download > pdf > do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kłódkę, prawda? Zamknijmy go w środku, niech sobie tu posiedzi do rana, a potem zajmie się
nim policja. To będzie odpowiednia kuracja dla tego zabobonnego drania * noc w
towarzystwie dwóch bezgłowych trupów. Nie wyobrażam sobie lepszej kary.
Propozycja spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem, zaś Havsten nagle się ożywił. Wstał
prędko o własnych siłach i złożył ręce w błagalnym geście.
* Nie! N*nie! Pójdę, już, słyszycie, pó*ójdę z wa*ami. Tylko mnie tu nie zostawiajcie z tymi
Belgami! Nieee! * I rozbeczał się na całego.
* O, cholera! To naprawdę paskudna sprawa! * powiedział stłumionym głosem Tor Meissner
do Fredrica, a ten skinął głową w odpowiedzi.
* Trudno sobie wyobrazić bardziej paskudną * zgodziła się stojąca obok Cecilie Lund*Hoeg.
Stephen wziął przyjaciela pod ramię. Fredric ledwie trzymał się na nogach. Julia pospieszyła
z pomocą i wsparła go z drugiej strony.
* Dziękuję * wyszeptał z trudem.
Już mieli ruszać, gdy Fredric zauważył na ziemi coś żółtego. Zatrzymał się i ze zdumieniem
popatrzył na jaśniejący w mroku przedmiot. To była laleczka, ta, którą wyłowił z fiordu.
Schylił się i wziął lalkę do ręki, po czym schował za pazuchą.
* Barek * wymamrotał i z powrotem ujął ramię Julii. Ruszyli w drogę powrotną.
Był środek nocy, zegar pokazywał piętnaście po pierwszej, ale w hotelu Savalen bynajmniej
nie obowiązywała cisza nocna. Przy wejściu czekały już dwa wozy policyjne. Hegtun
zastosował się do prośby Stephena i zawczasu powiadomił policję.
Podczas jazdy Fredric odzyskał siły, wyglądał jednak strasznie, cały w błocie i we krwi.
Hornfeldt wybiegł im na spotkanie, jego siwe włosy sterczały na wszystkie strony.
* Mój Boże, panie Drum, czy to prawda? Jest pan całkowicie pewien?
* Przykro mi, profesorze Hornfeldt * odparł. * To długa, zawiła i mroczna historia, która
właśnie znajduje swe zakończenie. Proszę dać mi pół godziny, albo lepiej trzy kwadranse,
wezmę prysznic i trochę dojdę do siebie, a pan przez ten czas zwoła wszystkich na spotkanie
w sali konferencyjnej. I wielka prośba: gdyby mógł pan zamówić mi do pokoju butelkę
czerwonego wina. Znów straciłem sporo krwi.
Stephen i Julia odprowadzili go pod same drzwi. Przystanęli na chwilę. Stephen mrugnął, po
nim Fredric, a Julia mrugnęła nawet dwa razy. Potem nastąpiły uśmiechy. W końcu Fredric
otworzył drzwi i zniknął w środku. Właśnie się dowiedział, że ma już nie jednego, lecz
dwójkę dobrych przyjaciół.
Ciepła woda wygnała zmęczenie z jego ciała, napięcie mięśni znikło, silne przeżycia ostatniej
doby powoli odpłynęły w dal, ustępując miejsca łagodnemu zobojętnieniu. Koniec. Ma to już
za sobą.
Wlał nieco wina do kieliszka. Mógł sobie pozwolić tylko na kilka łyków, bał się, że zaśnie.
Ktoś zapukał do drzwi. Do pokoju wkroczył jakiś mężczyzna, jak się okazało, przedstawiciel
lokalnej policji. Był uprzejmy, doskonale rozumiał, że Fredric ma za sobą ciężkie przeżycia.
