download > pdf > do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rzam jej opowiedzieć o tym, że zwichnęłam kostkę, jeśli o to ci
chodzi.
88
S
R
- Masz rację. Wygląda na to, że masz za sobą ciężki rok. Mo-
że ten, który nadchodzi, będzie dla ciebie łaskawszy.
- Dziękuję. Teraz chyba już pójdę. Wpadnę do Garetha za ja-
kieś dwa dni.
- Nie zapomnij tego. - Zawrócił ją, gdy była już przy drzwiach.
W milczeniu wzięła z jego ręki kwiat i wyszła.
- Mogę przysłać do ciebie panią Kennedy, Emmo? Czuje się
znacznie lepiej. - Ton Maca był oficjalny i chłodny. Nie widzieli
się od wigilii i chyba ciągle nie mógł jej wybaczyć tego, co zrobi-
ła.
- Kiedy tylko zechcesz. Mam dla niej przygotowane łóżko.
- I szczęśliwego Nowego Roku.
- Nawzajem.
- Ja... - Chciał coś powiedzieć, ale nie potrafił znalezć odpo-
wiednich słów. - Przepraszam, Em.
Zrozumiała, co chciał wyrazić.
- Doceniam to, co dla mnie zrobiłeś, Mac. Dziękuję ci.
- Nigdy nie chciałem cię urazić.
- Nie ma o czym mówić. Zaczyna się nowy rok. Miejmy na-
dzieję, że i dla ciebie, i dla mnie będzie szczęśliwszy.
Znów byli przyjaciółmi, choć nigdy nie będzie już tak, jak
dawniej. Westchnęła. Bill sugerował, żeby zmieniła oddział, ale
to nie miało chyba większego sensu. Lubiła swoją pracę i wie-
działa, że jest w niej dobra. Zresztą niczego by to nie zmieniło.
Wkrótce pani Kennedy została umieszczona na oddziale po-
operacyjnym i przy każdej sposobności wyrażała wdzięczność dla
doktora Warwicka.
- To naprawdę cudotwórca - zwierzyła się Emmie.
- Zgadza się - przyznała dziewczyna, zawsze gotowa wielbić
pod niebiosa jego zasługi.
89
S
R
- Wszystko słyszałem powiedział Simon, wchodząc do poko-
ju. - Dziękuje za uznanie.
Serce Emmy zabiło żywiej. Pamiętała, że nie powinna zdra-
dzić, że wie, jak spędził wakacje.
- Dzień dobry, doktorze. Jak minął urlop?
- Całkiem niezle, siostro, dziękuję. Ale miło jest być znowu z
wami. Jak się pani czuje, pani Kennedy?
- Wspaniale. Po prostu wspaniale!
Zamienił z nią kilka słów, a potem wyszli z Emmą na kory-
tarz.
- Przyjąłem dwie nowe pacjentki. W szpitalach miejskich jest
zbyt długa kolejka, więc poproszono mnie o ich zoperowanie.
Kobieta z prostą stenozą zastawki mitralnej. Nazywa się Grey.
Już ją badałem.
Drugi przypadek nie jest tak oczywisty. Emerytowana nauczy-
cielka z ubytkiem przegrody międzyprzedsionkowej. Ma zaawan-
sowaną miażdżycę i może się u niej rozwinąć prawokomorowa
niewydolność serca. Przepraszam, że nie dałem ci znać wcześniej.
Dasz sobie radę z dwojgiem dodatkowych chorych?
- Nie ma sprawy.
Przynajmniej będzie miała zajęcie i nie starczy jej czasu na
użalanie się nad sobą.
- Siostro! - usłyszała czyjś przytłumiony głos. Wołała ją mło-
da kobieta, przyjęta do diagnostyki nie-miarowości rytmu serca. -
Siostro, mam silny ból w piersiach.
- Ból? W którym miejscu? Jaki to rodzaj bólu?
Dokładnie wiedziała, o co pytać pacjentów w takich wypad-
kach. Zawsze należało obawiać się najgorszego.
- Tutaj. Jakby mnie piekło.
Kobieta wyglądała na mocno wystraszoną.
- A zatem to nic groznego. Proszę się uspokoić,
kochanie, zaraz poproszę doktora War wieka.
Zmierzyła chorej puls i poszła po Simona.
90
S
R
Pani Hale zgłosiła silny ból w klatce piersiowej. Ma szybkie,
nieregularne tętno i dziwnie wytrzeszczone oczy. Czy miała ozna-
czane hormony tarczycy? Simon uśmiechnął się.
- Tak, ale wyniki jeszcze nie przyszły.
Zbadał panią Hale i uspokoił ją.
- Siostra miała rację, z sercem wszystko w porządku. Problem
leży gdzie indziej. Ma pani chorą tarczycę. Porozmawiam z dok-
tor Clegg, żeby jak najszybciej zacząć leczenie.
Zwrócił się do Emmy.
- Zadzwoń do laboratorium i dowiedz się, jaki ma poziom ty-
roksyny. Upewnij się też, czy mamy na oddziale carbimazol. Jej
migotanie przedsionków spowodowane jest najprawdopodobniej
nadczynnością tarczycy. Wygląda na to, że będziemy mieli łóżko
dla pani Grey.
Po dyżurze Emma usiadła, żeby przejrzeć wyniki badań.
Miała za sobą ciężki dzień, chociaż praca przy boku Simona była
dla niej przyjemnością. Wiedziała, że nigdy nie zdecyduje się na
przeniesienie na inny oddział.
Przed pójściem do domu postanowiła zobaczyć, jak czuje się
Gareth. Bill Kenyon miał właśnie wykład ze studentami, więc se-
kretarka zaproponowała jej, aby chwilę zaczekała.
Wyszła na korytarz, mając podświadomie nadzieję, że spotka
Simona. Drzwi do świetlicy były uchylone i dochodził zza nich
dzwięk włączonego telewizora. Emma wsunęła się do środka. Po-
kój był pusty, tylko w kącie siedziała drobna, siwa kobieta i wy-
glądała przez okno.
- Dobry wieczór. - Uśmiechnęła się. - Mam na imię Emma.
Kobieta zwróciła głowę w jej stronę i Emma ze zdziwieniem
zauważyła, że wcale nie była taka stara,
91
S
R
za jaką ją w pierwszej chwili wzięła. Miała bladą twarz, zupełnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aikidobyd.xlx.pl
  •