download > pdf > do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uzyskać potrzebne nam informacje beż wzbudzania podejrzenia.
Plan Baza wydawał mi się lepszy od wszystkiego co do tej pory udało się nam wymyślić .I o
wiele subtelniejszy od zrodzonego w głowie Dala Corsta pomysłu ściągnięcia na Sylisin
 Iswalla , wraz z pozostałymi okrętami.
17.
.
Do Rossa-home przybyliśmy tuż przed zachodem słońca prowadząc poduszkowiec Bax
skierował go w stronę równego rzędu bloków znajdujących się niedaleko centrum miasta.
Wewnątrz jednego z nich oczekiwała na nas delegacja Komitetu Rewolucyjnego.
Po formalnym przywitaniu Felire i Jouniel zostały odprowadzone na górę dla poprawienia
toalety i makijażu. Jeżeli chodzi o Joumiel, to musiała się przebrać. Przy jej wyglądzie nikt nie
miałby najmniejszych wątpliwości co do jej miejsca pochodzenia. Z kolei Felira również nie
mogła pójść na przyjęcie jako Felira, gdyż ktoś z załogi Bazy Brolis mógł rozpoznać w niej
jednego ze złodziei zamieszanych w uprowadzenie dalgirskiego statku. Sylistńscy konspiratorzy
przez parę minut zastanawiali się nad tym, czy i ja powinienem zostać ucharakteryzowany, ale
zrezygnowali z tego pomysłu, doszli bowiem do wniosku, że jestem podobny do rdzennych
mieszkańców planety. Po pobycie na farmie, spacerach na słońcu, moja skóra stała się ciemna.
Bax uznał, iż ryzyko związane z moim makijażem jest większe niż, gdy pokażę się ze swoją
własną twarzą.
Gdy obie kobiety pracowały nad swoją charakteryzację, Bax zaprowadził Ssarotha i mnie do
jednego z położonych na trzecim piętrze pokoi. Kiedy wyjrzałem przez okno, głęboko
westchnąłem. Budynek, w rym się znajdowaliśmy, graniczył z ogromnym kwadratowym placem
o długości boku mniej więcej kilometra. Kwadrat był prawie pusty z wyjątkiem znajdującej się
w centralnym punkcie placu przysadzistej fortecy o grubych pochyłych ścianach skąpanych teraz
w krwistoczerwonym świetle. Zacząłem przypatrywać się fortecy przez lornetkę. Budynek nie
miał w zasadzie żadnych okien poza usytuowanymi w pobliżu najwyższych części ścian
otworów wyglądających na strzelnice. Jedyna droga prowadząca do wnętrza budowli wiodła w
pobliżu wału obronnego przez ogromną wysoką bramę.
- Przyjrzyj się uważnie twierdzy  powiedział Bax.  Pózniej pokażę ci szkic z zaznaczonym
pomieszczeniem centralnego, komputera.
Stałem jeszcze z lornetkę przy oczach, kiedy dołączyła do nas Jouniel. Początkowo nie
rozpoznałem jej, gdyż wyglądała teraz jak typowa sylisińska matrona. Nasza szefowa zbliżyła
się do okna. i spojrzała na fortecę.
- Ogromna, prawda ?
 Większa niż się spodziewałem  zgodziłem się kiwając głową.
 Widziałeś coś interesującego?
 Spójrz na tę awionetkę  powiedziałem po taladorańsku wskazując na patrolowy pojazd
krążący od pewnego czasu nad wałem obronnym.
Jouniel wzięła ode mnie lornetkę i przez pewien czas we wzrastających wciąż ciemnościach
przyglądała się pojazdowi. Oderwała oczy od szkieł i spytała;
 Co cię dziwi ?
 Kiedy Veckowje opuścili Imperium Dalgirów?  Spytałem.
 Około trzystu lat temu.
 Jeżeli ta awionetka liczy sobie trzysta lat, to mogę ją zjeść.
Jouniel ponownie przytknęła lornetkę do oczu I długo, długo wpatrywała się w latającą maszynę
 Interesujące spostrzeżenie  przytaknęła.  Szczególnie w świetle kilku odkrytych przeze
mnie sprzeczności.
- To Znaczy ?
 Język Vecków, którym mówią nasi przyjaciele w ciągu tych trzystu lat jakie upłynęły od
oderwania się Veckców od Dalgirów, powinien się zmienić. A on jest zbyt nowoczesny.
 Zbyt nowoczesny ?
 Ma zbyt wiele struktur i zwrotów identycznych ze współczesnym językiem dalgirskim
Kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z Felire, myślałam, że wyjaśnię tajemnicę pochodzenia
Vecków tylko na drodze analizy lingwistycznej Nasz komputer nie potrafił dokonać żadnej
interpretacji na podstawie danych, którymi dysponował ?.
 Daj spokój, Jouniel  powiedział ze śmiechem Ssaroth.  W twoim programie jest pewnie
jakiś błąd. Analiza lingwistyczna jest zazwyczaj skuteczną metodą .
- Możesz sobie myśleć, co tylko chcesz  Odparła Jouniel i zwróciła się niespodziewanie do
Sylisańczyka  Proszę nam wybacz Grafftar. Moi koledzy i ja omawialiśmy właśnie kilka
technicznych szczegółów budowy tego pojazdu patrolowego dla, których nie znamy nazw w
języku Vecków. Bardzo przepraszamy za tą nieuprzejmość.
Bax nie skomentował tego wystąpienia, ale prawdopodobnie nie był głupcem i nie dał się okpić
Przez następną godzinę byliśmy bardzo zajęci studiowaniem odręcznych szkiców wnętrza
twierdzy. Niedługo większość z przebywających razem z nami w domu konspiratorów zaczęła
małymi dwu i trzyosobowymi grupkami wychodzić na zewnątrz. Każdy z nich niósł ze sobą
niewielki upominek   znak sympatii , którego wymagano, aby Bardzo Ważne Osobistości
Veckańskie wiedziały, że w ich okręgu nastroje wśród wasali są dobre. Chyba po raz pierwszy
Sylisianie cieszyli się idąc na to spotkanie, Ssaroth także niósł do twierdzy małe estetyczne
zawiniątko. Była to prostokątna paczuszka rozmiarach szkolnego piórnika.
 Oh, Dawca Praw Klanu Rossa, witam w mej posiadłości !
Mówiącym te słowa był obleśnie tłusty mężczyzna ze zwisającymi łukami brwiowymi i
nierównymi zębami. Był ubrany w niezbyt starannie skrojony ciemny mundur z wiszącą u boku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aikidobyd.xlx.pl
  •