[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie powiedziałabym tego - szepnęła rozpaczliwie.
- Nie mówię o fizycznej bliskości - odparł. - Nie mogę się do ciebie zbliżyć
psychicznie. Odsuwasz się ode mnie, uciekasz.
- Bo mam powód - odparowała.
- Ja ci niczego nie zrobiłem - stwierdził najspokojniej, jak potrafił. - Nie proszę cię,
żebyś się do mnie wprowadziła ani nawet, żebyś spędziła ze mną noc, nawet bez seksu. Chcę,
żebyś mi zaufała, Nell.
- Przecież ci ufam - odparła z irytacją.
- Nie w taki sposób, który się liczy. - Wciągnął powoli powietrze. - Zrobiłem, co
mogłem, nie będę ci się narzucał. Jeśli chcesz, żeby coś jeszcze wydarzyło się między nami,
będziesz musiała zrobić pierwszy krok. Nie dotknę cię więcej. Ty musisz podjąć decyzję.
Odszedł, zostawiając Nell tam, gdzie stała. A ona patrzyła za nim z coraz cięższym
sercem.
Pani Norman wyjechała cała w skowronkach tego samego popołudnia. Jej mąż,
uradowany jej telefonem, postanowił niezwłocznie wrócić do domu. Uzgodnili, że spotkają
się w Vermont i spędzą tam drugi miesiąc miodowy. Nell odwiozła ją na lotnisko, gdzie pani
Norman na pożegnanie uściskała ją serdecznie i pobiegła jak nastolatka do swojego samolotu.
Dobrze, że ktoś jest szczęśliwy, pomyślała z żalem Nell, chociaż mnie to nie dotyczy.
Wciąż nie rozumiała, dlaczego Tyler oczekiwał, że to ona będzie się o niego starać. To nie ma
żadnego sensu. To on jest mężczyzną, to mężczyzna powinien przejąć inicjatywę, a nie
kobieta. Tak przynajmniej jest w tradycyjnym świecie wartości Nell.
Oczywiście, Tyler też był tradycjonalistą. Biorąc pod uwagę jego poglądy, jego
ostatnia deklaracja naprawdę nie ma sensu. %7łeby uczepić się Nell, kiedy pragnie Margie! Bo
przecież musi pragnąć Margie! Wszyscy mężczyzni pragną Margie!. Margie jest piękną
kobietą, idealną partnerką dla kogoś takiego jak Tyler.
Przez kilka następnych dni Margie trzymała się na uboczu. Uśmiechała się do Nell,
jakby nic się nie stało, ale spędzała większość czasu z mężczyznami, zwłaszcza z Tylerem. I
trzymała przy sobie chłopców. Jakby zrozumiałą, że jej obecność irytuje Nell. Robiła
wszystko, co w jej mocy, by jej pobyt był znośny dla szwagierki, począwszy od póznego
wstawania, a skończywszy na wczesnym kładzeniu się spać.
Nell z kolei szukała jakiegoś pretekstu do konwersacji, ponieważ chciała powiedzieć
Margie masę rzeczy. Ale Margie jej to uniemożliwiała. Tyler zaś ingerował za każdym razem,
gdy zapowiadało się, że Nell wreszcie będzie miała okazję do rozmowy.
I tak mijały dni, przynosząc Nell z każdą chwilą coraz więcej frustracji. Nie wiedziała
nawet, że Darren McAnders wychodzi już z siebie, bo Margie przykleiła się do Tylera. W
końcu rzucił jej to prosto w oczy, kiedy Nell i Tyler byli na biwaku. Kłótnia wkrótce
przyniosła skutki. Kiedy nikt nie patrzył, McAnders porwał Margie na ręce i zaniósł w ciche
miejsce pod ogromnym pało verde w pobliżu apartamentów. Tam całował ją tak, że nie mogła
się podnieść ani zaprotestować. Potem zaczął jej wykładać, co czuje i czego pragnie. A gdy
skończył, Margie promieniała. I następny pocałunek zaczął się z jej inicjatywy.
Dotąd trzymali to wszystko w tajemnicy, ponieważ Margie nie chciała się zwierzać
Nell, póki Tyler nie będzie miał szansy dojść z nią do porozumienia. Margie zaczynała się już
niecierpliwić. Tyler i Nell znalezli się w impasie.
Na razie Nell udzielała porannych lekcji jazdy konnej i unikała jadalni, póki nie
upewniła się, że Tyler jest już po kolacji, jeśli w ogóle decydował się tam jeść. Coraz więcej
czasu spędzał bowiem w baraku albo w swoim domu.
Noce stawały się coraz dłuższe, Nell coraz mniej nad sobą panowała. Dopóki Tyler
nie pojawił się w jej życiu, nie wiedziała nawet, że ma temperament, a Tyler chyba obudził w
niej bestię.
