[ Pobierz całość w formacie PDF ]
akompaniamencie swoich pań.
Rozdział XX
Siostra moja , Ewa wyjechała na studia do Wrocławia. Nie musiałam już dzielić z nią pokoju. Miałam
biurko do swojej dyspozycji, mogłam bez przeszkód przyjmować koleżanki. Bardzo mnie te zmiany
cieszyły. Byłam już przecież w ósmej klasie i potrzebowałam prywatności. Niestety nie potrafiłam utrzymać
takiego porządku, jaki miała moja siostra. Nie zjedzone i już zapleśniałe kanapki wrzucałam na dno biurka,
21
22
papiery i inne śmieci też tam trafiały. Kiedy Ewa wracała do domu robiła mi w biurku gruntowne porządki ,
przy akompaniamencie wymówek.
- Nina, popraw się , bo poskarżę mamie.
- Przecież jest czysto - łgałam w żywe oczy.
Kiedyś przez takie sprzątanie Ewa o mało nie narobiłaby kłopotów.
Przed świętami tata dał mi stary portfel grubo wypchany pieniędzmi i prosił ,żebym go gdzieś schowała.
Wrzuciłam go do biurka między stare zeszyty, papierzyska i kanapki, po czym zapomniałam o całej
sprawie. Ewunia po przyjezdzie postanowiła jak zwykle posprzątać mi w biurku. Wygarnęła wszystkie
śmieci i wyniosła do śmietnika. Niestety w jej mniemaniu portfel to też był śmieć.
Historia ta dobrze się skończyła, bo pani Truda obserwowała przez okno poczynania mojej siostry i zaraz
potem pobiegła zobaczyć co też takiego dobrego Ewa wyrzuciła. Znalazła portfel i odniosła rodzicom.
Wszyscy byli zaskoczeni uczciwością sąsiadki, która raczej nie słynęła z uczciwości.
Rozdział XXI
Wiek dziecięcy się skończył. Wybryki też nie były takie dziecięce. Byłam już nastolatką. Zaczęły się
pierwsze miłości. Pierwszy raz zakochałam się w się w siódmej klasie. Moim wybrankiem był chudy
dryblas z drugiej równorzędnej klasy. Niestety kochałam go bez wzajemności. Wzdychałam do niego
nadaremnie. Na potańcówkach szkolnych tańczyłam z nim kilka razy, ale wtedy drżałam jak osika i mylił mi
się krok. Przebój Czerwonych Gitar ,,Matko przerobiłam do własnych potrzeb i śpiewałam: ,,Straciłam
ciebie Zbyszku . Zrobiłam się bardziej melancholijna, ale w przerwach między marzeniami sprawiałam
kłopoty wychowawcze z lubością.
W naszej kamienicy miałam też adoratora. Był nim Krzysiek, który mieszkał piętro niżej. Adorator to
może za wielkie słowo. Krzysztof po prostu dojrzewał i rozpierała go seksualna energia. Często więc
pilnował czy przypadkiem nie idę do piwnicy po ziemniaki, a gdy już mnie wypatrzył, schodził za mną po
cichu i usiłował całować i wsadzać mi łapy pod spódnicę. Zawsze jakoś udało mi się wyrwać. Do piwnicy
bałam się chodzić i zawsze szukałam jakiegoś towarzystwa. Choć nie zawsze je znalazłam. Mamie się nie
przyznałam, a strach przed piwnicą sprytnie wytłumaczyłam pojawiającymi się tam duchami. Słyszałam raz
jak mama mówiła do taty:
22
23
Nina na stare lata boi się duchów, może trzeba pójść z nią do psychologa.
O niedoczekanie wasze - myślałam ze złością.
Krzysiek przestał za mną chodzić do piwnicy przez przypadek, a właściwie przez pewien wypadek.
Któregoś dnia znowu zmuszona byłam iść po te diabelne kartofle, ale tym razem koło mieszkania
napalonego kolegi przebiegłam na paluszkach.
Uff, udało się - myślałam zadowolona otwierajac drzwi. Kiedy weszłam już do środka wpadł jak burza mój
amant. Przewrócił mnie na skrzynię z ziemniakami i położył się na mnie. Byłam przerażona. Ręką
wymacałam największego kartofla i z całej siły uderzyłam go w skroń. Krzysiek znieruchomiał.
Wygrzebałam się spod niego i pobiegłam po Jolkę.
Jolka! zabiłam Krzyśka - krzyczałam już od progu..
Zwariowałaś? - zdziwiła się .
Chodz ze mną! - wołałam ciągnąc nic nie rozumiejącą koleżankę do piwnicy.
Na miejscu okazało się, że Krzyśka nie było, a gdy opowiedziałam Jolce całą historię popukała się znacząco
w czoło i dodała:
Ty to masz fantazję.
Oszołomiony chłopak przestał mnie prześladować, ale Jolka nie mogła mi uwierzyć, więc postanowiłam w
jakiś sposób jej to udowodnić. Byłam oburzona brakiem wiary u koleżanki, więc za wszelką cenę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl aikidobyd.xlx.pl
akompaniamencie swoich pań.
