download > pdf > do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Daemon pochylił się. Jego tęczówki jarzyły się.
 Wiem, że nie. Nawet bym o tym nie pomyślał.
Przestałam oddychać, gdy wpatrywałam się w te dziwne oczy. To kujące uczucie znowu
rozprzestrzeniło się po mojej skórze. Każdy centymetr ciała był boleśnie jego świadomy.
Milczał przez moment.
 Nie wiem, czy to wynik mojego uzdrawiania i tego, gdy się z nami połączyłaś
podczas ataku Barucka. W każdym razie to oczywiste, że używasz niektórych moich
zdolności. Nigdy wcześniej o tym nie słyszałem.
 Nigdy?  wyszeptałam.
 Nie leczymy ludzi.  Daemon zamilkł, zaciskając usta.  Zawsze myślałem, że to
może mieć związek z tym, że ludzie dowiedzieliby się o naszych zdolnościach, ale
zaczynam myśleć, że może chodzić o coś więcej. %7łe prawdziwy powód jest taki, że...
zmieniamy ludzi.
Przełknęłam.
 Więc zmieniam się w kosmitkę?
 Kotek...
Mogłam myśleć tylko o filmie Obcy i tej rzeczy wypełzającej z brzucha faceta, tylko że
u mnie byłaby to pewnie kula światła czy coś.
 Jak to zatrzymać?
Daemon wstał.
 Chcę czegoś spróbować, okay?
Uniosłam brwi.
 Okay.
Zamknął oczy i wypuścił długi oddech. Jego forma zamigotała i zniknęła. Kilka sekund
pózniej był w prawdziwej postaci, promieniując potężnym czerwono-białym światłem. Miał
ludzki kształt i wiedziałam, że będzie ciepły w dotyku. Ale ciągle to było dziwne widzieć go
w ten sposób. Przypominało mi to  bo czasami zapominałam  o tym, że nie jest z tej
planety.
Powiedz coś do mnie, jego głos wyszeptał w moich myślach.
W prawdziwej formie Luxen nie mówią na głos.
 Eee, hej?
Poczułam w środku jego śmiech. Nie na głos. Powiedz coś, ale nie na głos. Jak
wcześniej na polu. Mówiłaś wtedy do mnie.
Gdy mnie uleczył, słyszałam jego myśli. Czy to się znowu stanie? Twoje światło jest
ładne, ale mnie oślepia.
Usłyszałam, jak jego zjawa wciąga powietrze. Ciągle się słyszymy. Jego światło
przygasło i znowu stał przede mną w stałej formie z zakłopotanym spojrzeniem.
 Czyli że moje światło cię oślepia, co?
 Tak.  Bawiłam się łańcuszkiem wokół szyi.  Czy teraz się świecę?  Zazwyczaj to
się działo, gdy zmieniali się w prawdziwą postać, zostawiając po sobie słaby blask.
 Nie.
Więc to też się zmieniło.
 Czemu ciągle cię słyszę? Zachowujesz się, jakbym nie powinna.
 Bo nie powinnaś, ale dalej jesteśmy połączeni.
 Cóż, to jak się odłączymy?
 Dobre pytanie.  Przeciągnął się znudzony, wodząc wzrokiem po pokoju.  Masz tu
sporo książek, Kotek.
 To naprawdę teraz nieważne.
Wyciągnął jedną rękę. Książka zleciała z oparcia kanapy i znalazła się na jego dłoni.
Obejrzał tylną okładkę, uniósł brwi, gdy jego wzrok szybko przebiegał po niej.
 Jego dotyk zabija? Serio, co ty za rzeczy czytasz?
Wystrzeliłam z fotela, przechwyciłam książkę i przytuliłam ją do piersi.
 Zamknij się. Kocham tę książkę.
 Aha  Daemon wymamrotał.
 Okay, wracamy do ważnych rzeczy. I przestań dotykać moje książki.  Odłożyłam ją
tam, gdzie zostawiłam wcześniej.  To co zrobimy?
Utkwił we mnie wzrok.
 Dowiem się, co się z tobą dzieje. Daj mi trochę czasu.
Pokiwałam, mając nadzieję, że mamy wystarczająco dużo czasu. Nie wiadomo, kiedy
znowu coś przypadkowo zrobię, a narażanie Dee i innych to ostatnia rzecz, jakiej chciałam.
 Zdajesz sobie sprawę z tego, że to dlatego...
Uniósł brew.
 To dlatego nagle mnie lubisz.
 Jestem całkiem pewny, że lubiłem cię już wcześniej, Kotek.
 Cóż, piekielnie dobrze wychodziło ci okazywanie tego.
 Prawda  przyznał.  Już przeprosiłem za to, jak cię traktowałem.  Wziął
pokrzepiający oddech.  Zawsze cię lubiłem. Od momentu kiedy po raz pierwszy kazałaś mi
się odpieprzyć.
 Ale nie chciałeś spędzać ze mną czasu aż do pierwszego ataku, gdy mnie uleczyłeś.
Może już wtedy zaczęliśmy, nie wiem... wrastać w siebie czy coś.
Daemon zmarszczył brwi.
 Co z tobą jest? Jakbyś musiała się przekonać, że to nie możliwe, bym cię lubił jakimś
cudem. Czy w ten sposób łatwiej ci jest sobie wmówić, że nic do mnie nie czujesz?
 Traktowałeś mnie jak zarazę przez miesiące. Przepraszam, ale ciężko mi uwierzyć, że
cokolwiek czujesz, jest prawdziwe.  Usiadłam na kanapie.  I to nie ma nic wspólnego z
tym, co ja czuję.
Jego ramiona zesztywniały.
 Lubisz tego faceta, z którym byłaś?
 Blake'a? Nie wiem. Jest miły.
 Siedział dzisiaj z tobą na lunchu.
Uniosłam brew.
 Bo było wolne miejsce, a ludzie mogą siadać, gdzie chcą.
 Były wolne miejsca. Mógł usiąść w każdym innym miejscu w kafeterii.
Odpowiedz zajęła mi kilka sekund.
 Siedzi ze mną na biologii. Może czuł się przy mnie komfortowo, bo oboje jesteśmy
raczej nowi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aikidobyd.xlx.pl
  •