Wyglądała go, śniła o nim na jawie przecudne sny. Jej oczy wędrowały za nim krok w
krok. Ale przy tym trzymała się od niego z daleka, rozmawiała z nim wyłącznie, kiedy się
sam do niej zwrócił, ponieważ on wciąż spędzał czas w towarzystwie Margie. A prawda była
taką, że służył Margie i Darrenowi za przyzwoitkę, żeby Bella nie odkryła ich sekretu i nie
wygadała się przedwcześnie. Nell nie wiedziała o tym i wciąż Tylerowi nie ufała.
On też chodził zamyślony. Niewiele brakowało, a byłby się poddał. Nell była teraz
jeszcze bardziej niedostępna niż kiedyś, właściwie oddaliła się od niego jeszcze bardziej niż
kiedykolwiek. Zastanawiał się, czy w ogóle zdoła się z nią porozumieć.
Nagle wydało mu się też, że Teksas jest za daleko. Pamiętał, jak umówił się na randkę
z Abby Clark i jak przyjemnie mu się z nią tańczyło. Ale nie da się tego porównać do radości,
jaką sprawiało mu ciało Nell, jej miękkie wstydliwe wargi. Nell miała ogromne serce, ale ta
sama Nell już go nie chciała.
Ona z kolei była przekonana, że Tyler jak na ironię trwa przy Margie. A przecież
Margie za bardzo przypominała mu świat, który porzucił, i wszystko, co stracił. Teraz
potrzebna mu była kobieta, której nie obchodzą fatałaszki i zabawy, taką która zechce z nim
pracować i pomoże mu wystartować od nowa. Nell nadawała się do tego idealnie, w każdy
możliwy sposób, a jemu ogromnie na niej zależało. Należy tylko sprawić, by uwierzyła w
jego miłość, z tym swoim nieszczęsnym brakiem wiary w siebie. Nie potrafiła uwierzyć, że
jest dla niego pociągająca. Póki jej nie wybije z głowy tego narzuconego sobie stereotypu,
nigdy jej nie zdobędzie.
Jego zielone oczy rozjaśniły się, gdy zobaczył Nell wracającą z przejażdżki. Z
Darrenem u boku! Ten cholerny McAnders. Dlaczego wciąż wchodzi mu w drogę?
Patrzył, jak oboje zeskakują z koni. McAnders wziął wierzchowca Nell i zaprowadził
konie do stajni, pozdrawiając Tylera, jakby się bardzo ucieszył na jego widok.
Tyler nie zauważył tego, swoją drogą. Gapił się na Nell przez dłuższą chwilę, a potem
ruszył w jej stronę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl aikidobyd.xlx.pl
- Nie powiedziałabym tego - szepnęła rozpaczliwie.
- Nie mówię o fizycznej bliskości - odparł. - Nie mogę się do ciebie zbliżyć
psychicznie. Odsuwasz się ode mnie, uciekasz.
- Bo mam powód - odparowała.
- Ja ci niczego nie zrobiłem - stwierdził najspokojniej, jak potrafił. - Nie proszę cię,
żebyś się do mnie wprowadziła ani nawet, żebyś spędziła ze mną noc, nawet bez seksu. Chcę,
żebyś mi zaufała, Nell.
- Przecież ci ufam - odparła z irytacją.
- Nie w taki sposób, który się liczy. - Wciągnął powoli powietrze. - Zrobiłem, co
mogłem, nie będę ci się narzucał. Jeśli chcesz, żeby coś jeszcze wydarzyło się między nami,
będziesz musiała zrobić pierwszy krok. Nie dotknę cię więcej. Ty musisz podjąć decyzję.
Odszedł, zostawiając Nell tam, gdzie stała. A ona patrzyła za nim z coraz cięższym
sercem.
Pani Norman wyjechała cała w skowronkach tego samego popołudnia. Jej mąż,
uradowany jej telefonem, postanowił niezwłocznie wrócić do domu. Uzgodnili, że spotkają
się w Vermont i spędzą tam drugi miesiąc miodowy. Nell odwiozła ją na lotnisko, gdzie pani
Norman na pożegnanie uściskała ją serdecznie i pobiegła jak nastolatka do swojego samolotu.
Dobrze, że ktoś jest szczęśliwy, pomyślała z żalem Nell, chociaż mnie to nie dotyczy.
Wciąż nie rozumiała, dlaczego Tyler oczekiwał, że to ona będzie się o niego starać. To nie ma
żadnego sensu. To on jest mężczyzną, to mężczyzna powinien przejąć inicjatywę, a nie
kobieta. Tak przynajmniej jest w tradycyjnym świecie wartości Nell.
Oczywiście, Tyler też był tradycjonalistą. Biorąc pod uwagę jego poglądy, jego
ostatnia deklaracja naprawdę nie ma sensu. %7łeby uczepić się Nell, kiedy pragnie Margie! Bo
przecież musi pragnąć Margie! Wszyscy mężczyzni pragną Margie!. Margie jest piękną
kobietą, idealną partnerką dla kogoś takiego jak Tyler.
