[ Pobierz całość w formacie PDF ]
panna Brooks Susan, gdy weszła do biura w czwartek rano.
Serce podeszło dziewczynie do gardła. Na ten dzień czekała pięć długich
lat.
- Czy powiedział w jakiej sprawie? - spytała, usiłując zachować spokój
przynajmniej na zewnÄ…trz.
- Nie - odrzekła sekretarka. - Poprosił mnie tylko, bym przekazała, że
chciałby się z panią widzieć w porze wygodnej dla pani.
Susan osunęła się na miękkie siedzenie fotela. Oparła łokcie na biurku i
ukryła twarz w dłoniach, próbując uporządkować popłatne myśli.
- W porze wygodnej dla mnie - powtórzyła szeptem. - Nie dostałam
awansu. Wiedziałam, że tak będzie.
- Susan - powiedziała surowo sekretarka, zwracając się do niej po imieniu,
co się nigdy przedtem nie zdarzyło. - Myślę, że wyciągasz pochopne wnioski.
Susan spojrzała na nią, zirytowana jej niedomyślnością.
- Gdyby miał zamiar mianować mnie wiceprezesem, zaprosiłby do siebie
póznym popołudniem. Zawsze tak postępuje. Następnie palnąłby mówkę, jakim
to jestem lojalnym pracownikiem, cennym nabytkiem dla firmy itd., itp. To, że
chce ze mną mówić teraz, oznacza& Cóż, wie pani, co to oznacza.
- Jestem pewna, że się mylisz - odrzekła spokojnie panna Brooks. -
Proponuję, byś się pozbierała i poszła do Johna Hammera, zanim się rozmyśli.
Susan wstała i wyprostowała się. Ze zdenerwowania miała straszliwe
kurcze żołądka, nie mogła opanować drżenia rąk.
- Połam nogi, dziecko - uśmiechnęła się panna Brooks i uniosła kciuk do
góry.
John Hammer wstał, gdy ją zaanonsowano. Susan weszła do gabinetu i
natychmiast zauważyła, że jej dwaj rywale nie zostali wezwani. Prezes
uśmiechnął się życzliwie i wskazał krzesło. Susan przycupnęła na brzeżku,
starając się nie pokazać po sobie, jak bardzo jest zdenerwowana.
- Dzień dobry, Susan... - uśmiechnął się łagodnie John Hammer.
- I co? - Eleanor Brooks patrzyła w napięciu, jak Susanna powoli sadowi
się przy biurku. - Co się stało? - spytała po raz drugi. - Nie siedz tak. Mów coś.
Susan powoli przeniosła wzrok z telefonu na sekretarkę. Potem zaśmiała
się cicho. Nie mogła się powstrzymać, chichotała jak szalona, zasłoniła więc
usta obiema rękami. Gdy była już w stanie mówić, otarła łzy, spływające po
policzkach.
- Po pierwsze, zapytał mnie, czy zechciałabym przenieść się do innego
gabinetu na czas malowania mojego?
- Co takiego?
Susan pomyślała, że gdy John Hammer zadał jej to pytanie, musiała
wyglądać tak jak panna Brooks w tej chwili.
- Moja pierwsza reakcja była identyczna. Nie zrozumiałam, o co mu
chodzi. Wyjaśnił mi, że ma zamiar urządzić na nowo mój gabinet, żeby był
godny wiceprezesa do spraw marketingu.
- Dostałaś awans? - Eleanor Brooks klasnęła w dłonie z nie ukrywaną
radością.
- Dostałam! - powiedziała cicho Susan, zamykając oczy. - Naprawdę
dostałam.
- GratulujÄ™.
- Dziękuję, bardzo dziękuję. - Sięgnęła po słuchawkę telefonu. Musi
podzielić się nowiną z Nate'em. Zaledwie dwa dni temu powiedział, że powinna
dążyć do spełnienia swych marzeń, a już dziś wszystko ułożyło się po jej myśli.
Telefon w jego mieszkaniu nie odpowiadał, odłożyła więc słuchawkę,
bardzo zawiedziona. Odczuwała nieprzepartą potrzebę porozmawiania z nim,
próbowała więc co pół godziny, aż wreszcie pomyślała, że za chwilę zwariuje.
Pogrążyła się w pracy, którą przerwała jej w południe sekretarka, mówiąc,
że przyszła osoba, z którą była umówiona na lunch.
- Niech wejdzie tutaj - mruknęła zirytowana.
Ku jej zdumieniu, do gabinetu wszedł Nate i klapnął w fotelu
naprzeciwko biurka.
- Nate! - wykrzyknęła, zrywając się na równe nogi. - Próbuję się z tobą
połączyć przez cały ranek. Co ty tu robisz?
- Idziemy razem na lunch, zapomniałaś?
ROZDZIAA ÓSMY
- Nate - Susan obeszła biurko i stanęła przed nim. - John Hammer wezwał
mnie rano do siebie. - Z podniecenia brakowało jej tchu. - Dostałam awans.
Masz przed sobÄ… wiceprezesa firmy H&J Lima.
Przez chwilę Nate się nie odzywał. Potem spytał powoli, z namysłem, jak
gdyby nie był pewien, czy słuch go nie myli:
- Dostałaś awans?
- Tak! - potwierdziła radośnie. - Tak!
- Naprawdę dopięłaś swego? - Oczy Nate'a rozszerzyły się z podziwu.
Susan entuzjastycznie pokiwała głową z taką gwałtownością, że omal nie
zwichnęła sobie szyi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl aikidobyd.xlx.pl
panna Brooks Susan, gdy weszła do biura w czwartek rano.
