[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powszechnego użytku konkurencyjnym wobec twojego zestawu Perky Pat. Ma
się to nazywać Connie-Towarzyszka.
Uśmiechnął się przelotnie.
— Czy to nie sprytne?
— A co z. . . no, wiesz. Dodatkiem? — zapytał Leo.
— Brak informacji. Zakładając, że jakiś jest, będą musieli rozprowadzać go
poza legalnymi kanałami handlowymi. Czy zestaw bez. . . dodatku ma jakieś dzia-
łanie?
— Nie.
— Zatem znasz odpowiedź na swoje pytanie.
— Zadzwoniłem do ciebie — zmienił temat — żeby dowiedzieć się, czy mo-
żesz załatwić mi rozmowę z Palmerem Eldritchem. Zlokalizowałem go tu, w bazie
III na Ganimedzie.
— Przypominasz sobie mój raport o tym, że Eldritch sprowadził porost po-
dobny do tego, który jest wykorzystywany do produkcji Can-D. A może ta firma
w Bostonie należy do Eldritcha? Chociaż wydaje się, że upłynęło na razie za mało
czasu. Mógł jednak nadać radiodepeszę do córki z dziesięcioletnim wyprzedze-
niem.
— Teraz już na pewno muszę się z nim zobaczyć — stwierdził Leo.
— Zakładam, że chodzi o Szpital Weteranów. Podejrzewaliśmy, że może tam
być. Przy okazji, czy słyszałeś kiedyś o człowieku nazywającym się Richard
Hnatt?
— Nigdy.
— Reprezentant tej nowej firmy w Bostonie spotkał się z nim i zawarł jakąś
umowę. Ten reprezentant, Icholtz. . .
— Co za galimatias — przerwał Leo. — A ja nawet nie mogę dostać się do
Eldritcha. Santina waruje przy drzwiach razem z tą lesbijowatą córką Palmera.
Doszedł do wniosku, że nikomu nie uda się przedrzeć przez tych dwoje.
Podał Blauowi adres hotelu w Bazie III, tego, w którym zostawił bagaż, a po-
tem zakończył rozmowę.
Założę się, że to Palmer Eldritch jest tym konkurentem, pomyślał. Takie już
mam szczęście. Muszę zajmować się akurat tym interesem, w który ma zamiar
wejść powracający z Proximy Eldritch. Dlaczego nie robię systemów naprowa-
dzających do rakiet, współzawodnicząc jedynie z General Electrics i General Dy-
namics?
Teraz naprawdę zastanawiał się, co to za porost przywiózł ze sobą Eldritch.
Zapewne ulepszoną odmianę surowca do Can-D. Tańszą w uprawie, zdolną do
41
produkowania związku dającego przeniesienie o większej intensywności i dłuż-
szym okresie trwania. Jezu!
Przyszła mu do głowy dziwna myśl. Niedawno w Zjednoczonej Republice
Arabskiej powstała pewna organizacja; wyszkoleni zabójcy do wynajęcia. Małe
szansę mieliby przeciw Palmerowi Eldritchowi. . . Taki człowiek jak on, kiedy już
raz postanowi. . .
Jednak pozostawała jeszcze przepowiednia Rondinelli Fugate, że w przyszło-
ści oskarżą go o zamordowanie Palmera Eldritcha.
Najwidoczniej znajdzie jakiś sposób ominięcia przeszkód.
Miał przy sobie broń tak małą, tak niewyczuwalną, że nawet najdokładniejsza
rewizja nie zdołałaby jej wykryć. Kiedyś, dawno temu, pewien chirurg w Wa-
szyngtonie wszył mu ją w język: samonaprowadzająca się zatruta strzałka, wzo-
rowana na sowieckich rakietach. . . ale niepomiernie ulepszona, ponieważ po speł-
nieniu zadania sama się niszczyła, nie zostawiając śladów w ciele ofiary. Trucizna
też była specjalna; nie wpływała na akcję serca czy ciśnienie tętnicze; w rzeczy
samej nie była to trucizna, lecz przesączamy wirus, który rozmnażał się we krwi
ofiary, powodując śmierć w ciągu czterdziestu ośmiu godzin. Wirus był organi-
zmem kancerogennym znalezionym na jednym z księżyców Urana i wciąż zasad-
niczo nie zbadanym. Kosztował go majątek. Teraz wystarczyło tylko, by stanął [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl aikidobyd.xlx.pl
powszechnego użytku konkurencyjnym wobec twojego zestawu Perky Pat. Ma
się to nazywać Connie-Towarzyszka.
