[ Pobierz całość w formacie PDF ]
skoro on mieszka cztery domy od niej i trudno im iść wtę
samÄ… stronÄ™ osobno.
Opuścili mury szpitala i wędrowali boczną uliczką
z dala od szpitalnego ruchu, a potem wysadzanÄ… drzewa-
mi aleją, przy której obydwoje mieszkali.
Był ciepły jesienny wieczór.
Przyleciałem miesiąc temu, żeby poszukać miesz-
kania, i zobaczyłem te stare domy. Od razu wiedziałem,
że muszę tu zamieszkać. Przypominają domki z bajki.
To prawda. To właśnie to Annie tak w nich lubiła, ale
spacer z Aleksem w półmroku latarni napełniał ją zbyt
dużą dawką emocji, by mogła coś powiedzieć.
Milczała do momentu, gdy minęli jego dom.
Tam była twoja furtka zauważyła, stając na
chodniku.
Zapomniałaś, że cię odprowadzam?
To tylko parę metrów. Nie potrzebuję eskorty.
Nie, ale i tak cię odprowadzę. Czekał cierpliwie,
aż Annie ruszy. %7łebyś dotarła bezpiecznie do ojca
i Henry ego.
40 MEREDITH WEBBER
Zakłopotana obecnością Aleksa, na wspomnienie
o psie speszyła się jeszcze bardziej. Nagle wydało jej się,
że postępuje nieuczciwie, pozwalając Aleksowi myśleć,
że Henry to mężczyzna. Nie, to w porządku, jeśli robi tak
z dobrych pobudek.
Dotarli do jej furtki. Alex pochylił się lekko, by ją
otworzyć. Gdy głośne szczekanie zakłóciło wieczorną
ciszÄ™, Alex wyprostowaÅ‚ siÄ™ z úsmiechem.
To Henry?
Nie zauważając nawet jej skinienia głowy, poprowa-
dził ją ścieżką do małego ganku, w cień rzucany przez
krzewy kamelii rosnące za płotem.
Annie szła popychana jakąś siłą, jakby zaakceptowała
swój los. Alex przystanął, obrócił ją ku sobie i pocałował.
Stała tak, podtrzymywana przez jego dłonie i wspo-
mnienia, a następnie, kiedy jego wargi nie ustępowały,
oddała mu pocałunek, zatracając się w doznaniach, o któ-
rych już zapomniała, gdyż pięć lat wcześniej była zbyt
przerażona, by się nimi cieszyć.
Pocałunek trwał wieczność. Kiedy Annie poczuła,
że uginają się pod nią kolana, Alex podniósł głowę
i spojrzał jej w oczy. Po długiej chwili ciszy oświad-
czył:
Musiałem coś sprawdzić i odszedł.
Oparła się o ścianę i odprowadzała go wzrokiem, aż
zniknÄ…Å‚ za krzewami przed swoim domem.
Dotarło do niej, że Alex doskonale wie, kim ona jest.
Może nie zna jej poprzedniego nazwiska, ale z pewnością
odgadł, że to ona jest tą kobietą z tarasu.
Ona bez trudu rozpoznałaby go właśnie po pocałunku.
A zatem kolejny ruch należy do niej. Może przyznać,
LEKARZ SERC 41
że się kiedyś spotkali, albo kontynuować grę. Dzięki
Bogu jest piątek, ma dwa dni, żeby uporządkować myśli...
Wiem, że nie muszę iść do pracy, Henry, i wiem, że
mogę wpaść na Aleksa, ale jest dopiero wpół do siódmej,
większość ludzi śpi, a ja chcę zobaczyć, jak się czuje mały
Ross. Może już wybrali dla niego imię. Zajrzę tam po
cichutku, a potem wrócę i Uojdziemy na spacer.
Z powodu braku ogona Henry poruszył zadem na
dzwięk swojego ulubionego słowa, ale najwyrazniej nie
zwrócił uwagi na pierwszą część zdania, gdyż w chwili,
gdy Annie wstała, chwycił wzęby smycz i stanął przy
niej.
Połóż ją, bo się zaślini rozkazała Annie, dodając:
Pózniej gdyż to słowo także rozumiał. Jedzenie,
spacer, pózniej, łap Henry miał bogaty słownik.
Annie ruszyła do szpitala, nie oglądając się po drodze
na dom, gdzie mieszkali Phil i Alex.
Dziwne, że kupił ten dom, skoro zamierza mieszkać
tu tylko rok. Chociaż domy w tej okolicy to dobra in-
westycja, dumała wjeżdżając windą na czwarte piętro.
