[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zadzwoni. Nie wiedziała i nie chciała wiedzieć, jak zniesie nieuniknione
spotkanie z nim po wydaniu książki. Na razie nie chce o tym myśleć.
Zadzwoni do Maggie. Zajęta swoimi problemami zapomniała spytać o
jej sprawy. W życiu Maggie pojawił się znowu jej były mąż.
Rozwiedli się piętnaście lat temu, po dwu latach małżeństwa. Gdy
zaczynali wspólne życie, on był na ostatnim roku medycyny, a ona dostała
pierwszą pracę w teatrze.
Phil, przemęczony nauką i praktyką w szpitalu, nie miał czasu i chęci
na życie towarzyskie. Jej przyjaciele, znajomi artyści i pseudoartyści
irytowali go.
135
RS
To, co go przyciągnęło do Maggie i sprawiło, że się w niej zakochał,
czyli to, że różnili się od siebie we wszystkim, teraz stawało się przyczyną
konfliktów.
Skończył studia i wyjechał na staż do Chicago. W klinice przyjaciela
ojca (też zresztą lekarza) miał szansę zrobić karierę. Maggie nie chciała
wyjechać. Była już kierownikiem artystycznym, próbowała reżyserować.
Nie chciała dla jego kariery rezygnować ze swojej. Przez jakiś czas spędzali
ze sobą tylko weekendy. Nie doszli jednak do porozumienia i rozstali się,
chociaż kontaktowali się ze sobą od czasu do czasu.
Teraz Phil przyjechał na roczny kontrakt, jako visiting professor, na
uniwersytet nowojorski.
Ostatnio spotykali się często i dawne uczucia odżyły. Byli już
dojrzałymi ludzmi i teraz mogło im się udać.
Phil owdowiał pięć lat temu. Miał dziesięcioletnią córkę, Sarę, którą
wychowywała matka żony.
Maggie nie podjęła jeszcze ostatecznej decyzji. Jednak ilekroć Joan
dzwoniła do niej do Waszyngtonu, głównym tematem jej rozmów był Phil.
Maggie, kochana, już wróciłam. Mam ci tyle do opowiedzenia. Ty
pewnie też. Dziękuję ci, że mnie zawiozłaś.
Drobiazg. Ty zrobiłabyś to samo. A w ogóle, to skąd dzwonisz?
Stąd. Jestem w domu wyjaśniła Joan.
Kiedy wracasz do Waszyngtonu i na jak długo?
Nie wracam, Maggie, wróciłam.
Co się stało, Joan? Ostatnio wspomniałaś, że zostaniesz tam co
najmniej dwa tygodnie zaniepokoiła się Maggie.
136
RS
Maggie, najlepiej będzie, jeżeli razem z Megan wpadniecie do mnie
jutro. Wszystko opowiem. A w ogóle, to rozstałam się z George'em!
wyrzuciła z siebie gwałtownie.
Cholera! Joan!
Jutro dowiesz się więcej. Sama muszę wszystko raz jeszcze
przemyśleć. Nie martw się. Czuję się dobrze. Spotkamy się jutro. Najlepiej
koło szóstej. Zawiadomię Megan. Pa, kochanie! Odłożyła słuchawkę, po-
trącając filiżankę z kawą. Resztki kawy poplamiły kremowy dywan. Głośne
wypowiedzenie imienia George'a w rozmowie z Maggie sprawiło, że znowu
poczuła ból.
Zajęła się z taką pasją czyszczeniem plamy, jakby to była ostatnia jej
czynność w życiu. Gdy się wreszcie z tym uporała i płukała ścierkę w
łazience, usłyszała dzwonek telefonu. No, nie" pomyślała ze złością
w końcu założę tu aparat".
Joan, wreszcie cię zastałam. Co słychać? Jak znalazłaś Nowy Jork,
po tak długiej nieobecności? Gloria mówiła normalnie, ale w jej glosie
wyczuła zdenerwowanie.
Nie było mnie, Glorio. Wyjeżdżałam na pogrzeb ojca. W
słuchawce zapadła cisza, po chwili Gloria znów się odezwała:
Tak mi przykro, Joan. Bardzo ci współczuję. Ja też nie mam dla
ciebie dobrej wiadomości... Gloria zawiesiła glos i znowu zamilkła.
