download > pdf > do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pamięć.
Wybrał książkę i wyciągnął się na łóżku. W zasięgu ręki miał torebkę z
ciastkami. Rozkoszował się ich cudowną słodyczą. Miały smak soczystych
rodzynek, zapach... Tessy.
- Mówi Chase. Mam nadzieję, że nie dzwonię zbyt późno.
-
Skądże! Odetchnęłam z ulgą, gdy się okazało, że to nie jest moja
mama. - Tessa zachichotała.
- Obudziłem cię?
- Ależ nie! Jestem nocnym markiem. Przygotowuję się do jutrzejszych
zajęć z robót ręcznych.
-
Myślałem o tej wspólnej kolacji. - No właśnie. To nie był dobry
pomysł. Pracownicy tej samej instytucji nie powinni ze sobą flirtować. -
Masz czas w sobotę, po zajęciach z samoobrony?
- Oczywiście. Doskonały pomysł!
- Lubisz meksykańską kuchnię? - Chase przysiągł sobie w duchu, że
nie pocałuje Tessy, gdy będą się żegnać. To by niepotrzebnie skomplikowało
ich znajomość.
- Uwielbiam!
- Doskonale. - Obiecał sobie ponadto, że nie będzie trzymał Tessy za
rękę.
- Chase?
- Tak? - Przekonywał samego siebie, że spotkają się wyłącznie po to,
żeby porozmawiać. Najwyższa pora, by oprzytomniał i przestał sobie
22
Psota + emalutka
wyobrażać niestworzone rzeczy. Zbyt szybko zapomniał o rzeczywistości i
zaczął śnić na jawie.
- Nie musisz mnie zapraszać, jeśli straciłeś ochotę -dodała Tessa.
- O co ci chodzi?
-
Masz głos faceta, któremu przystawiono pistolet do głowy. Jeśli
zmieniłeś zdanie, postaram się zapomnieć o całej sprawie.
No proszę! Miał okazję, by wycofać się i zachować twarz. Tessa była
wyrozumiała i spostrzegawcza. Wystarczy kilka słów wyjaśnienia i będzie po
wszystkim. To oczywiste, że Tessa nie zamierza dochodzić przyczyn nagłej
zmiany decyzji.
- Przesadziłaś z tym pistoletem. Nie jestem człowiekiem podatnym na
cudze argumenty, Tesso. Robię, co uważam za słuszne.
Wspaniale, panie Ryan! Co za galanteria! Kobiety z pewnością
uwielbiają takich brutali.
- Jasne. Nie mam żadnych wątpliwości - odparła pospiesznie Tessa.
Zamilkła. Po chwili ciszę przerwał stłumiony dźwięk.
- Czy to chichot, panno Rose? - mruknął podejrzliwie Chase.
- Nie. - Tessa nie wytrzymała i parsknęła śmiechem. -Tak.
- Czemu się ze mnie śmiejesz?
Znał odpowiedź. Wyszedł na idiotę. Czemu tak szybko tracił pewność
siebie, gdy rozmawiał z Tessą? Zachowywał się jak nastolatek.
- Bardzo cię lubię, Chase.
- Ale?
- Bez żadnych ale. Nie spotkałam dotąd mężczyzny takiego jak ty.
- Czy to źle?
- Stanowisz dla mnie pewne zagrożenie, ale na razie cieszę się z tej
znajomości.
- W takim razie co cię martwi, Tesso?
- Po raz pierwszy w życiu całkiem sama decyduję o swoich sprawach.
Pamiętaj, że zbliżam się do trzydziestki. Nie chciałabym popełnić błędu.
- Stanowię zagrożenie dla twojej niezależności?
- Tak.
23
Psota + emalutka
Chase daremnie czekał na wyjaśnienia. Może Tessa chciała, żeby sam
się domyślił, o co jej chodzi.
- Chase?
- Tak.
- Wydaje mi się, że ja również stanowię dla ciebie pewne zagrożenie.
- To pewne jak w banku.
-
Dobranoc - powiedziała cicho i rozłączyła się, nie czekając na
odpowiedź.
Chase odłożył słuchawkę i ukrył twarz w dłoniach. Pragnął, by Tessa [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aikidobyd.xlx.pl
  •