Jest znacznie bardziej ożywiony rzekła Madeleine
Ross na jej widok.
Dyżurna pielęgniarka oznajmiła, że noc minęła spo-
kojnie.
Dziwne uczucie, byłam tu sama z jednym małym
pacjentem.
Korzystaj z tego spokoju powiedziała Annie.
Wiesz, jak bywa na oddziale, a mam przeczucie, że czeka
nas niezły kocioł.
Jak się rozejdzie, że doktor Attwood u nas operuje?
42 MEREDITH WEBBER
Annie przytaknęła. Miała swoje obawy, ale pacjenci
przyjeżdżali na konsultacje w dużej liczbie, i to nawet
z tak odległych miejsc jak Indonezja.
Siedziała z Madeleine do chwili, gdy Ben przyszedł
z kawą i pączkami na śniadanie, i już miała wychodzić,
kiedy poprosił, by została.
Chcemy panią o coś spytać. O dziecko, ale nie
w zwiÄ…zku z jego zdrowiem. W sprawie imienia. Chodzi
oto podjął powoli że wybraliśmy kilka imion, ale teraz
nie pasują... Po długiej przerwie spojrzał na żonę, jakby
nie wiedział, co ?owić dalej.
Annie przyszła mu z pomocą.
To były imiona dla zdrowego dziecka, dla innego
dziecka, które sobie wyobrażaliście? Położyła dłoń na
ramieniu Madeleine. Macie prawo odczuwać żal z po-
wodu tamtego wyobrażonego dziecka. To naturalne po-
czucie straty.
Kochamy go, oczywiście zapewniła czym prędzej
Madeleine, dotykajÄ…c malutkiej rÄ…czki.
Wiem odparła Annie. Nie mam wątpliwości.
Pewnie kochacie go nawet bardziej, ponieważ potrzebuje
pomocy. Ale możecie wybrać teraz jakieś inne imię, jeśli
chcecie.
Chcielibyśmy nazwać go Aleksander, jak doktor
Attwood przyznała zawstydzona matka.
Annie uśmiechnęła się, ciekawa, ile maluchów z wa-
dami serca w Ameryce nosi imię swojego lekarza. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl aikidobyd.xlx.pl
skoro on mieszka cztery domy od niej i trudno im iść wtę
samÄ… stronÄ™ osobno.
Opuścili mury szpitala i wędrowali boczną uliczką
z dala od szpitalnego ruchu, a potem wysadzanÄ… drzewa-
mi aleją, przy której obydwoje mieszkali.
Był ciepły jesienny wieczór.
Przyleciałem miesiąc temu, żeby poszukać miesz-
kania, i zobaczyłem te stare domy. Od razu wiedziałem,
że muszę tu zamieszkać. Przypominają domki z bajki.
To prawda. To właśnie to Annie tak w nich lubiła, ale
spacer z Aleksem w półmroku latarni napełniał ją zbyt
dużą dawką emocji, by mogła coś powiedzieć.
Milczała do momentu, gdy minęli jego dom.
Tam była twoja furtka zauważyła, stając na
chodniku.
Zapomniałaś, że cię odprowadzam?
To tylko parę metrów. Nie potrzebuję eskorty.
Nie, ale i tak cię odprowadzę. Czekał cierpliwie,
aż Annie ruszy. %7łebyś dotarła bezpiecznie do ojca
i Henry ego.
40 MEREDITH WEBBER
Zakłopotana obecnością Aleksa, na wspomnienie
o psie speszyła się jeszcze bardziej. Nagle wydało jej się,
że postępuje nieuczciwie, pozwalając Aleksowi myśleć,
że Henry to mężczyzna. Nie, to w porządku, jeśli robi tak
z dobrych pobudek.
Dotarli do jej furtki. Alex pochylił się lekko, by ją
otworzyć. Gdy głośne szczekanie zakłóciło wieczorną
ciszÄ™, Alex wyprostowaÅ‚ siÄ™ z úsmiechem.
To Henry?
Nie zauważając nawet jej skinienia głowy, poprowa-
dził ją ścieżką do małego ganku, w cień rzucany przez
krzewy kamelii rosnące za płotem.
Annie szła popychana jakąś siłą, jakby zaakceptowała
swój los. Alex przystanął, obrócił ją ku sobie i pocałował.
