download > pdf > do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

panujące w mieście warunki, na pewno mnóstwo chłopów z chęcią zaprzeda się na służbę za
obietnicę dostatku jadła i wody. Wydam im rozkaz dołączenia do dwóch pozostałych karawan.
Sądzę, że zaspokoi to twoje potrzeby?  Khumanos bez słowa pokiwał głową. Anaksymander
kontynuował:  Bardzo dobrze. Najedz się i napij do syta, kapłanie, bo męczy mnie twój zdarty
głos.  Wskazał otwarty koszyk, pełny owoców, sera, biszkoptów i butelek z winem. 
Tymczasem opowiem ci o czymś, co uraduje twe serce i wywoła wdzięczność dla twojego władcy.
Wracam właśnie z Qjary. Wiedz, iż przygotowałem grunt pod twoją misję. Nie wątpię, że święte
drzewo Wotanty szybko się tam przyjmie i zapuści głęboko korzenie.  Pochłonięty bez reszty
jedzeniem i piciem, Khumanos nie odpowiedział, obrzucił jedynie monarchę uważnym
spojrzeniem.  Ogólnie rzecz biorąc, moją wizytę można uznać za wielki sukces zarówno w
religijnym jak i dyplomatycznym sensie  kontynuował Anaksymander.  Wiedz, że goszczono
mnie w pałacach i dworach moich zaprzysiężonych wrogów.  Wykazując niezwykłą otwartość
wobec swojego poddanego, król roześmiał się serdecznie.  Na własne oczy oglądałem ich
żałosne słabości, cechy, które napawają odrazą naszego niebieskiego pana, Wotantę. Otwartość,
rozluznienie obyczajów, beztroskę& i ohydną arogancję, wynikającą z przekonania, że inni hołubią
identyczne wady!  Władca skrzywił się z wyrazną odrazą.  Na szczęście te właśnie grzechy
staną się przyczyną ich zagłady. Bądz pewny, że pod każdym względem  religijnym, duchowym i
politycznym  przygotowałem drogę na nadejście naszego wielkiego boga.
 Wnoszę, panie, iż masz ich za odpowiednie ofiary dla Wotanty?  Khumanos skończył
pożywiać się i odłożył skórki owoców oraz pustą butelkę po daktylowym winie.
 Tak, pod każdym względem! Ich zamożność i beztroska, bogactwo ich ziem i ozdób, a przede
wszystkim żałosna niewiedza sprawiają, iż doskonale nadają się do złożenie w ognistej, świętej
ofierze! Niezwykła wizja, zesłana mi przez naszego pana w niebiosach, okazała się prawdziwa w
każdym szczególe!  Anaksymander gwałtownie pokiwał głową, ogarnięty fanatycznym
uniesieniem.  Wiedz, że sobie z nich szydziłem, lecz w swym błogim zadowoleniu nie zdawali
sobie z tego sprawy!  Król przytaknął z bezgraniczną wzgardą.  Być może wspomną z goryczą
moje słowa, choćby w chwili katuszy, gdy będzie dopełniać się nasza ofiara. Jak sądzisz,
Khumanosie, zdołałbyś im to uświadomić podczas swej ostatniej przemowy? Wiem, że twoje
poświęcenie sprawi, iż już cię więcej nie ujrzę, lecz czy mógłbyś zapewnić mi przynajmniej tę
drobną satysfakcję, tę krótką chwilę zemsty?  Anaksymander westchnął.  Wierzę w to,
kapłanie, bowiem Wotanta jest na swój sposób hojnym bogiem.
 Nie przystoi mi szukać osobistego rewanżu, panie.  Khumanos zmrużył oczy z
nieprzeniknioną miną.  Będę dbał przede wszystkim, by dopełnić wszystkich rytuałów,
niezbędnych do otworzenia drogi naszemu bogu.
Król otrząsnął się z zadumy i popatrzył na swojego towarzysza z niejakim zaskoczeniem.
 Istotnie, zmieniłeś się, Khumanosie. Przedtem miałem cię za słabeusza, rozmiłowanego w
obrazie słabego, dobrodusznego boga, jaki przedstawia się wieśniakom dla otarcia łez. Nareszcie
wykazujesz zdecydowanie i pewność siebie, jak przystało prawdziwemu przełożonemu świątynnej
hierarchii! Nie zrażasz się pospolitymi cielesnymi niedogodnościami dla siebie czy innych. Nie
wątpię, że wiele zawdzięczasz surowym naukom Wotanty i mojemu osobistemu przykładowi, jak
należy mu służyć.
 Tak, panie. Swoją obecną jasność umysłu skłonny byłbym przypisywać również nieżyjącemu
prorokowi Solonowi. Przyczynił się do niej w największym stopniu, dzięki& ukazaniu mi złudności
doczesnych nadziei i pasji oraz nietrwałości samego żywota. Ten amulet jest pamiątką jego nauk.
W trakcie swej odpowiedzi Khumanos zdjął z szyi i wyciągnął przed siebie ułamane, zaśniedziałe
ostrze.
 Solon zdawał się starszy od wzgórz, w których mieszkał  stwierdził z zadumą Anaksymander.
 Jego życie tak nagle dobiegło kresu& jak mi się wydaje, niemal równocześnie z twoją
pielgrzymką. Dobrze się stało, iż znalazł się godny spadkobierca jego tajemnej wiedzy.
 Prawdą mówiąc, byłem przy jego śmierci& wskutek fatalnego potknięcia w zdradliwych
mrokach swej jaskini. Sposób, w jaki rozstał się z życiem, stanowił dla mnie najcenniejszą
otrzymaną odeń lekcję  dowód, jak kruchy i nietrwały jest byt nawet najbardziej szanowanego
śmiertelnika.
 Wraz ze swoją mądrością Solon przekazał ci magiczny miecz Onotymantosa.  Anaksymander
poprawił się na wyściełanym poduszkami siedzeniu.  Ostrzegam cię, kapłanie, nie próbuj go użyć
przeciw mej wiecznej duszy ani doczesnemu ciału.  Odsunął połę szaty przy szyi, ukazując
noszoną pod jedwabiami srebrną kolczugę.  Możesz dostać jeszcze boleśniejszą lekcję  o
marności żywota ludzi nawet tak niezwykłych jak ty.
 O nie, panie, nie poważyłbym się na taki postępek.  W tonie odpowiedzi Khumanosa na
grozbę ze strony władcy było brak jakichkolwiek oznak strachu czy skruchy.  Używam tego
talizmanu wyłącznie przeciwko osobom, których myśli i uczucia stoją na drodze spełnienia woli
Wotanty. Do tej pory surowość i mściwość waszej wysokości stanowiły siłę napędową  wręcz
przyczynę  misji, mającej na celu większą chwałę naszego boga. Dopóki tak będzie, panie, jestem
jak najdalszy od myśli, by pozbawić cię duszy.
 Okazałeś mądrość, kapłanie  i przydatność do dalszej służby naszemu niebieskiemu panu!
Wracaj do swojej karawany i wiedz ją dalej na północ. Będę z niecierpliwością wyczekiwać wieści o
powodzeniu twej wspaniałej ofiary.
Anaksymander zaklaskał w dłonie, by zwrócić uwagę jezdzców w pobliżu lektyki.
10. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aikidobyd.xlx.pl
  •