać przechodniów...
- Nie bądz znowu taki ważny przechodzień! - powiedział bikiniarz i wsadził ręce w kieszenie, żeby
okazać Ferdynandowi swoją najgłębszą pogardę.
- Jak się kogoś potrąci, to trzeba powiedzieć: ``przepraszam''...
- A mnie się nie chce!
- Takie postępowanie świadczy o braku kultury...
- Gwiżdżę na twoją kulturę! - powiedział bikiniarz.
- Bo jesteś zle wychowany - oświadczył Ferdynand.
- Skończ już z tymi kazaniami! - wrzasnął bikiniarz i znikając w tłumie dorzucił jeszcze: - Zamknij
się! Cześć!
Ledwo bikiniarz to powiedział, parasol natychmiast się złożył. Sam bez jednego nawet gestu ze
strony Ferdynanda.
Ferdynand zbaraniał.
``Zdaje się, że ten parasol składa się na rozkaz i dlatego nie ma żadnych specjalnych urządzeń
służących do tego celu - pomyślał sobie Ferdynand. - No dobrze, ale jak się wobec tego otwiera?
Jeśli zamyka się na słowa ``Zamknij się!'', to powinien się otwierać na słowa ``Otwórz się!'' Teraz
spróbujemy, czy tak jest istotnie"... I nie tracąc czasu Ferdynand zawołał głośno:
- Otwórz się!
Parasol natychmiast się otworzył.
- Zamknij się!
Parasol natychmiast się zamknął.
- Otwórz się!
Parasol natychmiast się otworzył.
- Zamknij się!
Parasol natychmiast się zamknął.
- Teraz jesteśmy w domu! - zawołał Ferdynand z radością. - Już wiemy, jak się otwiera i zamyka
nasz parasol. O, nieznajomy bikiniarzu, któryś mnie potrącił, jakże chciałbym ci gorąco
podziękować za tę przysługę, którą mi wyświadczyłeś swoją niegrzecznością!
Ale bikiniarza już dawno nie było i nigdy nie dowiedział się o tym, że jego aroganckie: ``Zamknij
się!'' rozwiązało problem, którego w żaden sposób nie był w stanie rozwiązać umysł Ferdynanda.
Powtarzając co chwila: ``Zamknij się!'' i: ``Otwórz się!'' Ferdynand postanowił wracać do domu.
Wszyscy przechodnie znajdujący się owego dnia na ulicach, którymi przechodził w drodze do
domu Ferdynand, obserwowali z dobroduszną wyrozumiałością jegomościa co chwilę
otwierającego i zamykającego bez najmniejszego powodu swój czarny parasol z bambusową
rączką.
Vii
Pierwsze kroki pana po schodach usłyszał stary zegar.
Spojrzał w dół i ujrzał u swoich stóp na podłodze drzemiącego Ferdynanda. Obok Ferdynanda leżał
ulubiony parasol pana, który Ferdynand dla zabawy przyciągnął z przedpokoju.
- Będzie awantura - pomyślał sobie Bimbom i zaczął się zastanawiać, co by tu można było zrobić w
tej sytuacji. Ferdynand chrapał aż miło i w ogóle nie zdawał sobie sprawy z niebezpieczeństwa. -
Będzie awantura, jak pan zobaczy ten sponiewierany parasol...
Kroki w klatce schodowej były coraz głośniejsze. W końcu Bimbom usłyszał brzęk wyciąganych
przez pana z kieszeni kluczy.
- Co tu robić? Co tu robić? - zastanawiał się rozpaczliwie. - Trzeba jakoś tego Ferdynanda obudzić,
ale jak?
I nagle przyszedł mu do głowy pomysł.
- Przecież za sekundę będzie szósta - pomyślał błyskawicznie. - Tak wybiję tę szóstą, żeby się
Ferdynand obudził.
I nie namyślając się wiele zaczął bić szóstą w ten sposób:
\\
ZBUDyDyDy!
SI!
FERRRRRRR! [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl aikidobyd.xlx.pl
nagłówkami na pierwszych stronach.
VI
W końcu jednak ten nieustannie otwarty parasol zaczął Ferdynanda denerwować. Powiedzcie sami,
jak długo można chodzić po mieście z rozpiętym parasolem, jeśli w dodatku nie pada deszcz?
- Coś trzeba będzie z tym zrobić - postanowił Ferdynand i jeszcze raz dokładnie obejrzał rączkę
parasola i jej najbliższe okolice, spodziewając się znalezć jakieś urządzenie umożliwiające zmianę
kształtu parasola z grzybowatego na laskowaty. Ale nigdzie urządzenia takiego nie było. Ferdynand
próbował więc różnych innych sposobów. Potrząsał mocno parasolem, stukał nim o chodnik, kręcił
w lewą stronę, kręcił w prawą stronę - bez rezultatu. Parasol w dalszym ciągu był rozpięty i nie miał
najmniejszego zamiaru się zwinąć.
