[ Pobierz całość w formacie PDF ]
od siebie dla nabrania oddechu.
Ja też tęskniłam.
Musimy porozmawiać.
Carolina skinęła potakująco głową, lecz nadal trwała w
objęciach Willa. Ktoś na parkingu zniecierpliwiony nacisnął
klakson samochód Willa musiał utrudniać wyjazd wsiedli
więc do ciężarówki i ruszyli do domu. Od Prescott dzieliło ich
półtorej godziny jazdy. Will zastanawiał się, jak zacząć
rozmowę.
Martwisz się jeszcze o Brada? spytał.
Nie, i nie wiem, dlaczego tak się denerwowałam.
Carolina przekręciła się na siedzeniu tak, by patrzeć na Willa.
A właściwie wiem. Tylko że trudno mi o tym mówić.
Westchnęła. Wszystko przez obciążenia z małżeństwa, i
kompleksy, jakich się przez nie nabawiłam. Otóż Paul porzucił
mnie dla młodszej, a ja... tym bardziej nie potrafiłam uwierzyć,
że pociągam mężczyznę młodszego ode mnie. Przeniosła
wzrok na horyzont. Jest tyle atrakcyjnych dziewcząt. A kiedy
się... kochaliśmy... Z oczu Caroliny popłynęły łzy.
Will zjechał na pobocze i zatrzymał samochód.
Pragnął utulić Carolinę, ale nie chciał odkładać rozmowy.
Powiem ci, co mnie dręczy podjęła Carolina, nie
ocierając łez. Nie wiem, czy zniosę ból naszego rozstania, a
jednocześnie całą sobą pragnę naszej bliskości.
Moje maleństwo. Kocham cię i nie istnieje żadna inna
kobieta. Początkowo starałem się trzymać z dala od ciebie. Nie
udało się. Pragnąłem cię i nadal pragnę. Gdy rozstaliśmy się w
gniewie przed twoją podróżą do Los Angeles, zrozumiałem, że
cię kocham. Długo o tym rozmyślałem. Bałem się twojego
spotkania z byłym mężem. W pierwszym odruchu chciałem
odejść, potem postanowiłem zaczekać i porozmawiać.
Widziałam się z Paulem. To zamknięty rozdział mojego
życia. Na zawsze.
Nie opierała się, kiedy Will ją objął.
Wiem, że nie chcesz się angażować w stały związek... że
dla mnie nie ma miejsca w twoich planach, ale chcę... muszę
być z tobą. Nie pozwolił, aby się odezwała. Tylko póki nie
skończę budowy. Proszę.
Zbliżył usta do jej warg. Wiesz, że będzie ci ze mną
dobrze.
Zależy mi na tobie szepnęła, bojąc się powiedzieć to
głośno. Pogłaskała Willa po policzku, spojrzała w zielone oczy.
Ale nie wiem, co z tym zrobić wyznała.
Po prostu nie uciekaj od uczucia ani ode mnie. Carolinę
uderzyła nie zamierzona ironia tych słów.
Nie należę do tych, co uciekają. Wiesz dobrze, gdzie będę
za dwadzieścia, trzydzieści lat: w moim domu. A gdzie ty
będziesz? chciała zapytać, ale poprosiła jedynie:
Jedzmy do domu.
ROZDZIAA 13
Oparty o drzewo Will patrzył na Carolinę niosącą koszyk
z praniem. Zbój deptał jej po piętach.
Taka staromodna czynność wieszanie bielizny na
sznurze. Carolina była kobietą nowoczesną, doskonale
zorganizowaną, odnoszącą sukcesy zawodowe. Niektóre
rzeczy są jednak ponadczasowe. Kilka minionych tygodni
nauczyło go tego.
Will zrozumiał, że pragnie dzielić życie z Caroliną
uczestniczyć zarówno w codzienności, jak i we wspólnych
uniesieniach. Ostatniej nocy kochali się, a Carolina omal nie
doprowadziła go do szaleństwa pocałunkami i pieszczotami.
Oddawała mu się z taką pasją... Na samo wspomnienie
przeszedł go dreszcz podniecenia.
Brał pod uwagę małżeństwo, ale ona do tej pory nie
wyznała, że go kocha. Wciąż czekał na te słowa. Jej miłość
odczuwał w każdym geście, w każdej pieszczocie; znajdował w
każdym spojrzeniu. Musiał jednak je usłyszeć, wypowiedziane
otwarcie i szczerze.
Zauważył, że Zbój się ożywił, kiedy Carolina wyjęła z
kosza czerwoną chustkę jego pana. Zachowywał się, jak gdyby
czerwony skrawek materiału należał wyłącznie do niego.
Carolina uniosła palec, grożąc psu, jakby chciała powiedzieć:
nawet o tym nie myśl!
W sercu Willa wzbierała radość. Zdał sobie sprawę, że jest
szczęśliwy. Ze śmiechem oderwał się od drzewa i ruszył w ich
stronę. Gwizdnął krótko. I pies, i kobieta odwrócili [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl aikidobyd.xlx.pl
od siebie dla nabrania oddechu.
