download > pdf > do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kupiła, był butik z intymną bielizną.
Nie wiedziała, co ją napadło, \e tam weszła. Mo\e te kpiny Chelsey z jej
bielizny.
Kupiła sześć par koronkowo-atłasowych skąpych majteczek i wymknęła się ze
sklepu z zakupami w ró\owej plastykowej torbie z firmowym znakiem. Wolałaby
zwykłą szarą paczkę. Czuła się tak zakłopotana, jakby kupowała afrodyzjaki.
Kto zobaczy kiedyś te rzeczy oprócz niej? Zresztą te atłasowe cudeńka nie
pasowały zbyt dobrze do flanelowych nocnych koszul i grubych płaszczy
kąpielowych.
Zciskając torbę pod pachą, spojrzała na zegarek. Nie minęło jeszcze południe.
Nie miała pojęcia, jak spędzić resztę dnia. Sprzedawczyni w butiku wspomniała
coś o historycznej posiadłości, którą warto obejrzeć.
Kierując się wskazówkami kobiety, ruszyła boczną uliczką, omijając port. Za
parkanem z kutego \elaza, przecinającym rozległy zielony trawnik, stał
majestatyczny dom, zwrócony frontem do zatoki.
Laura o\ywiła się nieco na widok wspaniałej wiktoriańskiej budowli z
wie\yczkami i gościnną werandą. Ten dom bardziej pasował do pojęcia letniego
domu ni\ ultranowoczesna budowla Louise Barnhart. Jednak budynek stawał się z
wolna ruiną. Farba schodziła z murów i odpadła większość dachówek.
Laura zbli\yła się do frontowego podjazdu i tam się zawahała. Dom wydawał
się opuszczony i nie był otwarty dla zwiedzających. Słyszała jednak nieustające
stukanie. Podą\yła za tym dzwiękiem, okrą\yła werandę i zobaczyła cieślę o
szerokich ramionach: stał na drabinie, próbując poprawić spróchniałe deski ściany.
Cieśla, który wyglądał jak Adam! Laura zamarła; zamrugała powiekami
niepewna, czy przypadkiem nie oślepiło jej słońce. Wzrok przesunął się po
znajomym profilu, po jasnych włosach opadających na kołnierzyk. To był bez
wątpienia Adam. Ubrany był bardziej swobodnie: w wytarte d\insy i luzną koszulę,
której podwinięte rękawy odsłaniały silne przedramiona.
Zbyt był zajęty pracą, by się rozglądać. Pierwszym odruchem Laury było
wycofać się ukradkiem, chocia\ paliła ją ciekawość, dlaczego prezes firmy
okrętowej pracuje  na czarno jako cieśla. Niestety, czuła się jak aktorka bez
kostiumu.
Dzisiaj zdecydowała się na własne ubranie: wygodne d\insy i białą a\urową
bluzkę. Włosy zaplotła w typowy dla niej francuski warkocz. Zanim jednak
postanowiła odejść, Adam obejrzał się.
Zaskoczenie pojawiło się w jego oczach i trafił młotkiem we własny kciuk.
Laura skrzywiła się, kiedy potrząsał stłuczoną dłonią, mrucząc pod nosem
przekleństwa. A potem spojrzał na nią, marszcząc szerokie brwi.
 Skąd się tu wzięłaś, u diabła?  warknął.
To powitanie niezbyt dobrze wró\yło perspektywie naprawienia ich stosunków.
Lecz Laura podeszła bli\ej.
 Przepraszam. Nie chciałam ci przeszkadzać.
Poprawiła torbę pod pachą i zatrzymała się przy drabinie, unosząc w górę
głowę. Adam przyglądał się jej uwa\nie, jakby odrobinę niepewny.
 Chelsey?
Zawahała się z odpowiedzią, ale nadal wiązała ją obietnica zło\ona siostrze, a
wobec wrogości w głosie Adama, nie był to chyba najlepszy moment na wyznania.
 Oczywiście, \e to ja  powiedziała.
Nie powinien myśleć, \e przyjechała tu za nim, zwłaszcza po tym wszystkim,
co jej powiedział zeszłej nocy. Dlatego zaczęła tłumaczyć, skąd się wzięła w
miasteczku.
 W domu nie został nikt prócz Chada Leaminga.
 Matka zatrudnia go czasem do ró\nych robót  oświadczył Adam.  Rozbił
motor i rodzice nie chcą mu kupić nowego. Więc Lou uznała, \e dla odmiany
powinien zarobić parę groszy.
 yle się czuję w jego obecności. Chyba mu nie ufam.
 Tak, sporo jest ludzi, którzy nie zasługują na zaufanie  odparł lodowatym
tonem i powrócił do pracy.
Laura przestąpiła z nogi na nogę. Czuła się zakłopotana i trochę ura\ona. Chyba
bardziej ni\ on była skłonna wybaczyć mu ostre słowa.
 Gdzie pojechały Lou i Joey?  zapytał.
 Twoja matka odwiozła Joey do przyjaciół. Jadą gdzieś na dwudniową
wycieczkę.
 Dwudniową! Jaką wycieczkę?
 Nie jestem pewna. Chyba organizowaną przez skautów.
 Podobno jestem opiekunem tej dziewczyny. Dlaczego, do diabła, nikt nie
mówi mi o takich sprawach?
Spojrzał na Laurę ponuro, jakby temu te\ była winna.
 Jeśli się pospieszysz, zdą\ysz jeszcze sprawdzić tę organizację w FBI 
odparła kwaśno. Odwróciła się na pięcie i zaczęła się oddalać.
Przeszła jednak najwy\ej parę metrów, gdy usłyszała:
 Chelsey... zaczekaj!
Obejrzała się. Adam zszedł z drabiny. Przyglądał się jej przez moment w
milczeniu. Wahał się długo, ale w końcu powiedział:
 Przepraszam. Za swoje dzisiejsze zachowanie. I wczorajsze te\. Czasami
zachowuję się jak drań.
 Tylko czasami?
 To wina mojego temperamentu  westchnął.  Mówię wtedy to, czego
naprawdę nie myślę.
 Laura dostrzegła zmarszczki zmęczenia na jego twarzy. Najwyrazniej zeszłej
nocy te\ nie spał zbyt dobrze.
 Miałaś rację  mruknął posępnie.  Powinienem dać spokój Luke owi, dopóki
nie ochłonę. Zrobiłem mu awanturę.
 Wiem. Trudno było tego nie słyszeć.
 Przypuszczam, \e słyszeli nas wszyscy w okolicy. A teraz Luke wyjechał z
twoją siostrą i mo\e ju\ nie wróci.
 Wróci.
 Powiedział...  Adam przełknął ślinę.  Powiedział, \e mieszam się w jego
\ycie.
 Jestem pewna, \e naprawdę tak nie myśli. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aikidobyd.xlx.pl
  •