download > pdf > do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pocztówkę, umyć włosy i przygotować się na spotkanie z nim później, jeszcze
tego samego popołudnia.
- Czy mówiłem ci, dokąd cię dzisiaj zabieram? - Uśmiechnął się szeroko,
zatrzymując się na chwilę i wyjmując z jej gęstych włosów piórko, które
musiało się w nie zaplątać z którejś z puchowych poduszek.
Ianthe wpatrywała się jak zahipnotyzowana w piórko i milcząc, pokręciła
głową - jakby i jej stanęły przed oczami erotyczne obrazki wspólnie spędzonych
chwil.
- Gdzie mnie zabierasz dziś wieczór? - zapytała miękko, kładąc delikatne,
małe dłonie na jego potężnych ramionach.
- Do domu moich rodziców w Atenach. Urządzają skromne przyjęcie, w
którym przyrzekłem uczestniczyć, i pomyślałem, że będzie bardzo miło, jeśli
będziesz tam ze mną.
Na dźwięk słowa „rodzice" Ianthe poczuła zdenerwowanie, które
zakłóciło jej miły nastrój. Nie miała pojęcia, co odpowiedzieć. Zaintrygował ją
ten pomysł.
- Chcesz, żebyśmy dzisiaj lecieli do Aten?
- Mój ojciec przysyła po nas łódkę.
- Łódkę?
- To znaczy jacht. - Lysander wzruszył ramionami, jakby ten pomysł
należał do najzwyklejszych i najpowszedniejszych w świecie. Tak zwyczajnych,
że nawet niewartych komentarza.
Ianthe zmarszczyła brwi.
- 50 -
- Nie rozumiem... Twój ojciec ma jacht? - Jej oczy zaokrągliły się ze
zdziwienia.
- Mnóstwo bogatych Greków posiada jachty, Ianthe. Widziałaś je tu na
wybrzeżu. To naprawdę nic zadziwiającego.
Nie miała pojęcia, że Lysander wywodzi się z rodziny tak bogatej, że dla
jednego kaprysu wysyłają po syna jacht, żeby przypłynął do Aten zjeść z nimi
kolację. Jak zareagują na wieść, że ich przystojny syn, bez wątpienia świetna
partia, przywiózł zwykłą Angielkę, która po prostu spędza w Grecji wakacje?
Pewnie potraktują ją jak intruza.
- Nie miałam pojęcia, że twoja rodzina jest tak bogata, Lysandrze.
- Jasne. Skąd mogłabyś to wiedzieć? - Jego spojrzenie na chwilę
zachmurzyło się. - Nigdy o tym z tobą nie rozmawiałem. Czy fakt, że moja
rodzina jest bogata, tak ci przeszkadza?
Założył ręce na piersiach i wydawał się zaprzątnięty myślami, których nie
wypowiedział głośno.
- Nie przeszkadza mi, ale jeśli mam być szczera, sprawia, że czuję się
trochę nieswojo. I nie rozumiem, po co prosisz mnie, żebym z tobą płynęła. Nie
znamy się zbyt długo. Wydaje mi się to w jakiś sposób... - zawahała się -
niewłaściwe.
Lysander wpatrywał się w Ianthe. Podziwiał to, że najwyraźniej miała
pewne opory przed poznaniem jego rodziny. To zadziwiająco odmienna reakcja
od reakcji wszystkich kobiet, z którymi wcześniej się umawiał. Zyskał pewność,
że Ianthe interesowała jego osoba, a nie fortuna rodziny. Mimo to trochę go
zirytowała ta jej niechęć. Zaprosił ją na rodzinną kolację i wydawało mu się, że
nie musi się z tego tłumaczyć.
- Nie zabieram cię do swojego domu rodzinnego w charakterze przyszłej
żony, Ianthe. Po prostu zaproszono mnie na kolację i proszę cię, żebyś mi
towarzyszyła. To wszystko. Nie ma potrzeby stwarzać niepotrzebnych
problemów tam, gdzie ich nie ma.
- 51 -
Zaproszenie na tę kolację wydało jej się jeszcze mniej kuszące niż
dotychczas. Wrażliwe ucho Ianthe wychwyciło, że Lysander zaczyna się iry-
tować, a przynajmniej był zmieszany jej brakiem entuzjazmu - jakby myślał, że
Ianthe spodziewa się po tym zaproszeniu więcej, niż należy.
Nie zabieram cię do swojego domu rodzinnego w charakterze przyszłej
żony - zapewnił. Każde z tych słów raniło uczucia Ianthe. To, że mogłaby stać
się jego żoną, nawet nie przeszło jej przez myśl... A jeśli nawet, to nigdy by tego
nie wypowiedziała głośno! Była odurzona miłością do Lysandra, ale to nie
oznaczało, że dąży do małżeństwa.
- Nie stwarzam problemów, Lysandrze. Nie przyjmę jednak tego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aikidobyd.xlx.pl
  •