download > pdf > do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mowitą muzykę.
Nawet kelnerki wyglądały niezle w nowych czar-no-białych uniformach.
- To mi się podoba! - Vanessa już tam była. - Kochanie, ta atmosfera! Przy niej  Dickies" przypomina
raczej staroświecką budę.
- Zrób mi przysługę i zatańcz z Paulo  syknęła Fontaine. - On mnie zanudza na śmierć.
- Czy to zle?
- Nie mówiłam ci? Dałam sobie spokój z seksem.
- Ty?
- Tak, kochanie. Nie dziw się tak bardzo.
- Jak poszło? - zapytał Hal.
Nico wzruszył ramionami. - Z komplikacjami. Nie chcę cię w to mieszać.
Hal skinął głową. - To mi pasuje.
- Muszę się zobaczyń z Fontaine - powiedział Nico.
- W interesach czy dla przyjemności?
- W obydwóch sprawach naraz.
- Masz szczęście. Dziś jest party w  Hobo".
- Chodzmy.
Wzięli taskówkę. Nico zastanawiał się co jej, u diabła, powie. Gdyby chodziło o jakąkolwiek inną kobietę,
to miałby cały arsenał sloganów. Ale Fontaine... No cóż, ona była inna.
%7łycie potrafiło być czasami niesprawiedliwe.
Fontaine była w swoim żywiole. Cała ciężka praca minionych dni opłaciła się z nawiązką. Wszystko szło
jak należy. Tańczyła z różnymi wielbicielami i do cna rozkoszowała się rewerencjami, które jej
okazywano na każdym kroku.
Sammy bawił się równie dobrze jak Fontaine. Dwie szesnastoletnie girlsy i gwiazda rockowa byli jego
osobistymi gośćmi.
Książę Paulo gorliwie się kręcił wokół miejsc, w których pojawiała się Fontaine. - Zajmij się nim - Fontai-
ne syknęła w kierunku Vanessy. Ale Vanessa zajmowała się akurat nudnym niskim jockey'em i jego
podobnie nudną, raczej wysoką żoną.
Leonard zaprosił Fontaine do tańca. - Przyjdziesz w tym tygodniu? - zapytał z niecierpliwością,
podrygując na parkiecie w żenujący sposób.
- Oczywiście. Chętnie polezę sobie i zrelaksuję się.
Leonard wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Trudno mi sobie wyobrazić ciebie relaksującą się.
- Zdziwiłbyś się.
Freńetyczna, dyskotekowa muzyka Wilsona Picketfa zmieniła się w wolno pulsującą muzykę Donny
Sum-mer. Leonard skorzystał z okazji i schwycił Fontaine. Przez sukienkę czuła jego gorące i spocone
ręce.
- Nie tak mocno, Leonard, nie mogę oddychać.
- Co z obiecanym lunchem?
- Co z Vanessą?
Zdołała mu się wymknąć. Napaleni mężowie. %7łałowała, że nie potrafią jej po prostu zostawić w spokoju.
Hal miał randkę z wdową w podeszłym wieku. Uparł się, żeby po nią pojechać i przyprowadzić ją na
party w  Hobo".
Nico postanowił ujawnić Halowi dodatkowe szczegóły rozmowy z Feathers'em, a Hal aż gwizdnął i zaraz
skomentował: - Chyba to lepsze niż mieć nogi odrąbane w kolanach!
Hal naprawdę wiedział jak poprawić człowiekowi humor.
Weszli do  Hobo", gdzie zabawa była na całego. To miejsce znowu żyło. Podniecenie wisiało w
powietrzu.
Sammy powitał ich wylewnie i uparł się, żeby usiedli przy jego stoliku w dyskotece.
Nico dojrzał Fontaine od razu. Inne kobiety bladły przy niej. Była oryginalna. Wyróżniała się na
parkiecie.
Sammy był zaaferowany przedstawianiem gości przy stoliku. Nico uchwycił nazwisko Sandy Roots i
uświadomił sobie, że właściwie ma miejsce obój jockey'a i jego żony.
Hal niedwuznacznie klepnął Nico w ramię. - Czy znasz Vanessę Grant? - zapytał.
Nico zwrócił się do pulchnej blondynki i przywołał cały swój urok. - Bardzo mi miło, madame.
Oczy Vanesse rozbłysły. Cóż więcej mogła chcieć? Magnetyczne spojrzenie bardzo pociągającego
nieznajomego mężczyzny z jednej strony. I jej słynny, ale raczej niski kochanek z drugiej.
Powracając z parkietu, Fontaine zobaczyła Nico, zignorowała go, i wcisnęła się między Sandy'ego
Roots'a i gwiazdę rockową.
Nico przechylił się przez Vanessę w kierunku Fontaine. - Dobry wieczór, Mrs Khaled.
Udała, że zauważyła go dopiero teraz. - O, Nico. Jak się masz? - Jej głos był zimny, ale serce nagle za-
częło trzepotać jak u jakiejś głupiej małolaty.
Książę Paulo, siedzący naprzeciwko niej, powiedział: - Fontaine, zatańczymy teraz?
Zbyła go niecierpliwie: - Za chwilę, Paulo.
- Jak się miewasz? - zapytał Nico.
- Jestem zapracowana - odparła.
W tym momencie Vanessa powstała, żeby zatańczyć z Sandy'm Roots'em, i akurat kiedy książę Paulo
spróbował usiąść obok Fontaine, Nico stanął przy jej boku, blokując mu drogą.
- Nigdy nie odpowiedziałaś na moje telefony - powiedział Nico miękko.
- Mówiłam ci, że jestem zapracowana.
- Nie miałaś zamiaru oddzwonić.
- Prawda.
Wyciągnął rękę i dotknął serca, które jej przysłał. -Ale nosisz moje serce.
- Jest ładne.
- %7ładnego dziękuję?
- Tak mi przykro. Czy zapomniałam ci powiedzieć dziękuję jak grzeczna dziewczynka?
- Nadal jesteś dziwką.
- A ty jesteś wciąż tak cholernie pewny siebie.
- Może byśmy stąd wyszli? Chcę z tobą normalnie porozmawiać.
- Nie ma o czym rozmawiać.
- Więc będziemy się kochać. Oboje tego chcemy. A potem, jeśli będziesz miała ochotę, to
porozmawiamy.
Wstał, chwycił ją mocno pod ramię i skierował się do drzwi.
Nie protestowała. Nie chciała.
Książę Paulo przybiegł za nimi. - Fontaine... Bellissi-mo, co się dzieje?
- Wejdz z powrotem do środka, zamów sobie drinka, i znajdz kogoś w twoim wieku do zabawy, synu -
powiedział Nico.
- Ale... - Paulo opadła szczęka, zastanawiał się nad tym co odpowiedzieć.
- Dobranoc - powiedział Nico. Po czym on i Fontaine wyszli schodami, które pięły się stromo w górę.
Dino odczekał tydzień. Zachowywał się tak jak zawsze. Umówił się z kilkoma dziewczynami z rewii,
błąkał się po Kasynie ze swoim zwyczajowym uśmiechem a la Tony Curtis na ustach i codziennie
składał raport swojemu ojcu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aikidobyd.xlx.pl
  •