download > pdf > do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ze studentkami są same kłopoty.
- Kiedyś tak nie myślałeś - przypomniała mu.
- W każdym razie nie o mnie.
Już na samym początku powiedział jej, że nie chce się wiązać ze studentką, a ona uznała to za
wyzwanie i ze wszystkich sił starała się go przekonać do zmiany decyzji. Chciała udowodnić... ale co?
Sama nie wiedziała. Chyba tylko własną głupotę.
- O wielu rzeczach nie myślałem - rzekł Elijah z naciskiem. - Mam słabość do grzecznych
dziewczynek, ale one zawsze od samego
DEBBIE MACOMBER
179
początku próbują mnie zmieniać. A ja jestem szczęśliwy taki, jaki jestem teraz. Nigdy w życiu nie
będę siedział pod żadną choinką i śpiewał głupich piosenek. Im wcześniej się z tym pogodzisz, tym
lepiej.
Heather popatrzyła na drogę i pokiwała głową.
- A ja nigdy nie będę szczęśliwa, żyjąc w ten sposób. - Wskazała na bar, motocykle, grupę ludzi,
którzy wysiadali z taksówki, zanosząc się histerycznym śmiechem.
- W jaki sposób?
- W taki. Zycie nie jest jedną wielką imprezą, wiesz o tym?
- Nie wiem - odparował.
- Dobrze. - Ten spór nie miał sensu. - Wyjeżdżam stąd.
- Nie zamierzam protestować, ale nie zawiozę cię do Bostonu, jeśli o to chodzi. (
- Nie. -Nawet by jej nie przyszło do głowy, by go o to prosić. - Rano wsiądę do autobusu do Miami i
tam złapię samolot.
- A skąd wezmiesz pieniądze? - zapytał. Ton jego głosu wyraznie wskazywał na to,
że od tej chwili Heather zdana jest na własne siły.
- Jakoś sobie poradzę.
- Za pomocą karty kredytowej mamy? - prychnął Elijah.
Owszem, Heather miała z sobą awaryjną kartę kredytową, którą dała jej mama, i wiedziała, że po raz
pierwszy od trzech lat będzie musiała jej użyć.
180
NIESPODZIANKI
Była jednak zdecydowana zwrócić matce wszystko, co do centa.
- Tak, za pomocą karty kredytowej mamy. Mam to szczęście, że mam matkę.
Po chwili zastanowienia Elijah skinął głową.
- Pewnie dlatego studiujesz. Miałaś rodziców, którzy się o ciebie troszczyli.
- Przykro mi, że nam nie wyszło - powiedziała ze szczerym smutkiem.
Lekko wzruszył ramionami.
- Nie martw się tym. Przeżyliśmy kilka ładnych momentów.
- Nie masz żalu? Potrząsnął głową.
- Poradzisz sobie. Ja też.
Wiedziała, że to prawda. Powinna również wiedzieć, już wyjeżdżając z Bostonu, że ten związek nie
ma przyszłości. A teraz zostały jej dwa dni, by tam wrócić i znalezć mamę. Biedną, zdesperowaną
mamę w obcym mieście, bez żadnych przyjaciół...
ROZDZIAA DWUDZIESTY PIERWSZY
Telefon zadzwonił w chwili, gdy Ray i Emily siedzieli na podłodze obok choinki, pijąc wino i
słuchając świątecznego koncertu w radio.
- Nie odbieraj - ostrzegł Ray. - To może być moja matka.
Emily uśmiechnęła się i poszła sprawdzić, kto
dzwoni.
- To z mojego domowego numeru. - Podniosła słuchawkę. - Halo?
- Emily? Tu Faith.
- Och, Faith - ucieszyła się. - Miło cię słyszeć!
- Czy wszystko u ciebie w porządku?
- Tak, jest wspaniale - powiedziała, patrząc na Raya.
- Tu też - oznajmiła Faith.
- A jak ci idzie z Charlesem? - zapytała Emily ostrożnie.
Głos Faith wibrował radością i to wydawało się dziwne, zważywszy, z kim przyszło jej spędzać
święta.
182
NIESPODZIANKI
- Och, Emily, Charles to wspaniały człowiek! Na początku nie było tego widać, ale potem
zrozumiałam, że on jest taki sam jak wszyscy, tylko trochę bardziej skupiony.
- Naprawdę?
- Tak. Dziś rano na przykład zjeżdżał na sankach z dziećmi Kennedych. Thomas go namówił. Na
początku nie miał ochoty, ale gdy już zaczął zjeżdżać, to nie można go było stamtąd odciągnąć!
- Charles? - Choć Emily nigdy nie spotkała profesora Brewstera osobiście, słyszała o nim dość dużo,
by ta wiadomość wzbudziła w niej zdumienie.
- A potem wybraliśmy się do miasta, chodziliśmy po sklepach i Charles kupił ci domek dla ptaków do
zawieszenia w ogródku. Ma ośnieżony dach, na którym siedzi czerwony kardynał!
- Naprawdę Charles zrobił coś takiego?
- Tak, a potem byliśmy na fantastycznym lunchu. Teraz pracuje, to znaczy powiedział, że idzie
popracować, ale coś mi się zdaje, że się zdrzemnął.
Emily się uśmiechnęła. Ten opis zdecydowanie nie pasował do obrazu, jaki nakreślił jej Ray. Z
opowieści brata wynikało, że Charles to typowy roztargniony profesor, sztywny i kostyczny, który w
dodatku nie cierpiał Bożego Narodzenia. Coś musiało się stać, co wywróciło jego świat do góry
nogami, i Emily podejrzewała, że wie, co, a raczej kto był tego przyczyną.
DEBBIE MACOMBER
180
- Faith - zapytała ostrożnie - czy on interesuje cię jako mężczyzna?
Przyjaciółka nie odpowiedziała od razu.
- Co to znaczy: interesuje? - zapytała po
chwili.
- Uczuciowo.
To słowo zwróciło uwagę Raya, który podszedł bliżej i usiadł na stołku obok niej.
- Nie wiem - rzekła w końcu Faith niepewnie. - Może. - Wydawało się, że sama nie jest pewna swoich
uczuć. Ta relacja musiała się rozwijać bardzo szybko; Emily doskonale rozumiała rozterki
przyjaciółki.
- To wspaniale, że tak dobrze udało wam się dogadać! [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aikidobyd.xlx.pl
  •