download > pdf > do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wśród ksią\ek przewa\ały dzieła filozoficzne, teologiczne i encyklopedie. Patrząc na to
wszystko, czuła się, jakby odkryła duszę Cartera. Pragnęła obejrzeć pozostałe pomieszczenia,
ale nie śmiała tego zaproponować.
- Jak ci minął lot? - zapytała Alicja, wręczając szklankę z napojem.
- Hałaśliwie. Leciała ze mną kobieta z blizniakami, których w \aden sposób nie dało się
uspokoić.
Alicja uśmiechnęła się słabo.
- Przy du\ym wietrze strasznie kołysze.
- Na szczęście nie. Za to miałam cudowny widok na ocean.
- Jesteś bardzo elegancko ubrana. Zawsze lubiłaś wytworne rzeczy.
Sloan uśmiechnęła się w duchu. Alicja pewnie nie uwierzyłaby jej, gdyby przyznała się, \e
przez ostatnie dwa tygodnie chodziła w d\insach i obcisłych swetrach. W dodatku nie nosiła
bielizny!
Carter prosił, aby ubierała się w ten sposób. Mówił, \e chce wyleczyć ją z przesadnej
skromności. Była to droga do  otwarcia się dla ludzi . Musiała stwierdzić, \e jego terapia
skutkowała.
Dziś Sloan zało\yła idealnie dopasowany do figury kostium. Błękitną bluzkę kupiła w
najelegantszym butiku. Ale Alicja w starych d\insach i \ółtym sweterku wyglądała
cudownie.  Jak Carter mógł kiedykolwiek zwrócić na mnie uwagę, będąc zaręczonym z tak
piękną kobietą? - myślała. - A mo\e udawał miłość, aby się ze mną przespać?
Ta myśl omal jej nie zabiła. Nie, nie! Mógł ją opuścić w furii, ale nie uwierzy, \e oszukał
ją. Nie uwierzy?
Alicja wyciągnęła się na kanapie, a Sloan usiadła w fotelu z twarzą zwróconą w stronę
oceanu. Przez okno dochodził śmiech chłopców.
- Pózniej się z nimi przywitasz, bo najpierw chcę porozmawiać. Dobrze? - zapytała Alicja.
- Oczywiście. Co się stało?
- Bo\e, nie wiesz, jak to cudownie słyszeć twój opanowany głos! - westchnęła Alicja. - Tak
mi wstyd!
- Alicjo, co się stało? - Potrząsnęła ją za ramiona. - Co cię tak martwi? Dlaczego się
wstydzisz? Nie wyobra\am sobie, \e mogłabyś zrobić coś niestosownego.
- Ja te\ tak myślałam - szlochała, ocierając palcami łzy płynące po policzkach. - Ale
zrobiłam. I to, \e wcale tego nie \ałuję, jest okropne.
Sloan czekała cierpliwie, pozwalając przyjaciółce wypłakać się do woli.
- Po powrocie z San Francisco pojechałam na weekend do Tahoe. Moja kole\anka, która
rozwiodła się kilka miesięcy temu, zaprosiła mnie do swojego domu. Przysięgam, Sloan, \e
nie miałam najmniejszego zamiaru... Zresztą, niewa\ne. Pojechałyśmy w góry i tam kogoś
spotkałam. Był przystojny i bardzo kulturalny. Spędziliśmy razem cały dzień. Po kolacji w
wykwintnej restauracji zaprosił mnie na drinka do pokoju. Zostałam z nim do rana i
kochaliśmy się. Wierz mi, nigdy dotąd nie doznałam czegoś równie wspaniałego! - Alicja
odetchnęła głęboko, jakby to wyznanie winy przyniosło jej ulgę. Na wspomnienie cudownej
nocy zakryła twarz dłońmi.
Przez długą chwilę milczały. W końcu Alicja podniosła głowę i spytała z lekką
nonszalancją w głosie.
- Czy zaszokowałam cię moim wyznaniem?
Sloan nie była w stanie wydobyć głosu z krtani.
- Nie, nie - zdołała wyjąkać.
Alicja rzuciła się na kanapę.
- Na pewno jesteś zdumiona. Sama nie mogłam uwierzyć w to, co się stało. Zachowałam się
jak pierwsza lepsza, która idzie do łó\ka z dopiero co poznanym facetem. Przecie\ inaczej
nie mo\na o mnie myśleć. Nie zrozumiesz moich problemów. Jesteś taka opanowana i
sumienna. Nigdy nie pozwoliłabyś sobie na \adne szaleństwo, na złamanie zasad i nadu\ycie
czyjegoś zaufania.
Serce Sloan ścisnęło się boleśnie. Myśli rozsadzały jej głowę. Potrafiła doskonale
wyobrazić sobie, co czuła przyjaciółka. Sama znalazła się w takiej sytuacji. Dała się ponieść
uczuciu, nie zwa\ając na konsekwencje i nie myśląc o przyszłości.
- Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Mo\e górskie powietrze? Jedynym wytłumaczeniem
mo\e być to, \e wyszłam bardzo młodo za mą\ i nie zdą\yłam nawet posmakować \ycia.
Zaraz po ukończeniu szkoły pobraliśmy się z Jimem, pózniej przyszli na świat chłopcy.
Kiedy mój mą\ zginął, czułam się taka... starał nikomu niepotrzebna. Coś pięknego ominęło
mnie, zanim zdą\yłam się tym nacieszyć. Oczywiście, nie \ałowałam, \e wyszłam za Jima.
Bardzo go kochałam. W ciągu całego \ycia zawsze do kogoś nale\ałam, ktoś się mną
opiekował, a teraz ogarnęła mnie pustka. - Spojrzała przez okno na bawiące się dzieci. - Ju\
zawsze będę sama.
- Przecie\ w przyszłym tygodniu odbędzie się twój ślub z Carterem.
Błękitne oczy Alicji zaszkliły się łzami.
- To jest powód, dla którego czuję się tak strasznie winna. Wierz mi, kocham Cartera, ale...
- Jej głos nagle załamał się, palce nerwowo szarpały nitki wystające ze swetra. - Mo\e nie
powinnam ci tego mówić, ale muszę to z siebie zrzucić. Nigdy nie byliśmy z Carterem blisko
związani. Między nami były niewinne pocałunki, uściski, ale nic więcej. Pamiętasz, jak
weszłaś do pokoju i zobaczyłaś mnie i Cartera w namiętnym uścisku? Po raz pierwszy
całował mnie z taką pasją, ale ten pocałunek nie wywarł na mnie \adnego wra\enia. To
śmieszne, ale czułam, \e w jakiś sposób zdradzam Jima. Zawsze, gdy patrzę na Cartera,
przypominam sobie Jima. Natomiast w Tahoe kochałam się z obcym mę\czyzną i nie czułam
\adnych wyrzutów.
- Carter był najbli\szym przyjacielem Jima. To zrozumiałe, \e przypomina ci zmarłego
mę\a. - Sloan nie była w stanie wymyślić lepszej uwagi. Jasny promyk nadziei przytłumił
rozpacz, która dotąd ściskała jej serce. Bała się robić sobie jakieś nadzieje, ale jednak...
- Carter nigdy mnie nie zawiódł. Nawet w najcię\szych chwilach nie opuścił mnie. Jest
wspaniałym człowiekiem i nie chciałabym go zranić. Nie mogę. Nie pociąga mnie fizycznie,
a po ślubie będę musiała wypełniać obowiązki mał\eńskie. Oboje pragniemy dziecka, a
Carter nie jest przecie\ zwolennikiem celibatu. - Głos Alicji brzmiał głucho. W ostatniej
fazie przeszedł w niewyrazny szept. - Za ka\dym razem, kiedy Mac, którego poznałam w
Tahoe, dotykał mnie, czułam, \e płonę. Nie mogę o tym zapomnieć. Czy potrafisz mnie
zrozumieć? Co ja mam zrobić?
Sloan uśmiechnęła się łagodnie, ale smutno.
- Wiem, jak się czujesz i wcale nie uwa\am, \e zachowujesz się dziwnie. Gdzie mieszka
Mac? - dodała z udaną obojętnością. - Czy zamierzasz się z nim jeszcze spotkać?
- Ma domek w Purllan. Kiedy \egnaliśmy się na lotnisku, prosił mnie o następne spotkanie.
Oczywiście, odmówiłam. Powiedziałam mu o Carterze i planowanym mał\eństwie. Nie
chodzi zresztą o Maca, ale o to, co czuję. - Gwałtownie podniosła się z kanapy i sztywno
usiadła na krześle. - Nigdy nie byłam zwolenniczką przelotnych znajomości. A teraz poszłam
do łó\ka z obcym facetem na tydzień przed ślubem. Obserwowałam przyjaciółkę, z którą
pojechałam do Tahoe. Otaczały ją roje mę\czyzn. Bardzo jej to odpowiadało, nie czuła
\adnego skrępowania. Ale ja jestem inna. Ale widzisz, w Tahoe stało się ze mną coś
dziwnego. Nagle zdałam sobie sprawę z tego, \e świat nie kończy się na Jimie. Mogę kochać
innego mę\czyznę równie mocno i gorąco. Kochając się z Macem, czułam, \e jestem kobietą,
nie wdową, matką czy kole\anką. Po spotkaniu z Carterem u ciebie stwierdziłam z
przera\eniem, \e nic do niego nie czuję. Wiem, \e nigdy nie będę z nim w pełni szczęśliwa.
Dlatego pojechałam do Tahoe, aby przemyśleć jeszcze raz moją decyzję.
- Co teraz zrobisz? - zapytała Sloan. Czuła, \e postanowienie Alicji zawa\y na jej \yciu.
Mo\e je zniszczyć, ale mo\e te\ zwrócić jej Cartera. Nie wolno jej było jednak niczego
sugerować. Być mo\e, \ycie znów nabierze sensu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aikidobyd.xlx.pl
  •