Joan, George... George jest w szpitalu. Wczoraj miał atak serca. Na
szczęście to nie zawał, ale stan jest poważny. Bardzo się przejął waszym
rozstaniem. Oczywiście, to nie twoja wina. Wiem, co czujesz, ale czy nie
mogłabyś choć do niego zadzwonić? w głosie Glorii pojawiły się nutki
histerii.
137
RS
Uspokój się, Glorio, oczywiście że zadzwonię. Może nawet
przyjadę. Jeżeli tylko zechce mnie widzieć. Wszystkie postanowienia, że
nie chce więcej go widzieć, przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Był
chory, może... nie, nie może tak myśleć.
Dziękuję, Joan. Zapisz numer. Jestem przy nim prawie cały czas.
Tak się boję, Joan! Gloria rozpłakała się.
Wszystko będzie dobrze, Glorio, ma dobrą opiekę. Wszystko
będzie dobrze. Pocieszała ją, choć sama potrzebowała pocieszenia. Przed
oczami pojawił się ojciec leżący na szpitalnym łóżku. Zacisnęła powieki.
Zapisałam numer. Postaram się zadzwonić jak najwcześniej. Odpocznij,
Glorio. Dziękuję za telefon.
Do jutra, Joan. To ja dziękuję.
Teraz nie chciała być sama. Ubrała się szybko. Ze zdenerwowania nie
mogła znalezć kluczyków do samochodu. Zrezygnowała z poszukiwań. Na
szczęście zapasowe były na swoim miejscu.
Jechała bez celu przed siebie. W końcu zatrzymała się pod domem
Maggie.
Drzwi otworzył jej jakiś mężczyzna. Domyśliła się, że to Phil.
Przepraszam, ale muszę porozmawiać z Maggie. Nie wiedziała,
że tu przyjedzie, nie pomyślała więc, że może przeszkadzać.
Joan, kochanie! Maggie podbiegła do niej i mocno objęła.
Zaprowadziła ją do saloniku i posadziła w fotelu.
Okropnie wyglądasz. Zaraz się tobą zajmę. Phil! krzyknęła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl aikidobyd.xlx.pl
zadzwoni. Nie wiedziała i nie chciała wiedzieć, jak zniesie nieuniknione
spotkanie z nim po wydaniu książki. Na razie nie chce o tym myśleć.
Zadzwoni do Maggie. Zajęta swoimi problemami zapomniała spytać o
jej sprawy. W życiu Maggie pojawił się znowu jej były mąż.
Rozwiedli się piętnaście lat temu, po dwu latach małżeństwa. Gdy
zaczynali wspólne życie, on był na ostatnim roku medycyny, a ona dostała
pierwszą pracę w teatrze.
Phil, przemęczony nauką i praktyką w szpitalu, nie miał czasu i chęci
na życie towarzyskie. Jej przyjaciele, znajomi artyści i pseudoartyści
irytowali go.
135
RS
To, co go przyciągnęło do Maggie i sprawiło, że się w niej zakochał,
czyli to, że różnili się od siebie we wszystkim, teraz stawało się przyczyną
konfliktów.
Skończył studia i wyjechał na staż do Chicago. W klinice przyjaciela
ojca (też zresztą lekarza) miał szansę zrobić karierę. Maggie nie chciała
wyjechać. Była już kierownikiem artystycznym, próbowała reżyserować.
Nie chciała dla jego kariery rezygnować ze swojej. Przez jakiś czas spędzali
ze sobą tylko weekendy. Nie doszli jednak do porozumienia i rozstali się,
chociaż kontaktowali się ze sobą od czasu do czasu.
Teraz Phil przyjechał na roczny kontrakt, jako visiting professor, na
uniwersytet nowojorski.
Ostatnio spotykali się często i dawne uczucia odżyły. Byli już
dojrzałymi ludzmi i teraz mogło im się udać.
Phil owdowiał pięć lat temu. Miał dziesięcioletnią córkę, Sarę, którą
wychowywała matka żony.
Maggie nie podjęła jeszcze ostatecznej decyzji. Jednak ilekroć Joan
dzwoniła do niej do Waszyngtonu, głównym tematem jej rozmów był Phil.
Maggie, kochana, już wróciłam. Mam ci tyle do opowiedzenia. Ty
pewnie też. Dziękuję ci, że mnie zawiozłaś.