Ja też tęskniłam.
Musimy porozmawiać.
Carolina skinęła potakująco głową, lecz nadal trwała w
objęciach Willa. Ktoś na parkingu zniecierpliwiony nacisnął
klakson samochód Willa musiał utrudniać wyjazd wsiedli
więc do ciężarówki i ruszyli do domu. Od Prescott dzieliło ich
półtorej godziny jazdy. Will zastanawiał się, jak zacząć
rozmowę.
Martwisz się jeszcze o Brada? spytał.
Nie, i nie wiem, dlaczego tak się denerwowałam.
Carolina przekręciła się na siedzeniu tak, by patrzeć na Willa.
A właściwie wiem. Tylko że trudno mi o tym mówić.
Westchnęła. Wszystko przez obciążenia z małżeństwa, i
kompleksy, jakich się przez nie nabawiłam. Otóż Paul porzucił
mnie dla młodszej, a ja... tym bardziej nie potrafiłam uwierzyć,
że pociągam mężczyznę młodszego ode mnie. Przeniosła
wzrok na horyzont. Jest tyle atrakcyjnych dziewcząt. A kiedy
się... kochaliśmy... Z oczu Caroliny popłynęły łzy.
Will zjechał na pobocze i zatrzymał samochód.
Pragnął utulić Carolinę, ale nie chciał odkładać rozmowy.
Powiem ci, co mnie dręczy podjęła Carolina, nie
ocierając łez. Nie wiem, czy zniosę ból naszego rozstania, a
jednocześnie całą sobą pragnę naszej bliskości.
Moje maleństwo. Kocham cię i nie istnieje żadna inna
kobieta. Początkowo starałem się trzymać z dala od ciebie. Nie
udało się. Pragnąłem cię i nadal pragnę. Gdy rozstaliśmy się w
gniewie przed twoją podróżą do Los Angeles, zrozumiałem, że
cię kocham. Długo o tym rozmyślałem. Bałem się twojego
spotkania z byłym mężem. W pierwszym odruchu chciałem
odejść, potem postanowiłem zaczekać i porozmawiać.
Widziałam się z Paulem. To zamknięty rozdział mojego
życia. Na zawsze.
Nie opierała się, kiedy Will ją objął.
Wiem, że nie chcesz się angażować w stały związek... że
dla mnie nie ma miejsca w twoich planach, ale chcę... muszę
być z tobą. Nie pozwolił, aby się odezwała. Tylko póki nie
skończę budowy. Proszę.
Zbliżył usta do jej warg. Wiesz, że będzie ci ze mną
dobrze.
Zależy mi na tobie szepnęła, bojąc się powiedzieć to
głośno. Pogłaskała Willa po policzku, spojrzała w zielone oczy.
Ale nie wiem, co z tym zrobić wyznała.
Po prostu nie uciekaj od uczucia ani ode mnie. Carolinę
uderzyła nie zamierzona ironia tych słów.
Nie należę do tych, co uciekają. Wiesz dobrze, gdzie będę
za dwadzieścia, trzydzieści lat: w moim domu. A gdzie ty
będziesz? chciała zapytać, ale poprosiła jedynie:
Jedzmy do domu.
ROZDZIAA 13
Oparty o drzewo Will patrzył na Carolinę niosącą koszyk
z praniem. Zbój deptał jej po piętach.
Taka staromodna czynność wieszanie bielizny na
sznurze. Carolina była kobietą nowoczesną, doskonale
zorganizowaną, odnoszącą sukcesy zawodowe. Niektóre
rzeczy są jednak ponadczasowe. Kilka minionych tygodni
nauczyło go tego.
Will zrozumiał, że pragnie dzielić życie z Caroliną
uczestniczyć zarówno w codzienności, jak i we wspólnych
uniesieniach. Ostatniej nocy kochali się, a Carolina omal nie
doprowadziła go do szaleństwa pocałunkami i pieszczotami.
Oddawała mu się z taką pasją... Na samo wspomnienie
przeszedł go dreszcz podniecenia.
Brał pod uwagę małżeństwo, ale ona do tej pory nie
wyznała, że go kocha. Wciąż czekał na te słowa. Jej miłość
odczuwał w każdym geście, w każdej pieszczocie; znajdował w
każdym spojrzeniu. Musiał jednak je usłyszeć, wypowiedziane
otwarcie i szczerze.
Zauważył, że Zbój się ożywił, kiedy Carolina wyjęła z
kosza czerwoną chustkę jego pana. Zachowywał się, jak gdyby
czerwony skrawek materiału należał wyłącznie do niego.
Carolina uniosła palec, grożąc psu, jakby chciała powiedzieć:
nawet o tym nie myśl!
W sercu Willa wzbierała radość. Zdał sobie sprawę, że jest
szczęśliwy. Ze śmiechem oderwał się od drzewa i ruszył w ich
stronę. Gwizdnął krótko. I pies, i kobieta odwrócili [ Pobierz całość w formacie PDF ]