[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wiem, że pewnie nie podoba ci się, jak to brzmi. Kellie powiedziała mi, jak blisko
byłaś ze swoim ojcem. Rozumiem, że możesz mieć opory w stosunku do mnie.
Nie jestem przeciwna temu pomysłowi powiedziałam szczerze. Tylko jest po protu
inaczej.
Inne nie jest złe. Zmiany też nie są. Upił łyk i spojrzał w stronę drzwi. Twoja
mama to wspaniała kobieta. Uważałem tak od momentu, gdy pojawiła się w szpitalu, ale to
po nocy, gdy zostałaś zaatakowana profesjonalna, relacja przeszła w coś więcej. Cieszę się,
że mogłem być wtedy przy niej. Zamilkł, a jego uśmiech się poszerzył. Dziwne, jak z
czegoś tak okropnego wychodzą tak dobre rzeczy.
Zmarszczyłam brwi.
Tak... to dziwne.
Uśmiechnął się jeszcze szerzej, co było prawie protekcjonalne. Mama wróciła, kończąc
jego dziwną próbę nawiązania relacji ze mną... lub znaczenia terytorium. Został do czasu, aż
mama wyszła, pochłaniając jej czas. Podeszłam do okna i zobaczyłam, jak się całują, zanim
wsiedli do oddzielnych samochodów. Ohyda.
Gdy słońce zachodziło, napisałam szybką recenzję na poniedziałek i potem dłuższą na
czwartek. Ta druga wyszła dłuższa, bo nie mogłam przestać się zachwycać. Chyba miałam
nowego książkowego chłopaka i miał na imię Tod. Pycha.
Ustawiłam telewizor na jednej z tych stacji, które grały muzykę z czarnym ekranem.
Zatrzymałam się kanale, który oferował kawałki z lat osiemdziesiątych, pogłośniłam na
tyle, by nie słyszeć swoich myśli. Trzeba zrobić pranie i wyszorować kuchnię. Było za
pózno, by wyrwać chwasty z grządki. Zajmowanie się ogrodem zawsze oczyszczało moje
myśli, ale jesień i zima temu nie sprzyjały. Przebrałam się w parę wygodnych szortów do
spania, skarpetki w renifery aż do kolan i gładką koszulkę na długi rękaw.
Seksowny nieład.
Biegając po domu, zbierałam po drodze rzeczy, wielokrotnie ślizgając się po panelach.
Wrzuciłam pranie do pralki i zaczęłam śpiewać razem z piosenką. In touch with the
ground. I'm on the hunt. I'm after you.
Opuściłam pralnię i w podskokach przemierzyłam korytarz, wymachując ramionami
nad głową jak jedna z tych różowych maskotek z filmu Labirynt. A scent and a sound, I'm
lost and I'm found. And I'm hungry like the wolf. Something on a line, it's dicord and rhyme
coś tam, coś tam, la la la Mouth is alive, all running inside, and I'm hungry like the...
Ciepło rozprzestrzeniło się po moim karku.
Tam właściwie jest I howl and I whine. I'm after you , a nie la czy coś tam.
Zaskoczona głębokim głosem, wrzasnęłam i okręciłam się. Poślizgnęłam się na gładkim
drewnie i upadłam na tyłek.
Jasna cholera sapnęłam, łapiąc się za serce. Chyba mam zawał.
I chyba złamałaś sobie tyłek. Zmiech wypełniał głos Daemona.
Zostałam rozwalona na środku korytarza, próbując złapać oddech.
Co u diabła? Tak po prostu sobie wchodzisz do domu innych ludzi?
I słucham, jak dziewczyny całkowicie niszczą piosenkę w przeciągu kilku sekund?
Cóż, taki mam zwyczaj. Tak właściwie to pukałem kilka razy, ale usłyszałem twoje...
śpiewanie, a drzwi były niezamknięte. Wzruszył ramionami. To się sam wpuściłem.
Rozumiem. Wstałam i skrzywiłam się. O rany, chyba rzeczywiście złamałam
sobie tyłek.
Mam nadzieję, że nie. Jestem nawet do niego przywiązany. Błysnął uśmiechem.
Jesteś czerwona na twarzy. Chyba po drodze na dół nie uderzyłaś nią w podłogę?
Jęknęłam.
Nienawidzę cię.
Gdzie tam, nie sądzę. Jego wzrok prześlizgnął się po mnie aż po palce. Uniósł brwi.
Fajne skarpetki.
Pomasowałam siedzenie.
Potrzebujesz czegoś?
Oparł się o ścianę, wsuwając ręce do kieszeni.
Nie, niczego nie potrzebuję.
To po co mi się do domu włamałeś?
Wzruszył ramionami.
Nie włamałem się. Drzwi nie były zamknięte i usłyszałem muzykę. Zgadłem, że tylko
ty jesteś w domu. Czemu robisz pranie i śpiewać stare piosenki w swoje urodziny?
Teraz zaskoczenie przywaliło mi prosto w łeb.
Skąd... skąd wiesz, że mam dzisiaj urodziny? Chyba nawet Dee nie powiedziałam.
