download > pdf > do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wincjonalna stara panna, nigdy nie mogłam jej dać.
Jej doświadczenie? Cóż mogłaby powiedzieć tej dziewczynie? Nigdy
nie była mężatką. Właściwie nigdy nawet nie... Ale któż powiedział, że
kobiety światowe muszą być rozwiązłe?
Spojrzała na Eglantynę. Starsza pani patrzyła na nią z niepokojem.
O, do diabła. Cóż to szkodzi, jeśli obieca, że doradzi dziewczynie? Nie
zostanie tu na tyle długo, by wyrządzić małej większą krzywdę. Może
nawet trochÄ™ jej to pomoże, jeÅ›li usÅ‚yszy kilka prostych prawd. Letty ska­
pitulowała.
- Ależ oczywiście, panno Bigglesworth. Będę szczęśliwa, mogąc jej
pomóc i wesprzeć przed ślubem.
- Jak zdołam się pani odwdzięczyć? Pani jest dla mnie natchnieniem.
- Eglantyna przesunęła wzrokiem po sylwetce Letty. - Wystarczy na pa­
niÄ… spojrzeć, lady Agatho, by wiedzieć, że pani wie, czego chce, i gwiż­
dże na wszystkich, którzy spróbująpani mówić, jak się zachowywać i jak
żyć.
- To prawda - przyznała Letty, mile połechtana.
- Nie pozwala pani, by konwenanse i małostkowość ograniczały pani
życie - ciągnęła ożywiona Eglantyna.
- O tak - powiedziała Letty.
- Nie dba pani o to, co ludzie powiedzÄ… o pani strojach i zachowaniu!
- Pewnie, że... - Letty urwała. Nie dbała? A powinna. Lady Agatha by
się tym przejmowała. - Co pani ma na myśli?
- No cóż, większości dam nawet nie przyszłoby do głowy, aby włożyć
coś tak interesującego. I nie miałyby dość odwagi, jeśli pani wybaczy ten
zwrot. MyÅ›lÄ™, że w tej sukni wywoÅ‚a pani niezÅ‚e poruszenie w naszej ma­
łej społeczności.
- Naprawdę? Panie będą plotkować?
- Tak, i to z zazdrością.
- A sądzi pani, że panom się spodoba?
- Zmiem twierdzić, że tak!
- Nawet... sir Elliotowi?
- Hm - zastanowiła się Eglantyna. - Cóż, sir Elliot to zupełnie inna
historia, prawda?
- Tak?-zapytałaLetty.
- Jest bardzo zamknięty w sobie - wyznała Eglantyna. - Nie żeby był
niemiły. Właściwie ma wszystkie cechy, których można się spodziewać po
56
dżentelmenie. Wydając opinią o jakiejś damie, nigdy nie sugerowałby się
jej wyglÄ…dem.
Letty spojrzaÅ‚a na EglantynÄ™, próbujÄ…c zgadnąć, czy starsza pani żartu­
je. Mówiła jednak poważnie. Naprawdę w to wierzyła.
- Sir Elliot jest przecież mężczyzną, czyż nie?
- O tak - powiedziała Eglantyna w zadumie.
Gdyby tylko była dwadzieścia lat młodsza...
- W takim razie niech mi pani wierzy, panno Bigglesworth, jego zainte­
resowanie damÄ… stanowczo zależy od tego, jak ona wyglÄ…da. %7Å‚aden męż­
czyzna, nie ważne dżentelmen czy nie...
- Panno Bigglesworth? - przerwał jej głos lokaja.
- Cabot! - Eglantyna odwróciÅ‚a siÄ™ w kierunku drzwi z cichym wes­
tchnieniem ulgi. Nie była pewna, czy chciała usłyszeć to, co lady Agatha
miaÅ‚a wÅ‚aÅ›nie powiedzieć na temat mężczyzn. - Czy mógÅ‚byÅ› dopilno­
wać, żeby Grace zaparzyła dla naszego gościa świeżą kawę?
ZwróciÅ‚a siÄ™ do lady Agathy, by zapytać, jakÄ… kawÄ™ pije. W tym momen­
cie Pimpuś, jej piesek, wkroczył z holu i jakby ten wysiłek go wyczerpał,
usiadł Cabotowi na nodze.
- Proszę go zepchnąć - powiedziała lady Agatha, zerkając na Pimpu-
sia. - On... - urwała nagle, spojrzawszy na Cabota i szeroko otworzyła
oczy.
Cabot, zwykle niewzruszony, przełknął ślinę z wysiłkiem.
- Cabot? - spytaÅ‚a Eglantyna. Co siÄ™ staÅ‚o? Cabot wyglÄ…daÅ‚, jakby zo­
baczył ducha. - Halo, Cabot, dobrze się czujesz?
- Wszystko w porzÄ…dku, proszÄ… pani - odparÅ‚ Cabot. - Czy coÅ› jesz­
cze?
Eglantyna spojrzała z ukosa na lady Agamę. Wyglądało na to, że doszła
już do siebie po chwilowym zakłopotaniu, cokolwiek je wywołało.
- Może są jeszcze truskawki? - spytała z przesadną skromnością.
- OczywiÅ›cie, proszÄ™ pani - rzekÅ‚ Cabot. - Czy coÅ› jeszcze, panno Big­
glesworth?
- Tak - powiedziała Eglantyna, natchniona pewną myślą. Najlepiej nie
czekać, by rozwinąć znajomość między lady Agatha i Angelą. - Cabot,
powiedz pannie Angeli, by przyszła...
- Hm.
Eglantyna odwróciła się do lady Agathy.
- Tak?
- Czy nie lepiej, żeby pani sama jÄ… tu przyprowadziÅ‚a, panno Biggles­
worth? Badzie miaÅ‚a pani okazjÄ…, by przygotować grunt pod naszÄ… poga­
wędką. - Spojrzała na Cabota czekającego ze stoickim spokojem.
57
- Dobry pomysł, lady Agatho - zgodziła się Eglantyna i wstała. - Zaraz
po nią pójdę.
Gdy mijała Cabota, on odwrócił się, by też wyjść. I wtedy odezwała się
lady Agatha:
- O, nie odchodz jeszcze, Cabot.
9
Przeszłość ciągle powraca, tyle że w nowym kostiumie.
1 o naprawdÄ™ ty, Sammy? - Letty ze zdumieniem patrzyÅ‚a na korpulent­
nego, poważnie wyglądającego lokaja.
- Tak, Letty. To ja - powiedział ściszonym głosem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aikidobyd.xlx.pl
  •