download > pdf > do ÂściÂągnięcia > pobieranie > ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pragnienia, żeby wziął ją w ramiona. %7łeby jeszcze raz ją pocałował.
- Jared? - szepnęła.
Czy widzi go po raz ostatni? Zapewne przyjechał do Whitney pożegnać
się z rodziną przed powrotem do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Myślała,
że jest silna, kiedy odchodziła od niego w zeszłym tygodniu, ale teraz miała
wątpliwości, czy potrafi godnie znieść rozstanie po raz dragi. %7łałowała, że
przyjechał.
- Jenny... - powiedział Jared miękko i pocałował ją. Bez zastanowienia
zarzuciła mu ręce na szyję i rozchyliła usta. Ich języki splotły się w erotycznym,
namiętnym tańcu, a ciała przylgnęły do siebie, wyzwalając w niej uczucie
narastającego pożądania, które lada chwila mogło wymknąć się spod kontroli.
Niczego na świecie nie pragnęła tak jak tego mężczyzny i właśnie jego
nie mogła mieć.
Kiedy oderwali się od siebie, oboje byli bez tchu. Przynajmniej nie ona
jedna tak się zapamiętała, pomyślała Jenny z satysfakcją, zbierając wreszcie
siły, żeby go odepchnąć.
- Może lepiej już idz - powiedziała, nie patrząc na niego.
Przeczesała drżącą ręką włosy i ruszyła do pokoju. Chciała zebrać myśli i
nie dopuścić do dalszych zwodniczych pocałunków, które tylko dawały jej
odczuć, co traciła.
Podeszła do fotela na biegunach i popchnęła go lekko, przypominając
sobie, jak Jared huśtał na nim maleńką dziewczynkę, która tak ufnie spoczywała
w jego ramionach.
- Kiedy wyjeżdżasz? - spytała.
W gruncie rzeczy spodziewała się, że po zdjęciu gipsu wyleci pierwszym
samolotem. Może mimo wszystko było w nim coś z ojca - poczucie obowiązku,
które kazało mu złożyć pożegnalną wizytę.
- To zależy od paru spraw - odpowiedział, opierając się nonszalancko o
framugę drzwi kuchennych. Włożył ręce do kieszeni i patrzył na nią z niewinną
miną, jakby chciał zaznaczyć, że z jego strony nic jej nie grozi.
Tylko że sama jego obecność stanowiła zagrożenie.
- Od jakich spraw?
Mimo woli znów zerknęła na niego spod oka. Ostatecznie może się
jeszcze na niego napatrzeć - byleby z daleka. To już tylko kilka minut. Potem
Jared wyjedzie i będzie miała całą wieczność, żeby wymazać go z pamięci.
- Odbyłem wczoraj bardzo interesującą rozmowę z moim ojcem.
- Tak? - Właściwie nie powinna się wtrącać w ich rodzinne sprawy, ale
była ciekawa. - O czym?
- Chciał wiedzieć, kiedy wracam na Bliski Wschód, i bardzo się zdziwił,
gdy wspomniałem, że być może zostanę w Stanach. Potem długo kluczył, aż w
końcu spytał, czy nie myślę przypadkiem o żeniaczce. Dodał, że czas upływa i
lat mi nie ubywa. Wypomniałem mu, że przy jego poglądach na małżeństwo nie
powinien mnie chyba do tego namawiać, na co niepomiernie się zdumiał. Nie
miał pojęcia, że jego wieczne narzekania miały na mnie taki negatywny wpływ.
- A co myślał?
- Nic nie myślał. Zaraz po naszej rozmowie pobiegł do matki, żeby ją
przeprosić za to bezmyślne gadanie. On naprawdę kocha swoją rodzinę, Jenny.
Kiedy był młodszy, rzeczywiście marzył o podróżach, ale twierdzi, że teraz nie
oddałby ani minuty z życia rodzinnego za szwendanie się po świecie. - Jared
potrząsnął głową. - Nie do wiary, ale powiedział, że najmilsze chwile w jego
życiu, to te, które spędził ze mną i z Patti, kiedy byliśmy dziećmi. Gra w piłkę,
zabawa na plaży, nauka pływania. Nawet odrabianie z nami algebry, co, jak
przyznał, wcale nie było dla niego łatwe.
- To ci musiało sprawić przyjemność.
- To mnie skłoniło do pewnych przemyśleń.
- Tak...?-Głos jej drżał.
- Do przemyśleń na temat życia i tego, jak szybko ucieka. Jim i ja byliśmy
w tym samym wieku. Mogłem zginąć w tym wybuchu. Co zdążyłem osiągnąć?
- Dużo podróżowałeś.
- Mam ciekawe wspomnienia, ale nie mam nic, co mógłbym po sobie
zostawić.
- Myślałam, że chcesz być wolny i niezależny. Przynajmniej żyjesz tak,
jak lubisz.
- Cele w życiu się zmieniają. Kiedy osiągnie się jeden, czas wybrać
następny.
Jenny nie wiedziała, co odpowiedzieć. Patrzyła na niego bez słowa,
starając się zrozumieć, do czego Jared zmierza. Bała się robić sobie
niepotrzebne nadzieje.
- Wniosłaś w moje życie słońce, kolor i radość - ciągnął Jared. - Kiedy
wyjechałaś, zrobiło się pusto. Wróć do mnie i zostań ze mną. - Oderwał się od
drzwi i ruszył w jej kierunku. - Wyjdz za mnie, Jenny.
- Przecież nie chciałeś się ponownie żenić - powiedziała, oszołomiona
niespodziewanym obrotem wypadków. - Powtarzałeś to raz po raz.
- Skarbie, już i tak żyliśmy jak małżeństwo... zwłaszcza w ostatnim
tygodniu. Urządziłaś po swojemu mieszkanie i nawet mi się to podobało. Nie
zapchałaś każdego kąta mnóstwem bibelotów jak Andrea.
- Wynajmij dekoratorkę wnętrz.
- Nie tylko o to chodzi. Znamy się i rozumiemy. Wiem, co cię rozśmiesza,
wzrusza, co cię interesuje. Wiem, że doskonale gotujesz i jesteś pełna
życzliwości do świata. Pani Giraux cię uwielbia. Byłaś dla niej aniołem
opiekuńczym, podobnie jak dla Jamie. Nawet mnie okazywałaś wyrozumiałość,
kiedy byłem w złym humorze. I dobrze nam było ze sobą, prawda?
Jenny poczuła skurcz w sercu. Jamie. Jak mogła o niej zapomnieć?
- Tak, było nam dobrze. To już wszystko, czego pragniesz?
Wziął ją za rękę i przyciągnął do siebie.
- Pragnę gorących nocy, wspólnych dni, długich spacerów po dzielnicy
francuskiej i przekomarzań w kuchni.
Nie powiedział nic o miłości. To było aż nazbyt wyrazne.
- No więc?
Objął ją i zajrzał jej w oczy. Zmarszczył brwi, zbity z tropu i zdumiony jej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aikidobyd.xlx.pl
  •