[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nic nie szkodzi. Przecież nie musisz już nigdy występować publicznie.
Radość Cass jeszcze wzrosła po tych słowach. Teraz już doskonale wiedziała, że
jest beznadziejnie i nieodwołalnie zakochana w greckim miliarderze. Jej chiński kore-
spondencyjny przyjaciel zgadzał się z tym, podobnie jak kilkoro innych internetowych
znajomych. Jedyną osobą, która o tym nie wiedziała i która zapewne nie zgodziłaby się z
tym, był sam Neo. Cass jednak nie pozwalała, by ta myśl przytłumiła jej radość.
- Wiem, ale fantastycznie jest być w stanie to zrobić.
- Cieszę się, że widzę cię tak szczęśliwą.
- Przekonałeś mnie, że bez względu na moje ograniczenia nigdy ci się nie znudzi
nasza przyjazń. Nie wiesz, jakie to dla mnie wyjątkowe uczucie.
- Co miałoby mi się znudzić? Kupiliśmy fortepian. Pojechaliśmy do Napa Valley.
- No tak. - Zamierzał również zabrać ją do Dubaju na otwarcie nowo wybudowa-
nego kompleksu. Wykonawca w końcu poradził sobie z kłopotami i Neo powiedział
Cass, że gotów jest zaczekać z wyjazdem do chwili, gdy ona będzie mogła pojechać z
nim.
Czy można się zatem było dziwić, że miała nadzieję, iż z jego strony nie jest to
tylko przyjazń? Bywały dni, gdy miała wrażenie, że ucieszyłoby go jej wyznanie uczuć,
ale w ostatniej chwili zawsze tchórzyła.
- I pójdziesz ze mną na ten bankiet dobroczynny - dodał.
- Wyjaśnij mi, dlaczego chcesz pójść na bankiet, gdzie jedno zaproszenie kosztuje
pięćset dolarów, a dochód ma być przeznaczony na sterylizację zwierząt domowych.
Przecież nawet nie masz psa.
- I nie zamierzam mieć. Przy takich okazjach załatwia się wiele interesów.
- Podobnie jak na polu golfowym.
- To nudna gra, ale jestem w niej dobry.
- Wszystko dla biznesu, tak?
- Może właśnie dlatego twoja przyjazń jest dla mnie taka cenna. Nie ma nic
wspólnego z interesami.
R
L
T
Te słowa rozgrzały ją, pragnęła jednak czegoś więcej niż tylko przyjazni i choć
cieszyła się każdym dniem, bolała ją myśl, że pewnego dnia Neo zakocha się w jakiejś
innej kobiecie, a ona zostanie zepchnięta na obrzeża jego życia.
Neo siedział obok Zephyra na brzegu basenu. Po raz pierwszy od wielu miesięcy
znalezli się tu równocześnie.
- Jak się rozwija sytuacja między tobą a Cass? - zapytał Zephyr. - Zauważyłem, że
nadal chodzisz na lekcje gry.
- Tak. - Choć większą część tych lekcji spędzali w łóżku.
Neo za każdym razem próbował sprawdzić, czy uda mu się odciągnąć Cassandrę
od fortepianu.
- Czy wasz związek to coś poważnego?
- Związek? Jesteśmy przyjaciółmi.
- Którzy sypiają ze sobą prawie co noc.
- Skąd o tym wiesz?
- Proszę cię! Nie jestem ślepy.
Neo wzruszył ramionami i powtórzył:
- To moja przyjaciółka.
- To znaczy, że nie miałbyś nic przeciwko temu, żeby tak samo przyjazniła się z
innymi?
- Ona nie ma innych przyjaciół oprócz internetowych - odpowiedział. Przyszło mu
jednak do głowy, że teraz, gdy Cass zaczyna przezwyciężać swoją agorafobię, z pewno-
ścią zacznie zawierać nowe znajomości.
- Odkąd ją poznałeś, nie spotykasz się z nikim innym.
- Mam już dość przygód na jedną noc.
- Ale od Cass nie chcesz niczego więcej?
- A czego jeszcze mógłbym chcieć?
- Małżeństwa. Dzieci.
- Czyś ty zwariował? Nie mam czasu na żonę i dzieci. Ledwie znajduję czas na te
spotkania, a poza tym jest dobrze tak jak jest. Nie chcę niczego więcej.
R
L
T
- Jesteś tego pewien?
- Absolutnie.
- To chyba dobrze...
Te słowa zdumiały Neo, który przygotował się już w duchu na wykład o korzy-
ściach płynących z życia małżeńskiego i posiadania rodziny. Swoją drogą nie zanosiło
się na to, by Zephyr kiedykolwiek miał się ożenić.
- Dlaczego dobrze? - powtórzył z oszołomieniem.
- Bo Cass chyba przyszła popływać i zdaje się, że słyszała większość naszej roz-
mowy. Nie mam pewności, ale wydawało mi się, że wybiegła stąd z wstrząśniętym wy-
razem twarzy.
Neo zerwał się na nogi.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?!
- Zauważyłem ją dopiero w ostatniej chwili, ale chyba nie powiedziałeś niczego, o
czym sama by wcześniej nie wiedziała...
