download > pdf > do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na będzie opowiedzieć mężowi o swoich spostrzeże-
niach i o tym, jaką nieostrożność popełnił, dając temu
57
RS
młodemu człowiekowi okazję do spotykania się z ich
córką.
Lonny za to odebrała już teraz spojrzenie nie wró-
żące niczego dobrego. Ale dziewczyna nie przestraszyła
się  była zbyt szczęśliwa, że ojciec otworzył przed
Lutzem swój dom i że przyjął go tak życzliwie. Tego
macocha już nie cofnie i tylko to się liczy.
Lonny nie miała wątpliwości, że po wyjściu Lutza
macocha natrze ojcu uszu. Ale ojciec nie zapomni prze-
cież, że Lutz jest synem jego dawnego przyjaciela. Te-
raz jednak za nic nie chciała psuć sobie radości z tego,
że Lutz jest tutaj i że ojciec rozmawia z nim tak ciepło
i serdecznie.
Towarzystwo przeszło do ogólnego pokoju, pełnią-
cego także funkcję jadalni. Lonny i major prowadzili
z gościem bardzo ożywioną rozmowę. Pani Hermina
zachowywała się nader powściągliwie, co Lonny starała
się zręcznie tuszować. Wiedziała przecież, że Lutz zło-
ży ten chłód wyłącznie na karb swego pośledniego za-
jęcia. W żadnym wypadku nie powinien znać głównej
przyczyny rezerwy macochy, a mianowicie, że widzi w nim
przeszkodę w szybkim wydaniu Lonny za mąż
za człowieka bogatego.
Na szczęście zachowanie pani Herminy nie zwra-
cało szczególnej uwagi, gdyż major był w znakomitym
humorze. Kazał nawet podać butelkę wina, naruszając
niewielki, starannie przechowywany zapas, przezna-
czony wyłącznie na uroczyste okazje. Tak więc dalszej
rozmowie towarzyszył brzęk kieliszków.
Major wypytywał o lata, w których kontakt z daw-
nym przyjacielem urwał się. Starszego pana interesowa-
ło wszystko. Rozmarzył się trochę, wspominając matkę
Lutza, śliczną, czarującą kobietę. Lutz opowiadał o har-
58
RS
monijnym, pełnym ciepła życiu rodzinnym, o tym jak
z ojcem prześcigali się w odgadywaniu życzeń ubós-
twianej matki, jak matka dzielnie znosiła wszelkie prze-
ciwności  aż do śmierci ojca, która złamała jej serce.
Lutz mówił też całkiem szczerze o skromnym bycie ro-
dziny, o tym, że często nie wystarczało im na opędzenie
najkonieczniejszych wydatków.
 Ojciec chciał mi przede wszystkim umożliwić
studia, chociaż wolał, żebym został żołnierzem, jak
wszyscy Hennersbergowie z wyjątkiem jego młodszego
brata  ciągnął Lutz.
Major błysnął zaciekawionym spojrzeniem.
 Rzeczywiście! Przypominam sobie: pański oj-
ciec martwił się, że jego młodszy brat Henner nie chce
zostać oficerem. A co się z nim pózniej działo?
 Wyemigrował, jak tylko otrzymał swoją część
niewielkiego spadku, który dziadek pozostawił był obu
synom. Stryj Henner powiedział wtedy do mojego ojca:
 Z tymi paroma tysiącami marek nie sposób w Niem-
czech zaczynać. Poszukam szczęścia gdzieś w świecie,
Georg. Nasz kraj jest za ciasny dla ludzi mego pokroju.
Ja mam żądzę przygód we krwi. Muszę się stąd wyrwać,
bo zmarnieję albo zacznę robić same głupstwa . Ojciec
nie rozumiał, skąd się ta  żądza przygód wzięła u ko-
goś z naszej rodziny, ale bardzo kochał brata i ciężko
przeżył rozstanie z nim. Stryj Henner zawsze działał na
moją chłopięcą fantazję. Lubiłem wyobrażać sobie jego
przygody w dalekich krajach. Wyruszył z taką silną
wolą czynu, jakby chciał zawojować cały świat. Nieje-
den raz brała mnie cichaczem ochota, żeby pójść w jego
ślady. Może i we mnie drzemała jakaś chęć zaznania
przygód, jak chyba w każdym młodym człowieku, ale tę
naturalną skłonność całkowicie wypaliła wojna.
59
RS
 I nie wie pan nic więcej o losach swego stryja?