Serce podeszło dziewczynie do gardła. Na ten dzień czekała pięć długich
lat.
- Czy powiedział w jakiej sprawie? - spytała, usiłując zachować spokój
przynajmniej na zewnÄ…trz.
- Nie - odrzekła sekretarka. - Poprosił mnie tylko, bym przekazała, że
chciałby się z panią widzieć w porze wygodnej dla pani.
Susan osunęła się na miękkie siedzenie fotela. Oparła łokcie na biurku i
ukryła twarz w dłoniach, próbując uporządkować popłatne myśli.
- W porze wygodnej dla mnie - powtórzyła szeptem. - Nie dostałam
awansu. Wiedziałam, że tak będzie.
- Susan - powiedziała surowo sekretarka, zwracając się do niej po imieniu,
co się nigdy przedtem nie zdarzyło. - Myślę, że wyciągasz pochopne wnioski.
Susan spojrzała na nią, zirytowana jej niedomyślnością.
- Gdyby miał zamiar mianować mnie wiceprezesem, zaprosiłby do siebie
póznym popołudniem. Zawsze tak postępuje. Następnie palnąłby mówkę, jakim
to jestem lojalnym pracownikiem, cennym nabytkiem dla firmy itd., itp. To, że
chce ze mną mówić teraz, oznacza& Cóż, wie pani, co to oznacza.
- Jestem pewna, że się mylisz - odrzekła spokojnie panna Brooks. -
Proponuję, byś się pozbierała i poszła do Johna Hammera, zanim się rozmyśli.
Susan wstała i wyprostowała się. Ze zdenerwowania miała straszliwe
kurcze żołądka, nie mogła opanować drżenia rąk.
- Połam nogi, dziecko - uśmiechnęła się panna Brooks i uniosła kciuk do
góry.
John Hammer wstał, gdy ją zaanonsowano. Susan weszła do gabinetu i
natychmiast zauważyła, że jej dwaj rywale nie zostali wezwani. Prezes
uśmiechnął się życzliwie i wskazał krzesło. Susan przycupnęła na brzeżku,
starając się nie pokazać po sobie, jak bardzo jest zdenerwowana.
- Dzień dobry, Susan... - uśmiechnął się łagodnie John Hammer.
- I co? - Eleanor Brooks patrzyła w napięciu, jak Susanna powoli sadowi
się przy biurku. - Co się stało? - spytała po raz drugi. - Nie siedz tak. Mów coś.
Susan powoli przeniosła wzrok z telefonu na sekretarkę. Potem zaśmiała
się cicho. Nie mogła się powstrzymać, chichotała jak szalona, zasłoniła więc
usta obiema rękami. Gdy była już w stanie mówić, otarła łzy, spływające po
policzkach.
- Po pierwsze, zapytał mnie, czy zechciałabym przenieść się do innego
gabinetu na czas malowania mojego?
- Co takiego?
Susan pomyślała, że gdy John Hammer zadał jej to pytanie, musiała
wyglądać tak jak panna Brooks w tej chwili.
- Moja pierwsza reakcja była identyczna. Nie zrozumiałam, o co mu
chodzi. Wyjaśnił mi, że ma zamiar urządzić na nowo mój gabinet, żeby był
godny wiceprezesa do spraw marketingu.
- Dostałaś awans? - Eleanor Brooks klasnęła w dłonie z nie ukrywaną
radością.
- Dostałam! - powiedziała cicho Susan, zamykając oczy. - Naprawdę
dostałam.
- GratulujÄ™.
- Dziękuję, bardzo dziękuję. - Sięgnęła po słuchawkę telefonu. Musi
podzielić się nowiną z Nate'em. Zaledwie dwa dni temu powiedział, że powinna
dążyć do spełnienia swych marzeń, a już dziś wszystko ułożyło się po jej myśli.
Telefon w jego mieszkaniu nie odpowiadał, odłożyła więc słuchawkę,
bardzo zawiedziona. Odczuwała nieprzepartą potrzebę porozmawiania z nim,
próbowała więc co pół godziny, aż wreszcie pomyślała, że za chwilę zwariuje.
Pogrążyła się w pracy, którą przerwała jej w południe sekretarka, mówiąc,
że przyszła osoba, z którą była umówiona na lunch.
- Niech wejdzie tutaj - mruknęła zirytowana.
Ku jej zdumieniu, do gabinetu wszedł Nate i klapnął w fotelu
naprzeciwko biurka.
- Nate! - wykrzyknęła, zrywając się na równe nogi. - Próbuję się z tobą
połączyć przez cały ranek. Co ty tu robisz?
- Idziemy razem na lunch, zapomniałaś?
ROZDZIAA ÓSMY
- Nate - Susan obeszła biurko i stanęła przed nim. - John Hammer wezwał
mnie rano do siebie. - Z podniecenia brakowało jej tchu. - Dostałam awans.
Masz przed sobÄ… wiceprezesa firmy H&J Lima.
Przez chwilę Nate się nie odzywał. Potem spytał powoli, z namysłem, jak
gdyby nie był pewien, czy słuch go nie myli:
- Dostałaś awans?
- Tak! - potwierdziła radośnie. - Tak!
- Naprawdę dopięłaś swego? - Oczy Nate'a rozszerzyły się z podziwu.
Susan entuzjastycznie pokiwała głową z taką gwałtownością, że omal nie
zwichnęła sobie szyi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]