Uśmiechnął się przelotnie.
— Czy to nie sprytne?
— A co z. . . no, wiesz. Dodatkiem? — zapytał Leo.
— Brak informacji. Zakładając, że jakiś jest, będą musieli rozprowadzać go
poza legalnymi kanałami handlowymi. Czy zestaw bez. . . dodatku ma jakieś dzia-
łanie?
— Nie.
— Zatem znasz odpowiedź na swoje pytanie.
— Zadzwoniłem do ciebie — zmienił temat — żeby dowiedzieć się, czy mo-
żesz załatwić mi rozmowę z Palmerem Eldritchem. Zlokalizowałem go tu, w bazie
III na Ganimedzie.
— Przypominasz sobie mój raport o tym, że Eldritch sprowadził porost po-
dobny do tego, który jest wykorzystywany do produkcji Can-D. A może ta firma
w Bostonie należy do Eldritcha? Chociaż wydaje się, że upłynęło na razie za mało
czasu. Mógł jednak nadać radiodepeszę do córki z dziesięcioletnim wyprzedze-
niem.
— Teraz już na pewno muszę się z nim zobaczyć — stwierdził Leo.
— Zakładam, że chodzi o Szpital Weteranów. Podejrzewaliśmy, że może tam
być. Przy okazji, czy słyszałeś kiedyś o człowieku nazywającym się Richard
Hnatt?
— Nigdy.
— Reprezentant tej nowej firmy w Bostonie spotkał się z nim i zawarł jakąś
umowę. Ten reprezentant, Icholtz. . .
— Co za galimatias — przerwał Leo. — A ja nawet nie mogę dostać się do
Eldritcha. Santina waruje przy drzwiach razem z tą lesbijowatą córką Palmera.
Doszedł do wniosku, że nikomu nie uda się przedrzeć przez tych dwoje.
Podał Blauowi adres hotelu w Bazie III, tego, w którym zostawił bagaż, a po-
tem zakończył rozmowę.
Założę się, że to Palmer Eldritch jest tym konkurentem, pomyślał. Takie już
mam szczęście. Muszę zajmować się akurat tym interesem, w który ma zamiar
wejść powracający z Proximy Eldritch. Dlaczego nie robię systemów naprowa-
dzających do rakiet, współzawodnicząc jedynie z General Electrics i General Dy-
namics?
Teraz naprawdę zastanawiał się, co to za porost przywiózł ze sobą Eldritch.
Zapewne ulepszoną odmianę surowca do Can-D. Tańszą w uprawie, zdolną do
41
produkowania związku dającego przeniesienie o większej intensywności i dłuż-
szym okresie trwania. Jezu!
Przyszła mu do głowy dziwna myśl. Niedawno w Zjednoczonej Republice
Arabskiej powstała pewna organizacja; wyszkoleni zabójcy do wynajęcia. Małe
szansę mieliby przeciw Palmerowi Eldritchowi. . . Taki człowiek jak on, kiedy już
raz postanowi. . .
Jednak pozostawała jeszcze przepowiednia Rondinelli Fugate, że w przyszło-
ści oskarżą go o zamordowanie Palmera Eldritcha.
Najwidoczniej znajdzie jakiś sposób ominięcia przeszkód.
Miał przy sobie broń tak małą, tak niewyczuwalną, że nawet najdokładniejsza
rewizja nie zdołałaby jej wykryć. Kiedyś, dawno temu, pewien chirurg w Wa-
szyngtonie wszył mu ją w język: samonaprowadzająca się zatruta strzałka, wzo-
rowana na sowieckich rakietach. . . ale niepomiernie ulepszona, ponieważ po speł-
nieniu zadania sama się niszczyła, nie zostawiając śladów w ciele ofiary. Trucizna
też była specjalna; nie wpływała na akcję serca czy ciśnienie tętnicze; w rzeczy
samej nie była to trucizna, lecz przesączamy wirus, który rozmnażał się we krwi
ofiary, powodując śmierć w ciągu czterdziestu ośmiu godzin. Wirus był organi-
zmem kancerogennym znalezionym na jednym z księżyców Urana i wciąż zasad-
niczo nie zbadanym. Kosztował go majątek. Teraz wystarczyło tylko, by stanął [ Pobierz całość w formacie PDF ]