Przez kilka następnych dni Margie trzymała się na uboczu. Uśmiechała się do Nell,
jakby nic się nie stało, ale spędzała większość czasu z mężczyznami, zwłaszcza z Tylerem. I
trzymała przy sobie chłopców. Jakby zrozumiałą, że jej obecność irytuje Nell. Robiła
wszystko, co w jej mocy, by jej pobyt był znośny dla szwagierki, począwszy od póznego
wstawania, a skończywszy na wczesnym kładzeniu się spać.
Nell z kolei szukała jakiegoś pretekstu do konwersacji, ponieważ chciała powiedzieć
Margie masę rzeczy. Ale Margie jej to uniemożliwiała. Tyler zaś ingerował za każdym razem,
gdy zapowiadało się, że Nell wreszcie będzie miała okazję do rozmowy.
I tak mijały dni, przynosząc Nell z każdą chwilą coraz więcej frustracji. Nie wiedziała
nawet, że Darren McAnders wychodzi już z siebie, bo Margie przykleiła się do Tylera. W
końcu rzucił jej to prosto w oczy, kiedy Nell i Tyler byli na biwaku. Kłótnia wkrótce
przyniosła skutki. Kiedy nikt nie patrzył, McAnders porwał Margie na ręce i zaniósł w ciche
miejsce pod ogromnym pało verde w pobliżu apartamentów. Tam całował ją tak, że nie mogła
się podnieść ani zaprotestować. Potem zaczął jej wykładać, co czuje i czego pragnie. A gdy
skończył, Margie promieniała. I następny pocałunek zaczął się z jej inicjatywy.
Dotąd trzymali to wszystko w tajemnicy, ponieważ Margie nie chciała się zwierzać
Nell, póki Tyler nie będzie miał szansy dojść z nią do porozumienia. Margie zaczynała się już
niecierpliwić. Tyler i Nell znalezli się w impasie.
Na razie Nell udzielała porannych lekcji jazdy konnej i unikała jadalni, póki nie
upewniła się, że Tyler jest już po kolacji, jeśli w ogóle decydował się tam jeść. Coraz więcej
czasu spędzał bowiem w baraku albo w swoim domu.
Noce stawały się coraz dłuższe, Nell coraz mniej nad sobą panowała. Dopóki Tyler
nie pojawił się w jej życiu, nie wiedziała nawet, że ma temperament, a Tyler chyba obudził w
niej bestię.
Wyglądała go, śniła o nim na jawie przecudne sny. Jej oczy wędrowały za nim krok w
krok. Ale przy tym trzymała się od niego z daleka, rozmawiała z nim wyłącznie, kiedy się
sam do niej zwrócił, ponieważ on wciąż spędzał czas w towarzystwie Margie. A prawda była
taką, że służył Margie i Darrenowi za przyzwoitkę, żeby Bella nie odkryła ich sekretu i nie
wygadała się przedwcześnie. Nell nie wiedziała o tym i wciąż Tylerowi nie ufała.
On też chodził zamyślony. Niewiele brakowało, a byłby się poddał. Nell była teraz
jeszcze bardziej niedostępna niż kiedyś, właściwie oddaliła się od niego jeszcze bardziej niż
kiedykolwiek. Zastanawiał się, czy w ogóle zdoła się z nią porozumieć.
Nagle wydało mu się też, że Teksas jest za daleko. Pamiętał, jak umówił się na randkę
z Abby Clark i jak przyjemnie mu się z nią tańczyło. Ale nie da się tego porównać do radości,
jaką sprawiało mu ciało Nell, jej miękkie wstydliwe wargi. Nell miała ogromne serce, ale ta
sama Nell już go nie chciała.
Ona z kolei była przekonana, że Tyler jak na ironię trwa przy Margie. A przecież
Margie za bardzo przypominała mu świat, który porzucił, i wszystko, co stracił. Teraz
potrzebna mu była kobieta, której nie obchodzą fatałaszki i zabawy, taką która zechce z nim
pracować i pomoże mu wystartować od nowa. Nell nadawała się do tego idealnie, w każdy
możliwy sposób, a jemu ogromnie na niej zależało. Należy tylko sprawić, by uwierzyła w
jego miłość, z tym swoim nieszczęsnym brakiem wiary w siebie. Nie potrafiła uwierzyć, że
jest dla niego pociągająca. Póki jej nie wybije z głowy tego narzuconego sobie stereotypu,
nigdy jej nie zdobędzie.
Jego zielone oczy rozjaśniły się, gdy zobaczył Nell wracającą z przejażdżki. Z
Darrenem u boku! Ten cholerny McAnders. Dlaczego wciąż wchodzi mu w drogę?
Patrzył, jak oboje zeskakują z koni. McAnders wziął wierzchowca Nell i zaprowadził
konie do stajni, pozdrawiając Tylera, jakby się bardzo ucieszył na jego widok.
Tyler nie zauważył tego, swoją drogą. Gapił się na Nell przez dłuższą chwilę, a potem
ruszył w jej stronę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]