[ Pobierz całość w formacie PDF ]
le czasu. Meo zajêli pozycje na stoku po obu krañcach dolinki, by ostrzegaæ
przed przybyciem wroga. Belgowie mieli zajSæ z jednej strony, po³udniowcy
z drugiej. I jedni, i drudzy przewa¿nie dzia³ali parami. Francuz i homoseksu-
alista otrzymali zadanie podejScia od do³u rzeczki, a kapitan i Australijczyk
od góry. Wszyscy przedtem zgromadzili siê wysoko na stoku nad wiosk¹
i kapitan wskaza³ ka¿demu jego drogê, a ponadto m³odego cz³owieka przy
strumieniu mówi¹c, ¿e jego w³aSnie trzeba schwytaæ. JeSli to jest w³aSnie ów
Dien Phang, to trzeba bêdzie zabraæ go do Sajgonu. Dowódcê patrolu czeka³
za to kolejny medal, a najemników pieniê¿na premia.
Podczas prowadzonej przez kapitana odprawy Munger robi³ przez tele-
obiektyw zdjêcia wioski, która wydawa³a siê wyj¹tkowo spokojna, niemal
idylliczna. Kilka kobiet i kilkoro dzieci pracowa³o wSród warzyw na polu.
Inne pra³y przy strumieniu odzie¿, uderzaj¹c ³opatkami roz³o¿one na kamie-
niach sztuki. Paru starców siedzia³o w cieniu grubolistnego drzewa, pal¹c
152
fajeczki na d³ugich cybuchach i gwarz¹c. Munger czu³ wzrastaj¹ce napiêcie.
Wiedzia³, jaki grom spadnie za chwilê na wioskê.
Zsynchronizowano zegarki i wszyscy siê rozbiegli. Natarcie mia³o na-
st¹piæ za piêtnaScie minut. Kapitan przykucn¹³ z Australijczykiem tu¿ obok
Mungera i przez lornetkê obserwowa³ wioskê.
Ty zostaniesz odezwa³ siê k¹tem ust do Mungera.
Munger oderwa³ oko od wizjera.
Dlaczego?
Na twarzy kapitana wykwit³ krzywy uSmiech.
Dlatego, ¿e nie chcê pami¹tkowych zdjêæ. OpuSci³ lornetkê i spojrza³
na Mungera ju¿ nie z uSmiechem, lecz z groxb¹ w oczach. Zrozumia³eS?
Zrozumia³em.
Munger wróci³ do swego wizjera. Nawet z teleobiektywem nie wychwy-
ci wiele z tego, co mia³o siê wydarzyæ. Powiedzia³ wprawdzie kapitanowi,
¿e rozumie rozkaz, ale jest tu po to, ¿eby robiæ zdjêcia i bêdzie je robi³.
Po dziesiêciu minutach kapitan i Australijczyk zeszli stokiem w dó³, aby
zaj¹æ pozycjê wyjSciow¹. I znowu atak odby³ siê z wojskow¹ precyzj¹. Po
szeSædziesiêciu sekundach ostrza³u patrol zaj¹³ wioskê.
Munger podkrad³ siê na ty³y chaty z bambusa i fotografowa³ skutki na-
tarcia. W polu widzenia mia³ osiem cia³. Trzej starcy zostali posiekani jedn¹
seri¹. Le¿eli pod swoim drzewem, koñczyny mieli nienaturalnie powykrêca-
ne, sp³ywa³a z nich krew i wsi¹ka³a w ziemiê. Dwie kobiety le¿a³y na kamie-
niach nad rzeczk¹, a op³ywaj¹ca je woda nabiera³a ró¿owego zabarwienia.
Dwaj ch³opcy mo¿e oSmioletni, mo¿e m³odsi, le¿eli na progu jednej z chat,
niczym lalki poszarpane przez niegrzeczne dziecko. Stara kobieta z przygar-
niêtym do piersi niemowlêciem le¿a³a na plecach z odstrzelon¹ potylic¹.
Dziecko p³aka³o w jej Smiertelnym uScisku.
Pozosta³ych mieszkañców wioski, zbitych w gromadkê, pilnowali Bel-
gowie. Na twarzach niektórych Wietnamczyków malowa³o siê przera¿enie,
inni byli w szoku lub jeszcze nie zrozumieli, co siê dzieje. Munger skierowa³
aparat na cz³owieka wyci¹ganego z chaty przez Francuza i Australijczyka.
