download > pdf > do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

gorycz.
Zamierzając opuścić plac wyścigowy, skierował się ku
wyjściu, gdy ujrzał nagle małego, niebieskiego zawodnika,
który parę minut temu rozmawiał z księstwem. Gerard
zapragnął z nim pomówić, spodziewając się dowiedzieć
czegoś o Jocelyne.
Położył lekko rękę na ramieniu zwróconego doń tyłem
młodzieńca, a gdy ten się odwrócił, Gerard krzyknął.
Była to Chipette w szoferskim stroju z niebieskiej skóry.
Tak, była to „Chipette" a nie „Jocelyne", gdyż w tym męskim
przebraniu odnalazł żywą dziewczynkę z ulicy Francs -
Bourgeois. I to wspomnienie przeszłości nie tylko go nie
rozgniewało, lecz, o dziwo, wzruszyło niemal do łez.
- Chipette, maleńka Chipette! - szepnął mimo woli.
Wyprostowała się i odparła surowo:
- Nikt mnie tu nie zna pod tym mianem, proszę pana.
Jestem dla wszystkich Jocelyne Moret.
Ubodło go to, że wróciła do swego panieńskiego
nazwiska, lecz nie pozwolił sobie na żadną uwagę.
- Czy można wiedzieć, w jakim celu włożyła pani ten
dziwny strój ? - spytał tylko.
- Mój strój wcale nie jest dziwny. Nie ma nic
praktyczniejszego, jeśli się uczestniczy w wyścigach.
- Przypuszczam, że pani jest widzem, a nie zawodnikiem?
- Myli się pan. Za dziesięć minut startuję na moim
bugatti.
- Cóż to właściwie za zawody?
- Eliminacje do wielkich międzynarodowych wyścigów w
Monza.
- Ale pani nie zamierza chyba uczestniczyć w tym
wielkim rajdzie? - zawołał, szczerze przestraszony.
- Właśnie, że zamierzam - odparła zimno.
- Ależ to strasznie niebezpieczne nawet dla mężczyzny.
Tym bardziej dla kobiety. Nie można narażać życia tak głupio.
- Prowadzenie samochodu jest zawsze niebezpieczne!
- Ale ja nie mogę dopuścić, by pani popełniła tego
rodzaju szaleństwo. Mam pewne prawa i skorzystam z nich,
by pani zabronić udziału w zawodach w Monza!
Chipette podniosła wzrok dotąd uparcie spuszczony i
Gerard ujrzał jej błyszczące gniewem oczy.
- To byłaby podłość!
- Bynajmniej - odparł Gerard - gdyż nie muszę się
krępować pani snobizmem.
- Nie jeżdżę przez snobizm lecz dla zarobku! Czy sądzi
pan, że będę jeszcze długo korzystała z gościnności lady
Helster i wyobraża pan sobie, że sir Edgar kupił mi bugatti dla
zabawy? Samochód to mój warsztat pracy, a jeśli uda mi się
wyróżnić, będę miała zapewniony byt, gdyż wszyscy
konstruktorzy samochodów będą mnie angażowali do
zawodów. Już i tak dość nieszczęśliwie się złożyło, że nie
mogłam w zeszłym miesiącu brać udziału w Targa Florio!
Słuchał z osłupieniem. Więc pod delikatną powłoką
Chipette i dystyngowanym uśmiechem Jocelyne kryło się
stanowcze postanowienie prowadzenia niebezpiecznego i
odważnego trybu życia?
-
Podziwiam
panią
-
powiedział
z
szczerym
przekonaniem. - Lecz nie mogę pozwolić, by moja żona,
dopóki ją utrzymuję, narażała życie dla zarobku.
Chciał jej zabronić ubiegania się o puchar, od którego
zależała jej cała przyszłość! Zapewne „ta jego Augusta"
poddała mu ten sposób tyranizowania jej.
- Proszę się nie lękać niebezpieczeństw, na jakie się
narażam, gdyż w razie mojej śmierci byłby pan jeszcze
wcześniej wolny, aby poślubić swą ukochaną Blanchot! -
krzyknęła z furią.
Rzucił się ku niej i chwycił ją za rękę.
- Nie mówmy więcej o niej - powiedział drżącym głosem.
- Obawia się pan, że uchybię ideałowi? Proszę się nie
zapierać, gdyż mimo tego, co mi powiedziała księżna, nie
uwierzę panu nigdy!
I, wyrwawszy się, pobiegła jak szalona do miejsca, w
którym stał jej samochód.
Nie mógł nadążyć za nią w gęstym tłumie i pozostał wśród
widzów, miotany smutnymi przeczuciami.
Wkrótce ruszyły pierwsze samochody, wjeżdżając na
owalną bieżnię. Zakręty zaginały się jak szpilki do włosów i
widzowie nie mogli powstrzymać okrzyku, gdy zawodnicy
rozwijali pełną prędkość, a ich samochody pochylały się tak,
jakby się miały wywrócić.
Biały, smukły jak ryba bugatti zdawał się lecieć w
powietrzu. Jocelyne była prawie niewidoczna, zaledwie
dostrzegało się jej głowę przybraną w niebieską czapeczkę.
Publiczność emocjonowała się najwięcej jej samochodem,
gdyż rozwijała na zakrętach piorunującą szybkość,
- Ta mała Francuzka to diabeł. Nie wiadomo, co jej się
stało, bo zazwyczaj kieruje równie ostrożnie, jak śmiało. Ale
dziś wpędza się sama do grobu! - mówili ludzie za plecami
Gerarda.
Pasquier był trupio blady. Wiedział, dlaczego Jocelyne
straciła zimną krew. To on swą głupią sceną zakłócił jej
spokój, wytrącił z równowagi koniecznej dla osób, które, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aikidobyd.xlx.pl
  •