[ Pobierz całość w formacie PDF ]
\oną. Ponętna, nieśmiała dziewica... ka\demu facetowi trudno byłoby się oprzeć takiej
pokusie. Co mu szkodzi spróbować, pozwolić jej zdobyć trochę doświadczenia? Przecie\
darzy ją sympatią. Tak, chyba jest odpowiednim człowiekiem.
Zresztą sama przyznała, \e gdyby miała stracić dziewictwo, to chciałaby to zrobić z
kimś takim jak on.
- Dlaczego? - spytała cichym głosem.
Poło\yła ręce na jego piersi, zamierzając go odepchnąć, ale kiedy poczuła pod palcami
twarde ciepłe ciało, nagle znieruchomiała. Straciła ochotę do oswobodzenia się. Alkohol
pozbawił ją siły woli. Bardziej miała ochotę przytulić się do Kinga, ni\ mu się wyrywać. Jego
bliskość działała na nią podniecająco.
- Muszę się czymś zająć, bo inaczej wpakuję się w straszliwe kłopoty. Będziesz moim
nowym hobby.
- Nie chcę być twoim hobby - zaoponowała niepewnie.
- A ja byłem twoim - przypomniał jej. - Na samym początku, pamiętasz?
- Ale sytuacja była całkiem inna. Miałeś problemy...
Nie mogła się skupić. Stał zdecydowanie za blisko. Zwie\y zapach jego ciała uderzał
jej do głowy chyba nawet bardziej ni\ alkohol. Wszystkie zmysły miała wyostrzone: wzroku,
dotyku, węchu. Nadmiar wra\eń sprawiał, \e serce waliło jej jak młotem.
- Ja? Ja miałem problemy?
- Całe dni spędzałeś w samotności - odparła, unikając jego wzroku. - Było mi ciebie
\al. Ja te\ nie znałam tu nikogo. Pomyślałam sobie, \e gdybyśmy się zaprzyjaznili... Po prostu
miło z kimś pogadać.
- Mogłaś pogadać z Wodzem - zauwa\ył ze śmiechem. - A propos Wodza...
Obejrzał się przez ramię. Wielkie ptaszysko siedziało bez ruchu na \erdzi, z jedną
nogą podwiniętą pod siebie i z zamkniętymi ślepiami.
- Dziwne, \e śpi mimo niezasłoniętej klatki. Jak myślisz: działa ten antybiotyk?
- Na pewno. Widać, \e czuje się lepiej. Przestał chrypieć, ju\ nie kicha... - Była
wdzięczna za zmianę tematu. - Najzwyczajniej w świecie dopadła go senność. On zawsze o
zmierzchu zasypia. To znaczy zawsze, kiedy ciebie nie ma. Bo kiedy jesteś...
- Uśmiechnęła się szeroko. - Co ci będę tłumaczyć? Po prostu jest w tobie zakochany.
- Zakochana. Podejrzewam, \e to ona, a nie on. Ponownie skupił uwagę na Elissie.
Mru\ąc oczy, powiódł po niej wzrokiem, po czym przytulił ją mocniej do siebie i lekko się o
nią otarł. Wciągnęła z sykiem powietrze, zaskoczona przyjemnym doznaniem.
- King! - zawołała, czerwieniąc się po cebulki swoich długich ciemnych włosów.
- Zdumiewające, prawda? - Popatrzył jej w oczy.
- Nie sądziłaś, \e omija cię coś tak przyjemnego?
Odprę\yła się; ciekawość okazała się silniejsza od strachu. Zaciskając ręce na jej talii,
King na zmianę leciutko przysuwał ją do siebie i odsuwał. Ciszę, jaka panowała w domu,
przerywał jedynie jednostajny szum spienionych fal zalewających piasek oraz jej własny
oddech, przyśpieszony, urywany. Nie potrafiła dłu\ej patrzeć Kingowi w oczy; oszołomiona
nowymi wra\eniami, oparła czoło o jego klatkę piersiową. On te\ oddychał cię\ko. Delikatnie
gładził jej skórę, a ona pod wpływem nieoczekiwanych doznań coraz silniej dr\ała.
- Nie masz na sobie stanika, prawda? - szepnął tu\ nad jej uchem. - Ta jedwabna góra
jest tak cienka... Mam wra\enie, jakbyś była naga.