 Najpierw znalazł się w Meksyku; ojciec kilka-
krotnie miał stamtąd od niego wiadomości. Na koniec
przyszedł list, w którym doniósł, że udaje się w głąb kraju
i planuje rozmaite przedsięwzięcia, ale woli o nich na ra-
zie nie pisać. Ma jednak nadzieję, że nareszcie do czegoś
dojdzie, jeśli urzeczywistni swe plany. Jedno zdanie tego
listu, jak zawsze pełnego wigoru i fantazji, zapamiętałem
dobrze, gdyż zrobiło na mnie wielkie wrażenie. Brzmiało
ono mniej więcej tak:  Chodzi przy tym o to, że gra jest
ostra, na śmierć i życie, ale życie wtedy jest piękne i coś
warte, kiedy trzeba je codziennie od nowa zdobywać .
Medytowałem wtedy nad tym zdaniem i roiłem więcej
niż zwykle o stryju Hennerze. To była ostatnia wiado-
mość od niego. Przepadł gdzieś i nigdy więcej nie słysze-
liśmy o nim. Prawdopodobnie przypłacił życiem któreś
z tych swoich ryzykownych przedsięwzięć.
 Pewnie tak było; w innym wypadku dalby prze-
cież o sobie znać. Szkoda go, to była taka bujna osobowość.
Gdyby żył, miałby teraz chyba koło sześćdzie-
siątki.
 Tak, był o trzy lata młodszy od mojego ojca,
a ojciec miałby teraz sześćdziesiąt trzy lata.
Lutz musiał opowiedzieć również o swoich latach
wojennych, ale ujął to krótko. Jak wszyscy, którzy byli
na froncie i przeżyli jego grozę, unikał wspomnień.
Opowiedział więc tylko, jakim bolesnym przeżyciem
było dla niego to, że nie mógł oddać ostatniej posługi
ani ojcu, ani matce, gdyż wiadomość o ich śmierci do-
szła do niego w kilka tygodni pózniej.
W pokoju zapadło milczenie, wszyscy mieli twarze
poważne, nawet pani Hermina była wzruszona. Lutz
otrząsnął się pierwszy i poprosił majora, aby opowie-
60
RS
dział o nalocie, podczas którego ojciec został ciężko
ranny, oraz o jego ostatnich godzinach.
Starszy pan opowiedział w sposób możliwie oględ-
ny wszystko, co było mu wiadome, po czym zakończył
swoją relację następująco:
 Miałem właściwie zamiar rozejrzeć się za panem
po zakończeniu wojny. Wiedziałem, że matka pana przy-
płaciła życiem wiadomość o śmierci męża. Oni tak bar-
dzo się kochali, że jej życie zgasło razem z nim... Te lata
po wojnie były bardzo ciężkie  dla mnie i dla wielu in-
nych. Trzeba było pogodzić się jakoś z rozpadem dawne-
go życia, zająć własnymi sprawami, a to pochłania czło-
wieka bez reszty. Cieszę się, że los mimo to skrzyżował
nasze drogi, chociaż stało się to bez mojego udziału.
Opowieściom i wspomnieniom nie było końca tego
wieczoru. Lonny i Lutz patrzyli na siebie błyszczącymi
oczami, chłonąc swoją obecność z całą intensywnością
miłości.
 Jakie ma pan plany na przyszłość?  spytał
w pewnej chwili major.
Lutz zaczerpnął głęboko powietrza.
 Odkładam każdy grosz, który zdołam za-
oszczędzić. Na szczęście dobrze zarabiam. Począt-
kowo miałem zamiar po zaoszczędzeniu niezbędnej
sumy ukończyć studia i wyjechać za granicę, gdyż tyl-
ko tam jako inżynier bez kapitału mógłbym się doro-
bić. Ale poniechałem tych zamiarów  tu spojrzenie
Lutza poszukało oczu Lonny  gdyż minęłyby lata,
zanim osiągnąłbym cel. Teraz mam inny plan, który
może pozwoli mi prędzej dojść do czegoś. Chcę mia-
nowicie kupić auto, niekoniecznie nowe, i zacząć jez-
dzić na własny rachunek jako taksówkarz. A potem
muszę uczynić wszystko, żeby jak najszybciej kupić
61
RS
drugi i trzeci samochód i wynająć do nich kierow-
ców. Jako właściciel taksówek, dysponujący pewnym
kapitałem, mógłbym pomyśleć o rozkręceniu fabryki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aikidobyd.xlx.pl
  •