Mê¿czyzna opiera³ siê i szarpa³, póki Australijczyk nie uderzy³ go kolb¹
pistoletu maszynowego w twarz. Wietnamczyk nie straci³ przytomnoSci, ale
krew zaczê³a sp³ywaæ z rozciêtego policzka. Z tej samej chaty wyszed³ za
nim kapitan. Trzyma³ w rêku ka³asznikowa i plik papierów. Szeroko siê uSmie-
cha³. Wykrzykn¹³ do Belgów, ¿e pochwycili w³aSciwego cz³owieka.
Nie przerywaj¹c fotografowania, Munger odczu³ ulgê. Wraz z odniesio-
nym sukcesem powinna objawiæ siê wielkodusznoSæ i reszta mieszkañców
wsi byæ mo¿e ocaleje.
Tak siê jednak nie sta³o. Gdy dwaj po³udniowcy pojawili siê we wsi
prowadz¹c m³odego mê¿czyznê, z grupy strze¿onych kobiet wyrwa³y siê dwie
153
i podbieg³y do zwi¹zanego jeñca: jego ¿ona i córka. Kiedy zawodzi³y i b³a-
ga³y o litoSæ i uwaga wszystkich by³a na nie skierowana, pozosta³e trzy ko-
biety i dziecko usi³owa³y uciec. Nie przebieg³y nawet dziesiêciu metrów,
kiedy skosi³y je kule. Ch³opczyk odbieg³ nieco dalej. Munger widzia³ jak
czarny po³udniowiec przykl¹k³, z³o¿y³ siê i puSci³ krótk¹ seriê z pistoletu
maszynowego. Pociski odrzuci³y ch³opca na kilka metrów w krzaki. Munger
oniemia³. Przypomnia³ sobie odpowiedx, jakiej udzieli³ któremuS korespon-
dentowi w sajgoñskim barze najemnik zapytany, jak mo¿e zabijaæ dzieci:
Celujê nieco ni¿ej .
Niemal odruchowo Munger zrobi³ zdjêcie nó¿ek ch³opca wystaj¹cych z krza-
ków. Kiedy zak³ada³ now¹ rolkê, us³ysza³ znowu strza³y i przeraxliwe krzyki.
Pozostali mieszkañcy wsi w ci¹gu parunastu sekund zostali wybici. Oca-
la³a starsza kobieta i jej córka pochylone nad le¿¹cym na ziemi jeñcem. Za-
pad³a cisza i tylko dymek unosi³ siê nad cia³ami.
Munger przesta³ mySleæ, sparali¿owany groz¹, palce naciska³y mecha-
nicznie spust migawki, rejestruj¹c przebieg wydarzeñ. Oko patrzy³o przez
wizjer, ale mózg przesta³ rejestrowaæ to, co oko dostrzega³o by³ wy³¹czo-
ny. Ju¿ tego doSwiadczy³ w przesz³oSci. W Angoli, w Biafrze, na Borneo.
I teraz tu. Jest fotoreporterem, wykonuje swój zawód, utrwala na taSmie fil-
mowej ¿ycie. I Smieræ.
Potem robi³ jeszcze zdjêcia sceny gwa³tu na kobiecie i jej córce. Wszy-
scy w tym uczestniczyli, k³Ã³c¹c siê o miejsce w kolejce. Zwi¹zany Wietnam-
czyk le¿a³ na boku, pokrwawiony policzek mia³ unurzany w b³ocie, obser-
wowa³ wszystko szeroko otwartymi oczami.
Córka mia³a oko³o piêtnastu lat, by³a piêkna i wszyscy chcieli j¹ mieæ.