Natychmiast stanął jej przed oczami obraz splecionych w uścisku ciał. Przygryzła
wargi, by nie jęknąć z rozkoszy. Odruchowo wbiła paznokcie w ramiona Kinga. Nogi miała
jak z waty, bała się, \e lada moment osunie się na podłogę.
- Elisso...
Objął ją mocno. Poczuła, jak jej nogi odrywają się od ziemi. Wtuliwszy twarz w jego
szyję, chłonęła korzenny aromat wody kolońskiej, potu, skóry. Kręciło jej się w głowie. Nagle
poczuła, jak King czubkiem języka pieści jej ucho. Przeszył ją dreszcz. Nie przypuszczała, \e
ucho jest tak wra\liwe, tak czułe na dotyk.
Zacisnęła ramiona wokół szyi Kinga. Czy\by jej się wydawało, \e po jego ciele
przeszło mrowie?
- Piersi masz takie nabrzmiałe... - szepnął, ocierając się o nie swym ciałem. - Bolą?
- Tak! - jęknęła bez zastanowienia. - Och, King! Chłonęła wspaniałe doznania, o
jakich nigdy nawet nie śniła. Strach, który jej zawsze towarzyszył, ilekroć ktoś zbytnio się do
niej zbli\ał, znikł, a wraz z nim niepewność i wahania. Ich miejsce zajęła ciekawość, chęć
doświadczenia nowych emocji.
- Mogę sprawić, \eby przestały... - Muskał ustami jej twarz, szyję, dekolt. - Widzisz?
Wystarczy, \e...
Elissa zamruczała z rozkoszy, po czym odgięła się do tyłu, by miał swobodniejszy
dostęp do jej piersi. King podniósł głowę. W jego oczach malowało się zdumienie. Reakcja
Elissy otrzezwiła go.
- Bo\e, ja...
Nie spodziewał się tego. Nie spodziewał się, \e zapała do niej tak wielkim
po\ądaniem. Nie przypuszczał... nie wiedział... nigdy by mu do głowy nie przyszło... Opuścił
Elissę z powrotem na podłogę i odwrócił się; nie chciał, by zobaczyła, co się z nim dzieje, co
jej bliskość powoduje.
Popatrzyła na niego zdumiona. Oddychając cię\ko, sięgnął po niemal pustą szklankę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl aikidobyd.xlx.pl
\oną. Ponętna, nieśmiała dziewica... ka\demu facetowi trudno byłoby się oprzeć takiej
pokusie. Co mu szkodzi spróbować, pozwolić jej zdobyć trochę doświadczenia? Przecie\
darzy ją sympatią. Tak, chyba jest odpowiednim człowiekiem.
Zresztą sama przyznała, \e gdyby miała stracić dziewictwo, to chciałaby to zrobić z
kimś takim jak on.
- Dlaczego? - spytała cichym głosem.
Poło\yła ręce na jego piersi, zamierzając go odepchnąć, ale kiedy poczuła pod palcami
twarde ciepłe ciało, nagle znieruchomiała. Straciła ochotę do oswobodzenia się. Alkohol
pozbawił ją siły woli. Bardziej miała ochotę przytulić się do Kinga, ni\ mu się wyrywać. Jego
bliskość działała na nią podniecająco.
- Muszę się czymś zająć, bo inaczej wpakuję się w straszliwe kłopoty. Będziesz moim
nowym hobby.
- Nie chcę być twoim hobby - zaoponowała niepewnie.
- A ja byłem twoim - przypomniał jej. - Na samym początku, pamiętasz?
- Ale sytuacja była całkiem inna. Miałeś problemy...
Nie mogła się skupić. Stał zdecydowanie za blisko. Zwie\y zapach jego ciała uderzał
jej do głowy chyba nawet bardziej ni\ alkohol. Wszystkie zmysły miała wyostrzone: wzroku,
dotyku, węchu. Nadmiar wra\eń sprawiał, \e serce waliło jej jak młotem.
- Ja? Ja miałem problemy?
- Całe dni spędzałeś w samotności - odparła, unikając jego wzroku. - Było mi ciebie
\al. Ja te\ nie znałam tu nikogo. Pomyślałam sobie, \e gdybyśmy się zaprzyjaznili... Po prostu
miło z kimś pogadać.
- Mogłaś pogadać z Wodzem - zauwa\ył ze śmiechem. - A propos Wodza...
Obejrzał się przez ramię. Wielkie ptaszysko siedziało bez ruchu na \erdzi, z jedną
nogą podwiniętą pod siebie i z zamkniętymi ślepiami.
