download > pdf > do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tysięcy lat, czemu\by największy czarnoksię\nik świata nie zdołał uczynić tego samego z królestwem
martwym od trzech tysiącleci? Powstanie z prochu Acheron na jego rozkaz.
 Jak mo\emy pokrzy\ować mu plany?  zapytał przejęty Tarascus.
 Jest tylko jeden sposób  odparł Orastes.  Musimy mu skraść Serce Arymana!
 Ale ja& zaczął Tarascus odruchowo, lecz zaraz zamknął usta.
Nikt na to nie zwrócił uwagi, Orastes zaś ciągnął:
 To siła, której mo\na u\yć przeciwko niemu. Mając ją w ręku zdołam stawić mu czoła. Ale jak
skradniemy Serce? Ukrył je w sekretnym jakimś miejscu, skąd nie zdoła go wydobyć nawet zamoryjski
złodziej. Nie wiem, jakie to miejsce. Ach, gdyby tylko zasnął znowu snem czarnego lotosu& ale ostatnim
razem za\ył go jeszcze po bitwie valkijskiej, strudzony potę\nymi czarami, jakie tam rzucił, i&
Strona 66
Howard Robert E - Conan. Godzina smoka
Drzwi  zamknięte i zaryglowane  otworzyły się bezgłośnie i stanął przed nimi Xaltotun: milczący,
spokojny, gładził swą patriarszą brodę, ale w jego oczach migotały ognie piekieł.
 Zbyt wiele przekazałem ci wiedzy  powiedział beznamiętnie, kierując ku Orastesowi palec jak
zapowiedz zagłady. I nim ktokolwiek zdołał się poruszyć, rzucił do nogi skamieniałego kapłana garstkę pyłu.
Zetknąwszy się z posadzką pył zajął się płomieniem, a smu\ka dymu uniosła się ku górze spowijając
Orastesa smukłą spiralą. Gdy sięgnęła jego ramion, owinęła się wokół szyi nieszczęśnika z gwałtownością
atakującego wę\a, a wrzask Orastesa przemienił się w charkot. Jego ręce poderwały się do szyi, oczy wyszły
z orbit, a język wypełzł z ust. Dym dławił go jak błękitny, stryczek  potem zbladł i zginął, a martwy Orastes
osunął się na posadzkę.
Xaltotun klasnął w dłonie i do komnaty weszło dwóch ludzi, których widywano często w towarzystwie
czarnoksię\nika  byli niscy, odra\ająco ciemnoskórzy, o czerwonych skośnych oczach i ostrych szczurzych
zębach. Bez słowa chwycili ciało, \eby je wynieść.
Kwitując całe wydarzenie machnięciem dłoni, Xaltotun zasiadł obok pobladłych królów przy stole z kości
słoniowej.
 Jaki jest powód waszego zgromadzenia?  zapytał.
 Aquilończycy wszczęli na zachodzie powstanie  odparł Amalric odzyskując równowagę po szoku, jaki
stanowiła dlań śmierć Orastesa.  Głupcy wierzą, i\ Conan \yje i powraca na czele armii poitaińskiej, \eby
odzyskać królestwo. Gdyby pojawił się bezzwłocznie po potrzebie valkijskiej albo gdyby rozpowszechniano
wówczas pogłoski, \e \yje, centralne prowincje nie byłyby powstały, lękając się twojej potęgi. Ale do takiej
ostateczności doprowadziły ich okrutne rządy Valeriusa, \e gotowi są pójść za ka\dym, kto ich powiedzie
przeciwko nam, przekładając szybką śmierć nad tortury i nędzę.
Oczywiście opowieść, \e Conan nie został naprawdę nabity nad Valkią, powracała w kraju z uporem, ale
dopiero ostatnio lud w nią uwierzył. Pallantides wrócił z wygnania w Ophirze i klnie się, \e król le\ał owego
dnia chory w namiocie, a zbroję jego miał na sobie jeden z rycerzy, giermek zaś, co niedawno dopiero
doszedł do siebie po otrzymanym wówczas ciosie maczugą, historię tę potwierdza  w zgodzie z prawdą
albo w niezgodzie.