Daemon wyglądał na zbyt zadowolonego z siebie dla własnego dobra... lub mojego.
Gdy zostałaś wtedy zaatakowana przed biblioteką? Poszedłem z tobą do szpitala.
Słyszałem, jak dawałaś im dane osobowe.
Coś ty powiedziałam, gapiąc się na niego. I zapamiętałeś?
Tak. I dlaczego bawisz się w chórek w urodziny?
Nie mogę uwierzyć, że pamiętał.
Najwyrazniej jestem aż tak żałosna.
Bo to jest dość żałosne. O, słuchaj! Spojrzał rozświetlonymi oczami w stronę
salonu. To Eye of the Tiger. Chcesz do tego zaśpiewać? Może poskaczesz trochę po
schodach i poboksujesz powietrze?
Daemon. Przecisnęłam się obok niego ostrożnie, weszłam do salonu i wyłączyłam
piosenkę pilotem. Serio, czego chcesz?
Stanął dokładnie za mną, zmuszając mnie, by zrobić niepewny krok w przód. Bycie tak
blisko niego robiło ze mną śmieszne, niedobre rzeczy.
Przyszedłem przeprosić.
Co? Byłam zszokowana, przestraszona i jeszcze trochę zszokowana. Znowu
przepraszasz? Nawet nie wiem, co powiedzieć. Wow.
Daemon zmarszczył brwi.
Wiem, że to dla ciebie wielka niespodzianka, że mam uczucia i przez to czuję się zle
czasami z powodu rzeczy, które mogę... spowodować.
Poczekaj. Musze to nagrać. Tylko wezmę telefon. Obróciłam się, szukając
praktycznie bezużytecznej błyskotki, która nigdy nie łapała dobrego zasięgu.
Kat, nie pomagasz. Mówię poważnie. To jest... trudne dla mnie.
Wywróciłam oczami. Oczywiście, że przepraszanie jest dla niego trudne.
Okay, przepraszam. Chcesz usiąść? Mam tort. Tort powinien osłodzić nieco twoje
usposobienie.
Nic mnie nie zmiękczy. Jestem zimny jak lód.
Bardzo śmieszne. To tort lodowy i ma pyszny, chrupiący środek.
Okay, to może zadziałać. Ta chrupiąca część to moja ulubiona.
Walczyłam z uśmiechem, który wkradł się na moje usta.
Okay, to chodz.
Weszliśmy do kuchni w niezręcznej ciszy. Chwyciłam z blatu gumkę do włosów i
związałam z tyłu włosy.
Jak duży kawałek chcesz? Wyciągnęłam tort z zamrażarki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl aikidobyd.xlx.pl
Wiem, że pewnie nie podoba ci się, jak to brzmi. Kellie powiedziała mi, jak blisko
byłaś ze swoim ojcem. Rozumiem, że możesz mieć opory w stosunku do mnie.
Nie jestem przeciwna temu pomysłowi powiedziałam szczerze. Tylko jest po protu
inaczej.
Inne nie jest złe. Zmiany też nie są. Upił łyk i spojrzał w stronę drzwi. Twoja
mama to wspaniała kobieta. Uważałem tak od momentu, gdy pojawiła się w szpitalu, ale to
po nocy, gdy zostałaś zaatakowana profesjonalna, relacja przeszła w coś więcej. Cieszę się,
że mogłem być wtedy przy niej. Zamilkł, a jego uśmiech się poszerzył. Dziwne, jak z
czegoś tak okropnego wychodzą tak dobre rzeczy.
Zmarszczyłam brwi.
Tak... to dziwne.
Uśmiechnął się jeszcze szerzej, co było prawie protekcjonalne. Mama wróciła, kończąc
jego dziwną próbę nawiązania relacji ze mną... lub znaczenia terytorium. Został do czasu, aż
mama wyszła, pochłaniając jej czas. Podeszłam do okna i zobaczyłam, jak się całują, zanim
wsiedli do oddzielnych samochodów. Ohyda.
Gdy słońce zachodziło, napisałam szybką recenzję na poniedziałek i potem dłuższą na
czwartek. Ta druga wyszła dłuższa, bo nie mogłam przestać się zachwycać. Chyba miałam
nowego książkowego chłopaka i miał na imię Tod. Pycha.
Ustawiłam telewizor na jednej z tych stacji, które grały muzykę z czarnym ekranem.
Zatrzymałam się kanale, który oferował kawałki z lat osiemdziesiątych, pogłośniłam na
tyle, by nie słyszeć swoich myśli. Trzeba zrobić pranie i wyszorować kuchnię. Było za
pózno, by wyrwać chwasty z grządki. Zajmowanie się ogrodem zawsze oczyszczało moje
myśli, ale jesień i zima temu nie sprzyjały. Przebrałam się w parę wygodnych szortów do
spania, skarpetki w renifery aż do kolan i gładką koszulkę na długi rękaw.
Seksowny nieład.
Biegając po domu, zbierałam po drodze rzeczy, wielokrotnie ślizgając się po panelach.
Wrzuciłam pranie do pralki i zaczęłam śpiewać razem z piosenką. In touch with the
ground. I'm on the hunt. I'm after you.