Australijczyk odci¹gn¹³ na bok matkê, która wkrótce zaczê³a krzyczeæ, ale
córka znosi³a wszystko w milczeniu, le¿¹c na pokrwawionej ziemi. Pierw-
szy by³ kapitan, z racji swojej funkcji. Dziewicze krople krwi splami³y uda
dziewczyny Munger widzia³ to przez teleobiektyw. I przez ca³y czas mia³a
zaciSniête usta. Potem przysz³a kolej na Belgów, a po nich na czarnego po³u-
dniowca, nastêpnie bia³ego i wreszcie Francuza. Homoseksualista sta³ z boku
i przygl¹da³ siê zawiedzionym wzrokiem, jak nogi dziewczyny s¹ wykrêca-
ne, rozk³adane lub podnoszone w zale¿noSci od preferencji chwilowego u¿yt-
kownika. Kiedy Francuz zdyszany skoñczy³, jeden z Belgów rozeSmia³ siê
i powiedzia³ homoseksualiScie, ¿e trzeba by³o zachowaæ mu ch³opca. Ho-
moseksualista nic nie odpowiedzia³, wpatrzony w nag¹ dziewczynê le¿¹c¹
u stóp Francuza, który podci¹ga³ w³aSnie spodnie. Dziewczyna le¿a³a na ple-
cach, mia³a roz³o¿one nogi, twarz ukry³a w ramionach. Jej czarne w³osy ni-
czym rozwiniêty wachlarz spoczywa³y na ziemi. Z g³uchym pomrukiem
homoseksualista odtr¹ci³ Francuza i ukl¹k³ naprzeciwko dziewczyny, siê-
gaj¹c po swojego cz³onka. Brutalnym ruchem obróci³ dziewczynê na brzuch
154
i wpakowa³ siê w jej odbyt. Po raz pierwszy rozpaczliwie wrzasnê³a, ale jej
krzyk zgin¹³ w ha³aSliwym rechocie widowni. I wówczas Munger zrobi³ ostat-
nie zdjêcie. Gwa³ciciel chwyci³ dziewczynê za w³osy i poci¹gn¹³, chc¹c we-
pchn¹æ cz³onka g³êbiej. Twarz Wietnamki wyra¿a³a nie tylko ból, ale i sto
innych uczuæ. Patrzy³a prosto w obiektyw, na Mungera.
W jej wzroku pojawi³ siê wyraz, który mia³ staæ siê treSci¹ jego sennych
koszmarów&
Dziewczyna patrzy³a tak d³ugo, a¿ kapitan spojrzeniem powêdrowa³ za
jej wzrokiem. Obok bambusowej chatki zobaczy³ Mungera z aparatem w rê-
ku. Dotychczas kapitan trzyma³ luxno pistolet maszynowy. Teraz natych-
miast go uniós³ i puSci³ seriê nad g³ow¹ Mungera, Scinaj¹c bambusowe li-
Scie, które opad³y na ziemiê z szelestem.
Kurwa maæ! wrzasn¹³ kapitan. Powiedzia³em ci, ¿e ¿adnych zdjêæ!
Ruszy³ w stronê Mungera, który przekrêci³ siê na bok i tkwi³ bez ruchu.
Tylko jego palce gor¹czkowo pracowa³y. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl aikidobyd.xlx.pl
le czasu. Meo zajêli pozycje na stoku po obu krañcach dolinki, by ostrzegaæ
przed przybyciem wroga. Belgowie mieli zajSæ z jednej strony, po³udniowcy
z drugiej. I jedni, i drudzy przewa¿nie dzia³ali parami. Francuz i homoseksu-
alista otrzymali zadanie podejScia od do³u rzeczki, a kapitan i Australijczyk
od góry. Wszyscy przedtem zgromadzili siê wysoko na stoku nad wiosk¹
i kapitan wskaza³ ka¿demu jego drogê, a ponadto m³odego cz³owieka przy
strumieniu mówi¹c, ¿e jego w³aSnie trzeba schwytaæ. JeSli to jest w³aSnie ów
Dien Phang, to trzeba bêdzie zabraæ go do Sajgonu. Dowódcê patrolu czeka³
za to kolejny medal, a najemników pieniê¿na premia.
Podczas prowadzonej przez kapitana odprawy Munger robi³ przez tele-
obiektyw zdjêcia wioski, która wydawa³a siê wyj¹tkowo spokojna, niemal
idylliczna. Kilka kobiet i kilkoro dzieci pracowa³o wSród warzyw na polu.
Inne pra³y przy strumieniu odzie¿, uderzaj¹c ³opatkami roz³o¿one na kamie-
niach sztuki. Paru starców siedzia³o w cieniu grubolistnego drzewa, pal¹c
152
fajeczki na d³ugich cybuchach i gwarz¹c. Munger czu³ wzrastaj¹ce napiêcie.
Wiedzia³, jaki grom spadnie za chwilê na wioskê.
Zsynchronizowano zegarki i wszyscy siê rozbiegli. Natarcie mia³o na-
st¹piæ za piêtnaScie minut. Kapitan przykucn¹³ z Australijczykiem tu¿ obok
Mungera i przez lornetkê obserwowa³ wioskê.
Ty zostaniesz odezwa³ siê k¹tem ust do Mungera.
Munger oderwa³ oko od wizjera.
Dlaczego?
Na twarzy kapitana wykwit³ krzywy uSmiech.