Wędruje te\ po kraju starucha z oswojonym wilkiem i gada, \e król Conan wcią\ jest wśród \ywych i
powróci pewnego dnia, \eby upomnieć się o koronę. A ostatnimi czasy równie\ przeklęci kapłani Asury
wyśpiewują tę samą piosenkę. Utrzymują, i\ sekretnymi kanałami dotarła do nich wieść o nadejściu Conana.
Ani wiedzmy, ani kapłanów schwytać nie zdołaliśmy. Cała rzecz, oczywiście, to sztuczka Trocera. Mówią mi
szpiedzy, i\ są niepodwa\alne dowody, \e Poitaińczycy gromadzą się, by dokonać inwazji Aquilonii. Moim
zdaniem Trocero przywiedzie jakiegoś samozwańca, którego okrzyknie Conanem.
Tarascus roześmiał się bez przekonania. Ukradkiem pomacał szramę pod kaftanem i przypomniał sobie
kruki skrzeczące na tropie uciekiniera, a tak\e przywiezione z pogranicznych gór ciało swego giermka
Arideusa, okrutnie zmasakrowane przez, jak mówili przera\eni \ołnierze, ogromnego wilka. Przypomniał
sobie tak\e skradziony ze złotej skrzyni podczas snu czarnoksię\nika klejnot. Ale nic nie powiedział.
Valerius pomyślał natomiast o napawającej lękiem relacji wykrztuszonej przez umierającego dworzanina i o
czterech Khitajczykach, co zniknęli w labiryntach południa, by nigdy nie wrócić. Lecz trzymał język za zębami,
bo nienawiść i podejrzenia wobec sprzymierzeńców gryzły go niby czerw i niczego nie po\ądał bardziej ni\
dnia, w którym, zobaczy Nemedyjczyków i rebeliantów zdychających pospołu w śmiertelnym zwarciu. Ale
Amalric zakrzyknął:  Sądzić, \e Conan \yje, to bzdura!
Zamiast odpowiedzi Xaltotun cisnął na swój stół zwój pergaminu. Amalric chwycił go, obejrzał i z jego ust
wyrwał; się wściekły nieopanowany okrzyk. Przeczytał bowiem:
 Do Xaltotuna, arcyfakira Nemedii: acheroński kundlu, wracam do swego królestwa, a z twej skóry
zamierzam uczynić bęben. Conan.
 Fałszerstwo!  krzyknął Amalric.
Xaltotun pokręcił głową.
 Pismo jest prawdziwe. Porównałem je z podpisami na dokumentach królewskich, które odnalazłem w
kancelarii. Tej zamaszystości nikt nie podrobi.
 Jeśli więc \yje  wymamrotał Amalric  powstanie to będzie odmienne od dawniejszych, ze wszystkich
bowiem \yjących mę\ów tylko Conan zdoła zjednoczyć Aquilończyków. Ale  wystąpił z zastrze\eniem 
niepodobna to rzecz do Conana, \eby z chełpliwości miał nas ostrzec. Człek by raczej myślał, \e sposobem
barbarzyńców zaatakuje znienacka.
 I tak byliśmy ostrze\eni  zauwa\ył Xaltotun.  Nasi szpiedzy mówili o przygotowaniach wojennych w
Poitain. Nie zdołałby przeprawić się przez góry potajemnie, więc w sposób charakterystyczny posłał mi
wyzwanie.
 Dlaczego tobie?  zapytał Valerius.  Dlaczego nie mnie albo Tarascusowi?
Xaltotun omiótł króla swym nieodgadnionym spojrzeniem.
 Bo jest od was mądrzejszy  powiedział w końcu.
Strona 67
Howard Robert E - Conan. Godzina smoka
 Bo wie ju\ to, czego wy, królowie, musicie się dopiero nauczyć  \e mianowicie nie Tarascus, nie
Valerius i nie Amalric jest prawdziwym władcą narodów zachodu, a Xaltotun. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aikidobyd.xlx.pl
  •