[ Pobierz całość w formacie PDF ]
DESZCZOWE POCAAUNKI 83
- Upiekłam świeżutką szarlotkę. Oczywiście użyłam
do niej jabłek hodowanych organicznie, nie musisz
się więc obawiać.
- Och, świetnie. - Dla Susan nie miało to większego
znaczenia. - A gdzie jest Michelle? - Nieobecność
taty i córki zrodziła w jej umyśle pewne podejrzenia.
Emily odwróciła się ze skruszoną miną i Susan
domyśliła się, że jej siostra zrobiła wszystko, by
spędzić z nią trochę czasu sam na sam. Bez wątpienia
zamierzała wycisnąć z niej jak najwięcej informacji
o Nacie. Nie znaczy to, że Susan miała wiele do
powiedzenia.
- Jak spędziliście dzień w parku?
Susan usiadła na stołku i przygotowała się duchowo
do krzyżowego ognia pytań.
- Wspaniale. Bawiliśmy się jak dzieci.
- Lubisz Nate'a, prawda?
Słowo lubisz" było niedomówieniem roku. Na
przekór każdej uncji zdrowego rozsądku, Susan była
coraz bardziej zakochana w swym sÄ…siedzie. Wcale
tego nie chciała, po prostu nie mogła nic na tó poradzić.
- Owszem, lubię go - odpowiedziała po chwili
milczenia.
Emily zdawała się być po prostu zachwycona jej
wyznaniem.
- Tak właśnie myślałam - powiedziała, kiwając
głową. Przysunęła taboret bliżej do Susan i usiadła.
Nie lubiła, gdy jej ręce były bezczynne, sięgnęła więc
po szydełkową robótkę.
- Czekam. - Susan zaczynała tracić cierpliwość.
- Na co?
- Na wykład.
Emily uśmiechnęła się chytrze.
- Po prostu zbieram myśli. To ty zawsze byłaś
dobra w ocenie faktów. Ja miałam z tym mnóstwo
kłopotów.
84 DESZCZOWE POCAAUNKI
- Zwiadectwa szkolne niewiele mają wspólnego
z prawdziwym życiem - przypomniała jej Susan. O ile
prostsze byłoby wszystko, gdyby mogła zajrzeć do
encyklopedii i wyczytać w niej, jak postępować
z Nate'em.
- Wiedziałam o tym, ale nie byłam pewna, czy
ty wiesz.
Być może Susan nie wiedziała o tym, póki nie
poznała swego sąsiada.
- Emily - powiedziała, czując, jak żołądek ściska
jej się ze zdenerwowania. - Muszę cię zapytać o coś...
ważnego. Skąd wiedziałaś, że kochasz Roberta? Co ci
podpowiedziało, że jesteście dla siebie stworzeni?
- Zdawała sobie sprawę, że praktycznie odkrywa
karty, ale dosyć już miała gry słów.
Siostra uśmiechnęła się łagodnie i przez chwilę
bawiła się kłębkiem włóczki.
- Podejrzewam, że nie spodoba ci się moja od
powiedz - wyszeptała wreszcie, marszcząc brwi. - To
stało się wtedy, gdy Robert pocałował mnie po raz
pierwszy.
Susan omal nie spadła z taboretu, przypominając
sobie swój pierwszy pocałunek z Nate'em.
- Jak to się stało?
- Podczas wycieczki w plener w deszczowy dzień
zatrzymaliśmy się, by chwilę odpocząć. Robert po
magał mi zdjąć plecak. Spojrzał mi w oczy, pochylił
się i pocałował mnie. - Westchnęła cicho na samo
wspomnienie. - Nie sądzę, by najpierw miał taki
zamiar, bo wyglądał pózniej na wstrząśniętego.
- I co potem?
- Zdjął własny plecak i spytał, czy mam coś
przeciwko temu, że mnie pocałował. Oczywiście
powiedziałam, że bardzo mi się to podobało, usiadł
więc obok mnie i zrobił to po raz drugi, tyle że tym
razem nie było to muśnięcie warg, lecz prawdziwy
DESZCZOWE POCAAUNKI
85
namiętny pocałunek. Gdy czułam jego wargi na swoich,
nie mogłam myśleć, nie mogłam oddychać, nie mogłam
się nawet poruszyć. Gdy wreszcie oderwaliśmy się od
siebie, drżałam jak liść osiki, bałam się nawet, że coś
jest ze mnÄ… nie w porzÄ…dku.
- Czy nazwałabyś to... elektrycznością?
- Właśnie tak.
- I nigdy nie odczuwałaś czegoś podobnego w sto
sunku do mężczyzn, z którymi się umawiałaś?
- Nigdy.
Susan przesunęła dłonią po twarzy.
- Miałaś rację. Nie podoba mi się twoja odpowiedz.
Emily przerwała na chwilę szydełkowanie i przyjrzała
jej siÄ™ badawczo.
- Nate cię pocałował i czułaś coś takiego?
- Jakby mnie poraził prąd - potwierdziła Susan.
- Och, Susan, moje biedactwo! - Emily poklepała
czule siostrę po ręku. - Nie wiesz, co robić, prawda?
- Nie mam pojęcia - odrzekła Susan z nieszczęśliwą
minÄ….
- Nie spodziewałaś się, że się kiedyś zakochasz, tak?
Susan pokręciła wolno głową. W dodatku nie
mogło jej się to przydarzyć w gorszym czasie.