Drobiazg. Ty zrobiłabyś to samo. A w ogóle, to skąd dzwonisz?
Stąd. Jestem w domu wyjaśniła Joan.
Kiedy wracasz do Waszyngtonu i na jak długo?
Nie wracam, Maggie, wróciłam.
Co się stało, Joan? Ostatnio wspomniałaś, że zostaniesz tam co
najmniej dwa tygodnie zaniepokoiła się Maggie.
136
RS
Maggie, najlepiej będzie, jeżeli razem z Megan wpadniecie do mnie
jutro. Wszystko opowiem. A w ogóle, to rozstałam się z George'em!
wyrzuciła z siebie gwałtownie.
Cholera! Joan!
Jutro dowiesz się więcej. Sama muszę wszystko raz jeszcze
przemyśleć. Nie martw się. Czuję się dobrze. Spotkamy się jutro. Najlepiej
koło szóstej. Zawiadomię Megan. Pa, kochanie! Odłożyła słuchawkę, po-
trącając filiżankę z kawą. Resztki kawy poplamiły kremowy dywan. Głośne
wypowiedzenie imienia George'a w rozmowie z Maggie sprawiło, że znowu
poczuła ból.
Zajęła się z taką pasją czyszczeniem plamy, jakby to była ostatnia jej
czynność w życiu. Gdy się wreszcie z tym uporała i płukała ścierkę w
łazience, usłyszała dzwonek telefonu. No, nie" pomyślała ze złością
w końcu założę tu aparat".
Joan, wreszcie cię zastałam. Co słychać? Jak znalazłaś Nowy Jork,
po tak długiej nieobecności? Gloria mówiła normalnie, ale w jej glosie
wyczuła zdenerwowanie.
Nie było mnie, Glorio. Wyjeżdżałam na pogrzeb ojca. W
słuchawce zapadła cisza, po chwili Gloria znów się odezwała:
Tak mi przykro, Joan. Bardzo ci współczuję. Ja też nie mam dla
ciebie dobrej wiadomości... Gloria zawiesiła glos i znowu zamilkła.
Joan, George... George jest w szpitalu. Wczoraj miał atak serca. Na
szczęście to nie zawał, ale stan jest poważny. Bardzo się przejął waszym
rozstaniem. Oczywiście, to nie twoja wina. Wiem, co czujesz, ale czy nie
mogłabyś choć do niego zadzwonić? w głosie Glorii pojawiły się nutki
histerii.
137
RS
Uspokój się, Glorio, oczywiście że zadzwonię. Może nawet
przyjadę. Jeżeli tylko zechce mnie widzieć. Wszystkie postanowienia, że
nie chce więcej go widzieć, przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Był
chory, może... nie, nie może tak myśleć.
Dziękuję, Joan. Zapisz numer. Jestem przy nim prawie cały czas.
Tak się boję, Joan! Gloria rozpłakała się.
Wszystko będzie dobrze, Glorio, ma dobrą opiekę. Wszystko
będzie dobrze. Pocieszała ją, choć sama potrzebowała pocieszenia. Przed
oczami pojawił się ojciec leżący na szpitalnym łóżku. Zacisnęła powieki.
Zapisałam numer. Postaram się zadzwonić jak najwcześniej. Odpocznij,
Glorio. Dziękuję za telefon.
Do jutra, Joan. To ja dziękuję.
Teraz nie chciała być sama. Ubrała się szybko. Ze zdenerwowania nie
mogła znalezć kluczyków do samochodu. Zrezygnowała z poszukiwań. Na
szczęście zapasowe były na swoim miejscu.
Jechała bez celu przed siebie. W końcu zatrzymała się pod domem
Maggie.
Drzwi otworzył jej jakiś mężczyzna. Domyśliła się, że to Phil.
Przepraszam, ale muszę porozmawiać z Maggie. Nie wiedziała,
że tu przyjedzie, nie pomyślała więc, że może przeszkadzać.
Joan, kochanie! Maggie podbiegła do niej i mocno objęła.
Zaprowadziła ją do saloniku i posadziła w fotelu.
Okropnie wyglądasz. Zaraz się tobą zajmę. Phil! krzyknęła [ Pobierz całość w formacie PDF ]