- Dziwne, \e śpi mimo niezasłoniętej klatki. Jak myślisz: działa ten antybiotyk?
- Na pewno. Widać, \e czuje się lepiej. Przestał chrypieć, ju\ nie kicha... - Była
wdzięczna za zmianę tematu. - Najzwyczajniej w świecie dopadła go senność. On zawsze o
zmierzchu zasypia. To znaczy zawsze, kiedy ciebie nie ma. Bo kiedy jesteś...
- Uśmiechnęła się szeroko. - Co ci będę tłumaczyć? Po prostu jest w tobie zakochany.
- Zakochana. Podejrzewam, \e to ona, a nie on. Ponownie skupił uwagę na Elissie.
Mru\ąc oczy, powiódł po niej wzrokiem, po czym przytulił ją mocniej do siebie i lekko się o
nią otarł. Wciągnęła z sykiem powietrze, zaskoczona przyjemnym doznaniem.
- King! - zawołała, czerwieniąc się po cebulki swoich długich ciemnych włosów.
- Zdumiewające, prawda? - Popatrzył jej w oczy.
- Nie sądziłaś, \e omija cię coś tak przyjemnego?
Odprę\yła się; ciekawość okazała się silniejsza od strachu. Zaciskając ręce na jej talii,
King na zmianę leciutko przysuwał ją do siebie i odsuwał. Ciszę, jaka panowała w domu,
przerywał jedynie jednostajny szum spienionych fal zalewających piasek oraz jej własny
oddech, przyśpieszony, urywany. Nie potrafiła dłu\ej patrzeć Kingowi w oczy; oszołomiona
nowymi wra\eniami, oparła czoło o jego klatkę piersiową. On te\ oddychał cię\ko. Delikatnie
gładził jej skórę, a ona pod wpływem nieoczekiwanych doznań coraz silniej dr\ała.
- Nie masz na sobie stanika, prawda? - szepnął tu\ nad jej uchem. - Ta jedwabna góra
jest tak cienka... Mam wra\enie, jakbyś była naga.
Natychmiast stanął jej przed oczami obraz splecionych w uścisku ciał. Przygryzła
wargi, by nie jęknąć z rozkoszy. Odruchowo wbiła paznokcie w ramiona Kinga. Nogi miała
jak z waty, bała się, \e lada moment osunie się na podłogę.
- Elisso...
Objął ją mocno. Poczuła, jak jej nogi odrywają się od ziemi. Wtuliwszy twarz w jego
szyję, chłonęła korzenny aromat wody kolońskiej, potu, skóry. Kręciło jej się w głowie. Nagle
poczuła, jak King czubkiem języka pieści jej ucho. Przeszył ją dreszcz. Nie przypuszczała, \e
ucho jest tak wra\liwe, tak czułe na dotyk.
Zacisnęła ramiona wokół szyi Kinga. Czy\by jej się wydawało, \e po jego ciele
przeszło mrowie?
- Piersi masz takie nabrzmiałe... - szepnął, ocierając się o nie swym ciałem. - Bolą?
- Tak! - jęknęła bez zastanowienia. - Och, King! Chłonęła wspaniałe doznania, o
jakich nigdy nawet nie śniła. Strach, który jej zawsze towarzyszył, ilekroć ktoś zbytnio się do
niej zbli\ał, znikł, a wraz z nim niepewność i wahania. Ich miejsce zajęła ciekawość, chęć
doświadczenia nowych emocji.
- Mogę sprawić, \eby przestały... - Muskał ustami jej twarz, szyję, dekolt. - Widzisz?
Wystarczy, \e...
Elissa zamruczała z rozkoszy, po czym odgięła się do tyłu, by miał swobodniejszy
dostęp do jej piersi. King podniósł głowę. W jego oczach malowało się zdumienie. Reakcja
Elissy otrzezwiła go.
- Bo\e, ja...
Nie spodziewał się tego. Nie spodziewał się, \e zapała do niej tak wielkim
po\ądaniem. Nie przypuszczał... nie wiedział... nigdy by mu do głowy nie przyszło... Opuścił
Elissę z powrotem na podłogę i odwrócił się; nie chciał, by zobaczyła, co się z nim dzieje, co
jej bliskość powoduje.
Popatrzyła na niego zdumiona. Oddychając cię\ko, sięgnął po niemal pustą szklankę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]