- Nie, ale to nieistotne. Mówiłeś, że miała wstrząśnięty wyraz twarzy?
- Ochi, nie jestem pewien, czy ten przyjacielski układ wciąż jej odpowiada.
- Namieszałeś coś - oskarżył go Neo.
Zephyr rzucił mu niewinne spojrzenie.
- Przecież tylko z tobą rozmawiam.
- Poruszasz tematy, które najlepiej byłoby zostawić w spokoju.
- Może Cass nie chce, żeby je zostawić w spokoju?
- A może ty powinieneś pilnować własnego nosa?
- A może zamiast na mnie wrzeszczeć, poszedłbyś z nią porozmawiać?
Neo z trudem powstrzymywał się, żeby nie dać przyjacielowi w zęby, ale Zephyr
miał rację. Był wściekły przede wszystkim na siebie.
Przez tyle lat unikał miłości, że gdy ta w końcu zakradła się do jego życia, robił
wszystko, co mógł, by udawać, że jej tam nie ma. Zaprzeczał swoim głębszym uczuciom.
Ignorował tęsknoty tłumione od wczesnej młodości. Tęsknoty za miłością, za rodziną, za
tym, co inni mieli, a czego on nigdy nie zaznał.
R
L
T
Cassandra też tego nie zaznała. Jej życie było niemal tak puste jak jego własne. A
jednak zdecydował się ukrywać przed nią swoje emocje. Dlaczego? - zastanowił się.
Ze wstydem przyznawał, że spowodował to lęk. On, Neo Stamos, multimilioner,
człowiek obdarzony wielką władzą, bał się, że nie okaże się wart serca tej pianistki, tak
jak nie okazał się wart miłości swoich rodziców. Ale czy to myślenie nie było myśleniem
zranionego dziecka? Czy jako dorosły obdarzony racjonalnym umysłem nie uświadamiał
sobie, że za brak miłości ze strony rodziców odpowiadały ich niedostatki, a nie jego?
I czy nie był winien Cassandrze czegoś więcej?
Cassandra weszła do domu. Po jej policzkach spływały łzy. Była na siebie wściekła
za to, że płacze, ale nie potrafiła się powstrzymać.
Wiedziała, że Neo nie chce od niej niczego oprócz seksu i przyjazni, ale mimo
wszystko miała nadzieję, że jest inaczej. Unosiła się nad ziemią w mydlanej bańce iluzji.
Spędzał z nią każdą wolną chwilę, dzwonił kilka razy dziennie tylko po to, żeby z [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl aikidobyd.xlx.pl
- Nic nie szkodzi. Przecież nie musisz już nigdy występować publicznie.
Radość Cass jeszcze wzrosła po tych słowach. Teraz już doskonale wiedziała, że
jest beznadziejnie i nieodwołalnie zakochana w greckim miliarderze. Jej chiński kore-
spondencyjny przyjaciel zgadzał się z tym, podobnie jak kilkoro innych internetowych
znajomych. Jedyną osobą, która o tym nie wiedziała i która zapewne nie zgodziłaby się z
tym, był sam Neo. Cass jednak nie pozwalała, by ta myśl przytłumiła jej radość.
- Wiem, ale fantastycznie jest być w stanie to zrobić.
- Cieszę się, że widzę cię tak szczęśliwą.
- Przekonałeś mnie, że bez względu na moje ograniczenia nigdy ci się nie znudzi
nasza przyjazń. Nie wiesz, jakie to dla mnie wyjątkowe uczucie.
- Co miałoby mi się znudzić? Kupiliśmy fortepian. Pojechaliśmy do Napa Valley.
- No tak. - Zamierzał również zabrać ją do Dubaju na otwarcie nowo wybudowa-
nego kompleksu. Wykonawca w końcu poradził sobie z kłopotami i Neo powiedział
Cass, że gotów jest zaczekać z wyjazdem do chwili, gdy ona będzie mogła pojechać z
nim.
Czy można się zatem było dziwić, że miała nadzieję, iż z jego strony nie jest to
tylko przyjazń? Bywały dni, gdy miała wrażenie, że ucieszyłoby go jej wyznanie uczuć,
ale w ostatniej chwili zawsze tchórzyła.
- I pójdziesz ze mną na ten bankiet dobroczynny - dodał.
- Wyjaśnij mi, dlaczego chcesz pójść na bankiet, gdzie jedno zaproszenie kosztuje
pięćset dolarów, a dochód ma być przeznaczony na sterylizację zwierząt domowych.
Przecież nawet nie masz psa.
- I nie zamierzam mieć. Przy takich okazjach załatwia się wiele interesów.
- Podobnie jak na polu golfowym.
- To nudna gra, ale jestem w niej dobry.
- Wszystko dla biznesu, tak?
- Może właśnie dlatego twoja przyjazń jest dla mnie taka cenna. Nie ma nic
wspólnego z interesami.
R
L
T
Te słowa rozgrzały ją, pragnęła jednak czegoś więcej niż tylko przyjazni i choć
cieszyła się każdym dniem, bolała ją myśl, że pewnego dnia Neo zakocha się w jakiejś
innej kobiecie, a ona zostanie zepchnięta na obrzeża jego życia.