Dlatego, ¿e nie chcê pami¹tkowych zdjêæ. OpuSci³ lornetkê i spojrza³
na Mungera ju¿ nie z uSmiechem, lecz z groxb¹ w oczach. Zrozumia³eS?
Zrozumia³em.
Munger wróci³ do swego wizjera. Nawet z teleobiektywem nie wychwy-
ci wiele z tego, co mia³o siê wydarzyæ. Powiedzia³ wprawdzie kapitanowi,
¿e rozumie rozkaz, ale jest tu po to, ¿eby robiæ zdjêcia i bêdzie je robi³.
Po dziesiêciu minutach kapitan i Australijczyk zeszli stokiem w dó³, aby
zaj¹æ pozycjê wyjSciow¹. I znowu atak odby³ siê z wojskow¹ precyzj¹. Po
szeSædziesiêciu sekundach ostrza³u patrol zaj¹³ wioskê.
Munger podkrad³ siê na ty³y chaty z bambusa i fotografowa³ skutki na-
tarcia. W polu widzenia mia³ osiem cia³. Trzej starcy zostali posiekani jedn¹
seri¹. Le¿eli pod swoim drzewem, koñczyny mieli nienaturalnie powykrêca-
ne, sp³ywa³a z nich krew i wsi¹ka³a w ziemiê. Dwie kobiety le¿a³y na kamie-
niach nad rzeczk¹, a op³ywaj¹ca je woda nabiera³a ró¿owego zabarwienia.
Dwaj ch³opcy mo¿e oSmioletni, mo¿e m³odsi, le¿eli na progu jednej z chat,
niczym lalki poszarpane przez niegrzeczne dziecko. Stara kobieta z przygar-
niêtym do piersi niemowlêciem le¿a³a na plecach z odstrzelon¹ potylic¹.
Dziecko p³aka³o w jej Smiertelnym uScisku.
Pozosta³ych mieszkañców wioski, zbitych w gromadkê, pilnowali Bel-
gowie. Na twarzach niektórych Wietnamczyków malowa³o siê przera¿enie,
inni byli w szoku lub jeszcze nie zrozumieli, co siê dzieje. Munger skierowa³
aparat na cz³owieka wyci¹ganego z chaty przez Francuza i Australijczyka.
Mê¿czyzna opiera³ siê i szarpa³, póki Australijczyk nie uderzy³ go kolb¹
pistoletu maszynowego w twarz. Wietnamczyk nie straci³ przytomnoSci, ale
krew zaczê³a sp³ywaæ z rozciêtego policzka. Z tej samej chaty wyszed³ za
nim kapitan. Trzyma³ w rêku ka³asznikowa i plik papierów. Szeroko siê uSmie-
cha³. Wykrzykn¹³ do Belgów, ¿e pochwycili w³aSciwego cz³owieka.
Nie przerywaj¹c fotografowania, Munger odczu³ ulgê. Wraz z odniesio-
nym sukcesem powinna objawiæ siê wielkodusznoSæ i reszta mieszkañców
wsi byæ mo¿e ocaleje.
Tak siê jednak nie sta³o. Gdy dwaj po³udniowcy pojawili siê we wsi
prowadz¹c m³odego mê¿czyznê, z grupy strze¿onych kobiet wyrwa³y siê dwie
153
i podbieg³y do zwi¹zanego jeñca: jego ¿ona i córka. Kiedy zawodzi³y i b³a-
ga³y o litoSæ i uwaga wszystkich by³a na nie skierowana, pozosta³e trzy ko-
biety i dziecko usi³owa³y uciec. Nie przebieg³y nawet dziesiêciu metrów,
kiedy skosi³y je kule. Ch³opczyk odbieg³ nieco dalej. Munger widzia³ jak
czarny po³udniowiec przykl¹k³, z³o¿y³ siê i puSci³ krótk¹ seriê z pistoletu
maszynowego. Pociski odrzuci³y ch³opca na kilka metrów w krzaki. Munger
oniemia³. Przypomnia³ sobie odpowiedx, jakiej udzieli³ któremuS korespon-
dentowi w sajgoñskim barze najemnik zapytany, jak mo¿e zabijaæ dzieci:
Celujê nieco ni¿ej .
Niemal odruchowo Munger zrobi³ zdjêcie nó¿ek ch³opca wystaj¹cych z krza-
ków. Kiedy zak³ada³ now¹ rolkê, us³ysza³ znowu strza³y i przeraxliwe krzyki.
Pozostali mieszkañcy wsi w ci¹gu parunastu sekund zostali wybici. Oca-
la³a starsza kobieta i jej córka pochylone nad le¿¹cym na ziemi jeñcem. Za-
pad³a cisza i tylko dymek unosi³ siê nad cia³ami.