- Pójdę chyba do pana Ambrellińskiego - pomyślał sobie wreszcie - niech on mi powie, jak się te
wyhodowane przez niego parasole składa...
Skierował się już nawet w stronę ulicy Deszczowej, ale zrobił zaledwie kilka kroków, kiedy nagle
potrącił go jakiś bikiniarz.
- Mógłbyś trochę uważać, braciszku - zwrócił mu uwagę Ferdynand.
- Bo co? - żachnął się bikiniarz.
- Bo to nieładnie potrącać przechodniów...
- Nie bądz znowu taki ważny przechodzień! - powiedział bikiniarz i wsadził ręce w kieszenie, żeby
okazać Ferdynandowi swoją najgłębszą pogardę.
- Jak się kogoś potrąci, to trzeba powiedzieć: ``przepraszam''...
- A mnie się nie chce!
- Takie postępowanie świadczy o braku kultury...
- Gwiżdżę na twoją kulturę! - powiedział bikiniarz.
- Bo jesteś zle wychowany - oświadczył Ferdynand.
- Skończ już z tymi kazaniami! - wrzasnął bikiniarz i znikając w tłumie dorzucił jeszcze: - Zamknij
się! Cześć!
Ledwo bikiniarz to powiedział, parasol natychmiast się złożył. Sam bez jednego nawet gestu ze
strony Ferdynanda.
Ferdynand zbaraniał.
``Zdaje się, że ten parasol składa się na rozkaz i dlatego nie ma żadnych specjalnych urządzeń
służących do tego celu - pomyślał sobie Ferdynand. - No dobrze, ale jak się wobec tego otwiera?
Jeśli zamyka się na słowa ``Zamknij się!'', to powinien się otwierać na słowa ``Otwórz się!'' Teraz
spróbujemy, czy tak jest istotnie"... I nie tracąc czasu Ferdynand zawołał głośno:
- Otwórz się!
Parasol natychmiast się otworzył.
- Zamknij się!
Parasol natychmiast się zamknął.
- Otwórz się!
Parasol natychmiast się otworzył.
- Zamknij się!
Parasol natychmiast się zamknął.
- Teraz jesteśmy w domu! - zawołał Ferdynand z radością. - Już wiemy, jak się otwiera i zamyka
nasz parasol. O, nieznajomy bikiniarzu, któryś mnie potrącił, jakże chciałbym ci gorąco
podziękować za tę przysługę, którą mi wyświadczyłeś swoją niegrzecznością!
Ale bikiniarza już dawno nie było i nigdy nie dowiedział się o tym, że jego aroganckie: ``Zamknij
się!'' rozwiązało problem, którego w żaden sposób nie był w stanie rozwiązać umysł Ferdynanda.
Powtarzając co chwila: ``Zamknij się!'' i: ``Otwórz się!'' Ferdynand postanowił wracać do domu.
Wszyscy przechodnie znajdujący się owego dnia na ulicach, którymi przechodził w drodze do
domu Ferdynand, obserwowali z dobroduszną wyrozumiałością jegomościa co chwilę
otwierającego i zamykającego bez najmniejszego powodu swój czarny parasol z bambusową
rączką.
Vii
Pierwsze kroki pana po schodach usłyszał stary zegar.
Spojrzał w dół i ujrzał u swoich stóp na podłodze drzemiącego Ferdynanda. Obok Ferdynanda leżał
ulubiony parasol pana, który Ferdynand dla zabawy przyciągnął z przedpokoju.
- Będzie awantura - pomyślał sobie Bimbom i zaczął się zastanawiać, co by tu można było zrobić w
tej sytuacji. Ferdynand chrapał aż miło i w ogóle nie zdawał sobie sprawy z niebezpieczeństwa. -
Będzie awantura, jak pan zobaczy ten sponiewierany parasol...
Kroki w klatce schodowej były coraz głośniejsze. W końcu Bimbom usłyszał brzęk wyciąganych
przez pana z kieszeni kluczy.
- Co tu robić? Co tu robić? - zastanawiał się rozpaczliwie. - Trzeba jakoś tego Ferdynanda obudzić,
ale jak?
I nagle przyszedł mu do głowy pomysł.
- Przecież za sekundę będzie szósta - pomyślał błyskawicznie. - Tak wybiję tę szóstą, żeby się
Ferdynand obudził.
I nie namyślając się wiele zaczął bić szóstą w ten sposób:
\\
ZBUDyDyDy!
SI!
FERRRRRRR! [ Pobierz całość w formacie PDF ]