[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie uslyszalem dotad nic, co chcialbym powtórzyc komukolwiek.
Nadtysiecznik wzial ze stolu rozpieczetowane pismo.
- To z Erwy, od komendanta Rawata - powiedzial. - Oprócz nominacji, poslalem mu list, zawierajacy
wiele pytan na temat tego, co zaszlo w ciagu ostatnich trzech miesiecy... A tak, chcialem poznac opinie
czlowieka, który nie mysli o stanowisku komendanta okregu... Zreszta mniejsza o to. Komendant Rawat
pisze o wielu ciekawych rzeczach, jego spostrzezenia sa niezwykle godne uwagi. I niebezpieczne.
Podal pismo Ambegenowi.
- Przeczytasz pózniej. Mówiac krótko, setnik Rawat jest przekonany (i calkiem mozliwe, ze ma racje),
iz z Alerami mozna negocjowac... Zdaje sie nawet, ze ma juz pewne doswiadczenia?
- Tak - krótko potwierdzil Ambegen.
Miven znowu zaczal chodzic po komnacie.
- No wiec - powiedzial, zakladajac rece do tylu - Pólnocna Granica to jedyne miejsce w calym
Wiecznym Cesarstwie, gdzie stale toczy sie wojna. Wszyscy wiedza, ze nie mozna wtargnac na alerskie
terytorium i zakonczyc jej raz na zawsze. Ale mozna wygrywac, badz przegrywac bitwy... Wlasnie
niedawno jedna przegralismy. I co teraz? Zawrzemy pokój z Alerami, na oczach wszystkich prowincji
cesarstwa? Czyli, ze mozna pobic Legie Armektanska, zajac armektanskie ziemie, a potem zawrzec
pokój? Wasza godnosc - rzekl troche uroczyscie, a zarazem drwiaco - w Kirlanie sam cesarz uwaznie
przyglada sie moim... naszym poczynaniom. Alerowie moga nam oddac wszystkie wioski, ba! wyplacic
reparacje wojenne, a nawet dolozyc cale wory zlota z wlasnej, nieprzymuszonej woli. To znaczy, moga
tego chciec, wolno im, a komendant Rawat moze sobie roic o ukladach, czy nawet wiecznym
przymierzu. Ale prawda jest taka, ze w Kirlanie oczekuje sie tylko jednego: stosu trupów, który siegnie
nieba. I nie maja to byc trupy legionistów. Zostales, panie, komendantem ogarnietego wojna okregu, bo
naprawde znam sie na ludziach i widze, ze chcesz wygrywac bitwy. Wszystko jedno, z jakich powodów.
Mówie wprost: Kirlan patrzy mi na rece, ja zas bede patrzyl tobie. Jesli stoczysz dziesiec niepotrzebnych
bitew, z których nie wyniknie nic ponad to, ze beda zwycieskie, to swietnie. Byc moze granica cofnie sie
sama. Byc moze Alerowie naprawde przyszli tu tylko po to, by odkopac jakis stary posag, który nie
wiadomo skad sie wzial, i odejda, jak tylko przy nim odprawia swoje ceremonie. Ale caly Szerer ma
dokladnie zobaczyc, ze Legia Armektanska wyrzucila ich stad kopniakiem. Jesli beda chcieli odejsc zbyt
szybko, to ich zatrzymamy, nie ma mowy, zeby poszli sobie bez tego kopniaka. Bo widzisz, panie,
imperium nie pusci z dymem wszystkich wiosek wyspiarskich dlatego, ze na Bezmiarach pojawil sie
okret piracki. Tolerowana jest tez pewna niezaleznosc, a nawet samowola dartanskich magnatów, zas w
Grombelardzie Legia Grombelardzka moze byc dowodzona przez Grombelardczyka. Wszakze na tym
koniec. Nikt nie moze spalic wojskowego okregu, po czym odejsc sobie, jakby nigdy nic. Potrzebne sa,
panie, efektowne zwyciestwa. Juz bardziej bez ogródek przedstawic sprawy nie umiem.
Ambegen milczal.
- Przyznam, wasza godnosc - rzekl wreszcie - ze choc pojmuje wszystkie te racje, a nawet, jako
zolnierza, nie bardzo mnie one obchodza, to nie rozumiem, dlaczego dotad pozwalano, by moi zolnierze
beznadziejnie sie wykrwawiali? Gdzie sa posilki? Gdzie zaopatrzenie? Przeciez dosc dokladnie
wiadomo, jakie sa sily Alerów. Szacuje je na dziesiec tysiecy, nie liczac w ogóle Zlotych Plemion, takze
sciagajacych coraz liczniej. Skad wziac te zwyciestwa, jesli bije sie trzystu wyglodzonych zolnierzy?
- Erwa dostala wszystko, co bylo pod reka - odparl Miven. - Ambegen, nie badzze naiwny... Obaj
wiemy, ze imperium jest zupelnie nieprzygotowane do wojny... Dlaczego zreszta mialoby byc inaczej?