W przyszłym tygodniu rozstrzygną się zapewne sprawy
awansu i wszystkie jej plany życiowe wezmą w łeb, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl aikidobyd.xlx.pl
DESZCZOWE POCAAUNKI 83
- Upiekłam świeżutką szarlotkę. Oczywiście użyłam
do niej jabłek hodowanych organicznie, nie musisz
się więc obawiać.
- Och, świetnie. - Dla Susan nie miało to większego
znaczenia. - A gdzie jest Michelle? - Nieobecność
taty i córki zrodziła w jej umyśle pewne podejrzenia.
Emily odwróciła się ze skruszoną miną i Susan
domyśliła się, że jej siostra zrobiła wszystko, by
spędzić z nią trochę czasu sam na sam. Bez wątpienia
zamierzała wycisnąć z niej jak najwięcej informacji
o Nacie. Nie znaczy to, że Susan miała wiele do
powiedzenia.
- Jak spędziliście dzień w parku?
Susan usiadła na stołku i przygotowała się duchowo
do krzyżowego ognia pytań.
- Wspaniale. Bawiliśmy się jak dzieci.
- Lubisz Nate'a, prawda?
Słowo lubisz" było niedomówieniem roku. Na
przekór każdej uncji zdrowego rozsądku, Susan była
coraz bardziej zakochana w swym sÄ…siedzie. Wcale
tego nie chciała, po prostu nie mogła nic na tó poradzić.
- Owszem, lubię go - odpowiedziała po chwili
milczenia.
Emily zdawała się być po prostu zachwycona jej
wyznaniem.
- Tak właśnie myślałam - powiedziała, kiwając
głową. Przysunęła taboret bliżej do Susan i usiadła.
Nie lubiła, gdy jej ręce były bezczynne, sięgnęła więc
po szydełkową robótkę.
- Czekam. - Susan zaczynała tracić cierpliwość.
- Na co?
- Na wykład.
Emily uśmiechnęła się chytrze.
- Po prostu zbieram myśli. To ty zawsze byłaś
dobra w ocenie faktów. Ja miałam z tym mnóstwo
kłopotów.
84 DESZCZOWE POCAAUNKI
- Zwiadectwa szkolne niewiele mają wspólnego
z prawdziwym życiem - przypomniała jej Susan. O ile
prostsze byłoby wszystko, gdyby mogła zajrzeć do
encyklopedii i wyczytać w niej, jak postępować
z Nate'em.
- Wiedziałam o tym, ale nie byłam pewna, czy
ty wiesz.
Być może Susan nie wiedziała o tym, póki nie
poznała swego sąsiada.
- Emily - powiedziała, czując, jak żołądek ściska
jej się ze zdenerwowania. - Muszę cię zapytać o coś...
ważnego. Skąd wiedziałaś, że kochasz Roberta? Co ci
podpowiedziało, że jesteście dla siebie stworzeni?
- Zdawała sobie sprawę, że praktycznie odkrywa
karty, ale dosyć już miała gry słów.
Siostra uśmiechnęła się łagodnie i przez chwilę
bawiła się kłębkiem włóczki.
- Podejrzewam, że nie spodoba ci się moja od
powiedz - wyszeptała wreszcie, marszcząc brwi. - To
stało się wtedy, gdy Robert pocałował mnie po raz
pierwszy.
Susan omal nie spadła z taboretu, przypominając
sobie swój pierwszy pocałunek z Nate'em.
- Jak to się stało?
- Podczas wycieczki w plener w deszczowy dzień
zatrzymaliśmy się, by chwilę odpocząć. Robert po
magał mi zdjąć plecak. Spojrzał mi w oczy, pochylił
się i pocałował mnie. - Westchnęła cicho na samo
wspomnienie. - Nie sądzę, by najpierw miał taki
zamiar, bo wyglądał pózniej na wstrząśniętego.
- I co potem?
- Zdjął własny plecak i spytał, czy mam coś
przeciwko temu, że mnie pocałował. Oczywiście
powiedziałam, że bardzo mi się to podobało, usiadł
więc obok mnie i zrobił to po raz drugi, tyle że tym
razem nie było to muśnięcie warg, lecz prawdziwy
DESZCZOWE POCAAUNKI
85
namiętny pocałunek. Gdy czułam jego wargi na swoich,
nie mogłam myśleć, nie mogłam oddychać, nie mogłam
się nawet poruszyć. Gdy wreszcie oderwaliśmy się od
siebie, drżałam jak liść osiki, bałam się nawet, że coś
jest ze mnÄ… nie w porzÄ…dku.
- Czy nazwałabyś to... elektrycznością?
- Właśnie tak.
- I nigdy nie odczuwałaś czegoś podobnego w sto
sunku do mężczyzn, z którymi się umawiałaś?
- Nigdy.
Susan przesunęła dłonią po twarzy.
- Miałaś rację. Nie podoba mi się twoja odpowiedz.
Emily przerwała na chwilę szydełkowanie i przyjrzała
jej siÄ™ badawczo.
- Nate cię pocałował i czułaś coś takiego?
- Jakby mnie poraził prąd - potwierdziła Susan.
- Och, Susan, moje biedactwo! - Emily poklepała
czule siostrę po ręku. - Nie wiesz, co robić, prawda?
- Nie mam pojęcia - odrzekła Susan z nieszczęśliwą
minÄ….
- Nie spodziewałaś się, że się kiedyś zakochasz, tak?
Susan pokręciła wolno głową. W dodatku nie
mogło jej się to przydarzyć w gorszym czasie.
W przyszłym tygodniu rozstrzygną się zapewne sprawy
awansu i wszystkie jej plany życiowe wezmą w łeb, [ Pobierz całość w formacie PDF ]