[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sowaniem systemów przeciwpowodziowych - rzuciła z przekąsem.
- Właściwie grałem na zwłokę. - Spojrzał na zegarek. - Teraz już możesz spojrzeć
w górę.
Emily wykonała polecenie i dostrzegła kilka dziwnych chmur.
- Co...? - Dopiero po chwili zauważyła, że to dym wydobywający się z samolotu.
Najwyrazniej układał się w jakieś słowa.
- Chciałem się oświadczyć, ale nie byłem pewien, jak na to zareagujesz... - zaczął
się tłumaczyć, ale Emily uniosła rękę.
Obserwowała w milczeniu akrobację małej awionetki. Po chwili ujrzała słowa, na
które tak długo czekała. Kocham Cię".
- Jason... - Spojrzała na niego z nadzieją i niedowierzaniem.
- Oczywiście nie zamierzam iść na łatwiznę, więc powiem to głośno i wyraznie.
Kocham cię, Emily.
Emily nie mogła się ruszyć.
- Myślałam, że mnie nie kochasz.
- Bo nie chciałem cię kochać - przyznał. - Bałem się bólu i rozczarowania. Wmó-
wiłem więc sobie, że nie potrzebuję miłości tak jak mój ojciec.
- Dlaczego zmieniłeś zdanie?
- Dzięki tobie. Ty to sprawiłaś. Zapragnąłem mieć cię w swoim życiu. - Uśmiech-
nął się przelotnie, a po chwili znów spoważniał i potrząsnął głową. - Kiedy mnie zapyta-
łaś, czy wyznałem komuś miłość, przypomniałem sobie, jak powiedziałem mojej matce,
że ją kocham. Płakała, bo mój ojciec nie potrafił jej uszczęśliwić. Nigdy nie przyznał, ile
dla niego znaczyła i jak wielkim darzył ją uczuciem. Teraz wiem, że miała depresję, ale
jako dziecko tego nie rozumiałem. Chciałem ją tylko pocieszyć. Powiedziałem, że ją ko-
cham, a ona się zabiła, jeszcze tej samej nocy.
Emily nie miała pojęcia, że Jason musiał dzwigać taki ciężar.
- Przykro mi.
R
L
T
- Mnie też jest przykro. %7łal mi mojej nieszczęsnej matki, żal mi też tego, że jej do-
świadczenia miały na mnie tak duży wpływ, że zwątpiłem w potęgę miłości i kojarzyłem
ją wyłącznie z bólem.
- Och, Jason...
- Dlatego wmówiłem sobie, że chcę małżeństwa z rozsądku. Ale miłość jest jak
woda. Nie da się jej powstrzymać. - Przytulił mocno Emily. - W moim sercu nie ma już
barier przeciwpowodziowych. Przepełnia je tylko miłość do ciebie.
- Naprawdę?
- Kocham cię, Emily Wood, i to od dawna. Nigdy nie zapomniałem tamtego tańca
na weselu Isobel i Jacka. - Jason uklęknął na jedno kolano, a Emily zastygła w bezruchu
z zapartym tchem. Patrzyła, jak powoli wyciąga z kieszeni małe czarne pudełko i je
otwiera. W środku połyskiwał najpiękniejszy pierścionek, jaki widziała. - Emily Wood,
czy zostaniesz moją żoną i spędzisz ze mną resztę życia?
- Tak i jeszcze raz tak. - Wyciągnęła ręce w jego stronę i pomogła mu wstać. Jason
wsunął pierścionek na jej palec. Diament zalśnił w pełnym słońcu. - Będę zaszczycona.
- To muzyka dla moich uszu. - Przyciągnął ją bliżej do siebie i pocałował tak na-
miętnie, że świat wokół nich zawirował.
Za ich plecami szumiała woda, srebrząc się w promieniach słońca.
Cudowny, potężny żywioł, który nie przestanie płynąć do końca świata.