Poprosił jedynie, by Fredric złożył oficjalne zeznania, kiedy tylko poczuje się lepiej. Na
pytanie, czy jego zdaniem należałoby od razu aresztować Lilleifa Havstena, Fredric
odpowiedział twierdząco i dodał:
* Facet jest chory, chory psychicznie, prawdopodobnie ma też skłonności samobójcze. Ktoś
powinien być przy nim przez cały czas. Ktoś, kto nie będzie go drażnił, ale raczej uspokoi. W
przeciwnym razie Havsten zamknie się w swoim mrocznym świecie i nie będzie można w
ogóle nawiązać z nim kontaktu.
Kiedy policjant wyszedł, Fredric chwycił za kieliszek. Rana na szyi bolała i pulsowała.
Pewnie zostanie brzydka blizna. Nie za bardzo się tym przejmował. Na razie większym
problemem było czekające go wystąpienie. Od czego by tu zacząć? Co powiedzieć? Czy w
ogóle w tym momencie jest w stanie jasno się wyrażać?
Spojrzał na zegarek. Już na niego czekali.
Kilka minut po drugiej Fredric zjawił się w sali konferencyjnej. Była zapełniona. Skąd oni
wszyscy się wzięli? Czy to naprawdę goście hotelowi? Nie, po chwili zauważył, że wśród
zebranych jest sporo dziennikarzy i fotografów. Miał ochotę posłać ich wszystkich do diabła;
znów będzie głośno o Pielgrzymie.
Kiedy Fredric zajął miejsce, na sali zapadła cisza. Odnalazł wzrokiem Julię i Stephena, oboje
posłali mu krzepiące uśmiechy. Odchrząknął i rozpoczął wystąpienie. Jego głos był słaby, ale
przemowa miała swoją moc. I trwała prawie godzinę.
12
Fredric Drum zdradza tajemnicę Bareka i w doborowym towarzystwie delektuje się
w cieniu figowca Chateau la Lagune rocznik 1982
* Barek * powiedział Fredric, sadzając laleczkę na środku stołu * jest tak stary jak kultura
eskimoska. Od wieków myśliwi używają go jako amuletu na polowaniach i przypisują mu
ogromną moc. To oczywiście zupełnie zwyczajna lalka, ale wiadomo, że wiara czyni cuda.
Stephen, Julia, Tob i Fredric siedzieli w ogrodzie zimowym, przy stoliku pod figowcem. W
hotelu Savalen znów zapanowała cisza i spokój, dwa dni wcześniej wszyscy członkowie
ekipy badawczej odjechali. Tob wpadł na weekend; nie mógł się doczekać, kiedy Fredric
opowie o swoich ostatnich przygodach, zaś Julia postanowiła przedłużyć nieco swój pobyt,
oczywiście ku wielkiej radości Stephena.
Nastrój przy stole był wyśmienity. Parelius Hegtun zaserwował najlepsze wino, szczęśliwy,
że jego wzrok wreszcie wrócił do normy. Był przekonany, że cały ten stres, na jaki był
narażony przez ostatnie lata i który spowodował ucisk na nerw, był skutkiem ciągłej
obecności Lilleifa Havstena, nie dającego mu spokoju swoimi szalonymi projektami i
ponurymi proroctwami co do przyszłości hotelu.
* Kiedy pierwszy raz zobaczyłem lalkę, uderzyło mnie, jak bardzo jest podobna do mumii
dziecka znalezionej na Grenlandii w latach siedemdziesiątych * ciągnął Fredric. * Ma to
jednak zupełnie naturalne wytłumaczenie. Odbyłem bardzo długą i interesującą rozmowę z
dyrektorem grenlandzkiego Muzeum Narodowego, panem Prebenem Jebsenem. Wyjaśnił mi,
że grób, w którym leżało dziecko, zapewne sami Eskimosi wiele razy wcześniej otwierali.
Pewnie mumia przypominała im ich lalkę*amulet, potem zaś myśliwi zaczęli robić amulety [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aikidobyd.xlx.pl
  •