Rozdział XX
Siostra moja , Ewa wyjechała na studia do Wrocławia. Nie musiałam już dzielić z nią pokoju. Miałam
biurko do swojej dyspozycji, mogłam bez przeszkód przyjmować koleżanki. Bardzo mnie te zmiany
cieszyły. Byłam już przecież w ósmej klasie i potrzebowałam prywatności. Niestety nie potrafiłam utrzymać
takiego porządku, jaki miała moja siostra. Nie zjedzone i już zapleśniałe kanapki wrzucałam na dno biurka,
21
22
papiery i inne śmieci też tam trafiały. Kiedy Ewa wracała do domu robiła mi w biurku gruntowne porządki ,
przy akompaniamencie wymówek.
- Nina, popraw się , bo poskarżę mamie.
- Przecież jest czysto - łgałam w żywe oczy.
Kiedyś przez takie sprzątanie Ewa o mało nie narobiłaby kłopotów.
Przed świętami tata dał mi stary portfel grubo wypchany pieniędzmi i prosił ,żebym go gdzieś schowała.
Wrzuciłam go do biurka między stare zeszyty, papierzyska i kanapki, po czym zapomniałam o całej
sprawie. Ewunia po przyjezdzie postanowiła jak zwykle posprzątać mi w biurku. Wygarnęła wszystkie
śmieci i wyniosła do śmietnika. Niestety w jej mniemaniu portfel to też był śmieć.
Historia ta dobrze się skończyła, bo pani Truda obserwowała przez okno poczynania mojej siostry i zaraz
potem pobiegła zobaczyć co też takiego dobrego Ewa wyrzuciła. Znalazła portfel i odniosła rodzicom.
Wszyscy byli zaskoczeni uczciwością sąsiadki, która raczej nie słynęła z uczciwości.
Rozdział XXI
Wiek dziecięcy się skończył. Wybryki też nie były takie dziecięce. Byłam już nastolatką. Zaczęły się
pierwsze miłości. Pierwszy raz zakochałam się w się w siódmej klasie. Moim wybrankiem był chudy
dryblas z drugiej równorzędnej klasy. Niestety kochałam go bez wzajemności. Wzdychałam do niego
nadaremnie. Na potańcówkach szkolnych tańczyłam z nim kilka razy, ale wtedy drżałam jak osika i mylił mi
się krok. Przebój Czerwonych Gitar ,,Matko przerobiłam do własnych potrzeb i śpiewałam: ,,Straciłam
ciebie Zbyszku . Zrobiłam się bardziej melancholijna, ale w przerwach między marzeniami sprawiałam
kłopoty wychowawcze z lubością.
W naszej kamienicy miałam też adoratora. Był nim Krzysiek, który mieszkał piętro niżej. Adorator to
może za wielkie słowo. Krzysztof po prostu dojrzewał i rozpierała go seksualna energia. Często więc
pilnował czy przypadkiem nie idę do piwnicy po ziemniaki, a gdy już mnie wypatrzył, schodził za mną po
cichu i usiłował całować i wsadzać mi łapy pod spódnicę. Zawsze jakoś udało mi się wyrwać. Do piwnicy
bałam się chodzić i zawsze szukałam jakiegoś towarzystwa. Choć nie zawsze je znalazłam. Mamie się nie
przyznałam, a strach przed piwnicą sprytnie wytłumaczyłam pojawiającymi się tam duchami. Słyszałam raz
jak mama mówiła do taty:
22
23
Nina na stare lata boi się duchów, może trzeba pójść z nią do psychologa.
O niedoczekanie wasze - myślałam ze złością.
Krzysiek przestał za mną chodzić do piwnicy przez przypadek, a właściwie przez pewien wypadek.
Któregoś dnia znowu zmuszona byłam iść po te diabelne kartofle, ale tym razem koło mieszkania
napalonego kolegi przebiegłam na paluszkach.
Uff, udało się - myślałam zadowolona otwierajac drzwi. Kiedy weszłam już do środka wpadł jak burza mój
amant. Przewrócił mnie na skrzynię z ziemniakami i położył się na mnie. Byłam przerażona. Ręką
wymacałam największego kartofla i z całej siły uderzyłam go w skroń. Krzysiek znieruchomiał.
Wygrzebałam się spod niego i pobiegłam po Jolkę.
Jolka! zabiłam Krzyśka - krzyczałam już od progu..
Zwariowałaś? - zdziwiła się .
Chodz ze mną! - wołałam ciągnąc nic nie rozumiejącą koleżankę do piwnicy.
Na miejscu okazało się, że Krzyśka nie było, a gdy opowiedziałam Jolce całą historię popukała się znacząco
w czoło i dodała:
Ty to masz fantazję.
Oszołomiony chłopak przestał mnie prześladować, ale Jolka nie mogła mi uwierzyć, więc postanowiłam w
jakiś sposób jej to udowodnić. Byłam oburzona brakiem wiary u koleżanki, więc za wszelką cenę [ Pobierz całość w formacie PDF ]