download > pdf > do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Bardzo. Ogromnie przeżyłam nieoczekiwaną utratę pracy.
- Wyobrażam sobie. Jakie masz szanse znalezienia wolnego stanowiska w innej
firmie winiarskiej?
- Nikłe, chyba że poszukam za granicą.
- Nie chcesz wyjeżdżać z kraju?
- Nieszczególnie. - Zdecydowanie wolała pozostać na miejscu i pilnować, żeby
Didi nie zeszła na złą drogę.
- I zdecydowanie wolałabyś pozostać w branży winiarskiej?
- Nie chcę, aby trzy lata nauki poszły na marne.
- Trzy lata? - powtórzył z niedowierzaniem.
- Jeden rok na studiach i dwa lata praktyk.
- Gdzie odbywałaś te praktyki?
- Przez dwa lata pracowałam w Chateau de Renard. Uczyłam się tam
wszystkiego o optymalnym składzie gleby, metodach sadzenia i pielęgnowania
winorośli. Wiem, jakie czynniki wpływają na produkcję dobrego wina, jakimi
zasadami należy się kierować podczas dobierania proporcji różnych gatunków wino-
gron w zależności od rodzaju wina, które się wytwarza...
- 34 -
S
R
Nagle urwała, przekonana, że zanudza Richarda na śmierć.
- Właśnie poszukuję kogoś takiego jak ty! - wykrzyknął nieoczekiwanie. Nie
wydawał się ani trochę znudzony. - Dysponujesz wiedzą, doświadczeniem i
umiejętnościami, których mi potrzeba. Naszym rodzinnym domem jest zamek
Andersów...
- Czy to znaczy, że...? - zawahała się i umilkła zakłopotana.
- Pytasz, czy mam na myśli prawdziwy zamek? Tak, najprawdziwszy w
świecie.
Zatem jego rodzina miała własny zamek! Ten fakt utwierdził ją w przekonaniu,
że kompletnie do niego nie pasuje. Richard był nie tylko bogaty, ale w dodatku
pochodził z wyższych sfer...
- Nasze posiadłości są dość rozległe, ale sam zamek jest nieduży. Rozmiarami
przypomina małą halę i pełno na nim wieżyczek. Chociaż znajduje się zaledwie
godzinę drogi od Londynu, mamy tam własną, niedużą winnicę. Nasza winiarnia już
od lat prowadzi produkcję, lecz zawsze uważałem, że gdy nadarzy się sposobność,
należy tchnąć w nią nowe życie.
- Potrzebujesz rady, związanej z rozwojem winiarni? - spytała domyślnie.
- Czegoś więcej - odparł. - Twoje i moje potrzeby wydają się zbieżne, więc
proponuję ci pracę.
- Pracę?
Zdarzył się cud, powinna skakać z radości, ale była tak oszołomiona, że nie
wiedziała, jak zareagować.
- Przecież chciałaś się gdzieś zatrudnić - przypomniał jej.
Nie miała szansy związać się z nim na stałe, więc musiała przyjąć propozycję
pracy, jeżeli chciała pozostać obecna w jego życiu. Czy jednak na pewno rozsądne
było zatrudnianie się u mężczyzny, z którym spała?
- To prawda, ale... Naprawdę nie sądzę... - wyjąkała i umilkła.
Spodziewał się większego entuzjazmu, nie chciał jednak wywierać na nią presji.
- Nie musisz decydować w tej chwili... - Zastanowił się. - Zróbmy tak. Powiem
Jarvisowi, żeby wyprowadził samochód z garażu, a gdy tylko wstaniesz i się
- 35 -
S
R
ubierzesz, pojedziemy do Anders. Na miejscu obejrzysz zamek oraz winnicę, a
dopiero potem wrócimy do naszej rozmowy.
Rozchyliła usta, żeby zaprotestować, ale ogarnęły ją wątpliwości. Czy
naprawdę powinna od razu odrzucać jego ofertę? Nie łudziła się, nic nie mogło wyjść
z pracy dla Richarda, ale miała ochotę spędzić z nim więcej czasu i zwiedzić jego
zamek.
Tymczasem Richard obserwował Tinę i próbował ocenić jej reakcję. Czy
powinien teraz przykręcić śrubę, czy też raczej załagodzić atmosferę? A jeśli Tina nie
zechce pojechać do Anders? Nie wolno mu było przekazać jej inicjatywy, nie mógł
dopuścić do tego, żeby odeszła. Musiał ją skłonić do pozostania i powinna
samodzielnie podjąć decyzję.
Wstał, zabrał tacę i postawił ją na komódce w stylu elżbietańskim.
- Coś się stało? - spytał niewinnym głosem, bo Tina nadal leżała nieruchomo
pod kołdrą. Doskonale wiedział, że jest całkiem naga.
- Nie wyjęłam szlafroka z walizki - wyjaśniła z zakłopotaniem.
Lekkim krokiem podszedł do jej bagażu i chwilę pózniej powrócił ze
zwiewnym szlafroczkiem przewieszonym przez rękę, ale zamiast wręczyć go Tinie,
stanął wyczekująco przy łóżku.
- Chyba się nie wstydzisz? - spytał z udawanym zdumieniem, gdy się okazało,
że Tina nadal nie zamierza wstawać. - Po ostatniej nocy? - Zaśmiał się.
- W sumie nie powinienem się dziwić. Przypomnij sobie, jak...
- Obawiam się, że nic nie mogę sobie przypomnieć - wykrztusiła zrozpaczona.
- Nic a nic?
- Niestety - przyznała zażenowana.
- No tak. - Podrapał się po głowie. - Chętnie pomogę ci odświeżyć pamięć.
- Nie! - wykrzyknęła przerażona. - Dziękuj ę, to nie jest konieczne - dodała
ciszej. - Chciałabym się ubrać.
Zmarszczył brwi. Od samego początku coś się nie zgadzało. Tina
charakteryzowała się znacznie większą siłą woli, niż zakładał. Na pewno miała
wyrazisty charakter. Nie wiedział, czy na dłuższą metę było to dla niego korzystne czy
- 36 -
S
R
raczej szkodliwe. Miał jednak świadomość, że skoro wytrącił ją z równowagi, to
powinien utrzymać ją w takim stanie.
- Zatem chyba muszę przestać się z tobą droczyć - westchnął z przebiegłym
błyskiem w oku.
Tina ostatecznie utwierdziła się w przekonaniu, że Richard wcale nie zamierza
dać jej spokoju. Musiała coś zrobić, albo dalej znosić jego docinki. W takiej sytuacji [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aikidobyd.xlx.pl
  •