download > pdf > do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zadrżała. Dopiero teraz dostrzegła stojące za łóżkiem lustro, w którym na pewno ją
obserwował. Ale w końcu dlaczego nie miałby tego robić?
- Masz ochotę wziąć prysznic? - spytał.
233
- Czemu nie? - Ciągle miała sucho w gardle, lecz znikły w niej wszelkie obawy.
Weszła pod prysznic. Woda obmywała jej twarz, Joe nabierała jej do ust. Wytarła się i
ponownie stanęła nago na środku pokoju.
Tamten wciąż był odwrócony do niej tyłem. Zapewne obserwował jej odbicie w
lustrze.
- Czy zdajesz sobie sprawę, jaka jesteś piękna? - spytał.
- Nie bardzo - odparła niemal zakłopotana.
- Nie powiedziałaś jeszcze, ile. Joe czuła się coraz pewniej.
- Dwieście.
- Dwieście? - powtórzył.
- Ale wyłącznie obciąganie.
- Co to ma znaczyć?
- No dobra. Niech będzie sto pięćdziesiąt - rzekła po krótkim namyśle.
- Jesteś warta o wiele więcej - powiedział typ. - Rzuć okiem na stół.
Na stole leżały banknoty. Cały stos banknotów.
- Lepiej schowaj je od razu - doradził ten zabawny typ. - Forsa przede wszystkim.
Joe odruchowo podeszła do stołu. Podniosła z podłogi swoją kurtkę i wypchała
banknotami obie kieszenie. Nic z tego nie rozumiała. Wielokrotnie wyobrażała sobie,
jak to jest za pierwszym razem. Jak za pięć dych robi laskę jakiemuś spasionemu
pijakowi z obleśną mordą. Nasłuchała się różnych opowieści.
Tamten zgasił nagle lampę. Joe nawet nie drgnęła. Usłyszała odgłos bosych stóp na
posadzce. Poczuła jego oddech i dłoń na karku. Zaprowadził ją do łóżka. Dziewczyna
skrzyżowała ręce na piersiach. Chłopak rozchylił je delikatnie. Pozwoliła mu na to.
Nie protestowała również, gdy zaczął całować jej piersi.
Inne dziewczyny zawsze radziły, by w trakcie nie myśleć o facecie, tylko o kasie. Joe
wyobraziła sobie stertę banknotów. Czuła język chłopaka na swoich piersiach. Spra-
234
wiało jej to przyjemność. Engel nie kochał się z nią od wieków.
Stanęła przed pensjonatem. Tu przynajmniej świeciło słońce. Powoli budziła się z
tego snu. W głowie cały czas rozbrzmiewał jej ten zmieniony głos, wypowiadający w
pewnym momencie:  Bierz pieniądze i zjeżdżaj. Ratuj się, póki nie jest jeszcze za
pózno". Wciąż czuła na sobie jego dotyk. Na ustach pożegnalny pocałunek. Dotyk,
głos i pocałunki nie budziły najmniejszej obawy. Próbowała to sobie wytłumaczyć,
lecz na próżno.
Ruszyła wolno przed siebie. Jak najdalej od Engela. Jak najdalej od wszystkich.
Minęła  Protz-Hotel" i skierowała się nad Alster. Wiedziała już, kim był ten chłopak.
Zdradziły go dłonie - z początku delikatne i spragnione, potem coraz bardziej
gwałtowne. To był Alex. Była niemal pewna, że to on. Albo książę z bajki.
Usiadła na ławce nad brzegiem Alsteru. Wpatrywała się w mętne wody jeziora, po
którym pływało kilka kaczek. Nie zastanawiała się, dlaczego właściwie było jej z nim
dobrze. Z Aleksem. Albo księciem z bajki. Ale tak to najczęściej bywa, że sny
pozostają zagadką. Potem znów zasypiamy, a sny toczą się dalej.
Engel tkwił ciągle na Hansaplatz. Zerwał się gwałtownie, gdy Joe pogłaskała go po
głowie. Wbił w nią wzrok.
- No i co? - spytał.
- Wszystko w porządku - odparła.
- Długo cię nie było. Coś się działo?
- A co się miało dziać?
- No, czy próbował coś kombinować?
- Pewno. A ty jak, lepiej się czujesz? Udało ci się coś wyżebrać?
- Biggi odpaliła mi trochę valium. Dotykał cię?
235
Joe zacisnęła dłonie na banknotach, które wypełniały jej kieszenie.
- Spójrz.
Engel nachylił się.
- Zajrzyj do środka. Tylko dyskretnie.
- Same papiery? - spytał Zorro.
- Jasne. Chwycił ją za rękę.
- Pokaż!
- Co robisz, oszalałeś? -Joe wetknęła ręce z powrotem do kieszeni.
- Co musiałaś za to zrobić? - spytał.
- Poszłam na ulicę.
- Co ten zboczeniec kazał ci robić?
- Przypominał raczej królewicza z bajki.
- Nie drwij ze mnie, księżniczko, proszę. Pewnie jeszcze sprawiło ci to
przyjemność?
- Przecież sam mówiłeś, że piękne kobiety lecą na bogatych facetów, że to taki
instynkt.
Głowa chłopaka opadła bezwładnie na kolana. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aikidobyd.xlx.pl
  •