Stała tak, podtrzymywana przez jego dłonie i wspo-
mnienia, a następnie, kiedy jego wargi nie ustępowały,
oddała mu pocałunek, zatracając się w doznaniach, o któ-
rych już zapomniała, gdyż pięć lat wcześniej była zbyt
przerażona, by się nimi cieszyć.
Pocałunek trwał wieczność. Kiedy Annie poczuła,
że uginają się pod nią kolana, Alex podniósł głowę
i spojrzał jej w oczy. Po długiej chwili ciszy oświad-
czył:
Musiałem coś sprawdzić i odszedł.
Oparła się o ścianę i odprowadzała go wzrokiem, aż
zniknÄ…Å‚ za krzewami przed swoim domem.
Dotarło do niej, że Alex doskonale wie, kim ona jest.
Może nie zna jej poprzedniego nazwiska, ale z pewnością
odgadł, że to ona jest tą kobietą z tarasu.
Ona bez trudu rozpoznałaby go właśnie po pocałunku.
A zatem kolejny ruch należy do niej. Może przyznać,
LEKARZ SERC 41
że się kiedyś spotkali, albo kontynuować grę. Dzięki
Bogu jest piątek, ma dwa dni, żeby uporządkować myśli...
Wiem, że nie muszę iść do pracy, Henry, i wiem, że
mogę wpaść na Aleksa, ale jest dopiero wpół do siódmej,
większość ludzi śpi, a ja chcę zobaczyć, jak się czuje mały
Ross. Może już wybrali dla niego imię. Zajrzę tam po
cichutku, a potem wrócę i Uojdziemy na spacer.
Z powodu braku ogona Henry poruszył zadem na
dzwięk swojego ulubionego słowa, ale najwyrazniej nie
zwrócił uwagi na pierwszą część zdania, gdyż w chwili,
gdy Annie wstała, chwycił wzęby smycz i stanął przy
niej.
Połóż ją, bo się zaślini rozkazała Annie, dodając:
Pózniej gdyż to słowo także rozumiał. Jedzenie,
spacer, pózniej, łap Henry miał bogaty słownik.
Annie ruszyła do szpitala, nie oglądając się po drodze
na dom, gdzie mieszkali Phil i Alex.
Dziwne, że kupił ten dom, skoro zamierza mieszkać
tu tylko rok. Chociaż domy w tej okolicy to dobra in-
westycja, dumała wjeżdżając windą na czwarte piętro.
Jest znacznie bardziej ożywiony rzekła Madeleine
Ross na jej widok.
Dyżurna pielęgniarka oznajmiła, że noc minęła spo-
kojnie.
Dziwne uczucie, byłam tu sama z jednym małym
pacjentem.
Korzystaj z tego spokoju powiedziała Annie.
Wiesz, jak bywa na oddziale, a mam przeczucie, że czeka
nas niezły kocioł.
Jak się rozejdzie, że doktor Attwood u nas operuje?
42 MEREDITH WEBBER
Annie przytaknęła. Miała swoje obawy, ale pacjenci
przyjeżdżali na konsultacje w dużej liczbie, i to nawet
z tak odległych miejsc jak Indonezja.
Siedziała z Madeleine do chwili, gdy Ben przyszedł
z kawą i pączkami na śniadanie, i już miała wychodzić,
kiedy poprosił, by została.
Chcemy panią o coś spytać. O dziecko, ale nie
w zwiÄ…zku z jego zdrowiem. W sprawie imienia. Chodzi
oto podjął powoli że wybraliśmy kilka imion, ale teraz
nie pasują... Po długiej przerwie spojrzał na żonę, jakby
nie wiedział, co ?owić dalej.
Annie przyszła mu z pomocą.
To były imiona dla zdrowego dziecka, dla innego
dziecka, które sobie wyobrażaliście? Położyła dłoń na
ramieniu Madeleine. Macie prawo odczuwać żal z po-
wodu tamtego wyobrażonego dziecka. To naturalne po-
czucie straty.
Kochamy go, oczywiście zapewniła czym prędzej
Madeleine, dotykajÄ…c malutkiej rÄ…czki.
Wiem odparła Annie. Nie mam wątpliwości.
Pewnie kochacie go nawet bardziej, ponieważ potrzebuje
pomocy. Ale możecie wybrać teraz jakieś inne imię, jeśli
chcecie.
Chcielibyśmy nazwać go Aleksander, jak doktor
Attwood przyznała zawstydzona matka.
Annie uśmiechnęła się, ciekawa, ile maluchów z wa-
dami serca w Ameryce nosi imię swojego lekarza. [ Pobierz całość w formacie PDF ]