Neo siedział obok Zephyra na brzegu basenu. Po raz pierwszy od wielu miesięcy
znalezli się tu równocześnie.
- Jak się rozwija sytuacja między tobą a Cass? - zapytał Zephyr. - Zauważyłem, że
nadal chodzisz na lekcje gry.
- Tak. - Choć większą część tych lekcji spędzali w łóżku.
Neo za każdym razem próbował sprawdzić, czy uda mu się odciągnąć Cassandrę
od fortepianu.
- Czy wasz związek to coś poważnego?
- Związek? Jesteśmy przyjaciółmi.
- Którzy sypiają ze sobą prawie co noc.
- Skąd o tym wiesz?
- Proszę cię! Nie jestem ślepy.
Neo wzruszył ramionami i powtórzył:
- To moja przyjaciółka.
- To znaczy, że nie miałbyś nic przeciwko temu, żeby tak samo przyjazniła się z
innymi?
- Ona nie ma innych przyjaciół oprócz internetowych - odpowiedział. Przyszło mu
jednak do głowy, że teraz, gdy Cass zaczyna przezwyciężać swoją agorafobię, z pewno-
ścią zacznie zawierać nowe znajomości.
- Odkąd ją poznałeś, nie spotykasz się z nikim innym.
- Mam już dość przygód na jedną noc.
- Ale od Cass nie chcesz niczego więcej?
- A czego jeszcze mógłbym chcieć?
- Małżeństwa. Dzieci.
- Czyś ty zwariował? Nie mam czasu na żonę i dzieci. Ledwie znajduję czas na te
spotkania, a poza tym jest dobrze tak jak jest. Nie chcę niczego więcej.
R
L
T
- Jesteś tego pewien?
- Absolutnie.
- To chyba dobrze...
Te słowa zdumiały Neo, który przygotował się już w duchu na wykład o korzy-
ściach płynących z życia małżeńskiego i posiadania rodziny. Swoją drogą nie zanosiło
się na to, by Zephyr kiedykolwiek miał się ożenić.
- Dlaczego dobrze? - powtórzył z oszołomieniem.
- Bo Cass chyba przyszła popływać i zdaje się, że słyszała większość naszej roz-
mowy. Nie mam pewności, ale wydawało mi się, że wybiegła stąd z wstrząśniętym wy-
razem twarzy.
Neo zerwał się na nogi.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?!
- Zauważyłem ją dopiero w ostatniej chwili, ale chyba nie powiedziałeś niczego, o
czym sama by wcześniej nie wiedziała...
- Nie, ale to nieistotne. Mówiłeś, że miała wstrząśnięty wyraz twarzy?
- Ochi, nie jestem pewien, czy ten przyjacielski układ wciąż jej odpowiada.
- Namieszałeś coś - oskarżył go Neo.
Zephyr rzucił mu niewinne spojrzenie.
- Przecież tylko z tobą rozmawiam.
- Poruszasz tematy, które najlepiej byłoby zostawić w spokoju.
- Może Cass nie chce, żeby je zostawić w spokoju?
- A może ty powinieneś pilnować własnego nosa?
- A może zamiast na mnie wrzeszczeć, poszedłbyś z nią porozmawiać?
Neo z trudem powstrzymywał się, żeby nie dać przyjacielowi w zęby, ale Zephyr
miał rację. Był wściekły przede wszystkim na siebie.
Przez tyle lat unikał miłości, że gdy ta w końcu zakradła się do jego życia, robił
wszystko, co mógł, by udawać, że jej tam nie ma. Zaprzeczał swoim głębszym uczuciom.
Ignorował tęsknoty tłumione od wczesnej młodości. Tęsknoty za miłością, za rodziną, za
tym, co inni mieli, a czego on nigdy nie zaznał.
R
L
T
Cassandra też tego nie zaznała. Jej życie było niemal tak puste jak jego własne. A
jednak zdecydował się ukrywać przed nią swoje emocje. Dlaczego? - zastanowił się.
Ze wstydem przyznawał, że spowodował to lęk. On, Neo Stamos, multimilioner,
człowiek obdarzony wielką władzą, bał się, że nie okaże się wart serca tej pianistki, tak
jak nie okazał się wart miłości swoich rodziców. Ale czy to myślenie nie było myśleniem
zranionego dziecka? Czy jako dorosły obdarzony racjonalnym umysłem nie uświadamiał
sobie, że za brak miłości ze strony rodziców odpowiadały ich niedostatki, a nie jego?
I czy nie był winien Cassandrze czegoś więcej?
Cassandra weszła do domu. Po jej policzkach spływały łzy. Była na siebie wściekła
za to, że płacze, ale nie potrafiła się powstrzymać.
Wiedziała, że Neo nie chce od niej niczego oprócz seksu i przyjazni, ale mimo
wszystko miała nadzieję, że jest inaczej. Unosiła się nad ziemią w mydlanej bańce iluzji.
Spędzał z nią każdą wolną chwilę, dzwonił kilka razy dziennie tylko po to, żeby z [ Pobierz całość w formacie PDF ]