download > pdf > do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

prowadziły kamienne schody, po bokach których stały urny z
ciemnoczerwonymi kwiatami.
Miała ochotę krzyknąć na woznicę, \eby zawracał i tylko duma oraz siła
woli powstrzymały ją przed ucieczką.
Co ona robi w tym miejscu? O czym będzie rozmawiała z ludzmi
\yjącymi w takim przepychu? Przepaść między nią a Ianem zdawała się
pogłębiać z ka\dym obrotem kół powozu.
Zanim powóz się zatrzymał, na schodach pojawiła się jakaś kobieta w
powiewnej jasnozielonej sukni, ozdobionej kremową koronką. Złotorude
włosy miała uczesane w prosty węzeł na karku. Kiedy Alanna wysiadła z
powozu, kobieta ruszyła ku niej z wyciągniętymi ramionami.
 Pani Flynn. Jest pani tak piękna, jak się spodziewałam.  Akcent
kobiety boleśnie przypominał jej akcent Iana.  Będę się do ciebie
zwracać po imieniu. Czuję, \e ju\ jesteśmy przyjaciółkami.  Zanim
Alanna zdołała wymyślić jakąś odpowiedz, ta uściskała ją serdecznie. 
Nazywam się Serena. Jestem ciotką Iana. Witaj w Glenroe.
 Lady Langston  zaczęła Alanna nieśmiało, ale Serena roześmiała się
i pociągnęła ją do drzwi.
 Nie u\ywamy tutaj tytułów. Mam nadzieję, \e podró\ miałaś spokojną.
 Och, tak. Dziękuję, \e zaprosiła mnie pani i otworzyła przede mną
drzwi swojego domu.
 To ja jestem ci wdzięczna.  Serena zatrzymała się na progu. 
Kocham Iana jak własne dziecko. Chodz, zaprowadzę cię do twojego
pokoju. Pewnie chcesz się odświe\yć, bo niedługo pora na herbatę.
Oczywiście my tutaj nie podajemy tego przeklętego napoju  ciągnęła
gospodyni. podczas gdy Alanna patrzyła z zachwytem na wielki hol i
podwójne, biegnące łukowato schody.
Serena poprowadziła ją na górę. Nagle gdzieś z głębi domu rozległ się
krzyk, pisk i jakieś przekleństwo.
 To moje najmłodsze dzieci  wyjaśniła beztrosko Serena.
 Ile ma pani dzieci?  zapytała nieśmiało Alanna.
 Sześcioro. To Payne i Ross robią takie zamieszanie. Blizniaki. B i j ą
się, ale tak naprawdę jeden za drugiego w ogień by wskoczył.
Alanna wyraznie słyszała brzęk tłuczonej porcelany, ale Serena nawet nie
mrugnęła okiem.
 Mam nadzieję, \e będzie ci tu wygodnie  powiedziała, otwierając
drzwi do jej apartamentu.  Jeśli będziesz czegoś potrzebowała,
wystarczy poprosić.
Czegó\ jeszcze mogła potrzebować? Sypialnia była co najmniej trzy razy
większa ni\ jej własna. W wazonach stały świe\e wonne kwiaty. Zwie\e
kwiaty w marcu! Na zarzuconym poduszkami ło\u zmieściłyby się trzy
osoby. Była tam te\ rzezbiona szafa, eleganckie biurko, lustro w srebrnej
ramie, mała toaletka i kryty brokatem fotel. Przez otwarte okna wpadał
lekki wietrzyk, poruszając muślinowymi firankami. Natychmiast pojawiła
się pokojówka z dzbankiem wody.
 To jest twój salonik.  Serena stanęła przy pięknie rzezbionym
kominku.  Poznaj Hattie. Zadba o twoje potrzeby podczas całej wizyty.
Hattie, zajmiesz się panią Flynn, prawda?
Szczupła czarna dziewczyna uśmiechnęła się do Alanny.
 Tak, proszę pani  odparła wesoło. Serena dotknęła ręki Alanny i
stwierdziła, \e jest chłodna i dr\ąca. Zrozumiała, \e jej gość prze\ywa
cię\kie chwile.
 Czy jeszcze coś mogę dla ciebie zrobić?  zapytała.
 Och, nie. Zrobiła ju\ pani tak wiele. Jeszcze nawet nie zaczęłam,
pomyślała Serena, ale tylko się uśmiechnęła.
 Odpocznij sobie. Hattie sprowadzi cię na dół, kiedy będziesz gotowa.
Gdy za lady Langston zamknęły się drzwi, Alanna usiadła ostro\nie na
skraju łó\ka. Zastanawiała się, jak to wszystko zniesie.
Była zbyt zdenerwowana, \eby siedzieć w pokoju, więc z pomocą Hattie
przebrała się w swoją najlepszą suknię. Okazało się, \e dziewczyna
doskonałe radzi sobie z układaniem fryzur i po niedługim czasie włosy
Alanny spływały kaskadą wdzięcznych loków na lewe ramię.
Właśnie zapinała odziedziczone po matce kolczyki z granatów i zbierała
się na odwagę, \eby zejść na dół, kiedy pod drzwiami rozległ się jakiś huk
i krzyki. Zaciekawiona wyjrzała na korytarz i zobaczyła dwóch chłopców
przetaczających się po dywanie.
 Witam panów  odezwała się Alanna. Podobni jak dwie krople wody
czarnowłosi chłopcy przestali okładać się pięściami i spojrzeli na nią
zaciekawieni. Jak na komendę wstali i ukłonili się.
 A kim ty jesteś?  zapytał ten z rozciętą wargą.
 Nazywam się Alanna Flynn  uśmiechnęła się rozbawiona.  A wy
jesteście pewnie Payne i Ross.
 Owszem  przytaknął ten z podbitym okiem.  Ja jestem Payne i
jako starszy witam cię w Glenroe.
 Ja te\ chcę ją powitać.  Ross wymierzył bratu kuksańca łokciem pod
\ebro.
 Witam was obu.  Alanna za wszelką cenę starała się zachować
powagę.  Miałam właśnie zejść na dół i dołączyć do waszej matki.
Zejdziecie ze mną? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aikidobyd.xlx.pl
  •