R
L
T [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl aikidobyd.xlx.pl
sowaniem systemów przeciwpowodziowych - rzuciła z przekąsem.
- Właściwie grałem na zwłokę. - Spojrzał na zegarek. - Teraz już możesz spojrzeć
w górę.
Emily wykonała polecenie i dostrzegła kilka dziwnych chmur.
- Co...? - Dopiero po chwili zauważyła, że to dym wydobywający się z samolotu.
Najwyrazniej układał się w jakieś słowa.
- Chciałem się oświadczyć, ale nie byłem pewien, jak na to zareagujesz... - zaczął
się tłumaczyć, ale Emily uniosła rękę.
Obserwowała w milczeniu akrobację małej awionetki. Po chwili ujrzała słowa, na
które tak długo czekała. Kocham Cię".
- Jason... - Spojrzała na niego z nadzieją i niedowierzaniem.
- Oczywiście nie zamierzam iść na łatwiznę, więc powiem to głośno i wyraznie.
Kocham cię, Emily.
Emily nie mogła się ruszyć.
- Myślałam, że mnie nie kochasz.
- Bo nie chciałem cię kochać - przyznał. - Bałem się bólu i rozczarowania. Wmó-
wiłem więc sobie, że nie potrzebuję miłości tak jak mój ojciec.
- Dlaczego zmieniłeś zdanie?
- Dzięki tobie. Ty to sprawiłaś. Zapragnąłem mieć cię w swoim życiu. - Uśmiech-
nął się przelotnie, a po chwili znów spoważniał i potrząsnął głową. - Kiedy mnie zapyta-
łaś, czy wyznałem komuś miłość, przypomniałem sobie, jak powiedziałem mojej matce,
że ją kocham. Płakała, bo mój ojciec nie potrafił jej uszczęśliwić. Nigdy nie przyznał, ile
dla niego znaczyła i jak wielkim darzył ją uczuciem. Teraz wiem, że miała depresję, ale
jako dziecko tego nie rozumiałem. Chciałem ją tylko pocieszyć. Powiedziałem, że ją ko-
cham, a ona się zabiła, jeszcze tej samej nocy.
Emily nie miała pojęcia, że Jason musiał dzwigać taki ciężar.
- Przykro mi.
R
L
T
- Mnie też jest przykro. %7łal mi mojej nieszczęsnej matki, żal mi też tego, że jej do-
świadczenia miały na mnie tak duży wpływ, że zwątpiłem w potęgę miłości i kojarzyłem
ją wyłącznie z bólem.
- Och, Jason...
- Dlatego wmówiłem sobie, że chcę małżeństwa z rozsądku. Ale miłość jest jak
woda. Nie da się jej powstrzymać. - Przytulił mocno Emily. - W moim sercu nie ma już
barier przeciwpowodziowych. Przepełnia je tylko miłość do ciebie.
- Naprawdę?
- Kocham cię, Emily Wood, i to od dawna. Nigdy nie zapomniałem tamtego tańca
na weselu Isobel i Jacka. - Jason uklęknął na jedno kolano, a Emily zastygła w bezruchu
z zapartym tchem. Patrzyła, jak powoli wyciąga z kieszeni małe czarne pudełko i je
otwiera. W środku połyskiwał najpiękniejszy pierścionek, jaki widziała. - Emily Wood,
czy zostaniesz moją żoną i spędzisz ze mną resztę życia?
- Tak i jeszcze raz tak. - Wyciągnęła ręce w jego stronę i pomogła mu wstać. Jason
wsunął pierścionek na jej palec. Diament zalśnił w pełnym słońcu. - Będę zaszczycona.
- To muzyka dla moich uszu. - Przyciągnął ją bliżej do siebie i pocałował tak na-
miętnie, że świat wokół nich zawirował.
Za ich plecami szumiała woda, srebrząc się w promieniach słońca.
Cudowny, potężny żywioł, który nie przestanie płynąć do końca świata.
R
L
T [ Pobierz całość w formacie PDF ]