Mamy Wieczne Cesarstwo, obejmujace caly Szerer, a w nim wieczny pokój. Nikt nie bedzie trzymal,
przez dziesieciolecia i stulecia, jakichs legionów pod bronia, ot tak, na wszelki wypadek... Przyjda
posilki, tym razem wieksze. Juz wkrótce. Pare klinów dam ci od reki. Wiem, wiem ze to malo! Dzis
wieczorem zwoluje odprawe, tam poznasz wszystkie szczególy. W ciagu najblizszych tygodni przybedzie
tu pare póllegionów. Te sily wciaz nie maja dowódcy. Zarówno w Kirlanie, jak i tutaj, w Torze, jest
bardzo duzo chetnych do objecia komendy nad ta armia. Teraz cos ci powiem: w stolicy przystana na
powierzenie dowództwa czlowiekowi calkiem nieznanemu, ale chyba jednak najwlasciwszemu, który zna
teren i bierze udzial w tej wojnie od samego poczatku, bo, jak juz powiedzialem, najwazniejsze sa teraz
sukcesy... gdyby zas ich nie bylo, to taki czlowiek znakomicie nada sie do roli kozla ofiarnego. Stopien
tysiecznika legii jest w zasiegu twojej reki, Ambegen, tymi silami nie moze dowodzic nadsetnik... Pomysl
jednak, ze jesli nawet zrobie cie dowódca tej armii, ty zas na jej czele odniesiesz niebywale sukcesy, a
potem raz sie potkniesz (tylko raz!), to wysadza cie z siodla, skoncza to, co zaczales, rozgrzebia cala
twoja przeszlosc i znajda cos, co cie wykonczy. I nie zdolasz sie obronic, bo nie masz majatku,
nazwiska, ani dosc wysoko postawionych przyjaciól, jestes nikim. No, Ambegen? Mozesz jeszcze
zlozyc rezygnacje!
Nadsetnik milczal.
- Nie - powiedzial na koniec. - Nie potkne sie, komendancie, i nie wysadza mnie z siodla... a wiec nie
wysadza i waszej godnosci. Lubie wiedziec, na czym stoje, a teraz wlasnie wiem. Dziekuje za te
rozmowe.
Miven mimo woli usmiechnal sie lekko.
- Doskonale - rzekl krótko. - Ale, ale... Jeszcze zanim przyjdzie jego godnosc Linez, powinnismy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl aikidobyd.xlx.pl
- Nie uslyszalem dotad nic, co chcialbym powtórzyc komukolwiek.
Nadtysiecznik wzial ze stolu rozpieczetowane pismo.
- To z Erwy, od komendanta Rawata - powiedzial. - Oprócz nominacji, poslalem mu list, zawierajacy
wiele pytan na temat tego, co zaszlo w ciagu ostatnich trzech miesiecy... A tak, chcialem poznac opinie
czlowieka, który nie mysli o stanowisku komendanta okregu... Zreszta mniejsza o to. Komendant Rawat
pisze o wielu ciekawych rzeczach, jego spostrzezenia sa niezwykle godne uwagi. I niebezpieczne.
Podal pismo Ambegenowi.
- Przeczytasz pózniej. Mówiac krótko, setnik Rawat jest przekonany (i calkiem mozliwe, ze ma racje),
iz z Alerami mozna negocjowac... Zdaje sie nawet, ze ma juz pewne doswiadczenia?
- Tak - krótko potwierdzil Ambegen.
Miven znowu zaczal chodzic po komnacie.
- No wiec - powiedzial, zakladajac rece do tylu - Pólnocna Granica to jedyne miejsce w calym
Wiecznym Cesarstwie, gdzie stale toczy sie wojna. Wszyscy wiedza, ze nie mozna wtargnac na alerskie
terytorium i zakonczyc jej raz na zawsze. Ale mozna wygrywac, badz przegrywac bitwy... Wlasnie
niedawno jedna przegralismy. I co teraz? Zawrzemy pokój z Alerami, na oczach wszystkich prowincji
cesarstwa? Czyli, ze mozna pobic Legie Armektanska, zajac armektanskie ziemie, a potem zawrzec
pokój? Wasza godnosc - rzekl troche uroczyscie, a zarazem drwiaco - w Kirlanie sam cesarz uwaznie
przyglada sie moim... naszym poczynaniom. Alerowie moga nam oddac wszystkie wioski, ba! wyplacic
reparacje wojenne, a nawet dolozyc cale wory zlota z wlasnej, nieprzymuszonej woli. To znaczy, moga
tego chciec, wolno im, a komendant Rawat moze sobie roic o ukladach, czy nawet wiecznym
przymierzu. Ale prawda jest taka, ze w Kirlanie oczekuje sie tylko jednego: stosu trupów, który siegnie
nieba. I nie maja to byc trupy legionistów. Zostales, panie, komendantem ogarnietego wojna okregu, bo
naprawde znam sie na ludziach i widze, ze chcesz wygrywac bitwy. Wszystko jedno, z jakich powodów.