Opuściłam pralnię i w podskokach przemierzyłam korytarz, wymachując ramionami
nad głową jak jedna z tych różowych maskotek z filmu Labirynt. A scent and a sound, I'm
lost and I'm found. And I'm hungry like the wolf. Something on a line, it's dicord and rhyme
coś tam, coś tam, la la la Mouth is alive, all running inside, and I'm hungry like the...
Ciepło rozprzestrzeniło się po moim karku.
Tam właściwie jest I howl and I whine. I'm after you , a nie la czy coś tam.
Zaskoczona głębokim głosem, wrzasnęłam i okręciłam się. Poślizgnęłam się na gładkim
drewnie i upadłam na tyłek.
Jasna cholera sapnęłam, łapiąc się za serce. Chyba mam zawał.
I chyba złamałaś sobie tyłek. Zmiech wypełniał głos Daemona.
Zostałam rozwalona na środku korytarza, próbując złapać oddech.
Co u diabła? Tak po prostu sobie wchodzisz do domu innych ludzi?
I słucham, jak dziewczyny całkowicie niszczą piosenkę w przeciągu kilku sekund?
Cóż, taki mam zwyczaj. Tak właściwie to pukałem kilka razy, ale usłyszałem twoje...
śpiewanie, a drzwi były niezamknięte. Wzruszył ramionami. To się sam wpuściłem.
Rozumiem. Wstałam i skrzywiłam się. O rany, chyba rzeczywiście złamałam
sobie tyłek.
Mam nadzieję, że nie. Jestem nawet do niego przywiązany. Błysnął uśmiechem.
Jesteś czerwona na twarzy. Chyba po drodze na dół nie uderzyłaś nią w podłogę?
Jęknęłam.
Nienawidzę cię.
Gdzie tam, nie sądzę. Jego wzrok prześlizgnął się po mnie aż po palce. Uniósł brwi.
Fajne skarpetki.
Pomasowałam siedzenie.
Potrzebujesz czegoś?
Oparł się o ścianę, wsuwając ręce do kieszeni.
Nie, niczego nie potrzebuję.
To po co mi się do domu włamałeś?
Wzruszył ramionami.
Nie włamałem się. Drzwi nie były zamknięte i usłyszałem muzykę. Zgadłem, że tylko
ty jesteś w domu. Czemu robisz pranie i śpiewać stare piosenki w swoje urodziny?
Teraz zaskoczenie przywaliło mi prosto w łeb.
Skąd... skąd wiesz, że mam dzisiaj urodziny? Chyba nawet Dee nie powiedziałam.
Daemon wyglądał na zbyt zadowolonego z siebie dla własnego dobra... lub mojego.
Gdy zostałaś wtedy zaatakowana przed biblioteką? Poszedłem z tobą do szpitala.
Słyszałem, jak dawałaś im dane osobowe.
Coś ty powiedziałam, gapiąc się na niego. I zapamiętałeś?
Tak. I dlaczego bawisz się w chórek w urodziny?
Nie mogę uwierzyć, że pamiętał.
Najwyrazniej jestem aż tak żałosna.
Bo to jest dość żałosne. O, słuchaj! Spojrzał rozświetlonymi oczami w stronę
salonu. To Eye of the Tiger. Chcesz do tego zaśpiewać? Może poskaczesz trochę po
schodach i poboksujesz powietrze?
Daemon. Przecisnęłam się obok niego ostrożnie, weszłam do salonu i wyłączyłam
piosenkę pilotem. Serio, czego chcesz?
Stanął dokładnie za mną, zmuszając mnie, by zrobić niepewny krok w przód. Bycie tak
blisko niego robiło ze mną śmieszne, niedobre rzeczy.
Przyszedłem przeprosić.
Co? Byłam zszokowana, przestraszona i jeszcze trochę zszokowana. Znowu
przepraszasz? Nawet nie wiem, co powiedzieć. Wow.
Daemon zmarszczył brwi.
Wiem, że to dla ciebie wielka niespodzianka, że mam uczucia i przez to czuję się zle
czasami z powodu rzeczy, które mogę... spowodować.
Poczekaj. Musze to nagrać. Tylko wezmę telefon. Obróciłam się, szukając
praktycznie bezużytecznej błyskotki, która nigdy nie łapała dobrego zasięgu.
Kat, nie pomagasz. Mówię poważnie. To jest... trudne dla mnie.
Wywróciłam oczami. Oczywiście, że przepraszanie jest dla niego trudne.
Okay, przepraszam. Chcesz usiąść? Mam tort. Tort powinien osłodzić nieco twoje
usposobienie.
Nic mnie nie zmiękczy. Jestem zimny jak lód.
Bardzo śmieszne. To tort lodowy i ma pyszny, chrupiący środek.
Okay, to może zadziałać. Ta chrupiąca część to moja ulubiona.
Walczyłam z uśmiechem, który wkradł się na moje usta.
Okay, to chodz.
Weszliśmy do kuchni w niezręcznej ciszy. Chwyciłam z blatu gumkę do włosów i
związałam z tyłu włosy.
Jak duży kawałek chcesz? Wyciągnęłam tort z zamrażarki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]