Munger przesta³ mySleæ, sparali¿owany groz¹, palce naciska³y mecha-
nicznie spust migawki, rejestruj¹c przebieg wydarzeñ. Oko patrzy³o przez
wizjer, ale mózg przesta³ rejestrowaæ to, co oko dostrzega³o by³ wy³¹czo-
ny. Ju¿ tego doSwiadczy³ w przesz³oSci. W Angoli, w Biafrze, na Borneo.
I teraz tu. Jest fotoreporterem, wykonuje swój zawód, utrwala na taSmie fil-
mowej ¿ycie. I Smieræ.
Potem robi³ jeszcze zdjêcia sceny gwa³tu na kobiecie i jej córce. Wszy-
scy w tym uczestniczyli, k³Ã³c¹c siê o miejsce w kolejce. Zwi¹zany Wietnam-
czyk le¿a³ na boku, pokrwawiony policzek mia³ unurzany w b³ocie, obser-
wowa³ wszystko szeroko otwartymi oczami.
Córka mia³a oko³o piêtnastu lat, by³a piêkna i wszyscy chcieli j¹ mieæ.
Australijczyk odci¹gn¹³ na bok matkê, która wkrótce zaczê³a krzyczeæ, ale
córka znosi³a wszystko w milczeniu, le¿¹c na pokrwawionej ziemi. Pierw-
szy by³ kapitan, z racji swojej funkcji. Dziewicze krople krwi splami³y uda
dziewczyny Munger widzia³ to przez teleobiektyw. I przez ca³y czas mia³a
zaciSniête usta. Potem przysz³a kolej na Belgów, a po nich na czarnego po³u-
dniowca, nastêpnie bia³ego i wreszcie Francuza. Homoseksualista sta³ z boku
i przygl¹da³ siê zawiedzionym wzrokiem, jak nogi dziewczyny s¹ wykrêca-
ne, rozk³adane lub podnoszone w zale¿noSci od preferencji chwilowego u¿yt-
kownika. Kiedy Francuz zdyszany skoñczy³, jeden z Belgów rozeSmia³ siê
i powiedzia³ homoseksualiScie, ¿e trzeba by³o zachowaæ mu ch³opca. Ho-
moseksualista nic nie odpowiedzia³, wpatrzony w nag¹ dziewczynê le¿¹c¹
u stóp Francuza, który podci¹ga³ w³aSnie spodnie. Dziewczyna le¿a³a na ple-
cach, mia³a roz³o¿one nogi, twarz ukry³a w ramionach. Jej czarne w³osy ni-
czym rozwiniêty wachlarz spoczywa³y na ziemi. Z g³uchym pomrukiem
homoseksualista odtr¹ci³ Francuza i ukl¹k³ naprzeciwko dziewczyny, siê-
gaj¹c po swojego cz³onka. Brutalnym ruchem obróci³ dziewczynê na brzuch
154
i wpakowa³ siê w jej odbyt. Po raz pierwszy rozpaczliwie wrzasnê³a, ale jej
krzyk zgin¹³ w ha³aSliwym rechocie widowni. I wówczas Munger zrobi³ ostat-
nie zdjêcie. Gwa³ciciel chwyci³ dziewczynê za w³osy i poci¹gn¹³, chc¹c we-
pchn¹æ cz³onka g³êbiej. Twarz Wietnamki wyra¿a³a nie tylko ból, ale i sto
innych uczuæ. Patrzy³a prosto w obiektyw, na Mungera.
W jej wzroku pojawi³ siê wyraz, który mia³ staæ siê treSci¹ jego sennych
koszmarów&
Dziewczyna patrzy³a tak d³ugo, a¿ kapitan spojrzeniem powêdrowa³ za
jej wzrokiem. Obok bambusowej chatki zobaczy³ Mungera z aparatem w rê-
ku. Dotychczas kapitan trzyma³ luxno pistolet maszynowy. Teraz natych-
miast go uniós³ i puSci³ seriê nad g³ow¹ Mungera, Scinaj¹c bambusowe li-
Scie, które opad³y na ziemiê z szelestem.
Kurwa maæ! wrzasn¹³ kapitan. Powiedzia³em ci, ¿e ¿adnych zdjêæ!
Ruszy³ w stronê Mungera, który przekrêci³ siê na bok i tkwi³ bez ruchu.
Tylko jego palce gor¹czkowo pracowa³y. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]