Mówie wprost: Kirlan patrzy mi na rece, ja zas bede patrzyl tobie. Jesli stoczysz dziesiec niepotrzebnych
bitew, z których nie wyniknie nic ponad to, ze beda zwycieskie, to swietnie. Byc moze granica cofnie sie
sama. Byc moze Alerowie naprawde przyszli tu tylko po to, by odkopac jakis stary posag, który nie
wiadomo skad sie wzial, i odejda, jak tylko przy nim odprawia swoje ceremonie. Ale caly Szerer ma
dokladnie zobaczyc, ze Legia Armektanska wyrzucila ich stad kopniakiem. Jesli beda chcieli odejsc zbyt
szybko, to ich zatrzymamy, nie ma mowy, zeby poszli sobie bez tego kopniaka. Bo widzisz, panie,
imperium nie pusci z dymem wszystkich wiosek wyspiarskich dlatego, ze na Bezmiarach pojawil sie
okret piracki. Tolerowana jest tez pewna niezaleznosc, a nawet samowola dartanskich magnatów, zas w
Grombelardzie Legia Grombelardzka moze byc dowodzona przez Grombelardczyka. Wszakze na tym
koniec. Nikt nie moze spalic wojskowego okregu, po czym odejsc sobie, jakby nigdy nic. Potrzebne sa,
panie, efektowne zwyciestwa. Juz bardziej bez ogródek przedstawic sprawy nie umiem.
Ambegen milczal.
- Przyznam, wasza godnosc - rzekl wreszcie - ze choc pojmuje wszystkie te racje, a nawet, jako
zolnierza, nie bardzo mnie one obchodza, to nie rozumiem, dlaczego dotad pozwalano, by moi zolnierze
beznadziejnie sie wykrwawiali? Gdzie sa posilki? Gdzie zaopatrzenie? Przeciez dosc dokladnie
wiadomo, jakie sa sily Alerów. Szacuje je na dziesiec tysiecy, nie liczac w ogóle Zlotych Plemion, takze
sciagajacych coraz liczniej. Skad wziac te zwyciestwa, jesli bije sie trzystu wyglodzonych zolnierzy?
- Erwa dostala wszystko, co bylo pod reka - odparl Miven. - Ambegen, nie badzze naiwny... Obaj
wiemy, ze imperium jest zupelnie nieprzygotowane do wojny... Dlaczego zreszta mialoby byc inaczej?
Mamy Wieczne Cesarstwo, obejmujace caly Szerer, a w nim wieczny pokój. Nikt nie bedzie trzymal,
przez dziesieciolecia i stulecia, jakichs legionów pod bronia, ot tak, na wszelki wypadek... Przyjda
posilki, tym razem wieksze. Juz wkrótce. Pare klinów dam ci od reki. Wiem, wiem ze to malo! Dzis
wieczorem zwoluje odprawe, tam poznasz wszystkie szczególy. W ciagu najblizszych tygodni przybedzie
tu pare póllegionów. Te sily wciaz nie maja dowódcy. Zarówno w Kirlanie, jak i tutaj, w Torze, jest
bardzo duzo chetnych do objecia komendy nad ta armia. Teraz cos ci powiem: w stolicy przystana na
powierzenie dowództwa czlowiekowi calkiem nieznanemu, ale chyba jednak najwlasciwszemu, który zna
teren i bierze udzial w tej wojnie od samego poczatku, bo, jak juz powiedzialem, najwazniejsze sa teraz
sukcesy... gdyby zas ich nie bylo, to taki czlowiek znakomicie nada sie do roli kozla ofiarnego. Stopien
tysiecznika legii jest w zasiegu twojej reki, Ambegen, tymi silami nie moze dowodzic nadsetnik... Pomysl
jednak, ze jesli nawet zrobie cie dowódca tej armii, ty zas na jej czele odniesiesz niebywale sukcesy, a
potem raz sie potkniesz (tylko raz!), to wysadza cie z siodla, skoncza to, co zaczales, rozgrzebia cala
twoja przeszlosc i znajda cos, co cie wykonczy. I nie zdolasz sie obronic, bo nie masz majatku,
nazwiska, ani dosc wysoko postawionych przyjaciól, jestes nikim. No, Ambegen? Mozesz jeszcze
zlozyc rezygnacje!
Nadsetnik milczal.
- Nie - powiedzial na koniec. - Nie potkne sie, komendancie, i nie wysadza mnie z siodla... a wiec nie
wysadza i waszej godnosci. Lubie wiedziec, na czym stoje, a teraz wlasnie wiem. Dziekuje za te
rozmowe.
Miven mimo woli usmiechnal sie lekko.
- Doskonale - rzekl krótko. - Ale, ale... Jeszcze zanim przyjdzie jego godnosc Linez, powinnismy [ Pobierz całość w formacie PDF ]